Dziś sobota. To TEN dzień – dojadę do startu szlaku Alpe Adria i zrobię nim pierwsze kilometry w kierunku Adriatyku. Od rana świeci słońce, robi się coraz cieplej, zupełnie, jakby pogoda chciała razem ze mną uczcić tę skromną uroczystość.
Cyklista Grzesista
blog niereformowalnego koczownika
07 sierpnia 2021
06 sierpnia 2021
witamy w Alpach
Szósty albo siódmy (zależy jak liczyć) dzień wyprawy rozpoczął się chłodno i pochmurno, ale przynajmniej nie padało. Mogłem spokojnie osuszyć namiot, spakować się i ruszyć w dalszą podróż, która tym razem miała upłynąć pod znakiem spokojnego, ale jednak permanentnego pięcia się w górę – z dwustu-kilku na ponad pięćset metrów nad poziomem morza. Wisienką na torcie okazały się widowiskowe panoramy na Alpy, górujące majestatycznie nad jeziorem Attersee.
05 sierpnia 2021
Au, kibluję!
To nie krzyk rozpaczy, choć w czwartek nie robię ani kilometra. Pauzuję w Au and der Donau na kempingu o tej samej nazwie – w niewielkiej miejscowości nad samym Dunajem, jakieś dwadzieścia kilometrów od Linz, nieopodal ujścia Enns.
04 sierpnia 2021
w górę Dunaju
Środa, piąty dzień trasy. Obudziłem się po siódmej i zorientowawszy się, że nie jestem w namiocie tylko na zapleczu świetlicy kempingowej, szybko pozbierałem się i uprzątnąłem legowisko. I dobrze – za kilka chwil zaczęli pojawiać się pierwsi zainteresowani, czy to w celu odłączenia i zabrania naładowanej komórki, czy to po swoje produkty z publicznej lodówki, która też znajdowała się w pomieszczeniu. Widząc mój dobytek, osoby te starały się ograniczać swoją ingerencję do minimum. Z drugiej strony czułem presję, by jak najszybciej pozbierać się i wyprowadzić rower na zewnątrz, i nie wprowadzać niepotrzebnych utrudnień.
03 sierpnia 2021
cyklista na tropie musztardy
Rozstawienie namiotu na uboczu kempingu okazało się bardzo dobrym pomysłem. W drodze do toalet, mimo środka tygodnia, już od rana tłoczno i gwarno, a ja byłem gość, bo miałem świetną miejscówkę wśród drzew i wokół ledwie kilku moczykijów. Wtorek rozpoczął się piękną słoneczną pogodą. To dobrze, bo na dziś cel minimum to wjazd do Austrii, a w wersji ambitniejszej, osiągnięcie linii Dunaju.
02 sierpnia 2021
wśród pól i winnic przez Południowe Morawy
Poniedziałek rozpoczął się niemrawie. Niebo zdążyło się zaciągnąć chmurami i choć nie było chłodno, to jednak bywało lepiej. Pomyślałem sobie: grunt, że nie pada. Pokrowiec na rower, który kompletnie przemoknięty rozwiesiłem na noc, zdążył wyschnąć, choć nocą trzepotał jak flaga na wietrze. Zwinąłem namiot, zjadłem w samotności bułę z pasztetem, zapiłem jogurtem i wyruszyłem w dalszą trasę.
01 sierpnia 2021
krótko, ale treściwie
Spało się świetnie, nawet o poranku. Krople deszczu monotonnie stukały o zewnętrzne poszycie namiotu... Ekhm, zaraz, jak to deszczu?! No pięknie! Drugi dzień wyprawy i już deszcz? Niestety, to się działo naprawdę. Z krótszymi i dłuższymi przerwami, ale cały czas z nieba lała się woda i nic nie wskazywało na to, by rychło miała przestać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)