Poniedziałek 1 maja, zgodnie z prognozami, okazał się najcieplejszym i najbardziej pogodnym dniem mojej majówki. Od rana ani jednej chmurki na niebie, przyjemnie ciepło, w tle daleko ośnieżone szczyty Tatr Bielańskich, aż chce się jechać dalej! Spakowałem się i koło dziesiątej byłem gotów do dalszej drogi. Plan miałem taki, by dociągnąć do Jeziora Sromowieckiego jeszcze po słowackiej stronie, bo tamtędy jest trochę bliżej. Po prostu droga tak nie zawija wzdłuż Dunajca, jak po naszej stronie.
01 maja 2023
30 kwietnia 2023
dookoła Wysokich Tatr
Drugi dzień rozpoczął się rześko, jak przystało na końcówkę kwietnia w Tatrach. Rano ledwie kilka stopni na plusie, nocą jeszcze lekki deszcz, więc suszenie namiotu i śniadanko na miejscu zajęło mi trochę czasu. Wyjazd o pustym żołądku nie miał kompletnie sensu. Wczoraj zdążyłem zrobić sobie zakupy na śniadanie a i kemping wyposażono w zgrabne wiaty z ławostołami. Suma summarum, zanim wyruszyłem, już po konsumpcji, zrobiła się prawie jedenasta.
29 kwietnia 2023
pochmurny początek majówki
Z domu wyruszyłem skoro świt samochodem i dotarłem do okolic Trzcianej (Trstená), a dokładnie do Twardoszyna (Tvrdošín). Do Trzcianej musiałbym i tak odbić drogą 59 na północ i nadłożyć jeszcze kilka kilometrów, więc nie miało to sensu. W Twardoszynie licznik pokazał mi równe 150 km. Przepakowałem się więc na rower i przed dwunastą w południe ruszyłem w trasę. Tego dnia wiał chłodny, południowo-zachodni wiatr, co dla mnie oznaczało powietrze w twarz już na pierwszych kilkunastu kilometrach. No trudno. Przynajmniej nie padało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)