Zgodnie z planem, wyprawę zakończyliśmy na Helu. Udało się! Odwiedziliśmy większość miejsc, które mieliśmy w planach. Pora zatem na małe podsumowanie.
30 sierpnia 2014
29 sierpnia 2014
czas na wyprawy cel, czyli go to Hel
Na ostatni dzień wyprawy zaplanowaliśmy objazd Zatoki Gdańskiej z metą na Helu. Ze Stegny to w sumie ponad 140 km, czyli niewiele mniej niż dnia poprzedniego. Różnica taka, że trasa przebiegać miała w znacznej części przez aglomerację trójmiejską, co nie pomagało jeśli chodzi o średnią prędkość i czas dotarcia do celu.
28 sierpnia 2014
idziemy na rekord
Czwartek zaczął się piękną pogodą od samego rana, dlatego nie czekając, spakowaliśmy się i już przed dziewiątą gnaliśmy boczną drogą na północ w kierunku Ostródy. Profil również wyjątkowo zachęcał do jazdy: z małymi wyjątkami miało dziś być z górki, a na koniec dnia Żuławy Wiślane, czyli całkowicie płaski teren.
27 sierpnia 2014
gdzie diabeł mówi dobranoc
Udało nam się pozbierać o bardzo sensownej porze. Nie rozstawialiśmy namiotów, więc pakowanie szło szybko i już przed dziewiątą ruszyliśmy w dalszą trasę. Jak się później okazało, miał to być jeden z tych dni, które trzeba przejechać, by po prostu być o sto kilometrów dalej.
26 sierpnia 2014
wzdłuż Wisły, do stolycy i dalej
Poniedziałek dla odmiany trafił nam się dosyć pogodny, ale nie ma róży bez kolców: północno-zachodni, porywisty momentami wiatr, skutecznie utrudniał poruszanie się w kierunku Warszawy, to znaczy oczywiście na północny zachód!
24 sierpnia 2014
do Kazimierza Dolnego
Zgodnie z prognozami, niedziela obudziła nas jednolicie zaciągniętym niebem i wodą kapiacą po dachu domku kempingowego Brda. Spało się świetnie, ale nie sposób było powiedzieć tego o planach na najbliższe godziny...
23 sierpnia 2014
dwa dni na wschód
Od dwóch dni jedziemy na wschód. I to nie dlatego, że pobłądziliśmy, ale z innych powodów: po pierwsze nigdy nie byłem w Kazimierzu Dolnym i ten brak chciałbym przy okazji nadrobić, po drugie zaś to idealny sposób, by jadąc nad Bałtyk poznać nieznane dotąd miejsca i ustanowić nowy rekord trasy, tzn. przekroczyć 1000 km na jednej wyprawie.
22 sierpnia 2014
3, 2, 1, start!
Właśnie rozpoczęła się moja tegoroczna tułaczka na dwóch kółkach. Tym razem cel to Hel (ang. go to hell) i pokonanie bariery 1000 km na jednej wycieczce. Razem ze mną jedzie kolega Jurek, który również chce się sprawdzić na dłuższym dystansie. Trzymajcie kciuki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)