Nazajutrz do samochodu miałem ledwie trzydzieści kilometrów, a mimo to wcale nie leniwie pozbierałem się i już o wpół do dziewiątej byłem w trasie. Pogoda znów zachęcała, wokół wszystko pachniało i budziło się do życia. Aż chciało się jechać!
29 maja 2016
28 maja 2016
dzień bez przygód – czy to możliwe?
Sobota minęła bardzo przyjemnie, w pięknym słońcu i bez żadnych niespodzianek. Na tej wyprawie śmiało mogłem to nazwać osobliwością.
27 maja 2016
przygoda mnie nie opuszcza
Duch przygody nie miał ochoty łatwo ustąpić i trzymał się mnie również drugiego dnia słowackiej wyprawy, i to już od samego rana. Ahoj przygodo – chciałoby się powiedzieć. Począwszy od pękniętych szprych w czwartek, na tej wycieczce było jak u Hitchcocka: najpierw szlag, a potem napięcie tylko narasta.
26 maja 2016
przygody od pierwszych kilometrów
Piękna pogoda, która jawiła się w prognozach na najbliższy bożociałowy weekend, kusiła i zachęcała do ruchu na świeżym powietrzu. Od zawsze ciekawiły mnie tereny wschodniej Słowacji, bo ilekroć wyjeżdżaliśmy na wczasy, to zawsze korzystało się z autostrady D-1, a na wschód jakoś nigdy nie było mi po drodze. Czas najwyższy to zmienić!
Subskrybuj:
Posty (Atom)