tag:blogger.com,1999:blog-49593718444783614262024-03-06T10:02:08.323+01:00Cyklista Grzesistablog niereformowalnego koczownikaDarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.comBlogger116125tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-86079203646790618622023-05-01T22:16:00.084+02:002023-05-20T00:11:44.996+02:00Pierwszy Maj z ośnieżonymi szczytami w tle<div>Poniedziałek 1 maja, zgodnie z prognozami, okazał się najcieplejszym i najbardziej pogodnym dniem mojej majówki. Od rana ani jednej chmurki na niebie, przyjemnie ciepło, w tle daleko ośnieżone szczyty Tatr Bielańskich, aż chce się jechać dalej! Spakowałem się i koło dziesiątej byłem gotów do dalszej drogi. Plan miałem taki, by dociągnąć do Jeziora Sromowieckiego jeszcze po słowackiej stronie, bo tamtędy jest trochę bliżej. Po prostu droga tak nie zawija wzdłuż Dunajca, jak po naszej stronie.</div>
<a name='more'></a>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/ZusS8g6wKCo" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitvsFvh6DuC9HsztvRIU6WtWa3ulZRnEq1NsG0XOG9zoWcs_W2O1WFBzTlrMe6e46M88CHkWRT9JqgtS6FxdzVO5U7_gf9Ccx0IrgmY1BzEgjTlfM-L4Zmj_Nz4T7dKvJlpPam8qkA-ife8C33a0gjDmL4YkQSV896fV6UqCq1_qrc9HW0nMXQI0FRhw/s3072/IMG20230501094856.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitvsFvh6DuC9HsztvRIU6WtWa3ulZRnEq1NsG0XOG9zoWcs_W2O1WFBzTlrMe6e46M88CHkWRT9JqgtS6FxdzVO5U7_gf9Ccx0IrgmY1BzEgjTlfM-L4Zmj_Nz4T7dKvJlpPam8qkA-ife8C33a0gjDmL4YkQSV896fV6UqCq1_qrc9HW0nMXQI0FRhw/s600/IMG20230501094856.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm7f02fozZt6sxKiyKLpc1hqaVT9O-X-HcyUzXi6sfXqumz1WYm82NKpqpfPK0tf8-Gg7VTzVdOScK4497Kz6ezsuF2lY7PSZmoW70XSmmQPJzoakqIqAVXCqwI7QDYucXFHpcrqF2wYML0rR4kOJzRTVupS5hWjeaVIeq_5DXjNYJewMto9JW3VtUxw/s3072/IMG20230501094836.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm7f02fozZt6sxKiyKLpc1hqaVT9O-X-HcyUzXi6sfXqumz1WYm82NKpqpfPK0tf8-Gg7VTzVdOScK4497Kz6ezsuF2lY7PSZmoW70XSmmQPJzoakqIqAVXCqwI7QDYucXFHpcrqF2wYML0rR4kOJzRTVupS5hWjeaVIeq_5DXjNYJewMto9JW3VtUxw/s600/IMG20230501094836.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlo9OSGOPY4SUsxT0nJKBle-bI5IiHS3D6eeT0b0zvlzI395bn_XoyT5qD9ixHhh_snXBG2M7de9aOCObFwX71PPzA-xQ4tQ17PXWk8p0s4OTX1o8Eyk-moMdlhRAdXaHaYWZotgpPX9cH5dV0lZzX_zzjEvLJ4ypmcPk-KuGI36OFX_oYHB_0eY4A1Q/s3072/IMG20230501105655.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlo9OSGOPY4SUsxT0nJKBle-bI5IiHS3D6eeT0b0zvlzI395bn_XoyT5qD9ixHhh_snXBG2M7de9aOCObFwX71PPzA-xQ4tQ17PXWk8p0s4OTX1o8Eyk-moMdlhRAdXaHaYWZotgpPX9cH5dV0lZzX_zzjEvLJ4ypmcPk-KuGI36OFX_oYHB_0eY4A1Q/s600/IMG20230501105655.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq6jwhzLAiOUkT9qondpCNJhZFP8FKFSTOPbrBGcnKfj5CI2MBOdK3c1JDLA0iDvzSv4PoWiV8HEfl9pKyVJhswOCcLq83YLfyyiDeNNHzu4now3dwHUP9hWr2IQwbczqlCtstS6fo1XH3AqDJdSGTOdqlxu0lnAc7u4xBunuo435O2-8WIPnQR2loKA/s3072/IMG20230501102803.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq6jwhzLAiOUkT9qondpCNJhZFP8FKFSTOPbrBGcnKfj5CI2MBOdK3c1JDLA0iDvzSv4PoWiV8HEfl9pKyVJhswOCcLq83YLfyyiDeNNHzu4now3dwHUP9hWr2IQwbczqlCtstS6fo1XH3AqDJdSGTOdqlxu0lnAc7u4xBunuo435O2-8WIPnQR2loKA/s600/IMG20230501102803.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjol4DxHF0PE8fBxNwU-T187drd8D0PxfmVZ5Dmcuc8bAp65jVq0SHURGk2so4au4Tq9EA1-4gnezxwNaRVo3JO3I2HpD7d6eyHJTQZFXqiAB2KD8ajjsQJ65dyujqRpAJWh8wzU3n6qW0JjNYxeuYQm7xdE2xgSz_i26kmF4xnhsMdyLfQFh-mjctvLg/s3072/IMG20230501105630.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjol4DxHF0PE8fBxNwU-T187drd8D0PxfmVZ5Dmcuc8bAp65jVq0SHURGk2so4au4Tq9EA1-4gnezxwNaRVo3JO3I2HpD7d6eyHJTQZFXqiAB2KD8ajjsQJ65dyujqRpAJWh8wzU3n6qW0JjNYxeuYQm7xdE2xgSz_i26kmF4xnhsMdyLfQFh-mjctvLg/s600/IMG20230501105630.jpg"/></a></div>
Na kempingu OSP nie było warunków, by zrobić sobie śniadanie i kawę, dlatego przejechałem z powrotem kładkę do Czerwonego Klasztoru i dalej, wzdłuż drogi, znalazłem sobie dogodną wiatę z ławostołem. Słuchajcie, miejsce na śniadanie udało mi się wybrać naprawdę zacne! Tutaj kanapki, woda się grzeje, a kilka metrów dalej flisacy na swoich łodziach i raftingowcy – istny tłum na rzece. W tle oczywiście Trzy Korony. I choć mogłem się poczuć trochę jak małpa w zoo, to poranna konsumpcja w takich warunkach okazała się jednak czystą przyjemnością.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/jgDNY07sfmY" frameborder="0"></iframe></div>
Pakuję się i jadę dalej, bo już wpół do dwunastej. Zdążę, spokojnie, bo dziś w planach niecałe 90 kilometrów i najmnniej wymagający terenowo odcinek. Ale i tak czas ruszać.<br/>
Po drodze, jeszcze będąc po słowackiej stronie, mija mnie najpierw jakaś duża wycieczka rowerowa, a potem parada zabytkowych aut. Dawno już nie widziałem starej Octavii, pojazdów z dykty typu P70 (protoplasta Trabanta) czy innych wynalazków motoryzacji, które dziś, z racji gabarytów, bardziej przypominają na wpół zabawkowe pojazdy. Co jakiś czas trafia się jakiś Buick czy Lincoln, ale to rzadkość. W tej długiej na kilkadziesiąt pojazdów kawalkadzie, najczęstszą marką jest oczywiście Skoda, a czasem Zastava, Fiat czy Żiguli.<br/>
Po Polski wjeżdżam w Łysej nad Dunajcem. Na granicy zatrzymał się jakiś polski autobus, z którego ludzie wylegli do jedynego otwartego spożywczaka. Zatrzymuję się na chwilę, bo skończyła mi się woda. Ale nie. Trzydzieści osób w ogonku do kasy to jednak przesada. Święto nie święto, będzie gdzieś dalej okazja, to się zatrzymam, tu naprawdę nie ma co tracić czasu. No i za kilka kolejnych kilometrów trafia mi się ta okazja na zupełnie pustej stacji paliw w Niedzicy.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/PaLMMIlan5s" frameborder="0"></iframe></div>
Za Niedzicą plan początkowo miałem taki, żeby zawinąć do Kacwina i tam wrócić na szlak SWT. Na rondzie w Niedzicy myślę se, że jednak nie. Wznios na drodze do Kacwina okazuje się całkowicie zbędny. Wybieram drogę lokalną do Łapsz Niżnych, skracając sobie przy okazji o kilka kolejnych kilometrów, bo musiałbym wywinąć prawie w tę i z powrotem. Bez sensu.<br/>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY_CSumCGnGoFtSyi3dv3msr-IdJu5HQ7CDXaYW6c-yskjhyI2yfBprNkk0D8ySzUHpi96Vr31XUq_3H2AIUL3WvmYUcWkVP0XgtMEzge7tsuFiGn02Rp5MTA09n5M4JTvKeVDI22_jCUobMdP4GYRxaMsXs6jf8TU5rIzkxPvGOIxmVHsrgLBCt0gUw/s3072/IMG20230501123801.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY_CSumCGnGoFtSyi3dv3msr-IdJu5HQ7CDXaYW6c-yskjhyI2yfBprNkk0D8ySzUHpi96Vr31XUq_3H2AIUL3WvmYUcWkVP0XgtMEzge7tsuFiGn02Rp5MTA09n5M4JTvKeVDI22_jCUobMdP4GYRxaMsXs6jf8TU5rIzkxPvGOIxmVHsrgLBCt0gUw/s600/IMG20230501123801.jpg"/></a></div>
Droga lokalna w Łapszach prowadzi dalej na zachód aż do głównej trasy Nowy Targ - Bukowina Tatrzańska, ale szlak SWT, na który właśnie powróciłem, odbija pod górę, by przez Dursztyn, Nową Białą i dalej, meandrować aż do Nowego Targu. I dodajmy: bardzo pod górę. Jasna, co za podjazd! Na niecałych czterech kilometrach wznoszę się o jakieś 200 metrów wyżej.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/SKzdiTwBbNY" frameborder="0"></iframe></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimklcADRar6n7NVpWfXV6ExXP0H1cw6qlu5S4a0LDsq8F4UCtCTvEAJyrKDPha_cLlQe9CAyKRNSDsRmSFdCZ3R4rRcIn9upmEdMAZQnglmq56_POJ6WBHyL3n5oGo6ni1z9OvihzepYIZfJYQUOycwOQwTCxnaqrQx2QO5T3nH2nKqlaR_dOFDogP9w/s3072/IMG20230501130851.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimklcADRar6n7NVpWfXV6ExXP0H1cw6qlu5S4a0LDsq8F4UCtCTvEAJyrKDPha_cLlQe9CAyKRNSDsRmSFdCZ3R4rRcIn9upmEdMAZQnglmq56_POJ6WBHyL3n5oGo6ni1z9OvihzepYIZfJYQUOycwOQwTCxnaqrQx2QO5T3nH2nKqlaR_dOFDogP9w/s600/IMG20230501130851.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnE793S1mRd3xbb5ZBd0okXVcohyMbaJ9_JatMTjKASJXKBpgPV5NQTXfKMwLN_FQ5-zdXmYjOq_wOi335PrDveYzTISs3fFmAHpR5PL26h51_jCUmxvEhVrXGMz1_rijC2AH5lu7WnLNmi2o7cChQ9VpB8gsZztV11VoEspCOJyQDtQLSBGuUDUkRA/s3072/IMG20230501132418.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnE793S1mRd3xbb5ZBd0okXVcohyMbaJ9_JatMTjKASJXKBpgPV5NQTXfKMwLN_FQ5-zdXmYjOq_wOi335PrDveYzTISs3fFmAHpR5PL26h51_jCUmxvEhVrXGMz1_rijC2AH5lu7WnLNmi2o7cChQ9VpB8gsZztV11VoEspCOJyQDtQLSBGuUDUkRA/s600/IMG20230501132418.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrEqyrJLr9cXDjxLK02c7VxhZT1M44p3X3iccS6cxa7kBfxvUblHCmpXon-5ZkL3OzmIJ_nMyxijZFjPqnxM4GHWcbEipVOYIOwtqfsP7DFkvUNZakzfITKvk_YtUITvuc8ZF6xy-o1RBEMH5Nqnfdgk6UC1xAyoH6jcazTA7chTN_dHnl-8LFIWwbnQ/s3072/IMG20230501132500.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrEqyrJLr9cXDjxLK02c7VxhZT1M44p3X3iccS6cxa7kBfxvUblHCmpXon-5ZkL3OzmIJ_nMyxijZFjPqnxM4GHWcbEipVOYIOwtqfsP7DFkvUNZakzfITKvk_YtUITvuc8ZF6xy-o1RBEMH5Nqnfdgk6UC1xAyoH6jcazTA7chTN_dHnl-8LFIWwbnQ/s600/IMG20230501132500.jpg"/></a></div>
Słoneczko dopieka, jest coraz cieplej, ale w nagrodę od losu, już na górze, dostaję w prezencie cudowną panoramę na ośnieżone Tatry Wysokie. U góry na krótkim odpoczynku dociera do mnie Marta, która również robi szlak SWT i również w trzy dni, ale nie jest tak załadowana jak ja, bo spała na kwaterach. Postanawiamy wspólnie dotrzeć do Nowego Targu, w którym aktualnie mieszka, razem zawsze odrobinę raźniej.<br/>
Na zjeździe za Dursztynem, oprócz bielutkich szczytów Tatr po lewej, na wprost pojawia się też ośnieżony szczyt Babiej Góry, równie piękny i równie majestatyczny.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/wzmeQUA35mg" frameborder="0"></iframe></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhthZODzS7Xm05ZtMjDgFFV3yZidvwvjSS7QalCPK2RauU_taddS3iorI-yFMGfMC4RfZjhCuPlRv0G4N1dKsti133B7wxbjWzsOaujbO9Aav6IWvjctXFTkAtrkVm_xcytf5bSOxNcNWrblViNFqJ6Fxt0hrGBUIe_6haBQ0a8TG8rFcpsr6397JbZcw/s3072/IMG20230501140850.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhthZODzS7Xm05ZtMjDgFFV3yZidvwvjSS7QalCPK2RauU_taddS3iorI-yFMGfMC4RfZjhCuPlRv0G4N1dKsti133B7wxbjWzsOaujbO9Aav6IWvjctXFTkAtrkVm_xcytf5bSOxNcNWrblViNFqJ6Fxt0hrGBUIe_6haBQ0a8TG8rFcpsr6397JbZcw/s600/IMG20230501140850.jpg"/></a></div>
Dojazd do Nowego Targu szlakiem SWT prowadzi najpierw asfaltowymi drogami lokalnymi, a przed miastem szutrowymi ścieżkami leśnymi pośród mokradeł Boru na Czerwonem. Po wyjeździe z lasu zupełnie nieoczekiwanie docieramy do lotniska sportowego, a wzdłuż niego do pierwszych blokowisk Równi Szaflaskiej. Jest popołudnie, przyjemnie ciepło, świąteczne klimaty, nad głowami latają szybowce, ludzie wylegli na zewnątrz.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/v2-bgpXnWL8" frameborder="0"></iframe></div>
Na pierwszych światłach rozstaję się z Martą, która mieszka bardziej w centrum, a ja jadę dalej na zachód. Wróć, to znaczy ja jeszcze wracam na chwilkę. Kawałek wcześniej była budka z lodami – to dobry pomysł, żeby w ten ciepły dzień oszukać żołądek i sprawić sobie trochę przyjemności.<br/>
Potem już na wprost przez miasto i dalej na zachód, w kierunku Chochołowa.<br/>
Za Nowym Targiem znajdziecie chyba najlepiej przygotowany fragment Szlaku Wokół Tatr: dedykowany asfalt rowerowy wzdłuż drogi, niewielki, prawie niewyczuwalny wznios i fantastyczna panorama Tatr – początkowo Wysokich, a później Zachodnich, z Giewontem na pierwszym planie. Szlak omija trudny teren Podhala z takimi perełkami jak Ząb czy Ratułów i biegnie tutaj prawie prosto i płasko. Tu naprawdę ciężko się zmęczyć. Człowiek po prostu pruje na wprost i ani się spostrzeże, kiedy mija Czarny Dunajec.<br/>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgySnKOHw24Bj4j39hj1ZKiSlcLD38VQJfU8tiWvnT6s1jblDpjKJCk3Ueclx1DVhmf5iJ0ZWorcY_uHZyXj8NC38OhZBOkXbVaZ_-dX2OmQ3b_Y0--U8gpACd0XBCCOrL89ucYCf6eiyY38VolR19BVikNOTwCSvhxUa6y8f3kX4ChbCxYpIkj4Xl6Q/s3072/IMG20230501155254.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgySnKOHw24Bj4j39hj1ZKiSlcLD38VQJfU8tiWvnT6s1jblDpjKJCk3Ueclx1DVhmf5iJ0ZWorcY_uHZyXj8NC38OhZBOkXbVaZ_-dX2OmQ3b_Y0--U8gpACd0XBCCOrL89ucYCf6eiyY38VolR19BVikNOTwCSvhxUa6y8f3kX4ChbCxYpIkj4Xl6Q/s600/IMG20230501155254.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQz4T1hthBteuL7ZmXrmOqZDvn54Vb2lMKGTB2f2MWlKjXREnOjFu7acNDbZyLQDRgoN6kQctfzpg6g1_vlAr86F7kAtkg2f2IEDjOYL_Hl7MDhoP15hc6H3IY3hbpvuNPAG6A_6q1yfIt-zsx4Us-iLycoQHNdbh3FeQDTdvnF_lO3Jb-6efhF9xFpQ/s3072/IMG20230501155305.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQz4T1hthBteuL7ZmXrmOqZDvn54Vb2lMKGTB2f2MWlKjXREnOjFu7acNDbZyLQDRgoN6kQctfzpg6g1_vlAr86F7kAtkg2f2IEDjOYL_Hl7MDhoP15hc6H3IY3hbpvuNPAG6A_6q1yfIt-zsx4Us-iLycoQHNdbh3FeQDTdvnF_lO3Jb-6efhF9xFpQ/s600/IMG20230501155305.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqSp2C02XRygtOr4QPmWVuRVFnHGdd4W27haGpIHJyqE6LxEqklEmOY3xRBQFDrU-1P5Zql_YvtmnYUecQ-gs5gGhQZ7ucmZuSHNqpO922zylgMD9k8O476C8M0TsTnpDDAtbvNAGGrfV30xgIkFKMOf_kY5RBtd08j4sVXXw8nfdyPbyDk3dmCuc6LQ/s3072/IMG20230501163957.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqSp2C02XRygtOr4QPmWVuRVFnHGdd4W27haGpIHJyqE6LxEqklEmOY3xRBQFDrU-1P5Zql_YvtmnYUecQ-gs5gGhQZ7ucmZuSHNqpO922zylgMD9k8O476C8M0TsTnpDDAtbvNAGGrfV30xgIkFKMOf_kY5RBtd08j4sVXXw8nfdyPbyDk3dmCuc6LQ/s600/IMG20230501163957.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/nN71nJIOYcU" frameborder="0"></iframe></div>
Co istotne, w drodze do granicy nie dociera on do drogowego przejścia w Chochołowie, tylko przez Infrared (jak sobie w myślach nazwałem wieś Podczerwone), po kilku kilometrach, wpada zupełnie nieoczekiwanie z powrotem na Słowację. Odcinek z Nowego Targu do Trzcianej to szlak żelazny, to znaczy zagospodarowany po przekształceniu starej linii kolejowej. W Podczerwonem trafia mi się ostatnia okazja, żeby napaść brzuch. Jest już późne popołudnie, więc czas ku temu najwyższy. Początkowo myślałem, że zatrzymam się, jadąc już samochodem do domu, w Chacie Slanickiej nad Jeziorem Orawskim, ale przeciez lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu, tym bardziej, że zawsze można spudłować.<br>
A tutaj, w okolicy byłej stacji kolejowej aż proszą się o zatrzymanie dwie restauracje dedykowane rowerzystom. Ceny może nie są najniższe, ale zainteresowanie spore no i nie trzeba szukać już nic poza szlakiem.<br/>
Po zrobieniu dobrze żołądkowi, ruszam na ostatni odcinek pętli do Twardoszyna. Do granicy mam jeszcze delikatnie (bardzo delikatnie) pod górę, ale z chwilą jej przekroczenia trasa robi się niemal idylliczna: wśród wspaniałych widoków i panoram obniżam się powoli do Trzciany, niemal dwadzieścia kilometrów pokonując zupełnie bez angażowania nóg. Ostatnie kilka kilometrów z Trzciany do Twardoszyna pokonuję zwykłą drogą samochodową, bo na tym odcinku nie ma już ani śladu po SWT. Kiedy docieram z powrotem do samochodu, jest jeszcze jasno i bardzo przyzwoity czas na przepakowanie się.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/Dc3qDfDrdCw" frameborder="0"></iframe></div>
Tak oto kończy się moja przygoda z SWT. Przejechałem, zobaczyłem, polecam!<br/>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=119666338&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<br><br>
<div style="text-align:center">* * * * *</div><br>
A tak, podsumowując, wygląda cała przebyta przeze mnie trasa, z podziałem na dni:<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="http://www.grzesista.pl/bikemaps/2023-swt.html" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1035" data-original-width="1879" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKSXZhSXCM6jWPnqMIVXi_Kr8CPI_ZxcwNgJvsZr4vFB_G4QJWTw-OT5m60brckkcTFYcGqeLBPxP9Ia6cs0GVFPun82-oTlp0pTf6Aeh4kzztYuFc_21rZMqqBfSNIN_g878_xz1tCigxhzCog1r-E3VFHHsSeJqEObJEZgpGBbjGXHEmBjEDPeckQQ/s600/Bez%20nazwy.jpg"/></a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2023/04/dookoa-wysokich-tatr.html">◀️ dookoła Wysokich Tatr</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"></div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0027 44 Twardoszyn, Słowacja49.3335213 19.554829621.023287463821156 -15.601420399999999 77.643755136178839 54.711079600000005tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-90900393605898637032023-04-30T23:17:00.087+02:002023-05-19T00:54:55.871+02:00dookoła Wysokich Tatr<div>Drugi dzień rozpoczął się rześko, jak przystało na końcówkę kwietnia w Tatrach. Rano ledwie kilka stopni na plusie, nocą jeszcze lekki deszcz, więc suszenie namiotu i śniadanko na miejscu zajęło mi trochę czasu. Wyjazd o pustym żołądku nie miał kompletnie sensu. Wczoraj zdążyłem zrobić sobie zakupy na śniadanie a i kemping wyposażono w zgrabne wiaty z ławostołami. Suma summarum, zanim wyruszyłem, już po konsumpcji, zrobiła się prawie jedenasta.</div>
<a name='more'></a>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/TojIan9p04E" frameborder="0"></iframe></div>
Droga przez miasteczko początkowo biegła dalej śladem Wagu, ale już na czwartym kilometrze zaczęła się wznosić wśród łąk, zboczami Niskich Tatr. Wczorajszy szlak SWT urwał się wraz z końcem Liptowskiego Mikulasza, a ten dzisiejszy nosił krajowe oznaczenie 035 i nazwę Liptowska Cyklomagistrala. Gładka momentami jak stół i położona bardzo malowniczo, nie powiem. Popatrzcie tylko.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/GtlfyEKzAE0" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2JHZwrKH77fDTM1vgP-4hSdKE4MXiAxT7gFZEaiyUME5-F8_QnqtEyRm7hZ20dh_uWSk7nCegJFdpeJiNH1XvwAASe9fTlTigR1I10pw2Ou4fmKze5tGATt76SthSlLGGEhnuvdb_1-FYAUQeY4cU8PNeZiBYM6Y_DMvQnInnPwadbWfBxEX4DffAQ/s3072/IMG20230430111509.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2JHZwrKH77fDTM1vgP-4hSdKE4MXiAxT7gFZEaiyUME5-F8_QnqtEyRm7hZ20dh_uWSk7nCegJFdpeJiNH1XvwAASe9fTlTigR1I10pw2Ou4fmKze5tGATt76SthSlLGGEhnuvdb_1-FYAUQeY4cU8PNeZiBYM6Y_DMvQnInnPwadbWfBxEX4DffAQ/s600/IMG20230430111509.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDMoMkPTJlTd6ls6n9djTuZq_I-oE_bjGrpGJa6yGAJ3bRxQGk7ScFFNgZa50ojCWJiG75k442-3sbNzsFg_1HvVeoyblbYHdVi5ZN7Shci3BOeOEuYsBkhJJtnecS4iuo61QdwhvN4FPDUbwsurGHF7yv6c3ivXCuE-MRMsnUZsypyvnaxUkM-TGz1A/s3072/IMG20230430111817.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDMoMkPTJlTd6ls6n9djTuZq_I-oE_bjGrpGJa6yGAJ3bRxQGk7ScFFNgZa50ojCWJiG75k442-3sbNzsFg_1HvVeoyblbYHdVi5ZN7Shci3BOeOEuYsBkhJJtnecS4iuo61QdwhvN4FPDUbwsurGHF7yv6c3ivXCuE-MRMsnUZsypyvnaxUkM-TGz1A/s600/IMG20230430111817.jpg"/></a></div>
Jednak nie było moim celem trzymanie się go na sztywno, bo wyprowadziłby mnie daleko na południe, za daleko. Zamiast tego, w okolicach Ligoty Królewskiej (Kráľova Lehota) wyskoczyłem początkowo na samochodową drogę nr 72, a następnie 18-tkę, czyli „starą drogę” do Popradu. Z pierwszej wioski, Hybia (Hybe), wbił mi się chyba na zawsze w pamięć obrazek długiego prostego odcinka osiowo położonej drogi, z majestatycznie górującym Krywaniem na jej horyzoncie – najbardziej patriotyczną górą Słowacji. Widok Krywania jest słuchajcie tak piękny i charakterystyczny w tym miejscu, wręcz wydaje się czuwać nad tą wsią jak patron. Nie wiem, co miejscowe zwyczaje czy przekazy mówią na ten temat, ale zdziwiłbym się, gdyby nie mówiły nic. Jeśli macie jakieś informacje na ten temat, chętnie wzbogacę ten akapit, tylko dajcie mi znać.<br/>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQHx6ZAr_5FAllD_YkfP5HA98QsOTHpYG8vyIuqdMWuCPNZK_tay7JzcDTSLIeA0lUvoPoNyr8eAn_hAfdD6F5y9YaJnyAElWrhB2Lv6ygIKm1gVPGqT_6TN1CrlRKiP89-VubCjHAqqsSJXjpfZHJsD41IvRMzcvqWrhpYdaBlpMtBW3jSrnFd8OfuA/s3072/IMG20230430120815.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQHx6ZAr_5FAllD_YkfP5HA98QsOTHpYG8vyIuqdMWuCPNZK_tay7JzcDTSLIeA0lUvoPoNyr8eAn_hAfdD6F5y9YaJnyAElWrhB2Lv6ygIKm1gVPGqT_6TN1CrlRKiP89-VubCjHAqqsSJXjpfZHJsD41IvRMzcvqWrhpYdaBlpMtBW3jSrnFd8OfuA/s600/IMG20230430120815.jpg"/></a></div>
Droga zarówno przez Hybie, jak i kolejną wioskę – Wychodną (Východná), cały czas się wznosi. Nie jest to może trudny podjazd, ale długi, przez co sprawia wrażenie mozolnego. W Wychodnej na wzgórzu znajdziecie amfiteatr, w którym od 1953 roku na przełomie czerwca i lipca organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny. Mapa mówi, że w tym miejscu jest również kemping. Ja nawet nosiłem się z zamiarem dotarcia wczoraj aż tutaj, ale zrezygnowałem i bardzo dobrze. Żadnego kempingu tam nie zauważyłem, przynajmniej o tej porze roku.<br/>
Ostatnia wieś w Liptowie to Ważec (Važec), z jej widowiskowym cmentarzem oraz, niezmiennie, Krywaniem w tle. Popatrzcie.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/YPTLfvxGhGQ" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzv4gPKnhAkVBy9Er5BbcBySuDKigThBBRd-9Ao7rN5Opvdy6CmJ7HbnhsgleeJh8y3ceWDyzmXcN5k4JvjBtF6AqAn1GYDej5akRDUogEEdzUR5o9rl-FXOH38P56Dd4WX9XY_BNToI0FioPArdFpn9Zf0NcyEm25CVjKFKjQz59Rw2sKC6nZiAZrw/s3072/IMG20230430130405.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzv4gPKnhAkVBy9Er5BbcBySuDKigThBBRd-9Ao7rN5Opvdy6CmJ7HbnhsgleeJh8y3ceWDyzmXcN5k4JvjBtF6AqAn1GYDej5akRDUogEEdzUR5o9rl-FXOH38P56Dd4WX9XY_BNToI0FioPArdFpn9Zf0NcyEm25CVjKFKjQz59Rw2sKC6nZiAZrw/s600/IMG20230430130405.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8mSwlCEiFv9dog5zMy1B1at2h-ZSeaGf3ezNBQ5Symns9Vx8QlQaGucQDh_Ovib4rKqYuSWgeVhn26Dr7bsw-4fXz3ZesVv7C7CmhGBrscDfwGvZGcwAVjjKhUFgyMWs9vHiUonlGEZSsrmuXUq-6gJn2TjtkqYM4vJxYkwsTko-by09zL5LpJ8YQ7Q/s3072/IMG20230502002051.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8mSwlCEiFv9dog5zMy1B1at2h-ZSeaGf3ezNBQ5Symns9Vx8QlQaGucQDh_Ovib4rKqYuSWgeVhn26Dr7bsw-4fXz3ZesVv7C7CmhGBrscDfwGvZGcwAVjjKhUFgyMWs9vHiUonlGEZSsrmuXUq-6gJn2TjtkqYM4vJxYkwsTko-by09zL5LpJ8YQ7Q/s600/IMG20230502002051.jpg"/></a></div>
Za Ważcem droga pnie się dość stromo wśród pól, po czym osiąga kulminację na poziomie jakichś dziewięciuset metrów npm i tam też położona jest granica powiatu, województwa, a nawet krainy geograficznej. Krywań to narodowa góra Słowaków, więc lepszego miejsca na podział administracyjny i geograficzny nie można sobie wyobrazić. Tak też jest w istocie: od granicy z Polską, poprzez szczyt Krywania właśnie, nieprawdopodobnie meandrując, biegnie granica administracyjna i geograficzna. Na mojej trasie wypada dokładnie tutaj, w szczerym polu, gdzie wiatr hula jak oszalały. Z powiatu Liptowskiego wjeżdżam do Popradzkiego, z Kraju Żylińskiego – do Kraju Preszowskiego, a geograficznie, z Liptowa na Spisz. Jest to też granica wododziałów, bo nawet ogromny Wag się tu kończy, ustępując dorzeczu Popradu. Fajnie to widać na niektórych mapach. Odtąd rzeki płyną już nie na zachód, ale na wschód i zamiast stanowić zlewnię Morza Czarnego, uchodzą Popradem do Bałtyku.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/OBz5cTEt07E" frameborder="0"></iframe></div>
A co to oznacza dla mnie? Ano to, że odtąd zaczyna się cudownie długi, bo aż czterdziestokilometrowy zjazd w dół, aż do Spiskiej Białej. Po drodze, za Łuczywną (Lučivná) mam prawdziwą przyjemność przemieszczać się fragmentem dedykowanej drogi rowerowej z idealnie gładką, asfaltową nawierzchnią i zachwycającymi widokami wokół. Niestety, nie jest to ślad SWT, a ta przyjemność ma mniej niż dwa kilometry…
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/TDRmB1iSSQE" frameborder="0"></iframe></div>
Zatrzymuję się na krótki odpoczynek w Świcie (Svit). Droga rowerowa tutaj to znów dedyk asfaltowy wzdłuż rzeki, tak jak w Mikulaszu, ale już nie nad Wagiem, tylko nad Popradem. Widoki z tej drogi są naprawdę konkretne, zwłaszcza po stronie północnej, i choć czasem zabudowa miasta zasłania ośnieżone szczyty, to są miejsca takie jak to na postoju, w którym Tatry Wysokie tworzą nieoczywiste a zarazem niesamowite tło dla bloków na pierwszym planie.<br/>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvrQS3MRB5KELT5FX5_RgNlHKou5-0GfNVJ_HUqAVhmNftQIP90bBbB4T6UtdKKI-NZ1rdZGw728hlnWRMvckIQQUlHkKpVZJauBE0L50ZiMcpbsH8bVhMxJ9PDn6MVK6YKyChaDNwLYxIUQnVxEN_mu24t3ljyl_uCu7qe8dTmPGppoF3-cZM-Ll9UQ/s3072/IMG20230430142913.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvrQS3MRB5KELT5FX5_RgNlHKou5-0GfNVJ_HUqAVhmNftQIP90bBbB4T6UtdKKI-NZ1rdZGw728hlnWRMvckIQQUlHkKpVZJauBE0L50ZiMcpbsH8bVhMxJ9PDn6MVK6YKyChaDNwLYxIUQnVxEN_mu24t3ljyl_uCu7qe8dTmPGppoF3-cZM-Ll9UQ/s600/IMG20230430142913.jpg"/></a></div>
Trasa rowerowa SWT na odcinku, którym się aktualnie poruszam, omija ścisłe centrum Popradu i trzyma się rzeki. Zupełnie mi to nie przeszkadza, bo będąc dopiero na pięćdziesiątym kilometrze, mam świadomość ubiegającego czasu i tego, że jeśli mam nocować u podnóża Pienin, trzeba jeszcze dziś pokonać w poprzek Magurę Spiską. Jest kwadrans po piętnastej, czasu mało, coraz mniej, a żołądek też zaczyna upominać się o swoje. Za Popradem zaczynam zmieniać kierunek jazdy ze wschodniego na północny i północno-wschodni, a wiatr tylko jakby na to czekał i teraz już nie pomaga, tylko utrudnia.<br/>
SWT na drodze do Kieżmarku meandruje niemiłosiernie i nadkłada sporo kilometrów, a to nie jest mi do niczego potrzebne, stąd też decyduję się trzymać głównej drogi i dotrzeć do niego asfaltem razem z samochodami. Nie jest to wariant jakoś szczególnie przyjemny, do na wylocie z Popradu to mocno obciążona dwupasmówka. Jest za to pewien plus: po drodze zjawia mi się restauracja Pod Złotymi Łukami, więc nie zastanawiając się długo, wciągam jakiegoś wrapa, byle tylko żołądek był pełny i przez to udaje mi się zaoszczędzić trochę cennego czasu. Niezmiennie po lewej cały czas towarzyszą mi ośnieżone szczyty, ale – jako że zdążyłem się już odwrócić na północ – tym razem to królowa wschodnich Tatr, Łomnica.<br/>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-WKdRyMwiGAi6B9AYDRPmV4ecNu-xB0Rul04sTNqQC3kCRaXgujhGosyt8XysL_nzensi116xrKZUgRY5gSb5ALaWE7c6aa5djjk2-r6Rb-YgioW7sLLQD454-fx6nio0Ybu5dr31x6ZqLEbwLh-7lziQDQPGHk3tDjLhWn9flhdSOXT2mMzmD9N94w/s3072/IMG20230430164034.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-WKdRyMwiGAi6B9AYDRPmV4ecNu-xB0Rul04sTNqQC3kCRaXgujhGosyt8XysL_nzensi116xrKZUgRY5gSb5ALaWE7c6aa5djjk2-r6Rb-YgioW7sLLQD454-fx6nio0Ybu5dr31x6ZqLEbwLh-7lziQDQPGHk3tDjLhWn9flhdSOXT2mMzmD9N94w/s600/IMG20230430164034.jpg"/></a></div>
Przed Kieżmarkiem udaje mi się na powrót nawiązać kontakt z asfaltowym szlakiem rowerowym, ale ten momentami robi mnie nieźle w bambuko 😉<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/pZAxM_K_3IQ" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT_S8yNoRcwc-YqlvAom4dT8JvkgFhY8x6XFcSI7oq9BsACTWjPHRBErfD0QXZ0v61bKJ8vJoz2D_kuXHNkCQh-e1wPppYSYTzd3FIARzHd3pNaiaSjjATp7-7YQLBURrlFg0KY1AzqOkoGtfW3YuLX-V-9Tstm2W6hxxMJRic2qykMim0iw8AzYHt2w/s3072/IMG20230430165202.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT_S8yNoRcwc-YqlvAom4dT8JvkgFhY8x6XFcSI7oq9BsACTWjPHRBErfD0QXZ0v61bKJ8vJoz2D_kuXHNkCQh-e1wPppYSYTzd3FIARzHd3pNaiaSjjATp7-7YQLBURrlFg0KY1AzqOkoGtfW3YuLX-V-9Tstm2W6hxxMJRic2qykMim0iw8AzYHt2w/s600/IMG20230430165202.jpg"/></a></div>
Kilka kilometrów za miastem czeka z kolei Spiska Biała. Pamiętacie? Stąd wyjeżdżałem kiedyś na pętlę po wschodniej Słowacji. Jeśli nie pamiętacie, warto poczytać <a href="/search/label/P%C4%99tla%20S%C5%82owacka%202016">tę opowieść</a> na moim blogu.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/b1GBcIrPrHA" frameborder="0"></iframe></div>
Pierwotnie zaplanowana trasa prowadzi mnie śladem szlaku 014 za Spiską Białą, przez Słowacką Wieś i przełęcz Magurską, do Spiskiej Starej Wsi. Czasowo jest to o tyle trudne, że przełęcz znajduje się na niemal 1000 metrów npm. Dodatkowo, za tą ostatnią miejscowością ominę cenne dla mnie dziś kempingi w Czerwonym Klasztorze i Sromowcach Niżnych. Zatrzymuję się na chwilę, żeby sprawdzić mapę i to, czy na pewno nie można zoptymalizować tej trasy. No i okazuje się, że można! Muszę tylko pociągnąć nieco dalej na Starą Lubownię i skręcić do wsi o jakże wdzięcznej nazwie Toporec. Jest to droga również asfaltowa, równoległa do tej pierwotnie planowanej, a jej zaletą jest przełęcz położona niżej, bo na jakichś 800 metrach npm, a jeśli popatrzeć na przebieg obydwu tras, to chyba nawet odrobinę krótsza.<br/>
Na miejscu okazuje się, że podjazd nie jest wcale taki mozolny, jak wygląda na mapie. Po drodze mijam wiekową mydelnicę o jakby… ekologicznym napędzie 😉 bo stacza się w przeciwnym z wyłączonym silnikiem. Da się?<br/>
Kiedy docieram do kulminacyjnego punktu drogi, czyli Przełęczy Toporeckiej. Słońce chyli się ku zachodowi, minęła już dziewiętnasta. Wygrałem z czasem, bo do mety jeszcze kilkanaście kilometrów, ale za to jakich! Z poziomu 800 obniżam się na 430, łapiąc wiatr w moje krótkie włosy i momentami rozganiając sprzęt z tobołami aż do 66 km/h.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/ukpbY0fnFbU" frameborder="0"></iframe></div>
Jeszcze tylko Haligowce i już Czerwony Klasztor wita mnie panoramą Trzech Koron, górujących nad wsią. Dojeżdżam do kempingu nad Dunajcem, a tu niespodzianka: kemping pusty, sanitariaty nieczynne, ogólnie lipa! Jacyś Czesi kiblują tylko na dziko pod wiatą nieczynnej restauracji i to tyle. Myślę sobie: zobaczmy, jak będzie po polskiej stronie. W razie czego jest jeszcze drugi kemping dalej, po prawej za wsią, ale widząc zapał Słowaków do obozowania w majówkę, szczerze wątpię, żeby tamto miejsce różniło się od tego, co widzę tutaj.<br/>
Przejeżdżam pieszą kładkę na Dunajcu i co się okazuje? Polacy bawią się w najlepsze, na kempingu OSP Sromowce nie można narzekać na brak towarzystwa. Wskakuję tu bez namysłu na noc, znajdując dla siebie dogodne miejsce. Nocą, kiedy wracam z toalety, na namiocie jest już grubo osadzona rosa. Dotykam jej, a to… była rosa, a teraz jest skorupka lodu! Na szczęście przygotowałem się na taką ewentualność: grube skarpety, kilka warstw odzieży i kominiarka na głowę, a do tego naprawdę dobry śpiwór. Wstaję rano wyspany a przechodzący obok kamperowcy zagadują, czy przeżyłem i czy nie boli mnie gardło. Nie, nie boli, jest okej! Ktoś zmierzył temperaturę nocą, kiedy było najzimniej. Podobno -3℃, no nieźle! No to mam nowy rekord.<br/>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=119575503&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2023/04/pochmurny-poczatek-majowki.html">◀️ pochmurny początek majówki</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right">CDN…</div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com034-443 Sromowce Niżne, Polska49.3927044 20.395163621.082470563821154 -14.7610864 77.702938236178852 55.551413600000004tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-15466554376717593972023-04-29T23:07:00.010+02:002023-05-19T00:58:01.567+02:00pochmurny początek majówki<div>Z domu wyruszyłem skoro świt samochodem i dotarłem do okolic Trzcianej (Trstená), a dokładnie do Twardoszyna (Tvrdošín). Do Trzcianej musiałbym i tak odbić drogą 59 na północ i nadłożyć jeszcze kilka kilometrów, więc nie miało to sensu. W Twardoszynie licznik pokazał mi równe 150 km. Przepakowałem się więc na rower i przed dwunastą w południe ruszyłem w trasę. Tego dnia wiał chłodny, południowo-zachodni wiatr, co dla mnie oznaczało powietrze w twarz już na pierwszych kilkunastu kilometrach. No trudno. Przynajmniej nie padało.</div>
<a name='more'></a>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIJPuFomIAie8o0Rwktj_emWP0HWFnRXk-Gz7KEAdKbCV7DsEQFbQifAWYOoogRcMVU42BFMcgEMraiVhJ0fxMYFikcWOLsqfb9fODA8yj6mYaEfyg11i1fdOFQatoHbAKFTMUM7Jl07MoqSV5lMVCcIixnQ6iFTYNe5L2lqtTHoOWm6l4bgjeSdM05Q/s3072/IMG20230429114222.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIJPuFomIAie8o0Rwktj_emWP0HWFnRXk-Gz7KEAdKbCV7DsEQFbQifAWYOoogRcMVU42BFMcgEMraiVhJ0fxMYFikcWOLsqfb9fODA8yj6mYaEfyg11i1fdOFQatoHbAKFTMUM7Jl07MoqSV5lMVCcIixnQ6iFTYNe5L2lqtTHoOWm6l4bgjeSdM05Q/s600/IMG20230429114222.jpg"/></a></div>
Na samym początku lekka adrenalinka, czyli jazda wąskim betonikiem nad samą wodą, wymagająca trochę wprawy, żeby nie wpaść do rzeki.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/Kbu11zrJbEQ" frameborder="0"></iframe></div>
Zauważyłem wcześniej, że Słowacy z wielkim spokojem, bez pośpiechu realizują kolejny fragment trasy szybkiego ruchu R-3, która ma prowadzić mniej więcej od granicy w Chyżnem do węzła z autostradą D-1. Obecnie w śladzie R-3-ki trwają prace na obwodnicy Twardoszyna, po drugiej stronie rzeki Orawa. Łącznik do zjazdu na „zwykłą” drogę nr 59 będzie prowadzić wiaduktem aż do węzła przed kolejną wsią Niżna. Praca „wre” – na budowie nic się nie dzieje, poza tym, że stanowi przeszkodę na drodze rowerowej. Ale któż by się przejmował takim szczegółem, jak wytyczenie objazdu dla rowerów? Postawili płot i zaporę betonową w poprzek ścieżki i tyle. Jakby złośliwie.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/-ozcFFmqgsA" frameborder="0"></iframe></div>
Analogicznie z resztą potraktowali to rowerzyści, bo ogrodzenie po obu stronach budowy rozszarpano i otwory w nim pozwalają na bezproblemowy wjazd na budowę nawet tak objuczonym obiektom, jak moja Gertruda. Ja też, podobnie jak miejscowi, postanowiłem pokazać, gdzie mam ich bariery, skoro w tak bezczelny sposób utrudniono mi przemieszczanie, nie informując wcześniej o objeździe. Przejazd przez plac budowy poszedł jak po maśle – na placu nie spotkałem nikogo, nawet stróża. Większym wyzwaniem okazała się jednak bariera po drugiej stronie: tutaj czekał mnie wypych po stromiźnie, z niemałym wysiłkiem. Ale się udało.<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/ihUdE8IoU1M" frameborder="0"></iframe></div>
Przed samym Orawskim Podzamczem (Oravský Podzamok) zjeżdżam z drogi i kładką, albo jak miejscowi mówią: ławką, przedostaję się na drugi brzeg rzeki.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/9gHlE7K-9gc" frameborder="0"></iframe></div>
Odtąd zmieniam kierunek na południowo-wschodni, co oznacza, że z jednej strony wiatr nie będzie mi już tak dokuczał, a z drugiej, że zastąpią go podjazdy.<br/>
No tak, zastępują, i to niemal natychmiast. Pierwsza dolina – Przybyska (Pribyšska Dolina), to niespełna sześć kilometrów łagodnego podjazdu bardzo malowniczym i nieuczęszczanym asfaltem wśród lasu i meandrów czystego strumyka Puców (Pucov). Na uwagę zasługują efektowne miejsca postoju podróżnych. Przy jednym z nich bije źródełko wody pitnej.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd57BinzcpUvgEgvrJva79v7CIMW1EXAxydmKa0wHwq4eQRlCkpVEC6JgpCCRj32qK1z86KubqmSJG6LS6ORl06-hO8iT-xPpmJ-vsbJ_caS_9xtPkv7TRbJ1NQ6ayNl_p2XpxDoYBsOGuX4KSLtrLUiszDV1tYGUaZQW8tPSxfMgYn1RyPxja5b0EfA/s3072/IMG20230429135140.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd57BinzcpUvgEgvrJva79v7CIMW1EXAxydmKa0wHwq4eQRlCkpVEC6JgpCCRj32qK1z86KubqmSJG6LS6ORl06-hO8iT-xPpmJ-vsbJ_caS_9xtPkv7TRbJ1NQ6ayNl_p2XpxDoYBsOGuX4KSLtrLUiszDV1tYGUaZQW8tPSxfMgYn1RyPxja5b0EfA/s600/IMG20230429135140.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCiyk-iBP8hrSxPP1d8s3RctMkaowlK92Rao1SPOTzKRbyOOvjHRpUHB7tJ1NWIVg8PLAYSglyJuoCrYExQxU9HJe8TWe67Ia3F0GtcEZFNpwqLNkuWB1XDdBzQAKsgnSqBkcA27WUSABzWsjItkb8P7DliSKRhrfRb7zLomhwTbyV0Yp2gHQq67dELQ/s3072/IMG20230429135153.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCiyk-iBP8hrSxPP1d8s3RctMkaowlK92Rao1SPOTzKRbyOOvjHRpUHB7tJ1NWIVg8PLAYSglyJuoCrYExQxU9HJe8TWe67Ia3F0GtcEZFNpwqLNkuWB1XDdBzQAKsgnSqBkcA27WUSABzWsjItkb8P7DliSKRhrfRb7zLomhwTbyV0Yp2gHQq67dELQ/s600/IMG20230429135153.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5yL0tE_HS1WhW8FV5JS_Xdz8T4kC-5my_QbA82BWPb6ZL3iZAqXI0M8leSzqZax7Lc7yaQZ5WIQGya-5HnINnxldNe-29jJYzBZksBWm-G6V8vkVs1KzZFDz1d-qpK8Pj5-ucH_ZHbZbQb3PjeYtKCBKzuhIlIkaUd1CON7AfgdC-1APCRZdveBSwA/s3072/IMG20230429135225.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5yL0tE_HS1WhW8FV5JS_Xdz8T4kC-5my_QbA82BWPb6ZL3iZAqXI0M8leSzqZax7Lc7yaQZ5WIQGya-5HnINnxldNe-29jJYzBZksBWm-G6V8vkVs1KzZFDz1d-qpK8Pj5-ucH_ZHbZbQb3PjeYtKCBKzuhIlIkaUd1CON7AfgdC-1APCRZdveBSwA/s600/IMG20230429135225.jpg"/></a></div>Potem krótki stromy zjazd w dół i od skrzyżowania kolejny wznios, już znacznie trudniejszy, do szczytu Szlachorki (Šlahôrka) na jakieś 750 metrów npm. Kuriozalny odcinek z dziewiętnastoprocenotwym podjazdem mam na wyjeździe ze wsi Pokrywacz (Pokryváč). Nie ma rady: trzeba zsiąść i wypychać Gertrudę, a i to do łatwych nie należy, taka stromizna. Na szczycie wzgórza otrzymuję od losu w nagrodę bliski i bezpośredni widok na Wielki Chocz (Veľký Choč). Zachmurzony, no ale przecież widziały gały co brały – z pełną świadomością wybrałem wyjazd w pochmurną sobotę, wiedząc, że łapię i tak lepsze okno pogodowe, niż pod koniec majówki.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/D4zjYPlm5ko" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/Qw_Gi6byDmY" frameborder="0"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBQewOeQIq55U5eqHCy3Qw-pkS9N6o2iY0mjjc_0NtDrUawcvyj9rGRIf4Xmf4qpxoOZwpKabthhnY9fAOeeEPBL1astCA45sV79Pb6kWWr97y_kwmIBcwhnKQOO4I5ZZngtvGLmt4qBDALnt3eK5oNdh2vsIUq_932ucLdi-DQRZ5rATSg9nlUtorMw/s3072/IMG20230429145508.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBQewOeQIq55U5eqHCy3Qw-pkS9N6o2iY0mjjc_0NtDrUawcvyj9rGRIf4Xmf4qpxoOZwpKabthhnY9fAOeeEPBL1astCA45sV79Pb6kWWr97y_kwmIBcwhnKQOO4I5ZZngtvGLmt4qBDALnt3eK5oNdh2vsIUq_932ucLdi-DQRZ5rATSg9nlUtorMw/s600/IMG20230429145508.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT7fsfJgS4PmFrHO1S58t1zfzYzqsQViQPZJi-aTJj6ZctGi5JiDwhNhRBkWjwrml30FwDL7ntYU9WvbfiMt82MBoy3uHXizkNmqqdS8KUIPOMM1pwZaemq9CcR9CE1wcMXHF2rg5WnNHYvGZ83gtp0wongtib9pPxr_4mFsMSkjiqn-EpmqI_Zq1Bgw/s3072/IMG20230429145522.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT7fsfJgS4PmFrHO1S58t1zfzYzqsQViQPZJi-aTJj6ZctGi5JiDwhNhRBkWjwrml30FwDL7ntYU9WvbfiMt82MBoy3uHXizkNmqqdS8KUIPOMM1pwZaemq9CcR9CE1wcMXHF2rg5WnNHYvGZ83gtp0wongtib9pPxr_4mFsMSkjiqn-EpmqI_Zq1Bgw/s600/IMG20230429145522.jpg"/></a></div>
Za plecami zostawiam wzgórza, a z nimi rozległe łąki i pastwiska Orawy. Zjeżdżam jeszcze stromiej do drogi, która biegnie doliną jakieś sto metrów pode mną. Niezbyt szybko, bo na tym krótkim odcinku czeka slalom resztkami asfaltu między niezliczoną liczbą głębokich dziur.<br/>
Na dole wyjeżdżam na trochę główniejszą drogę i znów jest pod górkę, ale przynajmniej asfalt już jest okej. To trawers Gór Choczańskich (Chočské Vrchy), czyli głównego łańcucha gór oddzielającego Orawę od Liptowa. Najtrudniej mam jeszcze do wioski Malatina, bo nie dość że pod górę, to jeszcze dopada mnie deszcz, który czaił się od pewnego czasu za plecami.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/a7sOfgg3gLg" frameborder="0"></iframe></div>
Zatrzymuję się na krótko, by założyć pelerynę i mimo wody z nieba, drobię kawałek po kawałku na niecałe 900 metrów npm, najwyżej w dniu dzisiejszym. Za Malatiną zaczyna się uczciwy zjazd, długo długo w dół. Mimo ciągle padającego deszczu trzymam słuszną prędkość i trochę poprawiam sobie średnią. Jest paskudnie mokro. Nie ma czego fotografować, bo woda z nieba skutecznie zasłania wszelkie atrakcje wzrokowe. Kolejne dziesięć kilometrów mija zupełnie nie wiadomo kiedy i już jestem na skrzyżowaniu przy Liptowskim Morzu (Liptovská Mara). Dalej pada, a mój żołądek domaga się opieki. Zatrzymuję się w przydrożnej knajpce, która posiada rozległe zadaszenie i to pozwala mi trochę podeschnąć.<br/>
Podczas obiadokolacji przestaje padać, tym lepiej. Pakuję się i ruszam w dalszą drogę. Objeżdżam teraz od północy jezioro – znacie pewnie tę drogę, koło Tatralandii i dalej na wschód, aż do Mikulasza, prawda? Już po kilku pierwszych kilometrach droga jest zupełnie sucha – na pewno nie dlatego, że tak ciepło i woda wyparowała. Tu po prostu nie padało!<br/>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/cKGlMoSttGo" frameborder="0"></iframe></div>
Od granic miasta, Liptowski Mikulasz pokonuję fragmentem oficjalnego szlaku SWT, który po tej stronie granicy nazywa się Cesta Okolo Tatier. Elegancki, dedykowany asfalt dla rowerów, z malowaniem i innymi bajerami infrastrukturalnymi poprowadzono nad samym brzegiem Wagu. Tatry, zarówno te Wysokie jak i Niskie, powoli odsłaniają swoje oblicza zza kołderki chmur i mimo wieczoru, aż chce się jechać. A co to dopiero będzie jutro!<br/>
Tuż po dwudziestej docieram do mety, czyli kempingu Borowa Syhoć (Borová Sihoť) tuż przed Liptowskim Gródkiem (Liptovský Hrádok). Stary hotel, pamiętający jeszcze czasy słusznie minione, trochę straszy, ale jakichś gości tam jednak widać. Natomiast ogromny kemping jest prawie pusty, nie licząc dwóch czeskich samochodów i namiotów z czeskiej strony Cieszyna. Recepcja i restauracja kempingowa zamknięta na głucho, więc o zameldowaniu i kluczu do prysznica mogę tylko pomarzyć. Ale impreza u Czechów trwa w najlepsze, ognisko płonie, więc rozstawiam się obok nich i tak oto kończę ten dzień pełen przygód.<br/>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=119448868&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2023/04/dookoa-wysokich-tatr.html">dookoła Wysokich Tatr ▶️</a></div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0033 01 Liptowski Gródek, Słowacja49.039708399999988 19.727598420.729474563821142 -15.428651599999998 77.349942236178833 54.883848400000005tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-17532912441490458312022-07-22T22:15:00.004+02:002023-02-01T13:19:24.805+01:00powrót i podsumowanie #msm22<div>Dwudziesty pierwszy odcinek jeszcze mi się nie trafił w żadnej serii. „Kończ waść…” – powiecie, i będziecie mieli całkowitą rację! Najwyższy zatem czas, by wspomnieć trochę o powrocie i podsumować tegoroczną wyprawę.</div>
<a name='more'></a>
<br>Wczoraj nie tylko zwiedziłem w ekspresowym tempie Paryż, ale też zaliczyłem pierwszą solidną dawkę powrotu do domu. Najpierw wsiadłem do TGV do Strasbourga (w dwie godziny zrobił skubaniec pół Ildefonsa i cały Grand Est – co ja się musiałem wcześniej nakręcić, żeby to przejechać 😧). Tego samego dnia załapałem się jeszcze na przeskok do Offenburga już po niemieckiej stronie. Był późny wieczór i wychodziło, że na tym małym dworcu przyjdzie mi nocować. Miałem jednak sporo szczęścia, bo pociąg z Bazylei do Karlsruhe miał prawie godzinę opóźnienia (tak, w Niemczech też bywają opóźnienia), dzięki czemu załapałem się jeszcze i przed pierwszą w nocy byłem już na dużym, wygodnym dworcu z poczekalnią. Na odcinek niemiecki udało mi się skorzystać z promocji <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/9-Euro-Ticket">9-Euro-Ticket</a>, dzięki której kupiłem bilet za 9 euro na wszystkie przejazdy kolejami regionalnymi w Niemczech, na cały lipiec albo cały sierpień – do wyboru. Promocja super, tylko jednej rzeczy nie doczytałem: na rower trzeba mieć osobny bilet w cenie 6 euro na dzień. Uwagę zwróciła mi konduktorka w pociągu do Stuttgartu, ale nie robiła scen, tylko po prostu dokupiłem i było po sprawie.<br>
Nie ma jednak róży bez kolców: 9-Euro-Ticket nie działa na liniach dalekobieżnych, dlatego robi się więcej przesiadek. Na szczęście gęsta sieć połączeń i niskopodłogowe składy powodują, że to żaden problem, nawet dla objuczonej szampanami Gertrudy.<br>
<br>
W Stuttgarcie nie czekam długo na pociąg do Monachium. Wsiadam na początku biegu, ale jest już dość gęsto, więc nie ma jak rozpakować roweru i powiesić go na haku. Stoję w przejściu między drzwiami. Im bliżej Ulm, tym gęściej, prawie jak sardynki w puszce. Na kolejnych przystankach niektórzy nie mogą już wejść do pociągu, taki jest ścisk. Ludzie marudzą pod nosem na koleje – <cite>wymyślili ten najn-ojro-ticket, szajze. Nie było promocji to przynajmniej był Ordnung!</cite><br>
Ale muszę przyznać, że kultura jest. U nas byłaby już awantura i w sumie nie ma się co dziwić: na zegarze ledwie ósma, trafiłem na szczyt dojazdów do pracy.<br>
<br>
Za Ulm na szczęście robi się luźniej. Spokojnie i już bez ścisku docieram do Monachium, a tu za kilka chwil mam następny pociąg, do Salzburga. Ten ostatni, mimo że już w Austrii, też jeszcze objęty jest promocją. Dalej, z Salzburga do Wiednia wiezie mnie w komfortowych warunkach kompania Westbahn, z tym że już za zupełnie inne pieniądze. Do Wiednia docieram wczesnym wieczorem i zadowolony z udanego dnia ładuję się do niedrogiego hotelu Novum Hotel Congress, dosłownie naprzeciwko dworca. Nocowałem w nim już, <a href="https://cyklista.grzesista.pl/2021/08/alpe-adria-bonus-pack-czyli-jak-wracaem.html">wracając z Ljubljany</a> w ubiegłym roku.<br>
<br>
Nazajutrz, ostatniego dnia podróży, na dworcu w Wiedniu, spotykam Maćka Gordona z synem – wracali ze swojej wyprawy na Alpe Adria, o której pisaliśmy wspólnie mailem przed wyjazdem. Ale żeby tak się zgrać w czasie i miejscu! Świat jest mały!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8yuB1cc7004ZGx8DB8Rjempt8z7q4pCRggRx40RBqsCYw7T5P7X7Ge97CPpg3ZkaH9c_ONiA-JmXdhcEmY5Vj85bAlJb50PZBe4GNXNDfWZPkz8p_2YIM52WV-IO4lr4gOk10LgyaPXijX6z6QDRDsqCI9n7xK-W5FplTJyTdCMbkdsgF7-eUWAQvdg/s3072/IMG20220722082058.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8yuB1cc7004ZGx8DB8Rjempt8z7q4pCRggRx40RBqsCYw7T5P7X7Ge97CPpg3ZkaH9c_ONiA-JmXdhcEmY5Vj85bAlJb50PZBe4GNXNDfWZPkz8p_2YIM52WV-IO4lr4gOk10LgyaPXijX6z6QDRDsqCI9n7xK-W5FplTJyTdCMbkdsgF7-eUWAQvdg/s600/IMG20220722082058.jpg"/></a></div><br>
<div style="text-align:center">* * * * *</div><br>
Ten sezon był dla mnie i Gertrudy prawdziwym maratonem. Wcześniej nie robiłem takich odległości w tak krótkim czasie. Efekt: zdarzało mi się zatrzymać w jakimś spokojniejszym miejscu i… przyciąć komara! 😴 Czasem kwadrans, czasem pół godziny. Regeneracja sił w tej sytuacji zawsze odnosiła niesamowicie pozytywny skutek, ale jeszcze większym szokiem dla mnie było to, że takie zgony w środku dnia to całkowita nowość. Czy to z przemęczenia? A może po prostu organizm w pewnym wieku zaczyna się tego domagać? Może, nie wiem. Nikt mnie w czasie takiej drzemki nie okradł, efekt był lepszy od oczekiwanego, więc… może dobrze?<br>
<br>
A Francja? Ogólnie to zrobiła na mnie wrażenie kraju nieczynnego. Ilekroć przejeżdżałem przez różne wioski, to albo nie było w nich w ogóle sklepów, barów, ani żadnych punktów handlowych, albo te miejsca mieli zamknięte nawet w godzinach pracy. Ci ludzie sprawiali wrażenie, jakby cały czas mieli wolne!<br>
<br>
Szlak Świętego Michała z Paryża do San Michel to podobno wizytówka turystyczna Francji, ale, prawdę mówiąc, całkowita porażka. Obstawiony tablicami informującymi o dofinansowaniu z Unii Europejskiej, a tu nie ma się czym chwalić. Szlak wykonano w całości z szutru ścieralnego, niszczącego rower do tego stopnia, że po przejechaniu dwustu kilometrów nadaje się on tylko do serwisu i gruntownego czyszczenia.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXsgJf0q_hCt3yDM3TAC3uMmXEBSIHq9V5kbNxlBDkzNAyvRrQmCtV9s-OXohE2jwqU6YhlXI8jCCYuK1_lIGu11E8sotSduYVMwv8epFw0GXnik2uOeKLIHiYNB11SCn7nWtXe5GscEvEVG4fcun46GflUxvk8KpyYB3ZDRzbp3SH57khDfql41tNBw/s3072/IMG20220718185430.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXsgJf0q_hCt3yDM3TAC3uMmXEBSIHq9V5kbNxlBDkzNAyvRrQmCtV9s-OXohE2jwqU6YhlXI8jCCYuK1_lIGu11E8sotSduYVMwv8epFw0GXnik2uOeKLIHiYNB11SCn7nWtXe5GscEvEVG4fcun46GflUxvk8KpyYB3ZDRzbp3SH57khDfql41tNBw/s600/IMG20220718185430.jpg"/></a></div>
Równie denerwujące są szykany drewniane przed skrzyżowaniami z drogami samochodowymi. Pół biedy, jeśli nie zagradzają w całości drogi i można w zwolnionym tempie koło nich przejechać. Niestety większość zagradza w całości drogę, a przepust dla rowerzysty jest tak wąski, że nie mieszczę się na szerokość z sakwami. Założę się, że nie tylko ja jechałem tą trasą na ciężko nie tylko ja miałem te przemyślenia. Wstyd dla Francji i minus sto punktów za tak jaskrawe marnowanie środków unijnych.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaDK0GfzEa4tyy2nVYfqIzjxg-R9wMxVz6mqB_bY5LhTvzjDOTybldtUGI2E38pJDyGHUZzOZh5lpNLigsAt5rUNl7-ATKA7DOMBVCJwwOjjswStL6KN0dWii1Yoig-wCWB0GN6Qk99PUOIAz4AaOSSuIOMG7S9ky2B6GnYlBKvxdPwag6YfVGpweBBw/s3072/IMG20220718182037.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaDK0GfzEa4tyy2nVYfqIzjxg-R9wMxVz6mqB_bY5LhTvzjDOTybldtUGI2E38pJDyGHUZzOZh5lpNLigsAt5rUNl7-ATKA7DOMBVCJwwOjjswStL6KN0dWii1Yoig-wCWB0GN6Qk99PUOIAz4AaOSSuIOMG7S9ky2B6GnYlBKvxdPwag6YfVGpweBBw/s600/IMG20220718182037.jpg"/></a></div>
Mam jeszcze coś dla malkontentów kontrapasów, które coraz częściej pojawiają się również w Rybniku. Szanowni, w większości miast Niemiec, Austrii i Francji to norma! Nie ma się co zżymać na tego typu rozwiązania. To się po prostu sprawdza i to nie tylko w Rybniku. Z jednej strony zmusza rowerzystów do zachowania szczególnej ostrożności na drodze, bo przecież jadą pod prąd, ale kierowców też, bo dzięki oznakowaniu pionowemu i poziomemu wiedzą, że na ich drodze jest miejsce nie tylko dla nich i nie tylko w ich kierunku. To przeciwdziała myśleniu typu „moja miedza” – kierowcy samochodów są zmuszeni podzielić się miejscem, które wcześnie należało tylko do nich – i tu bunt wydaje się zrozumiały. Ale w końcu to przecież miasto. Po czasie podnosi się wzajemny szacunek uczestników ruchu i oto w tym chodzi.
<br><br><div style="text-align:center">* * * * *</div><br>
A tak, podsumowując, wygląda cała przebyta przeze mnie trasa, z podziałem na dni:<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="http://www.grzesista.pl/bikemaps/2022-mont-saint-michel.html" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1155" data-original-width="1877" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG0Rm1i2VA1cDSNGJI3o8TfPdjQbNikj-GODPx5qmiYftsWKVGbP_vYVLX4EIjrkOyM7GpJJ6X4MKW-GZBheLlh4095fohzd6CDIBAJJfUXQUHEH_XsvsHIAI95NiX_s_Jz3AXyusEqoSAWDQS5gHQBEqEhr8LDYyq1sbpK1kWPW2w4woMbNIiOtgfQQ/s600/Bez%20nazwy.png"/></a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/paryz-w-piguce.html">◀️ Paryż w pigułce</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"></div>
<h4 style="font-weight:normal;clear:both;text-align:center;margin:2rem 0"><a href="http://www.grzesista.pl/presentations/msm22.odp">📥 pobierz prezentację ODP</a></h4>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-91721881404062838052022-07-20T21:02:00.036+02:002023-05-17T23:43:08.220+02:00Paryż w pigułce<div>Wstałem rano z piętrowej pryczy w wieloosobowym koedukacyjnym pokoju hostelu. Początkowo wydało mi się dziwne, że nadal jest ciemno. Pokój został jednak tak zorganizowany, by można było spać w nim nawet w środku dnia: szczelne rolety, ściany pomalowane na czarno… choć pewnie ja się tu produkuję, a stali bywalcy hosteli będą mieli ze mnie niezłą polewkę… nie wiem, dajcie znać w komentarzach.</div>
<a name='more'></a>
<br>Wczoraj, jeszcze będąc w pociągu do Paryża, napisałem do kilku znajomych, którzy kojarzą mnie z PHPConu albo phpCE. Udało mi się skontaktować z <a href="https://www.facebook.com/damien.seguy">Damienem</a>. Co prawda pochodzi on z Francji, ale od szeregu lat, ze względu na pracę, mieszka w Hadze. Nie przeszkodziło mu to jednak, by mi pomóc. Nie śmiałem prosić go o nocleg, bo wiem, że to kłopotliwa sprawa, ale mogłem i poprosiłem o przechowanie roweru na czas wyjazdu na Wieżę Eiffla. Swoją drogą, w geście wdzięczności chciałem mu wręczyć słoniki z PHPConu 2019, „Janusze”, które wiozłem jeszcze z Rybnika i których on, jako wieloletni kolekcjoner, mógł być najlepszym adresatem.<br>
Okazało się, że całkiem blisko Wieży, bo w okazałej kamienicy w centrum Trocadéro, mieszkają jego teście. Super!
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvEjdH2_p6JGp1SpGLtUrlFs_86Wj7ZVOPmW4RsvSteuNVfTfniWNRGpo6AtprXzB4b-6nmJ6bDv1pqcU9jSDo4LEsdDRxUZkCkIi5LtXXI0tOJBlPCeWEHS72eCdD69LTYkz0uIZc0L79jvwLYRKH_w0bycxwSqyl1HiiIX9iWiIAc9Lkrjz5-NJZ0w/s3072/IMG20220720114103.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvEjdH2_p6JGp1SpGLtUrlFs_86Wj7ZVOPmW4RsvSteuNVfTfniWNRGpo6AtprXzB4b-6nmJ6bDv1pqcU9jSDo4LEsdDRxUZkCkIi5LtXXI0tOJBlPCeWEHS72eCdD69LTYkz0uIZc0L79jvwLYRKH_w0bycxwSqyl1HiiIX9iWiIAc9Lkrjz5-NJZ0w/s600/IMG20220720114103.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYdArsT22psS9fA0649ljhGSKNo7Hq-rbNuX1_dnBDllYBaU9PmJU4zpGgV3ViJfCGMMN467QOiAbBrK8bQV4XckYlujbQhk58DubgNFnc2ySHXqHEOXBToLhw3_61nGDdocdfnRUyzSXhUlfZm7NH6wi07YJTqAMnigd5_6-yAafOoKiLz-vMfsekGw/s3389/IMG_20220731_171928.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3389" data-original-width="1672" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYdArsT22psS9fA0649ljhGSKNo7Hq-rbNuX1_dnBDllYBaU9PmJU4zpGgV3ViJfCGMMN467QOiAbBrK8bQV4XckYlujbQhk58DubgNFnc2ySHXqHEOXBToLhw3_61nGDdocdfnRUyzSXhUlfZm7NH6wi07YJTqAMnigd5_6-yAafOoKiLz-vMfsekGw/s600/IMG_20220731_171928.jpg"/></a></div>Rano szczególnie mi się nie spieszyło, bo za oknem pogoda zmieniła się w szklaną. Raz lało, raz przestawało, raz znowu kropiło. Trudno było nawet wydostać z hostelu. W końcu lekko się przejaśniło i wówczas podjąłem decyzję, że pojadę najpierw pod Wieżę (dla rozpoznania terenu), potem do teściów Damiena, by wyczaić, jak to dokładnie wygląda na miejscu, a jako że umówiłem się u nich dopiero na 12:30, to zawinąłem jeszcze pod Łuk Triumfalny, bo te trzy obiekty dosyć ładnie komponują się w trójkąt.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX0T3Fv5q_rbvQt7rWzcE2z71riHK8_zJ4kie0cNJsGvKGpM-JlN16JdgW2ZknXyCDlDrJaP73WGDZCWY3k678yL9BeNDQWn4FI57AvWllH0IfHQkzlQkb3UX8yQGorn6W6afyeSMPGYVh_8uP9b2MHpzN0fKjw6HpN6nn82nSMLYwN9ZuYzMW3bCc7Q/s3072/IMG20220720115825.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX0T3Fv5q_rbvQt7rWzcE2z71riHK8_zJ4kie0cNJsGvKGpM-JlN16JdgW2ZknXyCDlDrJaP73WGDZCWY3k678yL9BeNDQWn4FI57AvWllH0IfHQkzlQkb3UX8yQGorn6W6afyeSMPGYVh_8uP9b2MHpzN0fKjw6HpN6nn82nSMLYwN9ZuYzMW3bCc7Q/s600/IMG20220720115825.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhn2He_YQyYrBHjiV2PAbn7e94UazjV1iBGEu7n2Q7beHxVdzdsq8oTaa23V6RHMllGc2-pVrdYv8qEzC6k-AhzJhJFd2XSRe0eLMlsY3Sj5jYu62e8PIb6A-lq-N1duFS4oGydT2c3Xtc_T9xqeuBo7Vg7WamiwG3qw5Lq3vtZ-lgag836G0uy-Z97A/s3072/IMG20220720120258.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhn2He_YQyYrBHjiV2PAbn7e94UazjV1iBGEu7n2Q7beHxVdzdsq8oTaa23V6RHMllGc2-pVrdYv8qEzC6k-AhzJhJFd2XSRe0eLMlsY3Sj5jYu62e8PIb6A-lq-N1duFS4oGydT2c3Xtc_T9xqeuBo7Vg7WamiwG3qw5Lq3vtZ-lgag836G0uy-Z97A/s600/IMG20220720120258.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiN1NN2jgGPulZnAoECEN1IB3gY7NnDn5b8k2TnNhHWpnqgSiSNbydiftxdmZSYtq9jVPgXfk31uYRJapHSjbAAUtvrhiTFzrdULmfhWBWlBQZiP3bq5blgH2q25Wo4WpqMIAkHiYWqd19XzQThPKT52QFr4Zra_7obnGJaqVHgUMzqzfoPV9Ly1WSzg/s3072/IMG20220720120604.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiN1NN2jgGPulZnAoECEN1IB3gY7NnDn5b8k2TnNhHWpnqgSiSNbydiftxdmZSYtq9jVPgXfk31uYRJapHSjbAAUtvrhiTFzrdULmfhWBWlBQZiP3bq5blgH2q25Wo4WpqMIAkHiYWqd19XzQThPKT52QFr4Zra_7obnGJaqVHgUMzqzfoPV9Ly1WSzg/s600/IMG20220720120604.jpg"/></a></div>
Czas już gonił, więc zawitałem do teściów Damiena.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaXe1fzFauPcJ5Z1a_pOTaxl_SqXG7r5eHP36yKJ63_T-4ER-uVTUzuX0hoh2GPZWnjavhi8IzO1RHfqEROrk2LcroREj9LlS3wplC_eXCvpL8tfRpAMVRUzVGE7GzW5mzRi6ptfuYjpxziFpsjZFuVKEHlJPpCx3aXf2FDaIXHMNEGf-oHBOm3h5mZA/s3072/IMG20220720123616.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaXe1fzFauPcJ5Z1a_pOTaxl_SqXG7r5eHP36yKJ63_T-4ER-uVTUzuX0hoh2GPZWnjavhi8IzO1RHfqEROrk2LcroREj9LlS3wplC_eXCvpL8tfRpAMVRUzVGE7GzW5mzRi6ptfuYjpxziFpsjZFuVKEHlJPpCx3aXf2FDaIXHMNEGf-oHBOm3h5mZA/s600/IMG20220720123616.jpg"/></a></div>Przekazałem słoniki, zostawiłem rower i na piechotę dymałem do wieży. Nie daleko, raptem jakiś kilometr. W międzyczasie przyszedł jeszcze SMS, że mój wyjazd na szczyt Wieży jest odwołany i że zwrócą mi pieniądze. Woot? Dlaczego – tego nie wiem do dziś. Tak po prostu. W treści tylko lakoniczne: jeśli chcesz wiedzieć więcej, kliknij w link. Który nie działa. Tak mniej więcej wyglądał ten e-mail.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUBGlFJ2XktVCFAyQcrDBDmgjj6lqF5xbRiAUOUdRMZtuyfhPUCkja7hp26PD5PvZtrXneg2Et7w2NWxNQVI141nt3dOapVFj0ZbYxVVlMFf50oVmwrz7jhL_xx6ExOfEwfks4W8-rzY4meT1ZTc83mDS7PVzRdWlP5g3hGmonpAxe-hvQRGBGKdnJAg/s3072/IMG20220720125955.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUBGlFJ2XktVCFAyQcrDBDmgjj6lqF5xbRiAUOUdRMZtuyfhPUCkja7hp26PD5PvZtrXneg2Et7w2NWxNQVI141nt3dOapVFj0ZbYxVVlMFf50oVmwrz7jhL_xx6ExOfEwfks4W8-rzY4meT1ZTc83mDS7PVzRdWlP5g3hGmonpAxe-hvQRGBGKdnJAg/s600/IMG20220720125955.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWl78Rj8mCp1cAsyb0Huqzi6aB2B-TN8CYerHUwd4X5GA3HQHcssmqM-XstQcgAVWrIoO1kIDvYU_4Ib2PioOe61Hcf64_gxDLN_wLD9BdDChC0Yu8sr2yERXxKrj2cllbqmhF377CsU0wacG3rbzpXGDZQE5TOZZWpDscaLoSTK_CuQbRBI30cXhgPw/s3072/IMG20220720130226.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWl78Rj8mCp1cAsyb0Huqzi6aB2B-TN8CYerHUwd4X5GA3HQHcssmqM-XstQcgAVWrIoO1kIDvYU_4Ib2PioOe61Hcf64_gxDLN_wLD9BdDChC0Yu8sr2yERXxKrj2cllbqmhF377CsU0wacG3rbzpXGDZQE5TOZZWpDscaLoSTK_CuQbRBI30cXhgPw/s600/IMG20220720130226.jpg"/></a></div>
Dodałem nawet komentarz do miejsca na Googlu, absolutnie nie złośliwy, tylko opisujący sytuację – tak samo jak wam to tutaj przytoczyłem. Google stwierdził, że mój wpis pozostanie zablokowany, bo narusza standardy społeczności. No cóż, tego by sam Lenin nie wymyślił! Pewnie mi zaraz bloga usuną 😉<br>
Ale, jak mówią, kto nie ryzykuje, ten nie jedzie. Poszedłem na bezczela i udawałem, jakbym nigdy nic nie dostał. I wiecie, że to zadziałało?!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkhLkjLJ9RVSDEePXGj3ZxlRmMDXYgsNNwVCfxasu_QRTthjds4EVojETXY8Khry4Xe7_Yh6jiamdipBoOW8jUFb56Hn1Os1EAuaENfAWlNKHmSuePiGE4bBMuWL7W_HzXlj2MdiPyhc2jA1eGxsPqQf-AHJDUgxhmTLVZ8LWtd6SEhj7HpPnVdmkepQ/s3072/IMG20220720131023.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkhLkjLJ9RVSDEePXGj3ZxlRmMDXYgsNNwVCfxasu_QRTthjds4EVojETXY8Khry4Xe7_Yh6jiamdipBoOW8jUFb56Hn1Os1EAuaENfAWlNKHmSuePiGE4bBMuWL7W_HzXlj2MdiPyhc2jA1eGxsPqQf-AHJDUgxhmTLVZ8LWtd6SEhj7HpPnVdmkepQ/s600/IMG20220720131023.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7NTvlWqQilLr1_JKLrqYf91thToLNG_n3amw-fsgdSTROKBUPHuZna24WrFhP2GHPxH2sRjw_QAll3Nk0Z1-lSZxicBuh8m5omEJYU1g20GLqMEXjzaLljAZjbTkyZaD_O3we-no7sivWF759LHyzSCHiHoMPaqwtuB0L-gHJBBz23vJhvPB74ELeLw/s3072/IMG20220720133250.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7NTvlWqQilLr1_JKLrqYf91thToLNG_n3amw-fsgdSTROKBUPHuZna24WrFhP2GHPxH2sRjw_QAll3Nk0Z1-lSZxicBuh8m5omEJYU1g20GLqMEXjzaLljAZjbTkyZaD_O3we-no7sivWF759LHyzSCHiHoMPaqwtuB0L-gHJBBz23vJhvPB74ELeLw/s600/IMG20220720133250.jpg"/></a></div>Wszyscy ciecie po kolei oglądali oczami mój kod QR (stary numer ze skanerem w oczach), a nikt nie zadał sobie grama trudu, żeby go odczytać skanerem. Tym sposobem dostałem się na drugie piętro…<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBscCOiJOzbdUH_qieVbn_e6r6dqjDOGUwHsFS3wSDGyz86duAh8-623GWIfG0bT8Rtju4qldNCyIGGBp5yGaMe6R3cQel4Fx-zv1eWUl3zC3Hp13Ay20gG0c5WWoqtP7AacFJi0V7TRAmqpTdcen8fLw4OAjEy6BDbd0SPPG5zKvJcxSXZmJYHjOO5A/s3072/IMG20220720135121.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBscCOiJOzbdUH_qieVbn_e6r6dqjDOGUwHsFS3wSDGyz86duAh8-623GWIfG0bT8Rtju4qldNCyIGGBp5yGaMe6R3cQel4Fx-zv1eWUl3zC3Hp13Ay20gG0c5WWoqtP7AacFJi0V7TRAmqpTdcen8fLw4OAjEy6BDbd0SPPG5zKvJcxSXZmJYHjOO5A/s600/IMG20220720135121.jpg"/></a></div>…a potem windą na samą górę. Doprawdy nie wiem, po kiego to wysyłali. For fun and for stress. Taa, stres musi być!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="600" height="338" src="https://youtube.com/embed/ANDZvxAHStI" frameborder="0"></iframe></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ZTOtARz1xMZNOHcw4bp8OReGHCYMr6MuY79ycV39lPCW7892AYpVntxiP3721xDo0DKhBF_mw_wVZGQ5xjWNLFfsLzRUmWbXNsyuYl0zTCzePQHNZRgU5QPRsi2w07UulOKnk9loM8bq7SCJqTQ4bfr0ENdW9nJ9IQEOYUvqJZ-2NdMVT-BtgGZzqA/s3072/IMG20220720140152.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ZTOtARz1xMZNOHcw4bp8OReGHCYMr6MuY79ycV39lPCW7892AYpVntxiP3721xDo0DKhBF_mw_wVZGQ5xjWNLFfsLzRUmWbXNsyuYl0zTCzePQHNZRgU5QPRsi2w07UulOKnk9loM8bq7SCJqTQ4bfr0ENdW9nJ9IQEOYUvqJZ-2NdMVT-BtgGZzqA/s600/IMG20220720140152.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrIKLBCIv6nOzQr-LZBcilkl8_vvMSf6Mg6BN8YM4AQ7Eb8zyOt9vX5JGWFheWMNGkFX4zUyQk3r1_5nG8VyaZqvMxCUkf0dare5QBvXlXkPBBj0EyzDIlzjgnyF4Z9REgERTpZlypZYuGfCi2RiKA672LtgA--bmRNU3LXE8jdphMrFdJ5jqQxRLTig/s3072/IMG20220720140339.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrIKLBCIv6nOzQr-LZBcilkl8_vvMSf6Mg6BN8YM4AQ7Eb8zyOt9vX5JGWFheWMNGkFX4zUyQk3r1_5nG8VyaZqvMxCUkf0dare5QBvXlXkPBBj0EyzDIlzjgnyF4Z9REgERTpZlypZYuGfCi2RiKA672LtgA--bmRNU3LXE8jdphMrFdJ5jqQxRLTig/s600/IMG20220720140339.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTU3pEGo0-PfQUHcmE9rgynA3sPt21I4jeac1KfeVeRBIsk6u2cRWQQMFUYoSPhSjxJCeJ5aHLKYmrBcxvyOMc8b4VioCqW3wmqLoBuGAyP8tBrPuBe-Vng9jv1bOdQ84jwPqs38O0fZEaT83vEWbuWfoX7nCcKlJya1qjxt0ieo0E3xDSGsoDt8oYrg/s3072/IMG20220720140428.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTU3pEGo0-PfQUHcmE9rgynA3sPt21I4jeac1KfeVeRBIsk6u2cRWQQMFUYoSPhSjxJCeJ5aHLKYmrBcxvyOMc8b4VioCqW3wmqLoBuGAyP8tBrPuBe-Vng9jv1bOdQ84jwPqs38O0fZEaT83vEWbuWfoX7nCcKlJya1qjxt0ieo0E3xDSGsoDt8oYrg/s600/IMG20220720140428.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQUWc5Hgjannj7I6JXy6X213CeXVfKuclDML6vYyK96Yi5OJM-Hsf8pOrMGrlyt2v9SjK4bIVssGg8JFM4VfXf80_2qc0g8bQbcWrRempw-oOJo6JzEvMVH1HU_sXuhfQPCzNB2_xW8ES4NMUgPYmbBRjzzrzfFvHvSIfdHQinYNX3kwY28VXCgudVbQ/s3072/IMG20220720140545.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQUWc5Hgjannj7I6JXy6X213CeXVfKuclDML6vYyK96Yi5OJM-Hsf8pOrMGrlyt2v9SjK4bIVssGg8JFM4VfXf80_2qc0g8bQbcWrRempw-oOJo6JzEvMVH1HU_sXuhfQPCzNB2_xW8ES4NMUgPYmbBRjzzrzfFvHvSIfdHQinYNX3kwY28VXCgudVbQ/s600/IMG20220720140545.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisQsPLSarClyImBSgqYIZEvKE_bBiOUXfGkbhwMVGa5dmBXz-yAbChN7kV-TtGXT5mBGUd7IbT34cWJP7d-FiwGYpZKKgLLBfZlWjZS8HI-l9vazgoHYSYKjTCza1PoKrQ9UvcQpOyeufIyw3Fwa5qUbVYtGFkNGvbCGIvr7oWJulQ_nrLuAPRzO8dUw/s3072/IMG20220720140827.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisQsPLSarClyImBSgqYIZEvKE_bBiOUXfGkbhwMVGa5dmBXz-yAbChN7kV-TtGXT5mBGUd7IbT34cWJP7d-FiwGYpZKKgLLBfZlWjZS8HI-l9vazgoHYSYKjTCza1PoKrQ9UvcQpOyeufIyw3Fwa5qUbVYtGFkNGvbCGIvr7oWJulQ_nrLuAPRzO8dUw/s600/IMG20220720140827.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG-tsSYmOgwmL8muDovf86qIpT-p6bMVemTJf64P81p1DneoE5rw-6dSLZEODZxTe4iuwNovMtK6sW_LFq9cIdYFt_cNPW6lD7q8xH8SzeUefmcy7XDCQf-7zm_UziZQlvBnOtwoDXnYiHXGlyEEwLPiJY3UTghxj9J3-n8rzBQZFhqrrMoHoyKH4S0Q/s3072/IMG20220720140944.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG-tsSYmOgwmL8muDovf86qIpT-p6bMVemTJf64P81p1DneoE5rw-6dSLZEODZxTe4iuwNovMtK6sW_LFq9cIdYFt_cNPW6lD7q8xH8SzeUefmcy7XDCQf-7zm_UziZQlvBnOtwoDXnYiHXGlyEEwLPiJY3UTghxj9J3-n8rzBQZFhqrrMoHoyKH4S0Q/s600/IMG20220720140944.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9l-1lFYpP7leA2BsMh23NO-CCmU_RVO3GAAUJQV7AU81hKHM4ejR_NOE65q3XvG4R7Yq6KkDq8WFzYZ1wkq_jyp9iji1tJZ35IkQU7MP7S2DGw7Wt8UZDvGBPFbmecrBo7pR2HbBCcPdVsWcho7FlHMxeYWt690R7x9poXpaTPqXLlMBTp0cKC6dF8A/s3072/IMG20220720141204.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9l-1lFYpP7leA2BsMh23NO-CCmU_RVO3GAAUJQV7AU81hKHM4ejR_NOE65q3XvG4R7Yq6KkDq8WFzYZ1wkq_jyp9iji1tJZ35IkQU7MP7S2DGw7Wt8UZDvGBPFbmecrBo7pR2HbBCcPdVsWcho7FlHMxeYWt690R7x9poXpaTPqXLlMBTp0cKC6dF8A/s600/IMG20220720141204.jpg"/></a></div>
Kiedy już nacieszyłem oczęta tymi widokami z prawie 350 metrów, z tym moim lękiem wysokości, stwierdziłem, że nie taki diabeł straszny, bo konstrukcja wieży skutecznie zapobiega powstawaniu efektu lęku. Doprawdy nie wiem jak Eiffel to wykombinował, ale mu wyszło! Zatem warto, jeśli tylko będziecie w Paryżu, nie omijać tej atrakcji, nawet jeśli macie wspomnianą wyżej przypadłość.<br>
Nie wszedłem natomiast na szczyt Łuku Triumfalnego, choć stamtąd widok na Pola Elizejskie jest zapewne niepowtarzalny. Powód prozaiczny: nie byłoby gdzie zostawić roweru, a i plan dnia nie pozostawiał mi wielkiego wyboru. Dlatego też w dalszej kolejności przemieściłem się do centrum pod odbudowywaną katedrę Notre-Dame. Tutaj oczywiście prace idą pełną parą, dutków nie brakuje, wejścia nie ma, ale – trzeba przyznać – Paryżanie starają się oddać obiekt w stanie takim, jak przed katastrofą.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXRZHKOuGbgYHm0rZTKYLzUNuo_CvjDxkQjeFdgOVcWXUDNxdFpsaWYYvBj9YsVgfuhMQhteQuXb5HjIS6ZxoFGqY1NvXTeXKft98MpYkHELfdl3-ErO_wNC0jyQeJCDYuqY19krmBb1cWYActGpwtqv6_9-RaEbECzttGSEMRQAvy9Mg6HjKInzXxvQ/s3072/IMG20220720154735.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXRZHKOuGbgYHm0rZTKYLzUNuo_CvjDxkQjeFdgOVcWXUDNxdFpsaWYYvBj9YsVgfuhMQhteQuXb5HjIS6ZxoFGqY1NvXTeXKft98MpYkHELfdl3-ErO_wNC0jyQeJCDYuqY19krmBb1cWYActGpwtqv6_9-RaEbECzttGSEMRQAvy9Mg6HjKInzXxvQ/s600/IMG20220720154735.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjz2wcKEXkUWdTCR44vDaLUuGi0nOVAGLaIhfyBv3UT87snGDGfMbNzXmXOAa_w1ASd0qnARGI4EfYIjNeX8ZMFwlE1SbwbLo8vr1HtsDsx6OkQLn99qGIM8fc1A8-7hKEAzwA5w1umy4M0zo3LeVlE9TwmDWfyAkclfg7NZcJOWynUjgWW3hX1k2DBQ/s3072/IMG20220720154801.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjz2wcKEXkUWdTCR44vDaLUuGi0nOVAGLaIhfyBv3UT87snGDGfMbNzXmXOAa_w1ASd0qnARGI4EfYIjNeX8ZMFwlE1SbwbLo8vr1HtsDsx6OkQLn99qGIM8fc1A8-7hKEAzwA5w1umy4M0zo3LeVlE9TwmDWfyAkclfg7NZcJOWynUjgWW3hX1k2DBQ/s600/IMG20220720154801.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWTeeGzQNl77Dz0yGCtTOqxPvngqv5-6uJNbccAScaHqnUObacaRdPJMkIUycuujKH8J7eK9641Qy0OkoU2d59j-ipHSY2J59XBgk8mL0hBB_07dQlyLgSvE4Fb35hk_XB-sikYiV4g4SP2d1j-KQ8HKQNPP5aauUYglFTpIHIxGpQwU8Eyye_cIDXkw/s3072/IMG20220720154818.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWTeeGzQNl77Dz0yGCtTOqxPvngqv5-6uJNbccAScaHqnUObacaRdPJMkIUycuujKH8J7eK9641Qy0OkoU2d59j-ipHSY2J59XBgk8mL0hBB_07dQlyLgSvE4Fb35hk_XB-sikYiV4g4SP2d1j-KQ8HKQNPP5aauUYglFTpIHIxGpQwU8Eyye_cIDXkw/s600/IMG20220720154818.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEippiSiq2nv-P0_Xeu2YPoLqhg9Z3ypC545ilqJLrzaWZy6jaR5liIM3AFPNHSPPwA9JB0limD5ZB4bmkA66Dmg6jfbVRBrh9zG5ygpFRJ3wJnax4zvkQrGAGLKO1w681p9AXJ1mFw3EubN4uXCu5T6c9amSWOy-MS_XV9Dgg9G-LH6LkKnHxJnluZL4A/s3072/IMG20220720161055.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEippiSiq2nv-P0_Xeu2YPoLqhg9Z3ypC545ilqJLrzaWZy6jaR5liIM3AFPNHSPPwA9JB0limD5ZB4bmkA66Dmg6jfbVRBrh9zG5ygpFRJ3wJnax4zvkQrGAGLKO1w681p9AXJ1mFw3EubN4uXCu5T6c9amSWOy-MS_XV9Dgg9G-LH6LkKnHxJnluZL4A/s600/IMG20220720161055.jpg"/></a></div>
Wczoraj doszedłem do wniosku, że Paryż to najlepsze miejsce na zakupy do domu. Ale co by tu kupić, żeby była fajna pamiątka z Francji? Jak to co, szampana! Tylko jakiego i gdzie? Na szczęście, poruszyłem ten temat już wcześniej, podczas dyskusji z Damienem. Polecił mi sieć sklepów winiarskich <a href="https://www.nicolas.com/en/Champagnes/c/02/">Nicolas</a>. I wyobraźcie sobie, że teraz, jadąc od Notre-Dame w kierunku Luwru, zupełnym przypadkiem minąłem witrynę z napisem Nicolas. Tak po prostu, bez szukania! Ostre hamowanie, w tył zwrot i już jestem w sklepie. Zacząłem wybierać i marudzić, będąc oczywiście cały czas w kasku, koszulce rowerowej i w ogóle wyglądając jak typowy rowerzysta. Wyglądało to na pewno osobliwie: obcokrajowiec na rowerze wybierający sześć butelek szampana. Sprzedawca nie mógł się nadziwić, jak ja to wszystko teraz zapakuję. Udało mi się, choć trochę to trwało, zanim rozłożyłem ładunek w czterech z pięciu sakw. Oczywiście miałem świeżo w pamięci casus puszki z piwem i to działało zdecydowanie studząco, ba, mrożąco 🥶<br>
Koniec końców od tej pory każda dziura, każdy zjazd z krawężnika, czy nawet kratka ściekowa, to było hamowanie i przejazd wolniej niż pieszy, aby tylko nie spowodować nadmiernego trzepania sakwami. Od tej pory miałem wracać delikatnie, nie jak z jajkami, tylko wręcz jak z odbezpieczonym granatem! I to przez pół Europy, choć na szczęście koleją.<br>
<br>
Tak sobie gadam do komórki, notując ten odcinek, a zupełnie nie zauważyłem, że w międzyczasie nasuwa się ciężka ołowiana chmura, że ledwo udało mi się dotrzeć do Luwru.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPiDy33R9dT5SptgLO3eM-7ykWQo4XdzGsLVgfamNRfxyZMIGu75kcFqu16lP7lFmRT64XcCT7ynEKZ5MDzwNUruEzRKfZmNp6LJLvdHs45hcK5wXZhfuBOZQoAP1XlYWsYayo9jnL2D5CfwuD0W3j2JhoeqElPgeTwhjB8gn8SsqRxsPyPH1uOEuvMw/s3072/IMG20220720172128.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPiDy33R9dT5SptgLO3eM-7ykWQo4XdzGsLVgfamNRfxyZMIGu75kcFqu16lP7lFmRT64XcCT7ynEKZ5MDzwNUruEzRKfZmNp6LJLvdHs45hcK5wXZhfuBOZQoAP1XlYWsYayo9jnL2D5CfwuD0W3j2JhoeqElPgeTwhjB8gn8SsqRxsPyPH1uOEuvMw/s600/IMG20220720172128.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4rWWfnRBazQXlIr3Y-ojn6PjjyAbP4i2oMyqYIJAm6TafRJP2gNlV71l9eUhJW8D8WvnYPnH_PEfSoD2pcym2hNgy7-SQ17v5UfbRXGbD7876mOB1XdRHLbHri8mynzbASGYDHabYFoM9a2w5hOQTdNxNHw8XPLZQi29fM0vFRPuq3Z7G-A68ZkhQzA/s3072/IMG20220720172151.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4rWWfnRBazQXlIr3Y-ojn6PjjyAbP4i2oMyqYIJAm6TafRJP2gNlV71l9eUhJW8D8WvnYPnH_PEfSoD2pcym2hNgy7-SQ17v5UfbRXGbD7876mOB1XdRHLbHri8mynzbASGYDHabYFoM9a2w5hOQTdNxNHw8XPLZQi29fM0vFRPuq3Z7G-A68ZkhQzA/s600/IMG20220720172151.jpg"/></a></div>I to tyle, bo zawczasu zdążyłem schronić się pod łukiem triumfalnym na Placu Karuzeli.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgXpGHiZrrL0eEsHPUGzEDkjx9OE1-F5gQ1DdFlfJQLBQVogkIfLHYBiaIkfacAZByDUTbg6Io1eaEIgLF-yx56Em92gZgV0-8tjcGT8fXo-Wp2FeVJIDMiEQYiIOTgqgtDdi2vdYPMVSwriKsdUQZfCUdcubpHJBL3PDRpdp85ony57fC5PqqktQOBg/s3072/IMG20220720172652.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgXpGHiZrrL0eEsHPUGzEDkjx9OE1-F5gQ1DdFlfJQLBQVogkIfLHYBiaIkfacAZByDUTbg6Io1eaEIgLF-yx56Em92gZgV0-8tjcGT8fXo-Wp2FeVJIDMiEQYiIOTgqgtDdi2vdYPMVSwriKsdUQZfCUdcubpHJBL3PDRpdp85ony57fC5PqqktQOBg/s600/IMG20220720172652.jpg"/></a></div>Kiedy zaczęło padać było jeszcze pusto, ale możecie sobie wyobrazić, co się stało, kiedy tylko zaczęło się oberwanie chmury! Tym razem to ja byłem gość, bo kiedy było jeszcze pusto, zdążyłem sobie wybrać dogodne miejsce, żeby nie zmoknąć. Wokół nagromadzonego tłumu biegali oczywiście w pełnym deszczu naganiacze sprzedający parasolki (choć chwilę wcześniej ci sami sprzedawali zegarki). To się nazywa dopasowanie do potrzeb rynku!<br>
Przestało padać, a ja odkryłem zupełnie niespodziewanie, gdzie leży plac Concorde.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFPuRpiX1pit14eHtKKD_r2quZn3_o8RFRYO_-G24n3cL_Fdj7Sy2WM_vm2XeA4d75jAeCvUtqYyUokPq9Ewd92klClbgDvYonhqaerdZ3wx54VOqOc4bWDKOAQPhieNzn5RtT-tDrH9MD2vfXhOslnh1sYAWwRCvEll-5wc9zTgmuzWiVbx4pTNuXbw/s3072/IMG20220720173820.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFPuRpiX1pit14eHtKKD_r2quZn3_o8RFRYO_-G24n3cL_Fdj7Sy2WM_vm2XeA4d75jAeCvUtqYyUokPq9Ewd92klClbgDvYonhqaerdZ3wx54VOqOc4bWDKOAQPhieNzn5RtT-tDrH9MD2vfXhOslnh1sYAWwRCvEll-5wc9zTgmuzWiVbx4pTNuXbw/s600/IMG20220720173820.jpg"/></a></div>Potem, mając jeszcze trochę czasu, pokulałem się Polami Elizejskimi nieco w górę, a potem w prawo, mając nadzieję na namierzenie Pałacu Elizejskiego.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiszFygNpJ4SLPXY6W-6umpN5NxPt3H7bB2-skJPF2LRvfOvF8muAOEgJNN7XYs-vsX0stZllhZnzH7aIsnzJdYjU2g_Q4ZFDQWI8uCc93kPBza6qczAtPDpBvrVXAXG_QZh5QXDaJPt4Nq0JJOU9AlceqOPPCuIPmokYhxyykxt58BuDu3QdHXpdKUSA/s3072/IMG20220720174408.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiszFygNpJ4SLPXY6W-6umpN5NxPt3H7bB2-skJPF2LRvfOvF8muAOEgJNN7XYs-vsX0stZllhZnzH7aIsnzJdYjU2g_Q4ZFDQWI8uCc93kPBza6qczAtPDpBvrVXAXG_QZh5QXDaJPt4Nq0JJOU9AlceqOPPCuIPmokYhxyykxt58BuDu3QdHXpdKUSA/s600/IMG20220720174408.jpg"/></a></div>Można zapomnieć! Smutni panowie z bronią długą tylko czekają, aż się zatrzymasz i zrobisz zdjęcie. Zamiast buspasa mają tam, co ciekawe, police-pas.<br>
Zawinąłem zatem do północnych dzielnic, między innymi IX, w której znajduje się Moulin Rouge oraz Plac Pigalle. Też z zewnątrz, bo nie było co począć z rowerem, a z drugiej strony nie było czasu na sexcesy w Czerwonym Młynie 👄<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj63qrjJKovCmjoTApgX321IXt8j9Ad2y-4CerOVxEbSUvBqq8I2zK5zOG8IMmH3ww9kSZo7hgYPFEMK4bcesC3NDY0OmGB8QfK3r9z1-llr7CQlmUvojsyBd8JyYac_8G3LzAGOpTC9sG60NlxeT_5jGTxiWUve7-_HfmavC6gudXn2h_CQiEMmrzI-Q/s3072/IMG20220720181024.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj63qrjJKovCmjoTApgX321IXt8j9Ad2y-4CerOVxEbSUvBqq8I2zK5zOG8IMmH3ww9kSZo7hgYPFEMK4bcesC3NDY0OmGB8QfK3r9z1-llr7CQlmUvojsyBd8JyYac_8G3LzAGOpTC9sG60NlxeT_5jGTxiWUve7-_HfmavC6gudXn2h_CQiEMmrzI-Q/s600/IMG20220720181024.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9rA4eSEeqvFPNgszKxkaZPAcml88xawZVP1KvGOOBy3k8QdTrnHy657Ac-zcE4M28PAKYF43fhE2MCrXMPWFaUvVQemJt3fiUrhVBz562_enhG1Z5ndBHDi0LLeQU8s4I8egPn-ab1nbDHZt84soYwdn2mgVdjaZiGWKsjzq6uljkvQ4ZfprMny7pxw/s3072/IMG20220720181454.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9rA4eSEeqvFPNgszKxkaZPAcml88xawZVP1KvGOOBy3k8QdTrnHy657Ac-zcE4M28PAKYF43fhE2MCrXMPWFaUvVQemJt3fiUrhVBz562_enhG1Z5ndBHDi0LLeQU8s4I8egPn-ab1nbDHZt84soYwdn2mgVdjaZiGWKsjzq6uljkvQ4ZfprMny7pxw/s600/IMG20220720181454.jpg"/></a></div>
Zrobiło się późno, ale na szczęście z Pigalle czy spod Montmartre na Dworzec Wschodni jest rzut beretem, a stamtąd właśnie rozpoczynałem swoją podróż w kierunku domu.
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=109757173&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/zwiedzam-mont-saint-michel.html">◀️ zwiedzam Mont-Saint-Michel</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/powrot-i-podsumowanie-msm22.html">powrót i podsumowanie #msm22 ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com1Paryż, Francja48.856614 2.352221920.546380163821155 -32.8040281 77.166847836178846 37.5084719tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-19635492073787512532022-07-19T20:19:00.047+02:002022-12-24T00:20:04.200+01:00zwiedzam Mont-Saint-Michel<div>Słowa nie oddają w wystarczający sposób atmosfery i widoków tego miejsca. To tak rzadkie uczucie pozazmysłowe, że nie sposób wyrazić go słowami. Jedyna analogia, która mi przychodzi do głowy w Polsce, to Wawel, choć… nie, to nie to samo. To rodzaj przyciągania, jakiejś niewytłumaczalnej energii miejsca, której nie umiem w prosty sposób opisać. To jedno z moich szalonych, odległych marzeń – nie wierzyłem, że kiedyś uda mi się je zrealizować, a tym bardziej, na dwóch kółkach. A jednak.</div>
<a name='more'></a>
<br>Góra rzeczywiście wyrywa z butów. Ale trzeba tu być, żeby to poczuć. Trochę w życiu widziałem, ale to miejsce wyciska łzy, tak po prostu, samo z siebie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMFd1rZYzu4zR5cv-bQHr4_fVr-t12mHTxB1RwhkxfPBstH_xMuSCTKMTCmW8crAswXyx6gBmPA_ZYmPw8mgoYgCAZhK-2vK_LnUPRz8F4AqgcZR6OgKVJJEaS4tgcyQouEqyAo27QOqoRUZKkeRUevO2gQSrXyo2KzV1lhJT7Vo2UjZJUDDil3HNSOw/s3072/IMG20220719105902.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMFd1rZYzu4zR5cv-bQHr4_fVr-t12mHTxB1RwhkxfPBstH_xMuSCTKMTCmW8crAswXyx6gBmPA_ZYmPw8mgoYgCAZhK-2vK_LnUPRz8F4AqgcZR6OgKVJJEaS4tgcyQouEqyAo27QOqoRUZKkeRUevO2gQSrXyo2KzV1lhJT7Vo2UjZJUDDil3HNSOw/s600/IMG20220719105902.jpg"/></a></div>Pierwsze uczucia po dotarciu na miejsce to... olśnienie. Dosłownie świeczki miałem w oczach i nie mogłem w tych chwilach oderwać wzroku od wzgórza.
Samo miasteczko jest ogólnodostępne. Za wstęp płaci się dopiero na poziomie bramy opactwa, mniej więcej od połowy wysokości w górę. Wczoraj przespacerowałem się uliczkami aż do miejsca biletowego. Porobiłem trochę zdjęć nocnych. Do namiotu wróciłem koło północy, co nie jest trudne o tej porze roku - na 1.5 południku długości geograficznej zachodniej i strefie czasowej CEST zachód słońca przypada tuż przed jedenastą wieczorem. Na odchodne puściłem sobie suitę Mike'a Oldfielda „Mont-Saint-Michel” i słuchając, gapiłem się z grobli na podświetlone wieczornymi iluminacjami wzgórze i nie mogłem oderwać od niego wzroku.<br>
Po powrocie do namiotu, spałem smacznie i długo, bo wiedziałem, że mam komfort całego dnia zwiedzania i pociąg powrotny dopiero wieczorem.<br>
Nazajutrz poszedłem nieco inną drogą, to znaczy przez mur obronny. Tutaj ścieżka przypomina trochę spacer wokół Dubrownika, z tym że oczywiście w mniejszej skali.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnh85aZq-Zy0P5rvtTh25TuNokAcUaGg0RfIdEDodEvcr_NlrNhdEhDZa-M-aXbL5AvvTE0Js5UWBNthNz-NT6gejLPT7mvhc3aZbdPcj2whRvuJgmlvKMc8WUZi1n7qcMRwQvlQ24x66lH5DdLL5h_sCYmjzem06SuZ6tXaMkRLKtcQ-BlblZ0O-eg/s3072/IMG20220719112601.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnh85aZq-Zy0P5rvtTh25TuNokAcUaGg0RfIdEDodEvcr_NlrNhdEhDZa-M-aXbL5AvvTE0Js5UWBNthNz-NT6gejLPT7mvhc3aZbdPcj2whRvuJgmlvKMc8WUZi1n7qcMRwQvlQ24x66lH5DdLL5h_sCYmjzem06SuZ6tXaMkRLKtcQ-BlblZ0O-eg/s600/IMG20220719112601.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMz8zw3Gl4eUxaeS7e-F5g9-S9PtoZyDLrJWTG0iVL7QkyMgMH_F-o4YxwOITe7hXo9d-O5M2SBWWBLUeuHg3i9tkIsqAWQdX6Z7MmLLdjmiH9HY6MC5uPp9bLcZGRmSVl_v28LfwExM-zQ42vGp4l0wnutjVEVRB2M6m3WDdmHKLvM82a5GeAD7l3uw/s3072/IMG20220719112756.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1377" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMz8zw3Gl4eUxaeS7e-F5g9-S9PtoZyDLrJWTG0iVL7QkyMgMH_F-o4YxwOITe7hXo9d-O5M2SBWWBLUeuHg3i9tkIsqAWQdX6Z7MmLLdjmiH9HY6MC5uPp9bLcZGRmSVl_v28LfwExM-zQ42vGp4l0wnutjVEVRB2M6m3WDdmHKLvM82a5GeAD7l3uw/s600/IMG20220719112756.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9ycT9dREJ5iuSFtdbaDbS4biBvcOrMu8sf0sOnVkcDz_f6OIKZ-o29yuFuOqSKlPaoY7O6gQEBgqJGPf3ts-x2z6wrb6BgHX9G6Q9DCHOVfVB7E6ncx61T938RfqgEocY3watfK36lBJO_i8UVUU3cjXscLF7RMTMgRDyAnREVc11vxLeBokfKQJuQ/s3072/IMG20220719115307.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR9ycT9dREJ5iuSFtdbaDbS4biBvcOrMu8sf0sOnVkcDz_f6OIKZ-o29yuFuOqSKlPaoY7O6gQEBgqJGPf3ts-x2z6wrb6BgHX9G6Q9DCHOVfVB7E6ncx61T938RfqgEocY3watfK36lBJO_i8UVUU3cjXscLF7RMTMgRDyAnREVc11vxLeBokfKQJuQ/s600/IMG20220719115307.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg990-gKrn0gCzwkqqLhTyh3H53feYbHMwp57YSzhVBmW0O5j45bmhaCgygyQh59vpjnui2RB6mVU_WhmLMTEMaT1UltzYxs0JMfVZ1mOkx3SK-Ye5AW4Y6rOIossmoP5Z0qHCZcui9yaIP6er-jz1gzY3gJ1zZS39J5xwg4pU-ezK1sP76_XjiaQlDtA/s3072/IMG20220719115518.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg990-gKrn0gCzwkqqLhTyh3H53feYbHMwp57YSzhVBmW0O5j45bmhaCgygyQh59vpjnui2RB6mVU_WhmLMTEMaT1UltzYxs0JMfVZ1mOkx3SK-Ye5AW4Y6rOIossmoP5Z0qHCZcui9yaIP6er-jz1gzY3gJ1zZS39J5xwg4pU-ezK1sP76_XjiaQlDtA/s600/IMG20220719115518.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOTKpH14GJf8YLuwkk58TwHMkWJjfTuDBLHJd7EX21n4pomQc7cyVdNKIWyyqKShmtVfm5fdqLo3knicr0H4H2JpCJuHOhqZHoeaAGNg-XiP42ilgMaYp14xrXEKjyy9FoxinzH3nyAfAhtJR64yUn6b3Oeu7NU1UfYUI0QFQ7QXfr-iYlaqTNcljxWw/s3072/IMG20220719115740.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOTKpH14GJf8YLuwkk58TwHMkWJjfTuDBLHJd7EX21n4pomQc7cyVdNKIWyyqKShmtVfm5fdqLo3knicr0H4H2JpCJuHOhqZHoeaAGNg-XiP42ilgMaYp14xrXEKjyy9FoxinzH3nyAfAhtJR64yUn6b3Oeu7NU1UfYUI0QFQ7QXfr-iYlaqTNcljxWw/s600/IMG20220719115740.jpg"/></a></div>Nie da się murem obejść całego wzgórza, bo nie jest ono obwarowane dookoła – uniemożliwiają to tereny zielone od strony morza. Spacer murami kończy się w tym samym miejscu co dolny deptak, czyli u wejscia do opactwa. Sama świątynia zajmuje przynajmniej połowę powierzchni góry i wykorzystuje do bólu każdy jej centymetr. Zwiedzając, człowiek zastanawia się, jak ci średniowieczni budowniczy byli w stanie wciągać i montować te ciężkie kamienne bloki i rzeźby aż tak wysoko! Dziś mamy żurawie, helikoptery i inne technologie, a oni przecież tego nie znali!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitlNIRu1RTakToC-iFyElIK2egTb5LFCPSa_dwVN6XFwtAJqs5Whg5zz0ICQ2S393KRTl1dams4FSJ7xl0X8-FCfMbQPQ51b3o97Po7xYfC6HK5wp8fkddf0UnY7xbr67hAEocj1vertZnZZu7w0Q5lEmjgfgsDiEH-WU8IDkA2OLtXRNlKnw9x6Ec_A/s3072/IMG20220719120943.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitlNIRu1RTakToC-iFyElIK2egTb5LFCPSa_dwVN6XFwtAJqs5Whg5zz0ICQ2S393KRTl1dams4FSJ7xl0X8-FCfMbQPQ51b3o97Po7xYfC6HK5wp8fkddf0UnY7xbr67hAEocj1vertZnZZu7w0Q5lEmjgfgsDiEH-WU8IDkA2OLtXRNlKnw9x6Ec_A/s600/IMG20220719120943.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UR1s8yW7guewynwO1ZDZRZxl_xAPsWE9L7F7VF4COdrtHwOzEFP1g46-ska8QrFO47xLFLr-il6UE5aw_cVjwWKdM0x8hi7paFPuupEbiCRK7Y9C3TLDknsiPm2AZvSbJacuR-0EmUeL6UbpThhrAMMuOYizhACwPZRr-vSkcuFdV8-DoJwsGPR1Ag/s3072/IMG20220719121108.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UR1s8yW7guewynwO1ZDZRZxl_xAPsWE9L7F7VF4COdrtHwOzEFP1g46-ska8QrFO47xLFLr-il6UE5aw_cVjwWKdM0x8hi7paFPuupEbiCRK7Y9C3TLDknsiPm2AZvSbJacuR-0EmUeL6UbpThhrAMMuOYizhACwPZRr-vSkcuFdV8-DoJwsGPR1Ag/s600/IMG20220719121108.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2nA0tEDBX5xVAjKUb3N6bfJ6WgMq2yLzqR_X1K3NXdxQrGL_q1aZcnfNQlGkIMupPwHbQMUYOymC5QPsV9r9I3GlhjJY225iL0cPZc7lUBKJIFDuJ47AUNIf4SkliANPnniw6v4rhsyts8r80uvu6oPH0-kw5ojgp_8qv2g5_rjqKUuQOKgMErBIAAQ/s3072/IMG20220719121126.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2nA0tEDBX5xVAjKUb3N6bfJ6WgMq2yLzqR_X1K3NXdxQrGL_q1aZcnfNQlGkIMupPwHbQMUYOymC5QPsV9r9I3GlhjJY225iL0cPZc7lUBKJIFDuJ47AUNIf4SkliANPnniw6v4rhsyts8r80uvu6oPH0-kw5ojgp_8qv2g5_rjqKUuQOKgMErBIAAQ/s600/IMG20220719121126.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSKFmLpBl3Bk3cMAcRmlSe8uPaFANxVudLb4ExHWnTzhJL0YYLY_Ga3IlrKMltN60c6j0SC7Fi5_vMUZq50BOXt3JOdJDtygpqn0807qmpHkPvNKgPjGaLsoNVIvJq2jDg34lRt3OgRKO-pss2aACwt9X3aiFvunlHBiUYdZqXcRkQg96EatgvC9jmLg/s3072/IMG20220719121306.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSKFmLpBl3Bk3cMAcRmlSe8uPaFANxVudLb4ExHWnTzhJL0YYLY_Ga3IlrKMltN60c6j0SC7Fi5_vMUZq50BOXt3JOdJDtygpqn0807qmpHkPvNKgPjGaLsoNVIvJq2jDg34lRt3OgRKO-pss2aACwt9X3aiFvunlHBiUYdZqXcRkQg96EatgvC9jmLg/s600/IMG20220719121306.jpg"/></a></div>
W obrębie opactwa znajduje się kilka naprawdę dużych pomieszczeń jak reflektarz, sala rycerska czy sala dla gości, umieszczone piętrowo, jedna nad drugą. Ciągi komunikacyjne bardzo ciasne – widać minimalizm w ich budowie, bo przecież na takie podrzędne tematy szkoda miejsca.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXOkfbzYZyPjO-nP8sMTjQpUQ0VyUX-OfuF-GdfIPTMEWfEDoV9W1wMCbA01eESEvLf4Tq2v9n_7-jkXRe2Z3f8KnNV2bNw9XwZRBAT4rt7VQ44_wqOojcGyX_TSEtDSYQSzvKyHa_UKWv0hQ4HJrS3l8zvSFtflpyC3VIiTgkePPOZvGW2RRzSDGKDA/s3072/IMG20220719122058.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXOkfbzYZyPjO-nP8sMTjQpUQ0VyUX-OfuF-GdfIPTMEWfEDoV9W1wMCbA01eESEvLf4Tq2v9n_7-jkXRe2Z3f8KnNV2bNw9XwZRBAT4rt7VQ44_wqOojcGyX_TSEtDSYQSzvKyHa_UKWv0hQ4HJrS3l8zvSFtflpyC3VIiTgkePPOZvGW2RRzSDGKDA/s600/IMG20220719122058.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvLwRz_6GQ773sHa9avaJhBsSspHghag4pYqnOAhwjtCkWFqay1_2IovhEfNnCRVyPj6PSswuPAnThSLW4oVRUZ6KbDvYQCEYWFjN6ip8yA_6t58_ejTA0uLJRcS_cbJ_b-cBh1QROaN04EXmKJ7USN32OGIgkfsLlF53FJ1unlXOP5srl9FDfpS7ozw/s3072/IMG20220719122544.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvLwRz_6GQ773sHa9avaJhBsSspHghag4pYqnOAhwjtCkWFqay1_2IovhEfNnCRVyPj6PSswuPAnThSLW4oVRUZ6KbDvYQCEYWFjN6ip8yA_6t58_ejTA0uLJRcS_cbJ_b-cBh1QROaN04EXmKJ7USN32OGIgkfsLlF53FJ1unlXOP5srl9FDfpS7ozw/s600/IMG20220719122544.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsszjjutTxcrnYrKKgahSQtugrsK-TXA-Fx-M2fNSCNxA-bWXhRw_w2dCwHTKc0Y644QFUxRzVcpJDOMMnvv5dDIkwfdu0U6LNP6VujKoyAUs0jLONyucuUdILkMez-rjHtYcX8z8gpJfNut9FzMM1QJkvxEl6obAPXuq4Izw7zYM86mz_TDFM559SeA/s3072/IMG20220719123857.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsszjjutTxcrnYrKKgahSQtugrsK-TXA-Fx-M2fNSCNxA-bWXhRw_w2dCwHTKc0Y644QFUxRzVcpJDOMMnvv5dDIkwfdu0U6LNP6VujKoyAUs0jLONyucuUdILkMez-rjHtYcX8z8gpJfNut9FzMM1QJkvxEl6obAPXuq4Izw7zYM86mz_TDFM559SeA/s600/IMG20220719123857.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR1RkSLLi_vT47GsbX9AxaY91lEmgshAZKNbC39KRgDCXxBjQQiVae8Uj_dihNxlZBr1FziXTLYGi0jVXB3OdLGgIuE5VxbR4Y17-7V7EeyRnJSBqlCvlN_Q2zf2YkguuBrXn5chNf0UMjEhD6gY1kmRoZUO6E8FLQx1DeEs3494vICAUGt-WLpvh0VA/s3072/IMG20220719123921.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR1RkSLLi_vT47GsbX9AxaY91lEmgshAZKNbC39KRgDCXxBjQQiVae8Uj_dihNxlZBr1FziXTLYGi0jVXB3OdLGgIuE5VxbR4Y17-7V7EeyRnJSBqlCvlN_Q2zf2YkguuBrXn5chNf0UMjEhD6gY1kmRoZUO6E8FLQx1DeEs3494vICAUGt-WLpvh0VA/s600/IMG20220719123921.jpg"/></a></div>
Architektura Mont-Saint-Michel pozostaje purytańska, ale spójna w każdym calu, w całości kamienna, utrzymana w gotyku i stylu romańskim. Spacerując krużgankami, przy odrobinie wyobraźni nietrudno myślami przenieść się do średniowiecza i zobrazować sobie tamto życie – tak niewiele uległo zmianie od tego czasu…<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgceVZjDRdj2LJfDyEyg_kBaeHsYZkWY3hHh_TY-C2W6IenhC3aOgUkCz9Xto5YfYMbz0jr9fAzOCK8t8OtmcbxEfF7BbD02IFJ-mQ5TnHAFfSHiwLvuMJhNZju7x4ju24MaieIXQ782FKuMGI9ICtm0ljA9ne0CT47OAR1Q1fU6DN5mvYfvpNNP9bvNQ/s3072/IMG20220719125013.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgceVZjDRdj2LJfDyEyg_kBaeHsYZkWY3hHh_TY-C2W6IenhC3aOgUkCz9Xto5YfYMbz0jr9fAzOCK8t8OtmcbxEfF7BbD02IFJ-mQ5TnHAFfSHiwLvuMJhNZju7x4ju24MaieIXQ782FKuMGI9ICtm0ljA9ne0CT47OAR1Q1fU6DN5mvYfvpNNP9bvNQ/s600/IMG20220719125013.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghsIhA37sJuq_9_udJSKiK6ecZl4EEtCkXLQ_6LfCXnt-uqJIKHtXEiOlTog8bAaoJEKYg8qDy_yy75I__ajCEfA0v2xLZQQUWH_sZXn0pF0-Sc1r2yjbXSNW1QsqwsQmiOECiSkSZj-eByuQL2g02T5qq-SnJSWOAeLbpR4ESVds1uvdRInVfU680LA/s3072/IMG20220719125106.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghsIhA37sJuq_9_udJSKiK6ecZl4EEtCkXLQ_6LfCXnt-uqJIKHtXEiOlTog8bAaoJEKYg8qDy_yy75I__ajCEfA0v2xLZQQUWH_sZXn0pF0-Sc1r2yjbXSNW1QsqwsQmiOECiSkSZj-eByuQL2g02T5qq-SnJSWOAeLbpR4ESVds1uvdRInVfU680LA/s600/IMG20220719125106.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKu9-EckQ9PH7fvdKMZJaCbtgVWdnIdhrtE3C0BmpdorCynltASdQkOVAESoEY-R1jg9WQZFOLbIfrv1yipaV_W1asRqxdmg83j5k1Gocl2GAz_LPYWVj9gg5lL7jXQjzdEsDtgBT9A8U5wOn7tCQQ9no8kwaHO76ouluyT2YDHQO_tLZj1oP3qlz5-g/s3072/IMG20220719152849.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKu9-EckQ9PH7fvdKMZJaCbtgVWdnIdhrtE3C0BmpdorCynltASdQkOVAESoEY-R1jg9WQZFOLbIfrv1yipaV_W1asRqxdmg83j5k1Gocl2GAz_LPYWVj9gg5lL7jXQjzdEsDtgBT9A8U5wOn7tCQQ9no8kwaHO76ouluyT2YDHQO_tLZj1oP3qlz5-g/s600/IMG20220719152849.jpg"/></a></div>
Nadchodzi popołudnie, a wraz z nim konieczność powrotu. Wracam na spokojnie do hotelu Vert, który był tak uprzejmy i umożliwił mi przechowanie Gertrudy z bagażami przez cały dzień pod kluczem. Opuszczam to zacne miejsce i kręcę kilka kilometrów na najbliższą stację do Pontorson, by jeszcze tego samego wieczora znajwić się na dworcu Paris Montparnasse, a ostatecznie znaleźć zaciszne miejsce w hostelu w dzielnicy Gentillly.
<br>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/meta-na-niej-widok-jak-z-basni-tysiaca.html">◀️ meta, a na niej widok jak z baśni tysiąca i jednej nocy</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/paryz-w-piguce.html">Paryż w pigułce ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com050170 Mont-Saint-Michel, Francja48.636063 -1.51145720.325829163821155 -36.667707 76.946296836178846 33.644793tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-57438780077438472202022-07-18T23:13:00.115+02:002022-12-22T22:46:56.751+01:00meta, a na niej widok jak z baśni tysiąca i jednej nocy<div>Archanioł Michał dzielnie broni się przede mną, bo wie, że depczę mu po piętach. Tego dnia wykombinował sobie niebiańskie upały, które sięgają czterdzieści stopni w cieniu, a przy tym oczywiście ani jednej chmurki na niebie, dlatego ten dzień upłynie mi zdecydowanie pod znakiem szukania cienia.</div>
<a name='more'></a>
<br>Długo ociągam się z wyjazdem, bo nawigacja twierdzi, że tego dnia nie zrobię już nawet trzycyfrowego wyniku – mam zwyczajnie za blisko 😎<br>
Wstaję sobie na luzie o ósmej, następnie śniadanko na miejscu, kawka, pakowanie i dopiero o jedenastej wyruszam w dalszą podróż. Jako pierwszy punkt programu obieram kamienny kościół św. Marcina w miejscowości Lignou, która fantastycznie oddaje surowość architektury normandzkiej. Fascynuje mnie ona, tutaj wszystko jest takie inne. Przejeżdżałem koło tej budowli już wczoraj, ale światło wieczoru nie dawało szans na dobrą fotografię. Inna sprawa, że spieszyłem się, by zdążyć rozstawić namiot jeszcze przy świetle dziennym.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW-xk2uKTyDNXRs1T1JcPhGLGzGGOd1VegAxNJHAYIdjV63xZtnjoe9vi9_ADu4_40csgfaKG5W153BXOmDxw0DRYIASwsTiAOrZUEYRq44f8MIAI9egYlccEbO-X8GSXfyF157zpuvGPpxAFnHMuVWe1Ji9nhydKVxDJEa8xxt7v1ID4qZHD8W-WkkQ/s3072/IMG20220718111059.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW-xk2uKTyDNXRs1T1JcPhGLGzGGOd1VegAxNJHAYIdjV63xZtnjoe9vi9_ADu4_40csgfaKG5W153BXOmDxw0DRYIASwsTiAOrZUEYRq44f8MIAI9egYlccEbO-X8GSXfyF157zpuvGPpxAFnHMuVWe1Ji9nhydKVxDJEa8xxt7v1ID4qZHD8W-WkkQ/s600/IMG20220718111059.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhngxt0q_KZ0HLq6Oab_wjK-WBNXQBnf6eqsX22fERw5F3pSDYMNUcEXW1K37VrDqIraltgMaj2J5LaU0jZRYSOkOYTH-PjJcy76WQRZoDd4RWV4kXV3cZuItHHMtLDocD_QPn5f0_ii0ktJtlQMgbchkkcmst7mwHx2fryo_e5LYxU8ggZhFF5uo_WcQ/s3072/IMG20220718110140.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhngxt0q_KZ0HLq6Oab_wjK-WBNXQBnf6eqsX22fERw5F3pSDYMNUcEXW1K37VrDqIraltgMaj2J5LaU0jZRYSOkOYTH-PjJcy76WQRZoDd4RWV4kXV3cZuItHHMtLDocD_QPn5f0_ii0ktJtlQMgbchkkcmst7mwHx2fryo_e5LYxU8ggZhFF5uo_WcQ/s600/IMG20220718110140.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKs8IVBpYYBQNwwFXnlXx76S1P9MBwmYdhovag4a2ORx66g45OrxlFL4xnrRvdEfX_km2aCCrZFwSPCfsUxk3awalHc_gjaCnGHrZVXLflEHxUx57uam1s88UoubzIvgC1q0R_xNLJUMxg5V3lguYiW1StqVxBdBi2CC3X-3TAdiD8Eo2aLbXFA1QH5g/s3072/IMG20220718105937.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKs8IVBpYYBQNwwFXnlXx76S1P9MBwmYdhovag4a2ORx66g45OrxlFL4xnrRvdEfX_km2aCCrZFwSPCfsUxk3awalHc_gjaCnGHrZVXLflEHxUx57uam1s88UoubzIvgC1q0R_xNLJUMxg5V3lguYiW1StqVxBdBi2CC3X-3TAdiD8Eo2aLbXFA1QH5g/s600/IMG20220718105937.jpg"/></a></div>
Kościółek nie jest udostępniony do zwiedzania, dlatego robię sobie krótki tylko spacerek po otaczającym go cmentarzu, a następnie wsiadam na rower i ruszam dalej.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF9cBj-rJpKXYdHwrZmTgvNDLSIfg4S2vBLxifOY5xYQp_oPLoGRxZx2dcWnwZZGwdHH9lgN18bkcI5xMLC5xX9vXt0jmyLOT8pFW1kykOoEyrGkKe9lbM_JfO4oHfBDR-uc3zDEsVXyD5dwLl5XQ9rfODzFf60V39fcIaosAUs8IGAOP1stEyaAUFXQ/s3072/IMG20220718111116.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF9cBj-rJpKXYdHwrZmTgvNDLSIfg4S2vBLxifOY5xYQp_oPLoGRxZx2dcWnwZZGwdHH9lgN18bkcI5xMLC5xX9vXt0jmyLOT8pFW1kykOoEyrGkKe9lbM_JfO4oHfBDR-uc3zDEsVXyD5dwLl5XQ9rfODzFf60V39fcIaosAUs8IGAOP1stEyaAUFXQ/s600/IMG20220718111116.jpg"/></a></div>
W Couterne, do którego tak naprawdę wracam po wczorajszym odbiciu na nocleg, wpadam na dosyć mocno obciążoną krajówkę, którą kulam się z górki na górkę przez dwadzieścia kolejnych kilometrów, czyli aż do Domfront. Drogowskaz po drodze mówi mi, że do Saint-Michel jest jeszcze ponad sto kilometrów, ale to mierzenie dotyczy dróg asfaltowych, a ja przecież w głównej mierze mam się poruszać żelaznym szlakiem rowerowym, który z natury jest mniej pozakręcany. Nawigacja uspokaja, że faktycznie będzie tego trochę mniej.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkQaeks4fP8HTL0Xc2alSdrqWu6S9AOUiVwbc1MdFN8MWqMt4bHWOrV2_tvigpRshTZFlOf814BQ5TlXJjIW7unIbG_IpQbiy6dAHRM1Sv9LQwaGQtY4ZKQnfExPsz7NajCpcd_EAzmu_QnvtrYwkY9mLVLw37KWdKmJ1uZE07DkeeK1qm7YLKmW0qpg/s3072/IMG20220718111823.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkQaeks4fP8HTL0Xc2alSdrqWu6S9AOUiVwbc1MdFN8MWqMt4bHWOrV2_tvigpRshTZFlOf814BQ5TlXJjIW7unIbG_IpQbiy6dAHRM1Sv9LQwaGQtY4ZKQnfExPsz7NajCpcd_EAzmu_QnvtrYwkY9mLVLw37KWdKmJ1uZE07DkeeK1qm7YLKmW0qpg/s600/IMG20220718111823.jpg"/></a></div>
Odpuszczam sobie średniowieczne centrum Domfront, bo położone jest na sporym wzniesieniu, a mój ślad i tak objeżdża je od dołu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJK3M1wJSvKlVTtrIU9C9-pvBhzGxinR9ahKSkZ96S492pIIVspIcyd8paKelTuGIwMhuuF-rIRZPCzIogKvwFF3TsfatVnE9mfpN-DOfjntQeUNw4cfsYyozpWTyO9yGCqQfgO_UGQ0PeN7rVhX4YQvXsBlPMBP6zyZGuvj_HEyfPBtgGjgLo3RNfHw/s3072/IMG20220718122749.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJK3M1wJSvKlVTtrIU9C9-pvBhzGxinR9ahKSkZ96S492pIIVspIcyd8paKelTuGIwMhuuF-rIRZPCzIogKvwFF3TsfatVnE9mfpN-DOfjntQeUNw4cfsYyozpWTyO9yGCqQfgO_UGQ0PeN7rVhX4YQvXsBlPMBP6zyZGuvj_HEyfPBtgGjgLo3RNfHw/s600/IMG20220718122749.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg57-9dF0vt9dqhZXOK6tIBEQ3Bp8YXXmTSu2X7bAxZrXNjNStlYmCF4VcNvG3gPoeCSH27t8oFzBsXno4-B1FOnBI72uTVNkqa1zKKgY5V5le8kZJeZo-rZCP1WLnxlAMtIqyRjeNhlDH0zTxqrrkC1evFFWeC_2ecnBuYNyKcIyFCm8g6yrGuctfwnw/s3072/IMG20220718154025.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg57-9dF0vt9dqhZXOK6tIBEQ3Bp8YXXmTSu2X7bAxZrXNjNStlYmCF4VcNvG3gPoeCSH27t8oFzBsXno4-B1FOnBI72uTVNkqa1zKKgY5V5le8kZJeZo-rZCP1WLnxlAMtIqyRjeNhlDH0zTxqrrkC1evFFWeC_2ecnBuYNyKcIyFCm8g6yrGuctfwnw/s600/IMG20220718154025.jpg"/></a></div>
Za Domfront szlak wraca na pokolejowy szuter i mam okazję dalej z upodobaniem brudzić mój rower.<br>
Za La Pouardière zjeżdżam ze szlaku kolejowego i tam kończy się życzliwy jak dotąd cień. Tutaj lokalnymi drogami muszę skrócić sobie szlak o jakieś dziesięć kilometrów, ale czy wytrzymam, tego nie wiem. Żar leje się z nieba, termometr pokazuje 35 stopni w cieniu.<br>
Przemęczam tak w sumie nawet te kilkanaście kilometrów, aż w końcu łapię znowu szlak żelazny. Już wolę to, niż totalny skwar lejący się z nieba. <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoOJr27_mbjVSC2fQ_vky7Mpr1zi16vpc4Q1e4wqmg-6bAAU8gMtqmkc7PZtK_k2FgV3RexeL_TQ7ynxYCLvMjvxq2hOYJCXrhSHlRFuZ8bCdnBWcO4vcFuH78HFGfHnnhM-n-Fg36Bx6PlTjoPa17almt4n7udfpL3U_5jxLkb9xZZBkvouJYyUC00A/s3072/IMG20220718183120.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoOJr27_mbjVSC2fQ_vky7Mpr1zi16vpc4Q1e4wqmg-6bAAU8gMtqmkc7PZtK_k2FgV3RexeL_TQ7ynxYCLvMjvxq2hOYJCXrhSHlRFuZ8bCdnBWcO4vcFuH78HFGfHnnhM-n-Fg36Bx6PlTjoPa17almt4n7udfpL3U_5jxLkb9xZZBkvouJYyUC00A/s600/IMG20220718183120.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7OQEkDJJlP55zivVrLb-BxsNZhO8wtTfGE9aBS4yPAyWDDCCyO1151zk5mbMLxl4Gw1KFUrGtyDW8T2xBhlsvv03WTAw9DT79XGW8KFDygK4ex7Cw02n_eatX_pEZH0JFpMQNKedBwgz5w3QD-6JeTfygqafXuivndGZsdDbi3TR6OV_KigJ-OSK2Q/s3072/IMG20220718184549.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL7OQEkDJJlP55zivVrLb-BxsNZhO8wtTfGE9aBS4yPAyWDDCCyO1151zk5mbMLxl4Gw1KFUrGtyDW8T2xBhlsvv03WTAw9DT79XGW8KFDygK4ex7Cw02n_eatX_pEZH0JFpMQNKedBwgz5w3QD-6JeTfygqafXuivndGZsdDbi3TR6OV_KigJ-OSK2Q/s600/IMG20220718184549.jpg"/></a></div>Gertruda cierpi. Jest już oczywiście w stanie opłakanym, nadaje się tylko do gruntownego czyszczenia.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh004L5ut4W4iapcNC5j2ExvBodBzyKEdKLr-8b8xAZJhKECslUhTPwUlrd_hBACAIk-XB2ZKcrB5V2s7xv_L9r8X9iLhLdQ4XdiKqham7JksCyrs3p3-D-V3jGEwxBndc-jO-YbqjQvB8SRcdskdz-aylXadmYZ6HtjKQvcB0glFsnjyoJpMHHhZlnXg/s3072/IMG20220718185420.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh004L5ut4W4iapcNC5j2ExvBodBzyKEdKLr-8b8xAZJhKECslUhTPwUlrd_hBACAIk-XB2ZKcrB5V2s7xv_L9r8X9iLhLdQ4XdiKqham7JksCyrs3p3-D-V3jGEwxBndc-jO-YbqjQvB8SRcdskdz-aylXadmYZ6HtjKQvcB0glFsnjyoJpMHHhZlnXg/s600/IMG20220718185420.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqbh_u9UA6BweUiXQfU2V2vEiRsbrWqi8fRq0M3MH2eBLovopzUrs7BXl2ceVAbOMr7DzNXHKiQWwIy-3_UYGE4QwsutacRW3T001dpMyhTWtCH7Ao4u-BVTrERw7atAAXmjBTfa6fvSemEdzDefCztD6KYBOrKvddToc0NFQoczWueaP_j0WIC-lTgg/s3072/IMG20220718185430.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqbh_u9UA6BweUiXQfU2V2vEiRsbrWqi8fRq0M3MH2eBLovopzUrs7BXl2ceVAbOMr7DzNXHKiQWwIy-3_UYGE4QwsutacRW3T001dpMyhTWtCH7Ao4u-BVTrERw7atAAXmjBTfa6fvSemEdzDefCztD6KYBOrKvddToc0NFQoczWueaP_j0WIC-lTgg/s600/IMG20220718185430.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA7h9VtajfdMU0Cg0zbc-dLlq5VIaYagoK8yi7VWM7i-k25C9D_mAWSbi3Ez2MHqAj4q2XopiEwezi0JdO_mh2d4aEQOxldi9jWvApjJ8sCr-8kMnnLYagW-MApZLzWmDMFnYdSlA1aoug3QvuBNhHIKRw_yAcmTK-130ScugDN5ALI8JnbZPeXWFUqQ/s3072/IMG20220718185442.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA7h9VtajfdMU0Cg0zbc-dLlq5VIaYagoK8yi7VWM7i-k25C9D_mAWSbi3Ez2MHqAj4q2XopiEwezi0JdO_mh2d4aEQOxldi9jWvApjJ8sCr-8kMnnLYagW-MApZLzWmDMFnYdSlA1aoug3QvuBNhHIKRw_yAcmTK-130ScugDN5ALI8JnbZPeXWFUqQ/s600/IMG20220718185442.jpg"/></a></div>
W Saint-Hilaire-du-Harcouët zjeżdżam jeszcze w bok do stacji benzynowej żeby wymienić wodę, bo ta, którą wiozę w bidonie, to zupa o temperaturze jakichś czterdziestu stopni, kompletnie nie nadająca się do picia. Potem jeszcze ostatnie wzniesienie i już piękna trasa tylko z górki, aż do samego wybrzeża.<br><br>
Co najbardziej wkurza w tej międzynarodowej trasie rowerowej pokrytej szutrem, to szykany dla rowerzystów przy dojeżdżaniu do każdej przecznicy asfaltowej.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNg7UkIMzCmTDIv2nLerG2HlNhkk4YLqxpb40hULsQaUEUPkK3umAnCZTt1ImDqea6HK0nS43qCMYJbHYhV6FvydhyJEY4a-VyNMXDak8aZQMDOHu6VgMxUQGW75uXS-Cg26AwLmhBzpjqE2AhHtRn9wmea1CGbWGJ1BfvO9wGGNfeukJv6IjeQrXNQ/s3072/IMG20220718174620.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNg7UkIMzCmTDIv2nLerG2HlNhkk4YLqxpb40hULsQaUEUPkK3umAnCZTt1ImDqea6HK0nS43qCMYJbHYhV6FvydhyJEY4a-VyNMXDak8aZQMDOHu6VgMxUQGW75uXS-Cg26AwLmhBzpjqE2AhHtRn9wmea1CGbWGJ1BfvO9wGGNfeukJv6IjeQrXNQ/s600/IMG20220718174620.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgefBxyl08QQEZ8jw2-W-jTHv3af2uqx-Aau6DGh8LUPB7OCXOSPqUOZfzoQVUxMrpZR2ptAMlKVdlKqcP8A7k8odjZjD8YtcB29tD7vE5QFwwZ4NQ8aXF3rSYO1GjV5U31cBeeyKxdz9SXr_IegFu1vFTwBl0AsCkumvUce0lYsAlUBYPVjgvYbx_oaQ/s3072/IMG20220718182037.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgefBxyl08QQEZ8jw2-W-jTHv3af2uqx-Aau6DGh8LUPB7OCXOSPqUOZfzoQVUxMrpZR2ptAMlKVdlKqcP8A7k8odjZjD8YtcB29tD7vE5QFwwZ4NQ8aXF3rSYO1GjV5U31cBeeyKxdz9SXr_IegFu1vFTwBl0AsCkumvUce0lYsAlUBYPVjgvYbx_oaQ/s600/IMG20220718182037.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2nGAZrWwLEkFWNHNBiO57bbtTDCii29DaKJmXsoHsDHfSGt_xcM3NAWuWsYBW-2N7kreYZbW4rmcnx3Mw8bT5KESnu15rW5cUoq6lv53BWaZg4VE48em8BzYNjRmi3Kk_o82Wbp0h6s-BjGvDfNKiGQ6v9HL05U4-w72sMLVpuG2uyvSb5fBDb7MLAA/s3072/IMG20220718191330.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2nGAZrWwLEkFWNHNBiO57bbtTDCii29DaKJmXsoHsDHfSGt_xcM3NAWuWsYBW-2N7kreYZbW4rmcnx3Mw8bT5KESnu15rW5cUoq6lv53BWaZg4VE48em8BzYNjRmi3Kk_o82Wbp0h6s-BjGvDfNKiGQ6v9HL05U4-w72sMLVpuG2uyvSb5fBDb7MLAA/s600/IMG20220718191330.jpg"/></a></div>
Skoro jest znak STOP, to po diabła jeszcze te przeszkody? Nie dość, że rower mam uwalony po pachy, to przy każdej szykanie muszę z niego zsiąść i na piechotę ją przekraczać, bo projektującemu ją idiocie nie zaświtało, że skoro to taka perełka turystyczna (z czym nie polemizuję), to będą tędy jeździć sakwiarze, a oni potrzebują jednak trochę szerszych prześwitów, by bezpiecznie przejechać i nie zawisnąć.<br><br>
Kolejna perełka – jeśli tak to można określić – to obecność jeźdźców konnych, a raczej śladów po nich. Na szlaku do Saint-Michel obecność koni jest dopuszczona odpowiednimi znakami, ale kto by sobie we Francji zawracał głowę podwieszaniem worków na ekskrementy?<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgV_h5Rb3KhoLWQj8nHvibS-2R-IWHpN46PDl1iOFuY_XN6_QO75kGVHDP6qUdpW2H8S3N-1ziZQp2xMctbQizk3i6VFki3X5BpcwGldfHZShyzxZ1xFDR1I4_FdnCSHphR13g6xppITuepsUEvlGJfkuru12eLFFg_RMLCrzks0MrsimMq_ZFwfwP3Q/s3072/IMG20220718182505.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgV_h5Rb3KhoLWQj8nHvibS-2R-IWHpN46PDl1iOFuY_XN6_QO75kGVHDP6qUdpW2H8S3N-1ziZQp2xMctbQizk3i6VFki3X5BpcwGldfHZShyzxZ1xFDR1I4_FdnCSHphR13g6xppITuepsUEvlGJfkuru12eLFFg_RMLCrzks0MrsimMq_ZFwfwP3Q/s600/IMG20220718182505.jpg"/></a></div>
W Pontaubault przejeżdżam pod wspaniałym kamiennym mostem, który podczas lądowania aliantów w Normandii w 1944 roku odegrał kluczową rolę: ocalał i umożliwił im uderzenie na południe i zachód, w kierunku Bretanii, gromiąc siły 77. Dywizji Wehrmachtu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3SkbfJzhW4oQVsm7o9oTu7VNJQcwcoFzrU93Gmwlvr_8FC6AaeQOxay1GbzNpgK1bkDL6wecHNPtu4bGU2gHo-Zq1sxwnGdgqvgKC1w8ilaWj3IiWGs7szPJFKChxfioVI-_HpZA4_9h3KULHCAbVF_3X0LkvTQuOscLjTyOk7gS3Qd8GBURxxKkzqg/s3072/IMG20220718191715.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3SkbfJzhW4oQVsm7o9oTu7VNJQcwcoFzrU93Gmwlvr_8FC6AaeQOxay1GbzNpgK1bkDL6wecHNPtu4bGU2gHo-Zq1sxwnGdgqvgKC1w8ilaWj3IiWGs7szPJFKChxfioVI-_HpZA4_9h3KULHCAbVF_3X0LkvTQuOscLjTyOk7gS3Qd8GBURxxKkzqg/s600/IMG20220718191715.jpg"/></a></div>
Za mostem Atlantyk mam już jak na dłoni, bo most zbudowano praktycznie na samym ujściu rzeki. Teraz mam dosyć mocno pod górę, ale tylko chwilowo, bo wkrótce docieram do główniejszej drogi, która wiedzie prosto do Saint-Michel. Warownię widać z oddali jest to widok jak baśni tysiąca i jednej nocy!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5RuRGh1ONrcM3ZkR6UBmsY7hpfreIf9k1qmocXt26YDaL9g63osDFFvok1THIRKVBdqeuFLxJuC0DxUwqXn2A1NOvrYo4rxkDuMwP4r8YecIG9KPT8PCxZEj9-zYE3g4HhiOi2yPl4bV8BIgw9DLjlgB10ifD8E_-RWsjHzsj6r8uqaqQ9RSd-XUROg/s3072/IMG20220718195011.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5RuRGh1ONrcM3ZkR6UBmsY7hpfreIf9k1qmocXt26YDaL9g63osDFFvok1THIRKVBdqeuFLxJuC0DxUwqXn2A1NOvrYo4rxkDuMwP4r8YecIG9KPT8PCxZEj9-zYE3g4HhiOi2yPl4bV8BIgw9DLjlgB10ifD8E_-RWsjHzsj6r8uqaqQ9RSd-XUROg/s600/IMG20220718195011.jpg"/></a></div>
Czuję się, jakbym znalazł się w innym wymiarze albo przeniósł do Narni. I wiecie co, świeczki mam w oczach! Wyobraźcie sobie widok taki, gdzie pośród równinnych łąk, a za nimi wód oceanu, wyrasta strzelista góra jak fatamorgana i majaczy w oddali. To tak nierzeczywisty widok, że czujesz się, jakbyś patrzył na żywo na jakiś fotomontaż. W miarę zbliżania się, oczywiście widok staje się coraz bardziej rzeczywisty, wyraźniejszy i większy, i powoli oswajasz się z nim, ale nie sposób oderwać od niego wzroku. Jest po prostu magiczny!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPGps0-6IG1svfDEPRQvIy3nokAEU8tQbeTesD0wncfWsWOh8hUlPLyIwbb_d6pSXU3-56Ne20zzfopU7iTxo_iZws8mklBVAH5fbmar56uZtPdBVKxi_evE6tDayc2XGjasau2kwSGrUzYwE8r4P9sGDvksRQ_DNq9ZpLYXWRCO0sY2lIHq1k-xyIUw/s3072/IMG20220718212022.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPGps0-6IG1svfDEPRQvIy3nokAEU8tQbeTesD0wncfWsWOh8hUlPLyIwbb_d6pSXU3-56Ne20zzfopU7iTxo_iZws8mklBVAH5fbmar56uZtPdBVKxi_evE6tDayc2XGjasau2kwSGrUzYwE8r4P9sGDvksRQ_DNq9ZpLYXWRCO0sY2lIHq1k-xyIUw/s600/IMG20220718212022.jpg"/></a></div>
Około dziewiętnastej zawijam na kemping przy hotelu Vert. Idę do recepcji, mówię, że chciałbym się zameldować z małym namiotem i rowerem, a gość mi na to: <cite>– Czy była rezerwacja? – Nie, nie było, bo w pojedynkę nie robię rezerwacji. Jadę tyle, na ile wystarcza mi sił i nie jestem w stanie określić dokładnej daty przyjazdu.</cite> A on mi na to: <cite>– A co by było, gdyby nie było u nas miejsca? – No jak to co, nocowałbym na dziko za płotem!</cite> 🦧 Uśmiechnął się, patrząc jak na wariata, ale najwyraźniej to ja wygrałem pojedynek na docinki. – <cite>Na szczęście mamy miejsce, wkręciłem pana.</cite> Вот, шутник!<br><br>
Udało mi się dosyć szybko rozbić namiot i jeszcze tego samego dnia wieczorem wybrałem się na zachód słońca i nocne fotografie wzgórza. Sam sobie nie mogłem uwierzyć, ale dotarłem aż do bramy wejściowej opactwa! Fajnie było widzieć wzgórze najpierw w świetle zachodzącego słońca, a później jeszcze w feerii kolorowych snopów światła, rzucanych z rozmaitych reflektorów.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzg0cHWb5acXHqbcg6xWkR2CByvKZesZzkEvBno-gPnogd3t3fjpF3zp968-YHhHgm7UyGx-L0gDaiPE51Vqmm0g1AuNna6kOv93jJgFp2G3zzEgiM2KpkaqPcZvvhnWcE1Ul2rgDBmWTVwM6i-PA05EnluyF1PAWNuv-CpsE_Okug8uG71EqsqqQwKw/s3072/IMG20220718212403.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzg0cHWb5acXHqbcg6xWkR2CByvKZesZzkEvBno-gPnogd3t3fjpF3zp968-YHhHgm7UyGx-L0gDaiPE51Vqmm0g1AuNna6kOv93jJgFp2G3zzEgiM2KpkaqPcZvvhnWcE1Ul2rgDBmWTVwM6i-PA05EnluyF1PAWNuv-CpsE_Okug8uG71EqsqqQwKw/s600/IMG20220718212403.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1jwRMbz1B4WxPrXpYKXKqUS6GGoSgEkSeSL1cfTg8Q17XzA7v24i8bqSNMNw9M1RtzbivD_SlStnndtGU5pOrZUJvWKq7zAe1fBCt1ZnZjfYjZ4C6GbY3FMD_Ye2qSlJAy6wJSzCBzwWICm3rf33xNQ6-YIqABWoWGbXYaAPii0XkQFhQRq4WsC7HSA/s3072/IMG20220718214101.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1jwRMbz1B4WxPrXpYKXKqUS6GGoSgEkSeSL1cfTg8Q17XzA7v24i8bqSNMNw9M1RtzbivD_SlStnndtGU5pOrZUJvWKq7zAe1fBCt1ZnZjfYjZ4C6GbY3FMD_Ye2qSlJAy6wJSzCBzwWICm3rf33xNQ6-YIqABWoWGbXYaAPii0XkQFhQRq4WsC7HSA/s600/IMG20220718214101.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSzMpVN4U4wODNLotidwjyGoAXDbnyJFra-0sk2683orjVPzmhCXNLCgnYhi5zP43lCh_LvxfG0uyaYyOhaeW_rTItSL7zMmCTF4Dvmwn5aOfWA2e5Ip88lJtAzTiffmQY-QL924KFK__8p5MmIeQvzDH6S0DTyn98uVvQGBQ_dFmpOanjKCHtbeqUJQ/s3072/IMG20220718215719.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSzMpVN4U4wODNLotidwjyGoAXDbnyJFra-0sk2683orjVPzmhCXNLCgnYhi5zP43lCh_LvxfG0uyaYyOhaeW_rTItSL7zMmCTF4Dvmwn5aOfWA2e5Ip88lJtAzTiffmQY-QL924KFK__8p5MmIeQvzDH6S0DTyn98uVvQGBQ_dFmpOanjKCHtbeqUJQ/s600/IMG20220718215719.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKz4EMOaj_cNX5tdxa6nhsZl6M1j2vF0GCWdULYCwUTqZWKj__mf-9vBqkrrw_al578UcfTl-5f4w5-y_qwJtSgBwYvDUonSJNYsip8ZDZFVTm3mBKpOhAudktCoPcHBQtvK4r2RWCVaifV1Jqusc6gt8tF_8pbEWlAAl5gFRi8l9v6HKPzm_jpUNf7Q/s3072/IMG20220718220410.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKz4EMOaj_cNX5tdxa6nhsZl6M1j2vF0GCWdULYCwUTqZWKj__mf-9vBqkrrw_al578UcfTl-5f4w5-y_qwJtSgBwYvDUonSJNYsip8ZDZFVTm3mBKpOhAudktCoPcHBQtvK4r2RWCVaifV1Jqusc6gt8tF_8pbEWlAAl5gFRi8l9v6HKPzm_jpUNf7Q/s600/IMG20220718220410.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqNk35Q7kEj5U-6Wy5Otiu81-J3OaH6eQn06OjqA0aLvExFOJqS5GlXa0GHTMHaHUy5X9sKAog2re2mbedv18smuuLaNN6r0HTvIGDGI8d99Nx0FT7oTk5nlMzb7WF2A3eMGb2ETEIb_RnXF1By5oIYRPeLL9DwI9lCikTZUDo1qQGPQcFV4uteG1ppQ/s3072/IMG20220718224020.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqNk35Q7kEj5U-6Wy5Otiu81-J3OaH6eQn06OjqA0aLvExFOJqS5GlXa0GHTMHaHUy5X9sKAog2re2mbedv18smuuLaNN6r0HTvIGDGI8d99Nx0FT7oTk5nlMzb7WF2A3eMGb2ETEIb_RnXF1By5oIYRPeLL9DwI9lCikTZUDo1qQGPQcFV4uteG1ppQ/s600/IMG20220718224020.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_sBPd4yYXiCB8WwYYCzQnzF8dYmkWax95eTXncG8fXYH5njRQLEGQ9zOHMnTo8SLE9kvECHAK55qY2dOwjCx5SMuW1BWvENpfYwlcGjLklL5GOFNBeZjmoYmJlJQKMWQk_XK7JSIe0cFmq8w_1pox2uuo3Fbh1j7ISD6rst7W6mTc33huGWCHk4otQA/s3072/IMG20220718221640.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_sBPd4yYXiCB8WwYYCzQnzF8dYmkWax95eTXncG8fXYH5njRQLEGQ9zOHMnTo8SLE9kvECHAK55qY2dOwjCx5SMuW1BWvENpfYwlcGjLklL5GOFNBeZjmoYmJlJQKMWQk_XK7JSIe0cFmq8w_1pox2uuo3Fbh1j7ISD6rst7W6mTc33huGWCHk4otQA/s600/IMG20220718221640.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPolW2lrBIPJmm2FbhZFEYi1ZK0hnMJenzozjgEdq0k2JuwurgVLEn2NA7146phOAauei2dB4Yegn-AHpbghefARDooDvVpSFIHqX2KGNef_I47KxegoJwI079d6RDUQQEOu10gF4Hvb4wYErfYVdU3kcMRSgm_8KIVPTMGOmHSdgndG2myrp8WNXlpA/s3072/IMG20220718221842.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPolW2lrBIPJmm2FbhZFEYi1ZK0hnMJenzozjgEdq0k2JuwurgVLEn2NA7146phOAauei2dB4Yegn-AHpbghefARDooDvVpSFIHqX2KGNef_I47KxegoJwI079d6RDUQQEOu10gF4Hvb4wYErfYVdU3kcMRSgm_8KIVPTMGOmHSdgndG2myrp8WNXlpA/s600/IMG20220718221842.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicfY_-dsLoplnvb8t3xkhzx65WV68WFIWwoQLwZ7sqv3UynYq-5-7tOy6zjcUFLkmtwoap7o75Hy73mHyXtals0TI751yD-4nljlzW9B5ucBvU85niPLZ2oEaI0RpXKMxWHbBT0mScywTmXEMysWXWSj5elN0HPJ9h2oVZKm18qlOZtJ1782lKdKBNUw/s3072/IMG20220718222400.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicfY_-dsLoplnvb8t3xkhzx65WV68WFIWwoQLwZ7sqv3UynYq-5-7tOy6zjcUFLkmtwoap7o75Hy73mHyXtals0TI751yD-4nljlzW9B5ucBvU85niPLZ2oEaI0RpXKMxWHbBT0mScywTmXEMysWXWSj5elN0HPJ9h2oVZKm18qlOZtJ1782lKdKBNUw/s600/IMG20220718222400.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHKLMhu85WxWjld1Ncbt5gnOHjt1oG-kTLLU5DmaHRtmyKZqFyXvqA2jud-DWCblMym_6-snScv877noZiexSiOqWlVZOaFZcI9wEMyJ2NULrYuUAQ1QhpdlaL0x2Z9040QJeXD7t1IEHPR7EcOhKeryNdvtffc-Pc1xx819h3f09K7NStOimlxts55w/s3072/IMG20220718222816.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHKLMhu85WxWjld1Ncbt5gnOHjt1oG-kTLLU5DmaHRtmyKZqFyXvqA2jud-DWCblMym_6-snScv877noZiexSiOqWlVZOaFZcI9wEMyJ2NULrYuUAQ1QhpdlaL0x2Z9040QJeXD7t1IEHPR7EcOhKeryNdvtffc-Pc1xx819h3f09K7NStOimlxts55w/s600/IMG20220718222816.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI_Lv29h9TVogoFqYsgQZTzJ6loJyyRNaRQh1omVa1bsZGtkCcWddsxH3nnLc_NbIaVHjXALNpZIems6zypfAAGK9aXucAeb5-Vbg3Pc_Rxu2QnFb6Cu-EDtryTOx_Xr95vVOQ-8HgpGKvQpo2UcWT3EcMtcNXCGhYy3ggJ8SjaPU3nJ1jRuqBRQKxXQ/s3072/IMG20220718223302.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI_Lv29h9TVogoFqYsgQZTzJ6loJyyRNaRQh1omVa1bsZGtkCcWddsxH3nnLc_NbIaVHjXALNpZIems6zypfAAGK9aXucAeb5-Vbg3Pc_Rxu2QnFb6Cu-EDtryTOx_Xr95vVOQ-8HgpGKvQpo2UcWT3EcMtcNXCGhYy3ggJ8SjaPU3nJ1jRuqBRQKxXQ/s600/IMG20220718223302.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVKt_MLJA8RDpVbVj25p01CcKn0NFA5Wlavg7YA_ylQdMNmtissfWHk9xzwBpBoWhaVxGrCuyICAMxz2bK16VWA8ckMfipavgBODOpukoZEfMBWh8_DtiJwLYRS0pGjHyZ2Na6Y4ythqW1OtCxORyuAysd6wm1Oj4_-2giMwD09QNCQ0Yid4q7_OFZSg/s3072/IMG20220718223850.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVKt_MLJA8RDpVbVj25p01CcKn0NFA5Wlavg7YA_ylQdMNmtissfWHk9xzwBpBoWhaVxGrCuyICAMxz2bK16VWA8ckMfipavgBODOpukoZEfMBWh8_DtiJwLYRS0pGjHyZ2Na6Y4ythqW1OtCxORyuAysd6wm1Oj4_-2giMwD09QNCQ0Yid4q7_OFZSg/s600/IMG20220718223850.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBMP2NDE9TrqzWAu3ieuBDhfnnuccQ38b1IthC5a9tTeClUSS2B3kxjRrMpGUCFMSnRHt7n0ST6FPE39FCywlZqiGP61C-C1Amy6vcH8wIgvxDg1zYpQQvE6Y0loECRTYL4p1YOF2cZP5CsuR0yOedHAM8iEZAsVqJ79PGdivm5q2sn6G09Y1cDmEH0A/s3072/IMG20220718225011.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBMP2NDE9TrqzWAu3ieuBDhfnnuccQ38b1IthC5a9tTeClUSS2B3kxjRrMpGUCFMSnRHt7n0ST6FPE39FCywlZqiGP61C-C1Amy6vcH8wIgvxDg1zYpQQvE6Y0loECRTYL4p1YOF2cZP5CsuR0yOedHAM8iEZAsVqJ79PGdivm5q2sn6G09Y1cDmEH0A/s600/IMG20220718225011.jpg"/></a></div>
Bycie tutaj jest ekstremalnie nierzeczywiste: to otoczenie, bezpośredni i namacalny widok wzgórza i opactwa, wszystko to jest tak oderwane od tego, co zwykłem widywać na co dzień, że trudno uwierzyć, że to istnieje naprawdę. Wzruszenie ściska za gardło i wyciska świeczki w oczach. Jestem już w drodze powrotnej do namiotu, a jeszcze z mostu co kawałek odwracam się, żeby się napatrzeć. I jeszcze, i jeszcze… Potem zatrzymuję się na pomoście na dłużej i puszczam sobie na słuchawki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=RSUyjbifLgg">utwór Mike'a Oldfielda</a>, który napisał będąc chyba pod takim wrażeniem, jak ja teraz. Fantastycznie komponuje się z widokami, ale najlepiej na miejscu i na żywo. Posłuchajcie sobie, patrząc na zdjęcia – usłyszycie dzwon opactwa i będziecie wiedzieć, o czym mówię.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHuS0inYAAvAdHfude4y_i4BFfmGgmWflIu8wFdVqIS4SE6wcdkG0Z9SyPXdGxoLZXdJHN-QYng9n7J9d2fx7dQ-wKrCXMwtNw71axwv3GtdAWn5cnRTuAlJ0XGZlALhrHD-XqMIia68cNeqOimytaxyX7h4UXdBH4ztZWQYL9dpoAuOTHrJcg_Bn9qw/s3072/IMG20220718230637.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHuS0inYAAvAdHfude4y_i4BFfmGgmWflIu8wFdVqIS4SE6wcdkG0Z9SyPXdGxoLZXdJHN-QYng9n7J9d2fx7dQ-wKrCXMwtNw71axwv3GtdAWn5cnRTuAlJ0XGZlALhrHD-XqMIia68cNeqOimytaxyX7h4UXdBH4ztZWQYL9dpoAuOTHrJcg_Bn9qw/s600/IMG20220718230637.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ87jJNFIfhJWTRJauNQlG_nga3UIVxwF4sscNbZnZCY-GYLS9SJ6Gi0ItY5H6pltJvy6uk1zPW9gELHx5J_07XHeAwgj4U0gUSuBzc1NbJJ22unF4NAGJiItFTk6cJsZnIg7BlLvBmuDSgDSa6gx31_W21ZGD976Q9Bc7ahN6iEykHgZMUrtSWwBZcQ/s3072/IMG20220718234727.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ87jJNFIfhJWTRJauNQlG_nga3UIVxwF4sscNbZnZCY-GYLS9SJ6Gi0ItY5H6pltJvy6uk1zPW9gELHx5J_07XHeAwgj4U0gUSuBzc1NbJJ22unF4NAGJiItFTk6cJsZnIg7BlLvBmuDSgDSa6gx31_W21ZGD976Q9Bc7ahN6iEykHgZMUrtSWwBZcQ/s600/IMG20220718234727.jpg"/></a></div>
Do namiotu ściągnąłem dopiero po pierwszej w nocy, nadal lekko oszołomiony tym, co dane mi było dziś zobaczyć i z głową pełną planów na jutro. Na szczęście słońce wschodzi tutaj równie późno, co zachodzi – o jakiejś półtorej godziny później, niż w Rybniku. A na zegarze godzina przecież ta sama. To do jutra!
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96925502&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/perche-normandia-i-ucieczka-na.html">◀️ Perche, Normandia i ucieczka na zachodnią półkulę</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/zwiedzam-mont-saint-michel.html">zwiedzam Mont-Saint-Michel ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com050170 Mont-Saint-Michel, Francja48.636063 -1.51145720.325829163821155 -36.667707 76.946296836178846 33.644793tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-4083285283432366382022-07-17T23:21:00.138+02:002022-12-25T21:35:02.309+01:00Perche, Normandia i ucieczka na zachodnią półkulę<div>Obudziłem się w krainie <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Perche">Perche</a>. Dotąd nie słyszałem, by ktokolwiek z moich znajomych był tutaj, a tym bardziej zachwycał się tą krainą. A jest czym! Perche to istniejący od co najmniej dwóch tysięcy lat obszar Wysokich Drzew (już Rzymianie nazywali go <cite>Sylva Pertica</cite>, czyli las wysokich drzew). No i teren nie jest tu tak zupełnie płaski…<br> Pierwsze czterdzieści kilometrów tego dnia to boczne drogi i zakamarki tej pięknej krainy.</div>
<a name='more'></a>
<br>Obudziłem się na kempingu, nie do końca jeszcze będąc świadomym, w jakim miejscu się znalazłem. Wokół same lasy i wzgórza, mimo że wczoraj przecież jechałem już po równinie. Perche to magiczna kraina druidów, których duchy zdają się do dziś przemykać w leśnych ostępach między starymi, pokrytymi mchem drzewami, megalitycznymi głazami i mitycznymi źródłami. Tutaj czas się zatrzymał, a lasy smukłych starych drzew nadal rzucają cień przechadzającym się tu i ówdzie turystom.<br>
Ja tym czasem wsiadam na rower i jadę, by obserwować te magiczne pejzaże i chłonąć ich tajemnice.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEichwdjkmbIyqiHxVNwurr8WZhvhXwcl5f19MhQr74FjiTYm-WfnU9osHyzdYLr-9d3ATsSBo0RY8Dnhh3nx-mZIC2LTjoMUTRlo_ncsoAUk7UGgcIUIkulSb3BSfoVbiCLppis1mik9aRJ8tT7IKbua0j_7Czw9AQiAvlnoJYX9AWj6ivG1JR5qy15OQ/s3072/IMG20220717120051.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEichwdjkmbIyqiHxVNwurr8WZhvhXwcl5f19MhQr74FjiTYm-WfnU9osHyzdYLr-9d3ATsSBo0RY8Dnhh3nx-mZIC2LTjoMUTRlo_ncsoAUk7UGgcIUIkulSb3BSfoVbiCLppis1mik9aRJ8tT7IKbua0j_7Czw9AQiAvlnoJYX9AWj6ivG1JR5qy15OQ/s600/IMG20220717120051.jpg"/></a></div>
Ślady architektury Normandii mam niemal na wyciągnięcie ręki w miasteczku Longny-au-Perche, który posiada sporo architektury kamiennej z wąskimi uliczkami, domami z wieżyczkami, a nawet śliczną (jeśli tak to można określić) kamienną kaplicę cmentarną.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWb9Fub6NEg0zDR8gFQRSPSiKzDl-dpBBFKZKbnv2NPKZ433b5E7oOaxfyGYPlolTQ3cVAH3kA8wtiN6UdJdaztGbgha9ZLkgdKW2aO4cYK36cM9bcD3hlWZxvILLZSRTKSXAc-xoCP0OqTcgpaLDANzVnPUQ3xnRT2_BVC6p9vBnJdDOQgwr6w26pSg/s3072/IMG20220717121223.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWb9Fub6NEg0zDR8gFQRSPSiKzDl-dpBBFKZKbnv2NPKZ433b5E7oOaxfyGYPlolTQ3cVAH3kA8wtiN6UdJdaztGbgha9ZLkgdKW2aO4cYK36cM9bcD3hlWZxvILLZSRTKSXAc-xoCP0OqTcgpaLDANzVnPUQ3xnRT2_BVC6p9vBnJdDOQgwr6w26pSg/s600/IMG20220717121223.jpg"/></a></div>
Tuż po południu docieram do miasteczka Mortagne-au-Perche. Ślad wytyczony pierwotnie prowadzi mnie co prawda jego opłotkami, ale postanawiam zrobić wyjątek i nieco zboczyć (jak to mawiają Francuzi: <cite>Deviation</cite>? 😉)<br>
Uparłem się, że dojadę do centrum. Wysiłek całkiem spory, bo centrum znajduje się na wzgórzu. Powód prozaiczny: żar z nieba, a ja, jak rzadko, mam taki smak na lody, że język normalnie do kolan. Nie daję łatwo za wygraną i wspinam się. Podjeżdżam, patrzę, a tu przy drodze lokal z lodami tradycyjnymi, bez żadnego szukania. Woohoo! Moja radość jak zwykle jest przedwczesna, bo pan od 13:00 do 16:00 ma sjestę, mimo, że jednak kręci się za ladą. Lodów jednak nie kręci i nic go nie przekona 😟 Zamiast tego drzwi ma zamknięte i udaje, że mnie nie widzi. Szlag mnie trafia, ale zbieram się i jadę dalej.<br>
Nieopodal rynku znajduję restaurację. Zamawiam na szybciora puchar lodowy, a kelner mi na to, że właśnie zamykają. Nosz jasna cholera! Chyba widział, że się wkurzyłem, bo biegnie szybko do kuchni i okazuje się, że deser da się jeszcze zrobić. Nah!👆<br><br>
Po odpoczynku i skończonej konsumpcji wyjeżdżam z miasta. Zamierzam dociągnąć do trasy rowerowej V40, czyli tzw. <cite><a href="https://www.velo-territoires.org/schemas-itineraires/schema-national/v40/">La Véloscénie</a></cite> – w przeważającej części żelaznego szlaku (śladem toru kolejowego), który na odcinku 560 kilometrów łączy Paryż i Mont-Saint-Michel, stąd czasem bywa nazywany Szlakiem św. Michała.<br>
Jadę sobie słuchajcie zwykłą drogą, patrzę, a tu sobie szlak leci głęboko pode mną w dole, a ja jestem na moście. Co za niefart! No nic, aby osiągnąć ślad szlaku, muszę najpierw pokonać kolejną górkę w upale. Ostatecznie efekt in plus, bo w głównej mierze trasa jest ładnie ocieniona po obu stronach.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKCon8dflXeL7jBGMbOarIoiHLYyjcw11jgSnhH8BmcEXzgrU4SlgrkQlWpxp9OUeDrN-Zn1qviTKRGql_yrPjwLxDc13dVIxPbdA8ow4R7dDZ6mgRI2KyCp3jtah-0OSKcN3aQdScq3ystP3Cbj3R_jeJk8tqNmZv1P1w1aiqbkLRNIgUVLOgvsl6LA/s3072/IMG20220717150842.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKCon8dflXeL7jBGMbOarIoiHLYyjcw11jgSnhH8BmcEXzgrU4SlgrkQlWpxp9OUeDrN-Zn1qviTKRGql_yrPjwLxDc13dVIxPbdA8ow4R7dDZ6mgRI2KyCp3jtah-0OSKcN3aQdScq3ystP3Cbj3R_jeJk8tqNmZv1P1w1aiqbkLRNIgUVLOgvsl6LA/s600/IMG20220717150842.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVmrHAge91UhJPp58qJcd-33UR2wNOiAe6iYlsC80uO4cfbpbs6uqXc0TpgCy2ZvLY6KrxQrdggy37sFnEKSv61X6a3CKzmLlXQezy6kd4JiySUt_Aq9EypjhRdXMkrLKZZ9miesAx4y9gvHnTgwjaw7oI0NepePSRDiLOHN3jX3tCFN-vTxGY5gMYQ/s3072/IMG20220717155631.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="2310" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVmrHAge91UhJPp58qJcd-33UR2wNOiAe6iYlsC80uO4cfbpbs6uqXc0TpgCy2ZvLY6KrxQrdggy37sFnEKSv61X6a3CKzmLlXQezy6kd4JiySUt_Aq9EypjhRdXMkrLKZZ9miesAx4y9gvHnTgwjaw7oI0NepePSRDiLOHN3jX3tCFN-vTxGY5gMYQ/s600/IMG20220717155631.jpg"/></a></div>Jedynym jej mankamentem jest to, że nie ma asfaltu, jest za to walcowany szuter, drobny, taki, który w ogóle nie posiada dziur, więc jedzie się tym prawie jak po asfalcie, tylko kurz większy.<br><br>
Droga jest na tyle gładka, że pozwala mi podnieść średnią, przez co niepostrzeżenie osiągam <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Alen%C3%A7on">Alençon</a>. Czas na trudną decyzję: nadłożyć kilometrów i pchać się do miasta, czy może objechać je wyznaczonym skrótem przez północne przedmieście? Wybieram opcję numer dwa, bo wody wam jeszcze pod dostatkiem a szkoda mi nadkładać kilometrów.<br>
Za miastem czeka mnie ostatni na tej trasie większy podjazd, ale szczęśliwie złagodzony tym, że w końcu to trasa po śladzie starej kolei. Mogę się zatem spodziewać łagodniejszych podjazdów i szerszych zakrętów. Jest i miła niespodzianka: tablica informująca, że oto właśnie przekraczam południk zerowy (Greenwich). Co to oznacza? Ano taki fun-fact, że dojechałem właśnie do półkuli zachodniej. O własnych siłach, z Rybnika. Extra! 😍<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyet3V9iHfMWjv67MOvwp1f82cxpw1gktWTaXh1NP3BWigB5GsZQZU9EcMNT-ZOSVxvKWQrDPAzfWVCbqjOIb9sFzmehi3CIOKmcaBr-XD74Ad82K4mkNe_shpFhCRNVYOihpbOElQ2fLeLt-tEbHzyzDcxzgYTkIbqKK3K5o4s-Lajcz8cZZFBWWdRA/s3072/IMG20220717180552.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyet3V9iHfMWjv67MOvwp1f82cxpw1gktWTaXh1NP3BWigB5GsZQZU9EcMNT-ZOSVxvKWQrDPAzfWVCbqjOIb9sFzmehi3CIOKmcaBr-XD74Ad82K4mkNe_shpFhCRNVYOihpbOElQ2fLeLt-tEbHzyzDcxzgYTkIbqKK3K5o4s-Lajcz8cZZFBWWdRA/s600/IMG20220717180552.jpg"/></a></div>
Docieram wreszcie z mozołem do kulminacyjnego wzniesienia dzisiejszej trasy. Po lewej mijam hotel <a href="https://www.logishotels.com/fr/hotel/logis-hotel-la-lentillere-rest-cote-parc-271">la Lentillère</a>. Skręcam do niego, bo oprócz hotelu na reklamie napisane jest także: restaurant. I co? Na zewnątrz siedzą sobie wyluzowane dwie panie w dojrzałym wieku, rolety restauracji do połowy zasłonięte – okej, minęła dziewiętnasta, więc pewnie już za późno. Ale dla uspokojenia własnego sumienia pytam, czy jest otwarte. Jedna z pań odpala z oburzeniem: <cite>no przecież jest niedziela!</cite> A no tak, przprszm! W niedzielę we Francji się nie je, nie pije i nie nocuje, byłbym zapomniał. Taki ważny turystycznie szlak rowerowy, no ale przecież to niedziela.<br><br>
Teraz już z górki, tnę cały czas 25km/h przez ponad godzinę, dzięki czemu do kempingu mógłbym teoretycznie wbić się o całkiem rozsądnej porze. Muszę jednak zjechać z trasy żelaznej, a to drastycznie zmienia zasady gry: podjazd na ostatnich trzech kilometrach okazuje się wyciskaczem potu i łez.<br><br>
Na miejscu jestem ostatecznie dopiero po 21:30. Na szczęście dwaj mili zarządcy <a href="https://www.camping-clos-normand.fr/">kempingu Le Clos</a> nie dość, że mimo późnej pory nie robią problemów z przyjęciem, to jeszcze mają dla mnie zimnego browara. –<cite>Chapeau bas, messieurs!</cite> (nieźle mi idzie, nie? 😛)<br><br>
Na jutro, do celu zostaje już tylko 90 kilometrów…<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96853315&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/pierwsza-guma-na-trasie.html">◀️ pierwsza guma na trasie</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/meta-na-niej-widok-jak-z-basni-tysiaca.html">meta, a na niej widok jak z baśni tysiąca i jednej nocy ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Couterne, 61410 Rives-d'Andaine, Francja48.512681 -0.41487520.202447163821155 -35.571125 76.822914836178853 34.741375tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-33462023036201848802022-07-16T22:39:00.064+02:002022-12-19T23:09:53.077+01:00pierwsza guma na trasie<div>Sobotni poranek rozpoczął się od dosyć sprawnego pakowania i wyjazdu. W trasie byłem już o wpół do dziewiątej, więc cieszyłem się jak dziecko, tylko nie było jak zacierać rąk z radości, bo przecież w tym czasie jechałem. Moja radość z tego powodu nie trwała jednak zbyt długo. Dlaczego?</div>
<a name='more'></a>
<br>Wyjeżdżam sobie wesoło z lasu, dojeżdżam do małego uroczego miasteczka Milly-la-Forêt. Oczywiście powinienem się zatrzymać i zrobić zdjęcie, bo tak tu ładnie, ale podobnych miast i miasteczek jest wokół wiele, więc przyzwyczajony już wcześniej do takiego widoku olewam sprawę i chcę jechać dalej. No właśnie: chcę. Przednie koło najpierw robi mi się jakieś takie nadsterowne, potem idzie coraz ciężej… nosz do jasnej, pana! Pierwsza guma na tej wyprawie i to już na trzecim kilometrze!<br>
Skupmy się: powietrze nie ucieka jakoś przesadnie szybko, a to oznacza, że mogę dopompować i na spokojnie poszukać serwisu. Ale jak? Panę do serwisu? Czy ja nie umiem sobie sam dętki wymienić? No bez jaj.<br>
Rozglądam się wokół – jeśli się rozłożę tutaj na tych wąskich uliczkach i chodnikach, zaraz będę jak małpka w zoo. Ludziska zbiegną się i zaczną licytować, kto mi bardziej pomoże. Nie chcę tak. Jak jest zbiegowisko, a ty masz rozłożone na kawałki pół bagażu i roweru, łatwo coś zgubić, zwiększa się też szansa na lepkie rączki gapiów. Nawet jeśli przyjąć, że Francja to kraj bezpieczny.<br><br>
Mimo wszystko rozglądam się na mapie za jakimś spokojnym serwisem i odkrywam, że co prawda w Milly nic nie ma, ale jakiś cykloserwis oznaczono na mapie w zabudowaniach za miasteczkiem, kilka kilometrów dalej. Okej, dopompowuję więc i wyjeżdżam z miejscowości.<br>
Ekhm, nie wziąłem tylko pod uwagę, że na najbliższym kilometrze trzeba będzie wspiąć się o 30 metrów wyżej. No trudno. Jadę sobie powoli dosyć ruchliwą drogą, dopompowując przód tak średnio co pół kilometra. Trochę lipa. Na kolejnym postoju sprawdzam, jakie są szanse na ten serwis. I co? Kurde, przecież to jest centrum handlowe! Dooobra, olać. Sam se to zrobię.<br><br>
Tuż przed końcem wzniesienia łapię się na jakiś taki prawie dziki szutrowo-asfaltowy parking po prawej. Mam za sobą dopiero szalejące 7 kilometrów. Zatrzymuję się, wyciągam narzędzia, demontuję sakwy… no tak, już wiem, dlaczego chciałem do serwisu. Przedni bagażnik na sakwy Crosso mam zamocowany na ciasno takimi specjalnymi obejmami/uszami do amortyzatora. Kiedy to montowałem w domu, nakrętki łapały mi dosłownie na ostatnim oczku i żeby je dobrze dokręcić, musiałem użyć trochę siły i widziałem, jak płaskownik bagażnika wygina się pod nią w lekki łuk. Stąd też bałem się demontażu, bo oczyma wyobraźni widziałem, jak podczas odkręcania płaskownik odbija jak sprężyna i nakrętka wystrzela w kosmos albo co gorsza niszczę gwint na obejmie.<br>
Rzeczywistość na szczęście okazała się łaskawsza, bo okazało się, że płaskownik jest miękki i nie sprężynuje. Po prostu przy dokręcaniu odgiął się trochę i tak mu zostało. Kochany!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQIxVEDEKMlqNa8lKvjDPZzsSoDzvd1rkTazeLPObv7PhZ_akb04cdohTSYj38SfJEu-pawVfkZ3p8nZ7coIR0Tl32goI5yhm_2B44bVgn1hoJc2Euis5uUGT6OFz_AbgD4mx2qIvXfnWTxqTOPX1NtJm5aNJwdZ85j2CMAavRedcXWzp4ixGIefBlqg/s3072/IMG20220716100413.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQIxVEDEKMlqNa8lKvjDPZzsSoDzvd1rkTazeLPObv7PhZ_akb04cdohTSYj38SfJEu-pawVfkZ3p8nZ7coIR0Tl32goI5yhm_2B44bVgn1hoJc2Euis5uUGT6OFz_AbgD4mx2qIvXfnWTxqTOPX1NtJm5aNJwdZ85j2CMAavRedcXWzp4ixGIefBlqg/s600/IMG20220716100413.jpg"/></a></div>
Stawiam Gerturdę do góry kołami i robię zwykłą wymianę dętki. Udaje mi się też odnaleźć przyczynę porannego pecha: kolec z jakiejś rośliny wszedł bokiem w rowek między klocki bieżnika i udało mu się tak wbić, że ominął folię zabezpieczającą wewnątrz opony (model Hurricane z Race Guard). Też nie wierzyłem, że to tak się da, ale faktycznie, po prostu był wbity aż tak bardzo z boku opony, że ominął zabezpieczenie. Pozdrawiam zatem <a href="https://www.schwalbe.com/en/start">firmę Schwalbe</a> i poddaję pod rozwagę przy kolejnych ulepszeniach.<br><br>
Na spokojnie, po godzinie zabawy jestem znów w trasie. Dojeżdżam na szczyt wzniesienia i faktycznie po prawej jest galeria handlowa i jakieś inne zabudowania komercyjne. Jak dobrze, że nie skusiłem się dojeżdżać aż tutaj. Uzupełniam zapasy w sklepie i gnam dalej, już po płaskim terenie i na dodatek z wiatrem w plecy.<br>
Dziś nie będzie wielu opowieści i zachwytów nad krajobrazem. Mimo, że pogoda dopisuje, słońce od rana praży, to widoki są wciąż te same i wyjątkowo monotonne: żniwa, wiatrownie, żniwa, wiatrownie… i tak bez końca.<br><br>
Teraz droga zwęża się coraz bardziej, jej szerokość to najwyżej 2 metry. W pewnym momencie, wśród pól, napotykam rozwidlenie. Ślad każe trzymać się prawej strony, ale tam nie ma asfaltu, tylko suchy żwir i proch. Oooo co to, to nie. Niech się goni! Jadę w lewo, na pewno znajdę coś lepszego. Dojeżdżam do małej wioski Grandevilliers, a tam jedyne sensowne rozwiązanie to trzymanie się prawej… i znów, bez asfaltu. A tu już nie da się zrobić uniku, bo droga asfaltowa odbija na południe – na pewno nie mój kierunek. Co robić, jak żyć? 🤷♂️<br><br>
Jazda tutaj drogą gruntową to tumany kurzu nawet za rowerem. Nie będę wam opisywał w szczegółach, jak wyglądała Gertruda po pięciu takich kilometrach. Lepsze okazje nadarzą się w kolejnych odcinkach, bo to jeszcze nie koniec trasy 😉<br>
Napotkany wczoraj witacz regionu Ildefons (Île-de-France) okazał się wyjątkiem potwierdzającym regułę. Opuszczam region stołeczny i wjeżdżam do regionu Centralnego/Doliny Loary, ale wiem o tym tylko z mapy. W terenie – zapomnij, tylko pola, żniwa i wiatraki.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrBP59oN25jQL4JMQnz_aa1UiXNfNXrXJ3icTcA5idngSP6IrFZMZ9eFRR5QEw7JsuvxxPGkM4W4tcTHmzz9oUHxzCywBZps7XyKsNb0wJ-1ARlwhsIBhvVCli5ojv6KXawXzyiuP8mpLnJxuWpGcanjZI8glN0jxL1PY6gHqrr6yTse2vzlTFJCf1gw/s3072/IMG20220716162819.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrBP59oN25jQL4JMQnz_aa1UiXNfNXrXJ3icTcA5idngSP6IrFZMZ9eFRR5QEw7JsuvxxPGkM4W4tcTHmzz9oUHxzCywBZps7XyKsNb0wJ-1ARlwhsIBhvVCli5ojv6KXawXzyiuP8mpLnJxuWpGcanjZI8glN0jxL1PY6gHqrr6yTse2vzlTFJCf1gw/s600/IMG20220716162819.jpg"/></a></div>
Na pięćdziesiątym kilometrze mija piętnasta, a ja przecinam jedną z głównych dróg Francji, tzw. Akwitankę, czyli autostradę A10 z Paryża przez Orlean do Bordeaux (i dalej, do Hiszpanii). <br>
Za nią znów tylko pola, żniwa i wiatraki.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpb2MwtSv8LcXUGl02gIh8s2cIJd3dkX8ZJbkoxXyYkdxDcPAmOMXoi2KfwrJXebXh8qqIwcZ-8tg_6Wu6zgk1S74LQNHa-DQXrBf5LJzYYxfSbQ2I_eiUQ6stMrwZvuNyOmiIoalSaaS-FjafvP29_xfbynHoJGzBC5IorLOEQaT00LHSnh7FmSJjKw/s3072/IMG20220716151511.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpb2MwtSv8LcXUGl02gIh8s2cIJd3dkX8ZJbkoxXyYkdxDcPAmOMXoi2KfwrJXebXh8qqIwcZ-8tg_6Wu6zgk1S74LQNHa-DQXrBf5LJzYYxfSbQ2I_eiUQ6stMrwZvuNyOmiIoalSaaS-FjafvP29_xfbynHoJGzBC5IorLOEQaT00LHSnh7FmSJjKw/s600/IMG20220716151511.jpg"/></a></div>
Przed osiemnastą na horyzoncie majaczą zabudowania największego z dzisiejszych miast, czyli Chartres, z jego charakterystyczną podwójną wieżą katedry Notre-Dame, wzniesioną już w średniowieczu na skale ponad poziom miasta i rzeki Eure. Początki miasta, jak i jego nazwa, sięgają starożytności – Juliusz Cezar wspominał o nim jako o galijskim centrum, w którym gromadzili się <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Druid">druidzi</a>.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnvQQ4dpmaezcUOrdD2pgjG1MohinwP7siErLUQMtv0sh1ud4Rm9mOeb4AvJR-p41VzFpmhcR3Uq8jbz5CsSj1hHWO83abwOhH4Gk8jusAHybKW5Pz87ptogEZKBZ5mW8LE7VN5wSYuw2hHhHaZhrFhuNiGBisB00iZDiJ2CKbBdeHmI1W1oSBCv4OTw/s3072/IMG20220716172438.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnvQQ4dpmaezcUOrdD2pgjG1MohinwP7siErLUQMtv0sh1ud4Rm9mOeb4AvJR-p41VzFpmhcR3Uq8jbz5CsSj1hHWO83abwOhH4Gk8jusAHybKW5Pz87ptogEZKBZ5mW8LE7VN5wSYuw2hHhHaZhrFhuNiGBisB00iZDiJ2CKbBdeHmI1W1oSBCv4OTw/s600/IMG20220716172438.jpg"/></a></div>
Jest późne popołudnie, dlatego w centrum chcę poszukać jakiegoś miejsca do jedzenia i napełnić żołądek tak, aby nie domagał się już kolacji. Po drodze trafiam mimochodem na Pizza Hut. Myślę sobie: dobrze, znak gwarantujący jakość, przynajmniej nie muszę szukać dalej. I co? I nic bardziej błędnego! Punkt okazuje się podrzędnym barem, a jedyna osoba z obsługi to ciemnoskóry barman, któremu najwyraźniej utrudniłem życie swoim przyjazdem. Na czekaniu na pizzę tracę cenne pół godziny, a kolejny kwadrans to konsumpcja. Nie ma co liczyć na jakiekolwiek napoje – tutaj nie ma nic, nawet wody mineralnej, nie wspominając o toalecie. Jedyny plus jest taki, że udaje mi się w miarę zaspokoić głód i dalej jadę już tylko w poszukiwaniu wodopoju i miejsca na nocleg.<br><br>
Docieram wreszcie do Senonches z utęsknionym ośrodkiem kempingowym <a href="https://www.tripadvisor.fr/Hotel_Review-g635784-d1790899-Reviews-Camping_Village_Huttopia_Senonches-Senonches_Eure_et_Loir_Centre_Val_de_Loire.html">Huttopia</a>. W internecie wygląda bajecznie, jednak na miejscu okazuje się, że nie dla psa kiełbasa. W ośrodku pełno wczasowiczów, a pobyt wymaga wcześniejszej rezerwacji domku lub ichniego namiotu. Sytuacji nie pomaga fakt, że to przecież sobota wieczór. Na dodatek nie ma tu takiego zwykłego pola namiotowego, a wszystkie domki są zajęte.<br><br>
Słońce zachodzi a ja jestem w kropce. Na szczęście obsługa ośrodka stara się jakoś pomóc i wskazuje mi zwyczajny kemping w okolicy, w odległości około 6 kilometrów. Nie widziałem go wcześniej na mapie i dlatego nic o nim nie wiedziałem. Ale faktycznie, coś tam jest i nazywa się <a href="https://www.campingperche.com/index-gb.html">Camping de la Perche</a> w małej wiosce Fontaine-Simon. No nic, nie mam wyjścia, zbieram się i jadę.<br>
Oczywiście na miejscu recepcja już dawno zamknięta, więc mogę tylko wjechać, poszukać sobie jakiegoś pustego miejsca, rozbić namiot (w świetle lampki) i przenocować. Niezły wynik dziś: 133 kilometry. I to w sumie przypadkiem, bo miało być trochę mniej.<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96738083&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/w-drodze-do-fontainebleau.html">◀️ w drodze do Fontainebleau… 🎶🎶</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/perche-normandia-i-ucieczka-na.html">Perche, Normandia i ucieczka na zachodnią półkulę ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com028240 Fontaine-Simon, Francja48.5039469 1.01733524.362128284056652 -34.138915 72.645765515943353 36.173585tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-9109922010177727332022-07-15T23:18:00.152+02:002022-12-19T00:06:45.213+01:00w drodze do Fontainebleau… 🎶🎶<div>Rano obudził mnie cieć kempingowy, twierdząc, że postawiłem namiot bez uzgodnienia z recepcją. Oczywiście ani słowa w języku innym niż francuski, więc jedynym wyjściem było użycie translatora. Odpowiedziałem mu, że recepcja była zamknięta kiedy przyjechałem, ale nic straconego, bo zanim wyjadę, ureguluję należność - szalejące 5,20 €. Zgodził się. Pfff!</div>
<a name='more'></a>
<br>W nocy mocno wiało. Pomyślałem sobie: dziś to dopiero będzie przewalone. Ale nic podobnego. W międzyczasie wiatr zmienił kierunek na północno-wschodni, mój kochany misiaczek! Budząc się, przypominam sobie, że okno sypialni skierowane miałem na <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrownia_j%C4%85drowa_Nogent">elektrownię atomową Nogent</a>. Żyję, nic nie dupło. Yupi!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMuR9GlWcg-pLEULWp3P7UM09ly6NzSmU7fn09NJhvSJJ9Xrqe77PnAbxC7dohwQJx3DXrRm6gn_KLWgwKpcFB9Hws4ver83OOA2rdSA38jj1plFVtSeQMTgffdK7xcejeoDTXV6diNYZ1C79D3Zuyz3w8xfsuQ6Nb0yhvzvtDv6HyBPmNo8pDrEbwyw/s3072/IMG20220715083453.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMuR9GlWcg-pLEULWp3P7UM09ly6NzSmU7fn09NJhvSJJ9Xrqe77PnAbxC7dohwQJx3DXrRm6gn_KLWgwKpcFB9Hws4ver83OOA2rdSA38jj1plFVtSeQMTgffdK7xcejeoDTXV6diNYZ1C79D3Zuyz3w8xfsuQ6Nb0yhvzvtDv6HyBPmNo8pDrEbwyw/s600/IMG20220715083453.jpg"/></a></div>
Klasyczne szybkie pakowanie, śniadanko i już jestem w drodze. Wydostając się z matni uliczek wokół Nogent, trafiam na prostki prawobrzeżnej Sekwany. Fajna sprawa. Nabieram wiatru w żagle i już koło południa mam za sobą pierwsze 40 kilometrów. Mknę jak strzała! To ten dzień, kiedy trzeba sobie odbić smutki dnia wczorajszego. Dosyć szybko osiągam granicę Île-de-France, czyli regionu stołecznego (po mojemu to brzmi zupełnie jak imię męskie: Ildefons).<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqPqt4ekYiUBKd1NMY9P5--Cy48vTgsqNLpqA_kJE07yg4q5FKqM4w5UN51y4WS0U0mpJrwGu_2OYmpHeckWdUamPwc5sWzD1WYB8-irPXZw2qoQiNKcp1MtMhXVw_fc0m5rikTf7pOuEOWSbNMLJqxpwf0TGntNkv9KA0vIsQ4Pp9eHxAqPmKrqTJsw/s3072/IMG20220715111534.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqPqt4ekYiUBKd1NMY9P5--Cy48vTgsqNLpqA_kJE07yg4q5FKqM4w5UN51y4WS0U0mpJrwGu_2OYmpHeckWdUamPwc5sWzD1WYB8-irPXZw2qoQiNKcp1MtMhXVw_fc0m5rikTf7pOuEOWSbNMLJqxpwf0TGntNkv9KA0vIsQ4Pp9eHxAqPmKrqTJsw/s600/IMG20220715111534.jpg"/></a></div>
Nareszcie skończył się Grand Est, który prześladował mnie od czterech dni i nijak nie potrafił się skończyć. Ten region jest ogromny, ach te ich centralizacje! Mogli przecież zostawić w spokoju Alzację, Lotaryngię, Szampanię i Ardeny, no nie?<br>
Dojeżdżam do centrum Montreau-Fault-Yonne. Nie wiem czy to kwestia bliskości Paryża, ale Sekwana doznała tu pewnej metamorfozy: z niewielkiej prowincjonalnej rzeczki stała się całkiem pokaźnym traktem wodnym. Na zdjęciu Ujście Yonne do Sekwany niemal w centrum miasta.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgScVhRD0QEBLAeqeH5PvtbFsO5vmUKalDwBKJRascgHZXUMPpMk9Tgt4B9xWEngPVyi0HzZq5m15CPK4vXrrXQsnQlqPeRwPdm0nKiUEk8Vw8m-ygRMoLKY4vbOnyjKWqOMLlGgRcVCwowFPtPgWJGI9Lp0Sl02A1fkuvk5t4PGNBsYQw3Onx_PVqNyg/s3072/IMG20220715132850.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgScVhRD0QEBLAeqeH5PvtbFsO5vmUKalDwBKJRascgHZXUMPpMk9Tgt4B9xWEngPVyi0HzZq5m15CPK4vXrrXQsnQlqPeRwPdm0nKiUEk8Vw8m-ygRMoLKY4vbOnyjKWqOMLlGgRcVCwowFPtPgWJGI9Lp0Sl02A1fkuvk5t4PGNBsYQw3Onx_PVqNyg/s600/IMG20220715132850.jpg"/></a></div>
Następnie przedzieram się przez chaszcze wzdłuż Sekwany, bo choć na mapie wygląda to, jak zwyczajna droga, to w połowie po prostu wzięła sobie i zarosła. Wydostaję się wreszcie na normalną drogę i po kolejnym moście na Sekwanie, dojeżdżam do Thomery. Myślę sobie: o proszę, jak już blisko. A tu ściana, co ja mówię, dosłownie ściana płaczu, bo jakieś 50 metrów wzniosu na kilometrze. Na górze zatrzymuję się na leśnej zatoczce, żeby chwilę odsapnąć i jadę dalej. Znów, tak jak w okolicach Karlsruhe, jedzie się takim lasem, jakby w cysterskich kompozycjach krajobrazowych Rud Wielkich, ale tym razem te kompozycje okazują się mniejsze niż u nas. To raptem kilka kilometrów lasu, poprzecinanego mnóstwem ścieżek w różnych kireunkach.<br>
Za lasem wracam do cywilizacji i od razu staje się dla mnie jasne, skąd wzięła się pewna marka kosmetyków. No skąd? 🙃<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcPGJM2BEiavxtY-beYAwuWV4aK16F7aP6K0q6rLuBfHm08n85Hx3Yr1ZmkdAMWwuJK_8r3d2sLV8sAheDJRlxXXKsLvUftSG_eHSp2jXb5u02QKvAr_4z8H7n2NyR0qVLgvLvhxl8Y4jC1pMUID-t2OJ8wd6vFbjtBwtw8vvT0Mqh0BV6WAFCKHN-Qg/s3072/IMG20220715161323.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcPGJM2BEiavxtY-beYAwuWV4aK16F7aP6K0q6rLuBfHm08n85Hx3Yr1ZmkdAMWwuJK_8r3d2sLV8sAheDJRlxXXKsLvUftSG_eHSp2jXb5u02QKvAr_4z8H7n2NyR0qVLgvLvhxl8Y4jC1pMUID-t2OJ8wd6vFbjtBwtw8vvT0Mqh0BV6WAFCKHN-Qg/s600/IMG20220715161323.jpg"/></a></div>
Z miasteczka Avon wjeżdża się już bezpośrednio na teren Château de Fontainebleau.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialEG8yM4OJQdmiYfSVcuzOxd-Yxif8kY8wcdpzED3ZpO9j3T1IztBBfAGOsUb_f6smlX7Hmg1SphbA37W5UywwFlvS0n8Mv2q8s0BC_f17c3JfVOPmSCcKe-kJQGaLVl4CnZahLOI6Y-BoMYyM_sqSPf0eVWDVDDscHwESRyUImALQmPoneKQRLvViQ/s3072/IMG20220715163036.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialEG8yM4OJQdmiYfSVcuzOxd-Yxif8kY8wcdpzED3ZpO9j3T1IztBBfAGOsUb_f6smlX7Hmg1SphbA37W5UywwFlvS0n8Mv2q8s0BC_f17c3JfVOPmSCcKe-kJQGaLVl4CnZahLOI6Y-BoMYyM_sqSPf0eVWDVDDscHwESRyUImALQmPoneKQRLvViQ/s600/IMG20220715163036.jpg"/></a></div>
Przy wejściu, pośród innych zakazów, oczywiście odnajduję i ten dla rowerzystów, no bo kto widział rowerami jeździć po parku! Jeszcze się kamyczki na szutrowej drodze poprzestawiają i co będzie? 😛<br>
Ale okej, posłusznie zmieniam buty SPD na sandały (kij z modą, zakładam sandały na moje oczojebne skarpetki, jak na królewskie rewiry przystało) i dalej zaiwaniam na piechotę. Przy okazji na uszy zakładam sobie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=uxqa9zprsXk">piosenkę Krystyny Giżowskiej i Bogusława Meca</a>.<br>
Łażę tu się tu i ówdzie, a już zupełnym przypadkiem trafiam na wystawę zabytkowych pojazdów. Słuchajcie, one wręcz perfakcyjnie pasują do tekstu i teledysku piosenki! Co prawda takiego BMW jak w teledysku Meca tam nie znalazłem, ale puście ją sobie koniecznie, czytając ten odcinek. Zdecydowanie łatwiej będzie Wam wczuć się w klimat tego miejsca. Wzruszyłem się, kiedy pomyślałem, że oni o tym piosenkę napisali a ja… tutaj… na dwóch kółkach z Rybnika…?<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjceSpne09OOB_ScOP_cmZbO1RTL3jbSvkSWMH5euEhwQEzXkFg31Uhzz8sdwClQEdWjI1zALNN_bZK6vMs-YnuFIJNhaOAxn3t27dks-Bsl2rf4Js1z3SMvit-256wsCeWbFXOfVCuCvlpHlL9Cr6X6ssxlJY0-LgJfMHDwrpmBG3eHf75VTiD9z-7aQ/s3072/IMG20220715163925.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjceSpne09OOB_ScOP_cmZbO1RTL3jbSvkSWMH5euEhwQEzXkFg31Uhzz8sdwClQEdWjI1zALNN_bZK6vMs-YnuFIJNhaOAxn3t27dks-Bsl2rf4Js1z3SMvit-256wsCeWbFXOfVCuCvlpHlL9Cr6X6ssxlJY0-LgJfMHDwrpmBG3eHf75VTiD9z-7aQ/s600/IMG20220715163925.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXgM2IsYj7rdgs2RV0HMcNPlb_Z_beDmFOr9_ocwTS9Pa9fCdqo2knz9GLHg0QChbD4h0MLAzRlOjBX99nMyXfLahIFh_uMvrR55khRnJ2i4JX-QMJfqa486dkrf4oVoT7DUECQ_nSK1aSEt-ZrehiMg6zeGv0sAJ6onjDmYsWB6SWz9mHz4n3W4HzTQ/s3072/IMG20220715164113.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXgM2IsYj7rdgs2RV0HMcNPlb_Z_beDmFOr9_ocwTS9Pa9fCdqo2knz9GLHg0QChbD4h0MLAzRlOjBX99nMyXfLahIFh_uMvrR55khRnJ2i4JX-QMJfqa486dkrf4oVoT7DUECQ_nSK1aSEt-ZrehiMg6zeGv0sAJ6onjDmYsWB6SWz9mHz4n3W4HzTQ/s600/IMG20220715164113.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7FquObykRj01hTYGegmlMBKlLy47FMBy5m-znI_d3aQkd3uqDMmeNYIgGe_CAaIqMoTV8XwvBXnN1Pze0tl4kDwoC9WYM7VvqjTeIYMhNhOs3bqUS0LCyB7OEEaF8UPymrO96mHkVqpz-eOLqMJSy7-GucV3uX-1FDnrfeYUGe42blzAsYfDIpMAOOQ/s3072/IMG20220715164440.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7FquObykRj01hTYGegmlMBKlLy47FMBy5m-znI_d3aQkd3uqDMmeNYIgGe_CAaIqMoTV8XwvBXnN1Pze0tl4kDwoC9WYM7VvqjTeIYMhNhOs3bqUS0LCyB7OEEaF8UPymrO96mHkVqpz-eOLqMJSy7-GucV3uX-1FDnrfeYUGe42blzAsYfDIpMAOOQ/s600/IMG20220715164440.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinUc0bzK5CIPYfc59AlSrvz3DaVsWVaOlzdXEcZcIcyyT8xJZpIN0cUWYk8u49GBvVmpQNzWr3ODdf455rJ4m1Ud1PFLXnlCClA0sZca5Qy_MjV6cIIwhGwF0cLlPs5464RWLPpu3IfCvyfKLfnZcHMxL2rf9uCxooThKEqM2DomSCR9IiobqCbiDY1Q/s3072/IMG20220715164731.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinUc0bzK5CIPYfc59AlSrvz3DaVsWVaOlzdXEcZcIcyyT8xJZpIN0cUWYk8u49GBvVmpQNzWr3ODdf455rJ4m1Ud1PFLXnlCClA0sZca5Qy_MjV6cIIwhGwF0cLlPs5464RWLPpu3IfCvyfKLfnZcHMxL2rf9uCxooThKEqM2DomSCR9IiobqCbiDY1Q/s600/IMG20220715164731.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdNybQNlQ7PlM-Fs9mL6P5g6ZOtlCN2VwbgGKamWfBZod_oiNvaznxB0ps8LdmCY7EdmLoy_xJewQrJb1o0CkmwPRiavSNZYrgrCyqhUer9ooEAWW3G1BtSGLUkxHmbwWg8_Fr-W1xsh-1Ksvt8p6Gdg4N2B3eT6MMgW_9LBuvFjDXAsr1gZzUwM1hDw/s3072/IMG20220715165343.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdNybQNlQ7PlM-Fs9mL6P5g6ZOtlCN2VwbgGKamWfBZod_oiNvaznxB0ps8LdmCY7EdmLoy_xJewQrJb1o0CkmwPRiavSNZYrgrCyqhUer9ooEAWW3G1BtSGLUkxHmbwWg8_Fr-W1xsh-1Ksvt8p6Gdg4N2B3eT6MMgW_9LBuvFjDXAsr1gZzUwM1hDw/s600/IMG20220715165343.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_NNmu1m5Lnl-zHhW2kDAFbz4kD-eJMb6KU3LwzXbIW1gY4Rl-LH3OQDM5GqAHnY_nACtAR4aEMdJOEj2yh65dH-LCGplfMthRIcElUE05VGUfNwQiU5Th71ZHcSiupuImjN-xS8rVvGTc8rlnUgCp077lfo6wOIoRPKRqd1HIVlUYU5B6EXprb1G-SQ/s3072/IMG20220715165723.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_NNmu1m5Lnl-zHhW2kDAFbz4kD-eJMb6KU3LwzXbIW1gY4Rl-LH3OQDM5GqAHnY_nACtAR4aEMdJOEj2yh65dH-LCGplfMthRIcElUE05VGUfNwQiU5Th71ZHcSiupuImjN-xS8rVvGTc8rlnUgCp077lfo6wOIoRPKRqd1HIVlUYU5B6EXprb1G-SQ/s600/IMG20220715165723.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOflRDlLwBl3uG7QzeVwoYI0T4FcMt9QwyhMQWdkXi8gl82RRA_i9heIBVuk8-b_WJVOysH_MDEYcVOD7Y84ug3DhDk7UeOn6nry5un-bhCCydaW5B0RRunt_VD0KFB53yDLGkp2e-fcIzukHwZL83crtYuMZ2TjBNy7E8-d7vtrR3rKv8ygKGl0i2gg/s3072/IMG20220715170042.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOflRDlLwBl3uG7QzeVwoYI0T4FcMt9QwyhMQWdkXi8gl82RRA_i9heIBVuk8-b_WJVOysH_MDEYcVOD7Y84ug3DhDk7UeOn6nry5un-bhCCydaW5B0RRunt_VD0KFB53yDLGkp2e-fcIzukHwZL83crtYuMZ2TjBNy7E8-d7vtrR3rKv8ygKGl0i2gg/s600/IMG20220715170042.jpg"/></a></div>
Schodzę w dół do parku. Czujny cieć przygląda mi się z zaciekawieniem, ale nie może nic zrobić. Tutaj odległości są już większe, więc żeby nie tracić czasu na głupie deptanie, wsiadam na moment w tych sandałach na rower i zmykam na przeciwległy kraniec. Słuchajcie, cieć był u mnie do pięciu minut, oczywiście (a jakże) na rowerze! Wycisnął szybko swoje trzy zdania, po czym ja mu na to z uśmiechem na ustach: <cite>Je ne parle pas Français!</cite> Wiem, burak ze mnie, ale ja naprawdę nie parlę i tylko tego jednego zdania zdążyłem się nauczyć. On wtedy pyta: a po jakiemu? Ja na to: <cite>Polonaise</cite>. I kurtyna.<br>
Pokazał tylko coś na rower że <cite>ne-ne-ne</cite>, a ja mu z kolei na moje SPD. Pokiwał głową ze zrozumieniem i przeniósł całkowicie swoje zainteresowania na mój solar. Czy to do ładowania komórki? <cite>Oui, ofkors.</cite> Hihihi! No i rozstaliśmy się z uśmiechem na ustach.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezfkyKkqS-A1AsOx4dIalZ7dVpyDfoj1n7_lZPNknhU_ulGLfG6w4g_wY7zBQL4q65hhJQv7wxBQmnp7R2wKOypJXdaBo1ajzlFvVwUWoXM3Q16rEZx4WusM7NdIgUQw4vzmiz98n37k8FA4U1sydJEQaOOF-XZzFbLTOkTuMVxgmNgmmTzyurbc55A/s3072/IMG20220715174509.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezfkyKkqS-A1AsOx4dIalZ7dVpyDfoj1n7_lZPNknhU_ulGLfG6w4g_wY7zBQL4q65hhJQv7wxBQmnp7R2wKOypJXdaBo1ajzlFvVwUWoXM3Q16rEZx4WusM7NdIgUQw4vzmiz98n37k8FA4U1sydJEQaOOF-XZzFbLTOkTuMVxgmNgmmTzyurbc55A/s600/IMG20220715174509.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPULSukKn_V6BnIcvUPgGammWZ47c1UuUwZtjyGg5dcB8w_wlIz5j7Bb9eBgMFR3jdG1nI00cX9cf1UMRDkRbWQJ4xR0IcheZ7Ru9WRIG136hVVSfwTkoOpkiOrPkDsW0E3qm3sgAQvYuI-PVAioxzKG0D8nwPv177CSSncxzsMuNH_XC3_Ex1-x9VqA/s3072/IMG20220715175658.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPULSukKn_V6BnIcvUPgGammWZ47c1UuUwZtjyGg5dcB8w_wlIz5j7Bb9eBgMFR3jdG1nI00cX9cf1UMRDkRbWQJ4xR0IcheZ7Ru9WRIG136hVVSfwTkoOpkiOrPkDsW0E3qm3sgAQvYuI-PVAioxzKG0D8nwPv177CSSncxzsMuNH_XC3_Ex1-x9VqA/s600/IMG20220715175658.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMoiOsLAdu81ihkVDhb4F34hRfAD1_lMBx_gUQ__O-9sVYFsD7-GrcO3uXG9TVr1mD57PU10hDgmrdRmf63HDQhKUSnMI4rIEl1ggVydwqvQvR0owWNAUodBr78MfeOTMaT2GFTp26jTdawHGp5Qow8HrtFVMzLzQIQ5hobE5FOBjuFqAgkNGyKl0daQ/s3072/IMG20220715175846.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMoiOsLAdu81ihkVDhb4F34hRfAD1_lMBx_gUQ__O-9sVYFsD7-GrcO3uXG9TVr1mD57PU10hDgmrdRmf63HDQhKUSnMI4rIEl1ggVydwqvQvR0owWNAUodBr78MfeOTMaT2GFTp26jTdawHGp5Qow8HrtFVMzLzQIQ5hobE5FOBjuFqAgkNGyKl0daQ/s600/IMG20220715175846.jpg"/></a></div>
Usiadłem sobie na ławeczkę, żeby porozkoszować się jeszcze na moment tym widokiem i wbić go sobie porządnie w pamięć. Jeśli wolno mi do czegoś porównać tak okazały pałac, to zarówno budowla, jak i park, trochę przypomina stylem Pszczynę, przy czym pałac Fontainebleu jest nieporównywalnie bardziej rozległy, bo liczy jakieś 1500 komnat. Ogromny jest również sam park. Z uwagi na bliskość Paryża (jakieś 60 kilometrów) obiekt stanowi świetną bazę wypadową na weekendy, często wykorzystywaną przez Paryżan.<br>
Ja tymczasem opuszczam już główny cel dzisiejszego dnia i udaję się dalej na zachód.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVC4pTZRN4eOldieZJ7lDUenVowW6NxUUFj0YYPynqPoNRQnF_JOetn9mg1zYxItY8h30uvFia8RiWkXZ18pHWxNO8_UAiAne9qtumEVrN3VUGpgenOXk3v45fXTSOUwZF_sFtu36Y8grH2B4jBYInWbJpYa65EYKV4iRRcMznGTckAaUE7t7gLldz1w/s3072/IMG20220715181111.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVC4pTZRN4eOldieZJ7lDUenVowW6NxUUFj0YYPynqPoNRQnF_JOetn9mg1zYxItY8h30uvFia8RiWkXZ18pHWxNO8_UAiAne9qtumEVrN3VUGpgenOXk3v45fXTSOUwZF_sFtu36Y8grH2B4jBYInWbJpYa65EYKV4iRRcMznGTckAaUE7t7gLldz1w/s600/IMG20220715181111.jpg"/></a></div>
Po kolejnych kilkunastu kilometrach czuję już wyraźnie, że muszę coś począć ze swoim żołądkiem, bo ssie niemiłosiernie. Zatrzymuję się przy bardzo swojskiej pizzerii, prowadzonej przez Belgów. Wciągam pizzę jak bułkę z masłem na śniadanie, po czym nogi i zegar podpowiadają, że najwyższy czas rozejrzeć się za kempingiem.<br>
Wjeżdżam do pobliskiego lasu, zgodnie z tym co widzę na mapie. Niby to las, a niby nie, bo tak naprawdę to chyba nieformalna miejscowość willi i daczy bogatych Paryżan, którzy schowali między drzewami swoje, nieraz naprawdę okazałe posiadłości. Teraz już wiem, na kim wzorowali się inwestorzy podobnych obiektów w takiej Magdalence, Laskach czy innych Józefowach pod Warszawą – podobieństwo aż bije po oczach.<br><br>
Dziś nie zdołałem zrobić wyniku trzycyfrowego, ale przez zwiedzanie parku Fontainebleu czuję się w pełni usprawiedliwiony, zwłaszcza, że osiągnąłem linię Paryża. Od jutra będę już za nim, dalej na zachód.<br>
Zaczepiam się na noc na kempingu <a href="https://www.camping-lamusardiere.fr/">La Musardière</a>. Przyjemny. Co prawda baseny o tej porze są już zamknięte, ale daję radę załapać się jeszcze na jakiś browar z przekąską, w przemiłym towarzystwie.
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96596584&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/kapiel-w-rzece-w-swieto-rewolucji.html">◀️ kąpiel w rzece w święto Rewolucji Francuskiej</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/pierwsza-guma-na-trasie.html">pierwsza guma na trasie ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com091490 Milly-la-Forêt, Francja48.403304 2.46833420.093070163821153 -32.687916 76.713537836178844 37.624584tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-20666737668942298772022-07-14T22:56:00.066+02:002022-12-18T00:00:18.551+01:00kąpiel w rzece w święto Rewolucji Francuskiej<div>Dzień rozpocząłem od zaplanowania powrotu, zakupów biletów potwornych oraz rezerwacji wyjazdu na wieżę Eiffla. To najwyższy czas, żeby o tym pomyśleć! Wreszcie pozbierałem się i w trasę wyjechałem o wpół do dziesiątej. Okazało się, że nie mogę skrócić sobie drogi przez las i dotrzeć do drogi, bo wokół albo teren prywatny, albo po prostu droga gruntowa, która się urywa w trawie. Trzeba było zawinąć z powrotem wzdłuż torów na asfalt, co w sumie dało trzy kilometry dodatkowej pętelki.</div>
<a name='more'></a>
<br>Po powrocie na asfalt okazuje się, że znów dzień bez podjazdu jest dniem straconym. Drapię się więc z mozołem pod górę, wśród fioletowych po horyzont pól bobu. Wiatr hula, a w pewnym momencie droga asfaltowa ustępuje miejsca szutrowi.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDPbBGLXmSD8EaxL2FxCOnH2SsJwCVC66jSPWBI_J9k1NjyO3I2HuptY4vs2MThisMAx9V8XbuXMAGvq44R8-f1jB3FW1cUF0d2eJmk7S9Om5cchv_lE1WSKN9z04gBi4VqEfymLy0hGCexejNQ8NKM6V5C7D6gp8hNExXMjkU9Cquy7cYrvGYNA9syg/s3072/IMG20220714111959.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDPbBGLXmSD8EaxL2FxCOnH2SsJwCVC66jSPWBI_J9k1NjyO3I2HuptY4vs2MThisMAx9V8XbuXMAGvq44R8-f1jB3FW1cUF0d2eJmk7S9Om5cchv_lE1WSKN9z04gBi4VqEfymLy0hGCexejNQ8NKM6V5C7D6gp8hNExXMjkU9Cquy7cYrvGYNA9syg/s600/IMG20220714111959.jpg"/></a></div>
Następnie, przy początkowo bocznym wietrze, docieram do doliny rzeki Aube i wraz z nią kontynuuję jazdę na zachód. Ale nie, tego właściwie nie można nazwać jazdą, to walka z wiatrem. Pewnym pozytywem stają się coraz ładniejsze widoki dookoła. Kiedy jedziesz i widzisz przesuwające się jak w kalejdoskopie krajobrazy, a kilometry uciekają ci spod nóg, człowiek czuje, że to co robi, ma sens. Ale kiedy musisz każdy kilometr siłą wyrywać przyrodzie, a ona nie daje za wygraną, wówczas taka podróż do przyjemnych nie należy. Nie kręci cię wtedy nawet to, że praży pełne słońce i masz nad głową bezchmurne niebo, bo zmęczenie przypomina o sobie z każdym kolejnym kilometrem.<br>
Sytuacji nie polepsza fakt, że dziś jest święto narodowe. Drugie, kurcze, na tej wyprawie – no ja to mam szczęście! 14 lipca to <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99to_Narodowe_Francji">dzień zdobycia Bastylii</a> i rozpoczęcia Rewolucji Francuskiej – najważniejsze święto narodowe Francji. Szanse na zakup czegokolwiek spożywczego radykalnie się kurczą. Dodajmy jeszcze, że na francuskiej prowincji nie ma sklepów ani barów. Nie wiem z czego się to bierze, pewnie nie opłaca im się ich utrzymywać. W praktyce wygląda to tak, że jak już wyjedziesz z miasta, to możesz się zdziwić, kiedy do kolejnego sklepu będzie 40 albo nawet 50 kilometrów.<br>
Z takich prozaicznych powodów (czytaj: wklęsłości żołądka) po południu, postanawiam lekko zboczyć z trasy, żeby wjechać do miasteczka Arcis-sur-Aube. Potem okazuje się, że nawet nie musiałem tego robić, bo przy drodze znajduję automat z pizzą.<br>
W międzyczasie wiatr przechodzi ze średniego w porywisty. Jak sobie pomyślę, że znowu kolejne kilometry będę z nim walczyć, to mi się odechciewa.<br><br>
Jest popołudnie. Około siedemnastej żar nadal leje się z nieba a ja jestem już na tyle zmęczony, że postanawiam trochę odbić ze szlaku i zanurzyć się w orzeźwiającym nurcie Aube. Jadę sobie polną, kurzącą się drogą, śledząc zachowania kierowców i dzięki temu trafiam w dziesiątkę. To nic, że te dwa ostatnie kilometry poszły na straty. Było warto: skupisko samochodów i trochę młodzieży, zdradza, że to tu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMwKOc4nwoBJGprLvn8cTCqfy-wUuBKwoqf2D822ZRaQEvIPAgp5XXD7FL2htTh9IB4Ia6uA_-30ys9gEzXO1jii-c5aghM_Wb6eWw58gfiaLDLBkk1VC1I_mJ7g9hHprQ8M343jn7vhNJnecnur8jkgCePLUVfKmlZQ-IpE5T66MqaGdQrsCTO5aiBQ/s3072/IMG20220714181728.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMwKOc4nwoBJGprLvn8cTCqfy-wUuBKwoqf2D822ZRaQEvIPAgp5XXD7FL2htTh9IB4Ia6uA_-30ys9gEzXO1jii-c5aghM_Wb6eWw58gfiaLDLBkk1VC1I_mJ7g9hHprQ8M343jn7vhNJnecnur8jkgCePLUVfKmlZQ-IpE5T66MqaGdQrsCTO5aiBQ/s600/IMG20220714181728.jpg"/></a></div>
Znajduję jakieś takie szersze rozlewisko pod wodospadem a przy tym krystalicznie czystą wodę o temperaturze na tyle dobrej, żeby się schłodzić. Korzystam z okazji i topię przy brzegu butelki z wodą, żeby nie były znów wieczorem gorące jak zupa. Co za wspaniałe kąpielisko!<br><br>
Po tej specjalnej dawce wypoczynku, już bez oznak zmęczenia, osiągam na spokojnie ujście Aube do Sekwany. Nadchodzi wieczór, wiatr ustał, więc przynajmniej jeden problem z głowy. Tutaj, jadąc wzdłuż rzeki, mam całą paletę kempingów do wyboru. Pierwszy z nich, w Conflans, mijam bez zatrzymywania, choć nawet z mostu wygląda zachęcająco. Przekraczam Sekwanę.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPYLWGgcP3KHbslwTVO5CSbdRVvf8RT8o89RKayjXgh6iOwatn0a7oAkcbTASzZ5zKhFUvINwfngI09Io610vpABImQADJC-wphWRZU-2gBl2v_oNNZa37ab8w_pzMnc-OZS14X9_wWiiiPPXXnCswy86UTDmWcl8xYqKR10PwcrAP2bT2nam0-nKf5w/s3072/IMG20220714194336.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPYLWGgcP3KHbslwTVO5CSbdRVvf8RT8o89RKayjXgh6iOwatn0a7oAkcbTASzZ5zKhFUvINwfngI09Io610vpABImQADJC-wphWRZU-2gBl2v_oNNZa37ab8w_pzMnc-OZS14X9_wWiiiPPXXnCswy86UTDmWcl8xYqKR10PwcrAP2bT2nam0-nKf5w/s600/IMG20220714194336.jpg"/></a></div>Niestety to jeszcze zdecydowanie za mało kilometrów na dziś.<br>
Do kolejnego kempingu muszę zjechać w dół jakieś dwa kilometry z głównej drogi. Okej, zjeżdżam. To Pont-sur-Seine – okazuje się niewart uwagi. Słońce powoli zachodzi, a ja gnam dalej, by ostatecznie zahaczyć się na <a href="https://tourisme-nogentais.fr/en/stay/accomodations/campsites-camping-cars/452014-camping-municipal-de-nogent-sur-seine">kempingu municypalnym w Nogent-sur-Seine</a>. Tuż pod chłodniami elektrowni nuklearnej o tej samej nazwie, przez co jest mi jakoś tak trochę nieswojo. Ech, może tej nocy jeszcze nie dupnie… 💥🤪<br><br>
Dobranoc ☢️ siwerty na noc ☢️
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96496228&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/tak-powinna-wygladac-kazda-agroturystyka.html">◀️ tak powinna wyglądać każda agroturystyka!</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/w-drodze-do-fontainebleau.html">w drodze do Fontainebleau… 🎶🎶
▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com010400 Nogent-sur-Seine, Francja48.492624 3.49816520.182390163821154 -31.658085 76.802857836178845 38.654415tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-35175753267537315412022-07-13T23:12:00.052+02:002022-12-16T00:30:46.135+01:00tak powinna wyglądać każda agroturystyka!<div>Tak mi dobrze było na tym kempingu, że poranne zwijanie szło co najmniej ślamazarnie. Trasę zacząłem dopiero przed jedenastą. W efekcie zrobienie setki tego dnia to był szczyt marzeń. Ale do rzeczy.</div>
<a name='more'></a>
<br>Pierwszy dwudziestokilometrowy odcinek okazał się jakąś kompletną rzeźnią. Zaczęło się, jak to we Francji, od pola słoneczników, ale marne to pocieszenie, kiedy droga tylko pnie się wyżej i wyżej.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSL3DaHWLVn37T_wP0HJ2tbe-cvi8QXU1D3QHSwuIdWYKXUufvAenjgB2EOG1jZTFZO7gzUy3imq9dNMTRTSCAzrkHrqR82VHART6PCaiHJ1JU_xz6sw0h4bjnFLPi1OVkmXt6dv9Q6Aoge5xSk2ke_BQ_0RrWOYtdAa5PwDLcv9NBFbo2rDiWCRJtvg/s3072/IMG20220713110911.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSL3DaHWLVn37T_wP0HJ2tbe-cvi8QXU1D3QHSwuIdWYKXUufvAenjgB2EOG1jZTFZO7gzUy3imq9dNMTRTSCAzrkHrqR82VHART6PCaiHJ1JU_xz6sw0h4bjnFLPi1OVkmXt6dv9Q6Aoge5xSk2ke_BQ_0RrWOYtdAa5PwDLcv9NBFbo2rDiWCRJtvg/s600/IMG20220713110911.jpg"/></a></div>
Podjazd ze startowych 200 na prawie 400 kończę gdzieś o trzynastej z minutami. Wokół totalna cisza, tylko lekki zefirek, a przestrzenie między wioskami rozciągają się na jakieś ogromne odległości. Cudowna pogoda, upał, z pól dolatują czasami swojskie zapaszki, wesoło tną bąki. Przezornie naniosłem dziś rano na siebie repelent, więc niech tam sobie tną, nie mnie.<br>
Po osiągnięciu kulminacji mam teraz długi i spokojny zjazd do Bar-le-Duc, gdzie ku mojemu zdziwieniu szlak wraca na stare tory. Kurcze, ja już prawie o nim zapomniałem, a tu nagle znów kanał Marna-Ren.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSGpDwYQsKyo9NeGeRYKpen_ysLq9-uuRiPYav8WLLAEcjQMajq24msj2qeXIBLuN53VE230J0tn947D5FdV5HdlkMAyqZHAvGUQHjqV_Iud8Mo3tks-_0LfAAMoNZHfIABad3oTKUcnQf-nc9J3yauaDzdBJvZpI6SeF345Llfyho45R3obVr3m3wA/s3072/IMG20220713154925.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSGpDwYQsKyo9NeGeRYKpen_ysLq9-uuRiPYav8WLLAEcjQMajq24msj2qeXIBLuN53VE230J0tn947D5FdV5HdlkMAyqZHAvGUQHjqV_Iud8Mo3tks-_0LfAAMoNZHfIABad3oTKUcnQf-nc9J3yauaDzdBJvZpI6SeF345Llfyho45R3obVr3m3wA/s600/IMG20220713154925.jpg"/></a></div>
A jaki zaniedbany…! Nawet nie od razu kapnąłem się, że to on, tak bardzo się różni. Woda co prawda czysta, ale wybitnie zarośnięta glonami. Ruch statków zerowy, chociaż wszystkie śluzy po drodze pozostają w stanie gotowości.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg9ZeXvV8KX44CqhgdSXmbulwVPgt2qgdsJmCjYobYttDN6VT-Fww3pC-M4bW9ZVR9uAzdASa57WdG5kcUbwUk53Eqf8O0aWsizHcVm0Ej-XFz_WGJE_hXDrM-nBUIDwkZR_MFLGSNhuuRk79Bs8F0_xVKF5Q0jQq49pYSS_OT5znCIoE1aH9JGMWWqg/s3072/IMG20220713154932.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg9ZeXvV8KX44CqhgdSXmbulwVPgt2qgdsJmCjYobYttDN6VT-Fww3pC-M4bW9ZVR9uAzdASa57WdG5kcUbwUk53Eqf8O0aWsizHcVm0Ej-XFz_WGJE_hXDrM-nBUIDwkZR_MFLGSNhuuRk79Bs8F0_xVKF5Q0jQq49pYSS_OT5znCIoE1aH9JGMWWqg/s600/IMG20220713154932.jpg"/></a></div>
A, no i tak samo ruch rowerowy – też zerowy, ale zupełnie z innego powodu: każdy odcinek zablokowany był zakazem ruchu za wyjątkiem służb utrzymania kanału. Cyklista Grzesista oczywiście nic sobie z tego nie robi: znów gna ile fabryka dała szlakiem wzdłuż kanału, chociaż to już nie to samo, co wczoraj – dużo dziur, szutrów, trawy i innych przeszkadzaczy.<br>
Z kanałem rozstaję się dopiero w Sermaize-les-Bains. Tu kończy się Kraj Mozy i zaczyna region Szampania-Ardeny. Gnam drogą regionalną, bo tak prościej i szybciej.<br>
Czego nie przewidziałem: droga okazuje się tak prosta i nudna, że można podczas jazdy usnąć za kierownicą roweru. Wyobrażacie sobie? Usunąć-za-kierownicą-roweru?! A jednak. Zatrzymuję się w końcu przy najbliższej okazji i ucinam komara na kwadrans, żeby nie złapać niekontrolowanej drzemki podczas jazdy. Ciekawostkę na trasie wprowadza dopiero miasteczko Vitry-le-François, z jego katedrą Notre-Dame oraz murami obronnymi.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQqGHdHWJhLFjxImIz4eFX6ZaOpDcybfbXp6NDui06tZPTL2w9unagueWZLkukdm3QTcEAwMSS-KI3vGjkdD-3eLMdEsNUXARWKpL5NZ00eg-MFhUFoh8lKS3gn4RZfwsUIbSIKD59OFNBlID_Bg9K0WbnFJqBQ_ud7d6DE55k7bBr0DKsGlijbbd52Q/s3072/IMG20220713191637.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQqGHdHWJhLFjxImIz4eFX6ZaOpDcybfbXp6NDui06tZPTL2w9unagueWZLkukdm3QTcEAwMSS-KI3vGjkdD-3eLMdEsNUXARWKpL5NZ00eg-MFhUFoh8lKS3gn4RZfwsUIbSIKD59OFNBlID_Bg9K0WbnFJqBQ_ud7d6DE55k7bBr0DKsGlijbbd52Q/s600/IMG20220713191637.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHpA2sh8LIMOySZJXd4jOx1agz8bLWCCS69rUALObwCzxHOBR-aWhDhnsiRyczm3v7-0twbUzpo2hPFvKT9uc0l4fvjgJAzFVg27rePcB4w7dz3SgR74ecFedc1G-vnFuotS_sbRAQcAPtKjaTq9TxFjCjlKIygQsI_kF9bn3uuv_O9aZWRYqSklkXWg/s3072/IMG20220713192012.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHpA2sh8LIMOySZJXd4jOx1agz8bLWCCS69rUALObwCzxHOBR-aWhDhnsiRyczm3v7-0twbUzpo2hPFvKT9uc0l4fvjgJAzFVg27rePcB4w7dz3SgR74ecFedc1G-vnFuotS_sbRAQcAPtKjaTq9TxFjCjlKIygQsI_kF9bn3uuv_O9aZWRYqSklkXWg/s600/IMG20220713192012.jpg"/></a></div>
Jest ono stosunkowo młode, bo zostało utworzone w 1545 z woli Franciszka I, jako odpowiedź na zniszczenie sąsiedniej wsi. Znajduje się na prawym brzegu Marny i dziś stanowi zwieńczenie 313-kilometrowego szlaku wodnego, jakim jest kanał Marna-Ren.<br><br>
Zmęczony jak rzadko stwierdzam, że to by było na tyle i zaczynam się kierować w stronę kempingu zaznaczonego na mapie. Jakież jest moje zdziwienie, gdy okazuje się, że jest to duch, to znaczy kemping municypalny od dawna opuszczony, zarośnięty trawą i wyschniętym i tujami. Początkowo nie dowierzam, że jestem we właściwym miejscu. Przekonuję się dopiero z tabliczek i punktach zasilania pozostawionych w różnych miejscach. To naprawdę ponury widok.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCWAx87xxgoSZfeJMZkNQ_HDHNU-d2l652lsZCex6dkd4o3VwFam5pLJ71hnnZEL8FVeX8EO2L2z3sQErDWeFbgHi7sgPc_AbQflTcEMbNDxaFnU8UBevKWdV4UIP6uq2YTMgIM6SgNeSnlhKmNn2bXZrBi6n-2N-KbjJFC10xOIlOCPWx0Qd3TUZxNQ/s3072/IMG20220713192438.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCWAx87xxgoSZfeJMZkNQ_HDHNU-d2l652lsZCex6dkd4o3VwFam5pLJ71hnnZEL8FVeX8EO2L2z3sQErDWeFbgHi7sgPc_AbQflTcEMbNDxaFnU8UBevKWdV4UIP6uq2YTMgIM6SgNeSnlhKmNn2bXZrBi6n-2N-KbjJFC10xOIlOCPWx0Qd3TUZxNQ/s600/IMG20220713192438.jpg"/></a></div>
Na szczęście w najbliższej okolicy mapa wskazuje mi jeszcze inne kempingi, więc nie czekając jadę dalej. Tuż za miastem przekraczam Marnę.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSa4W3_NFamS-qXHA23psefUgdQCE7dd-BcSTwK7GnTh3s4ZrQuPRxYbgEphYj0lvu1efeusn3nhkZoe4taRBR6dcO1dxlgImCkWj8dG1QxEbDe9L3_XjyPijbqnWtGLeQJ1E5h4qtowGV0zzzVMYDk1EKgjo7_M3BzKlQNF-5VgoYvOYvAgsWwu8yRg/s3072/IMG20220713195000.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSa4W3_NFamS-qXHA23psefUgdQCE7dd-BcSTwK7GnTh3s4ZrQuPRxYbgEphYj0lvu1efeusn3nhkZoe4taRBR6dcO1dxlgImCkWj8dG1QxEbDe9L3_XjyPijbqnWtGLeQJ1E5h4qtowGV0zzzVMYDk1EKgjo7_M3BzKlQNF-5VgoYvOYvAgsWwu8yRg/s600/IMG20220713195000.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjp7uneeqltgKEKlAe-CxuTV77iM7jt_WmNRn84vGK4lq3RQnyzGmJcDyGpaYtO32ktyDyc3WuaNocjBh5FMKzZ0c1AtH3QfACU1LgRv0-Zk9I8CR-Zj3FEh3oK8hHWFh9zQep5FA63yxoUl7l3ZInZrIOSqiGeOETtezUnjS_XU4S4vYnzzw4RqW-Mw/s3072/IMG20220713195814.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjp7uneeqltgKEKlAe-CxuTV77iM7jt_WmNRn84vGK4lq3RQnyzGmJcDyGpaYtO32ktyDyc3WuaNocjBh5FMKzZ0c1AtH3QfACU1LgRv0-Zk9I8CR-Zj3FEh3oK8hHWFh9zQep5FA63yxoUl7l3ZInZrIOSqiGeOETtezUnjS_XU4S4vYnzzw4RqW-Mw/s600/IMG20220713195814.jpg"/></a></div>
Wybieram najbliższy z nich i po jakichś 7 kilometrach osiągam naprawdę cudowne miejsce, które przypomina trochę farmę przygodową <a href="/2020/07/lampa-i-upa-od-wczesnych-godzin.html">Uferloos w Kienitz</a>, z której gościny korzystałem dwa lata temu. To <a href="https://www.ferme-mont-moret.com/">Ferme du Mont-Morêt</a>. Ostatni kilometr pokonuję szutrem wzdłuż torowiska. Strasznie się kurzy podczas jazdy, ale na szczęście nie jest to jakiś długi odcinek.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIBJzl5c93b8KlJMezrMooxGVvyiGwy1KlB2K2esxulruepn8U613TG_4SHvpqRhQBrgMMij2o7usyAoUYEJ2e0OXpAwN8SDrIGgJ4YrVe3_CTM51kntQomGOQofSwePwCRX3fZ8rStDgCvGo1SxhF8tdiXi_8lYzJybAJSnaWruhkj_iWr1x584tJjg/s3072/IMG20220713214929.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIBJzl5c93b8KlJMezrMooxGVvyiGwy1KlB2K2esxulruepn8U613TG_4SHvpqRhQBrgMMij2o7usyAoUYEJ2e0OXpAwN8SDrIGgJ4YrVe3_CTM51kntQomGOQofSwePwCRX3fZ8rStDgCvGo1SxhF8tdiXi_8lYzJybAJSnaWruhkj_iWr1x584tJjg/s600/IMG20220713214929.jpg"/></a></div>
Okazuje się, że na farmie jest sporo miejsca na namioty, a przy okazji to jakiś rodzaj zagrody rolnej, taka agroturystyka w bardzo głębokim znaczeniu tego słowa. Obiekt prowadzi przemiła rodzina z Holandii. Rozstawiam szybko namiot, pakuję rzeczy do środka.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; margin-top:1rem"><iframe width="480" height="270" src="https://youtube.com/embed/h2hyJ9FXN08" frameborder="0"></iframe></div>
Roweru nie zapinam, bo to kompletnie nie ma sensu – zwyczajnie nie miałby go kto ukraść.<br>
Jest 21:30. Wokół pusto, ale nadal jasno, w końcu to nadal czas środkowoeuropejski, a zaledwie czwarty południk szerokości wschodniej, na wysokości Brukseli czy Marsylii.<br><br>
Gdy piszę te słowa, wokół mnie króliki i kury poszły już spać. Pozwólcie, że tym razem pójdę z nimi i ja 🥱💤<br>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96386549&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/marna-ren-mozela-i-moza-stanisaw.html">◀️ Marna-Ren, Mozela i Moza. Stanisław Leszczyński wisienką na torcie.</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/kapiel-w-rzece-w-swieto-rewolucji.html">kąpiel w rzece w święto Rewolucji Francuskiej
▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Ferme du Mont Moret, 51300 Courdemanges, Francja48.68951 4.569427999999999420.379276163821153 -30.586822 76.999743836178851 39.725678tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-86357977706968738312022-07-12T22:31:00.089+02:002022-12-15T00:00:53.656+01:00Marna-Ren, Mozela i Moza. Stanisław Leszczyński wisienką na torcie.<div>Wczorajszy stukilometrowy odcinek nie nastroił mnie bynajmniej zbyt pozytywnie do terminowego zakończenia trasy. Jedynym sensownym rozwiązaniem na tę chwilę wydawało się ominięcie regionu Verdun, co dałoby mi nawet sto kilometrów oszczędności – czyli decydującą różnicę. Z żalem porzuciłem więc pomysł zwiedzenia linii umocnień z Pierwszej Wojny Światowej, ale w sumie i tak w planach dawałem sobie czas zaledwie na Fort Douamont, więc chyba trzeba to po prostu zobaczyć przy innej okazji.</div>
<a name='more'></a>
<br>Wczoraj zahaczyłem się na kempingu w Gondrexange. Był on pełen pustych przyczep kempingowych, a poza kilkoma rowerzystami podobnymi do mnie, nikogo więcej nie zauważyłem.<br>
Pakowanie poszło mi nad wyraz sprawnie. Stwierdziłem, że po co marnować czas, trzeba sobie zrobić śniadanie na miejscu i dopiero potem wyruszyć. Tak też zrobiłem, dzięki czemu o dziewiątej trzydzieści byłem już gotów do dalszej trasy. A prognoza? Hah! Fantastyczne ciepło, słonecznie, wiatr w plecy (wschodni), czego można chcieć więcej?<br><br>
Wyskakuję jak z procy. Droga rowerowa prowadzi oczywiście nadal wzdłuż kanału Marna-Ren, choć na początkowym odcinku centralnie, środkiem jeziora. Wygląda to jakkolwiek malowniczo.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFs8eQcZTuopfKk5QBzSrzSiEvddLN4k7_SK6tyGgRgkyIP2c1Xjx0uO3W9xptH5M8maqVEvzMzgvrheY8r87IQjk-ORWI0pSpMq77WfCEBNF5KH43sE6uLV3aQZj7CPjI8o_ewuMkk3CSkEBLwBI3zzMEm6NrGQPM2SxOQDSC8oXJViB33mCwWUnfvQ/s3072/IMG20220712093542.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFs8eQcZTuopfKk5QBzSrzSiEvddLN4k7_SK6tyGgRgkyIP2c1Xjx0uO3W9xptH5M8maqVEvzMzgvrheY8r87IQjk-ORWI0pSpMq77WfCEBNF5KH43sE6uLV3aQZj7CPjI8o_ewuMkk3CSkEBLwBI3zzMEm6NrGQPM2SxOQDSC8oXJViB33mCwWUnfvQ/s600/IMG20220712093542.jpg"/></a></div>
Na ósmym kilometrze docieram do <a href="https://www.vnf.fr/vnf/points-d-interetss/le-grande-ecluse-de-rechicourt/">Wielkiej Śluzy Réchicourt-le-Château</a>. Ma numerek 2 po tej stronie Wogezów, a numerki tym razem zwiększają się w miarę przemieszczania się w dół.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGeNZ3m4Fyy6GaDemifv2aUQA0WLIr3GBmdNeRqSTDSgmwJHKI1B4vnpIHQ81YPZ18WDdfs-ydI9VB5nOI6_1OFDMM_37v_UJZEc4KnJhwUSdXJlifO77aqeY62pLdEW3g-AlP5OwgVXYnjaMStAka7bPSP_4SwKDx8qDscjabbaR8t_s44GOQsYztIQ/s3072/IMG20220712095934.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGeNZ3m4Fyy6GaDemifv2aUQA0WLIr3GBmdNeRqSTDSgmwJHKI1B4vnpIHQ81YPZ18WDdfs-ydI9VB5nOI6_1OFDMM_37v_UJZEc4KnJhwUSdXJlifO77aqeY62pLdEW3g-AlP5OwgVXYnjaMStAka7bPSP_4SwKDx8qDscjabbaR8t_s44GOQsYztIQ/s600/IMG20220712095934.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Mq6a6KY7rE3Z9aFy7LgsgCjs9NUArQv8nb3QAhT6IMiJtOms57n71AUIOwwv8fo4KHFF2wFr5iXABPlEdYFDzU5d9YgxfU9b4LGcfCGujols_SaHZMk4po87EZPmF-3wDGvbTtQPb9NpF4Q7qn07DDLYWAsKPS8wCTWaarRD-7LlTXN178ePLIGx3A/s3072/IMG20220712095953.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Mq6a6KY7rE3Z9aFy7LgsgCjs9NUArQv8nb3QAhT6IMiJtOms57n71AUIOwwv8fo4KHFF2wFr5iXABPlEdYFDzU5d9YgxfU9b4LGcfCGujols_SaHZMk4po87EZPmF-3wDGvbTtQPb9NpF4Q7qn07DDLYWAsKPS8wCTWaarRD-7LlTXN178ePLIGx3A/s600/IMG20220712095953.jpg"/></a></div>
Ta śluza to największy tego typu obiekt, który spotkałem, dlatego w pełni zasłużenie nosi tytuł Wielkiej. Zbudowana w 1965 roku, ma wysokość zrzutu od 15 do 16 metrów, w zależności od poziomu wody w kanale i zastępuje sześć starszych śluz. Pozwala to na przepłynięcie łodzi w trzydzieści minut zamiast wcześniejszych sześciu godzin.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA87KxRxvaHiF_0ZOk0zk4CqXBRf6UsAXHMs96_o5eCRAPngXBq1uKJJHCooeuA_O36R064U_hKExdouPTllLZg5ssSOisLRAM4KAMeRRYp0zRydPdq6zaTuxlnhnYvXGXUfvkbanua3mqXCzxevSkgWj9iwIkpQ8UJR57YWcZfs3We6VNVjHn64gdPw/s3072/IMG20220712100005.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA87KxRxvaHiF_0ZOk0zk4CqXBRf6UsAXHMs96_o5eCRAPngXBq1uKJJHCooeuA_O36R064U_hKExdouPTllLZg5ssSOisLRAM4KAMeRRYp0zRydPdq6zaTuxlnhnYvXGXUfvkbanua3mqXCzxevSkgWj9iwIkpQ8UJR57YWcZfs3We6VNVjHn64gdPw/s600/IMG20220712100005.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqfqaBIi8oC_hJUEgS7E0de2KXsvX2Cgv08IuNOBHJgGOMaK2kQRY-U-B2z98jvZAGjQ_sSCBm0YaeAaOxDgFZYJgUfJ3ZylF77-Jc0dgOVQVQpg6wknFNeQE2Rj_9TdB79wSl7T8SHIiId_osxwCwIADbSfhu0mpi-WaDocihBdf86kFFByKkZy60Q/s3072/IMG20220712100314.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqfqaBIi8oC_hJUEgS7E0de2KXsvX2Cgv08IuNOBHJgGOMaK2kQRY-U-B2z98jvZAGjQ_sSCBm0YaeAaOxDgFZYJgUfJ3ZylF77-Jc0dgOVQVQpg6wknFNeQE2Rj_9TdB79wSl7T8SHIiId_osxwCwIADbSfhu0mpi-WaDocihBdf86kFFByKkZy60Q/s600/IMG20220712100314.jpg"/></a></div>
Przed jedenastą wyjeżdżam z parku krajobrazowego, jestem już za Lagarde. Mam nakręcone sporo ponad dwadzieścia kilometrów, czyli trzecią część drogi do Nancy i rekordowe 21,5 km/h na średniej.<br>
Jadąc mijam co rusz pola słoneczników, których zdaje się być coraz więcej, w miarę jak przesuwam się na zachód. Czasem to po prostu widok kanału i bezkres koloru żółtego aż po horyzont. Uwielbiam takie widoki!
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZqBnm9Ba54N0owqAhn5-gyJF-zBPnprYNYwbtq2BH6l6uSGnLUomYWy5dGzyi16vWoGuZH--gYRArUzpuRuzVeUxtuB2_ToeZAzGb-9J-r3NGdHxNuOAaeOS5hMBX2ONuTmakZKZ_SyBae1Q2B1kaSRGX4A1FEeP-VR8KCMGDPzvQZ4ESbXNBWS-vbA/s3072/IMG20220712112243.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZqBnm9Ba54N0owqAhn5-gyJF-zBPnprYNYwbtq2BH6l6uSGnLUomYWy5dGzyi16vWoGuZH--gYRArUzpuRuzVeUxtuB2_ToeZAzGb-9J-r3NGdHxNuOAaeOS5hMBX2ONuTmakZKZ_SyBae1Q2B1kaSRGX4A1FEeP-VR8KCMGDPzvQZ4ESbXNBWS-vbA/s600/IMG20220712112243.jpg"/></a></div>
Wszystko co dobre, szybko się kończy i tak dla mnie kończy się trasa wzdłuż kanału. Dlaczego? Dlatego, że za Maixe kończy się droga wzdłuż kanału. Na wale pozostaje tylko wysoka trawa, którą nie sposób jechać dalej, a szlak zupełnie nieoczekiwanie wyskakuje na zwykłą drogę dla samochodów. A tu już wcale nie jest tak płasko! Pagórki, dolinki, zjazdy i podjazdy to całkowita norma, teraz dodatkowo w dość konkretnym upale.<br>
Co jakiś czas udaje mi się powrócić na krótko do mojego ulubionego kanału, ale te radości nie trwają zbyt długo, co najwyżej po kilka kilometrów i znów siup na drogę samochodową.<br><br>
Zabudowania zaczynają się zagęszczać, wioski wydają się przechodzić w miasteczka, a to oznacza, że nieuchronnie zbliżam się do stutysięcznego <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Nancy">Nancy</a>. Oprócz zabudowań pojawia się również przemysł, w tym turkusowe jeziorko fabryki chemicznej Novacarb, która produkuje wodorowęglan sodowy i węglan sodu. Jeziorko znajduje się na terenie należącym do fabryki i obowiązuje w nim zakaz kąpieli. Ale przyznacie, że wygląda kusząco 🙃 Woda poniżej to nurt rzeki Meurthe – przy okazji kolor świetny do porównań.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN344kZ2BDEJHqHnPzqv4Nm90gvN0Siot9lDq9Z8fk2XxspuzQ3u0ieK3sImGUwWaK6X20S0rGHTUgXAxaelVlY70807zsr5Fav2tGR45ztOjJeX6oyVMNyEWc1mQf6h6W07k3jMRLUfVUImc_l5Pn2wbMYA1tAFVRNFfs57dlAh7IAlQ3v9BqYqjf-w/s3072/IMG20220712144055.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN344kZ2BDEJHqHnPzqv4Nm90gvN0Siot9lDq9Z8fk2XxspuzQ3u0ieK3sImGUwWaK6X20S0rGHTUgXAxaelVlY70807zsr5Fav2tGR45ztOjJeX6oyVMNyEWc1mQf6h6W07k3jMRLUfVUImc_l5Pn2wbMYA1tAFVRNFfs57dlAh7IAlQ3v9BqYqjf-w/s600/IMG20220712144055.jpg"/></a></div>
Jeszcze kilkanaście kilometrów i już jestem w centrum Nancy. Tutaj, oprócz kilku charakterystycznych obiektów typu kościół św. Sebastiana czy katedra Notre-Dame, uwagę przykuwa wpisany na listę Unesco barokowy plac króla Stanisława Leszczyńskiego oraz pomnik na jego cześć, wzniesiony w centralnym miejscu tego placu. Skąd król Stanisław Leszczyński w Nancy, spytacie? Otóż w latach 1737-1766 był on ostatnim księciem Lotaryngii.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-ivzK3nSvgL16NKUqQjvNPc5PN7xv3JRtvfi0tBY09G3i6glkKYJW9CQjjOkH24f0lTWpnZrdvTd87TLhyjtej-_GpOb4hIs1dxr2B2JXNCKaggAkGkMrVhJb_MOdZStqI00spkIIp7pEtTGUpLHgNua4SZ9ZKeofdL-dNxwJfFATbRV9s91BKX1olg/s3072/IMG20220712152509.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-ivzK3nSvgL16NKUqQjvNPc5PN7xv3JRtvfi0tBY09G3i6glkKYJW9CQjjOkH24f0lTWpnZrdvTd87TLhyjtej-_GpOb4hIs1dxr2B2JXNCKaggAkGkMrVhJb_MOdZStqI00spkIIp7pEtTGUpLHgNua4SZ9ZKeofdL-dNxwJfFATbRV9s91BKX1olg/s600/IMG20220712152509.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVbqeC44cFLB351l0DB7SUdJvFpErlNbFhU32UiCcieqt8cn7jYn4UvMaB9aG6nsDGS6C_dqxiPVSIN_CdYipinyOugQuJwp92w_QqjGzpnb17lrVQvOKcazNAmoxYZ3-VsTihCbGFO3bJ8DBfMOwPs4LKkyrlk4ZjNpPSGnUayag-WZoYCh-EMAFpsA/s3072/IMG20220712153511.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVbqeC44cFLB351l0DB7SUdJvFpErlNbFhU32UiCcieqt8cn7jYn4UvMaB9aG6nsDGS6C_dqxiPVSIN_CdYipinyOugQuJwp92w_QqjGzpnb17lrVQvOKcazNAmoxYZ3-VsTihCbGFO3bJ8DBfMOwPs4LKkyrlk4ZjNpPSGnUayag-WZoYCh-EMAFpsA/s600/IMG20220712153511.jpg"/></a></div>
Wcześniej, na początku XVIII wieku był elekcyjnym Polski przy poparciu Szwedów, którzy w tym czasie zajmowali kraj. Uciekł po klęsce Szwedów pod Połtawą, kiedy do władzy doszły frakcje saskie. Osiadł w Nancy wraz z żoną. Za jego sprawą powstały tu m. in. barokowy Kościół Notre-Dame de Bon Secours i Plac Stanisława. W 1750 król rozpoczął gromadzenie zbiorów bibliotecznych, zapoczątkowując historię biblioteki miejskiej w Nancy, za co w XIX wieku Francuzi wystawili mu pomnik w centralnym miejscu placu.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_xb-9KpCtGPMPkEJLBZbuk95FVvPnjDETeLfmYvt2aqOX4LczULeUZDNPL0i7rZLyUNgw5S3p0_VOnXLPFls8bN4yQCtvKxqgk8CGqVpWKsLydoF7hT01gIG3A9iTjJn42BnZmGv2FEuPfDsV1oang2DVxGViWBgco7JyhGaRUb-iwsZnV3w1mLfPlQ/s3072/IMG20220712154304.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_xb-9KpCtGPMPkEJLBZbuk95FVvPnjDETeLfmYvt2aqOX4LczULeUZDNPL0i7rZLyUNgw5S3p0_VOnXLPFls8bN4yQCtvKxqgk8CGqVpWKsLydoF7hT01gIG3A9iTjJn42BnZmGv2FEuPfDsV1oang2DVxGViWBgco7JyhGaRUb-iwsZnV3w1mLfPlQ/s600/IMG20220712154304.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF6J_iyWSZcdGVSwGyqrZuJ8PMlpoPDxXwKR2f17ELFHkplbPgSKkPNmO-C64RFpPZ2XNaStSow1Ne8douVgOsoMb7yUCf_aiXvaXRhTNKdlwboxN5RoC9cNFzDbQSv0RV4NxdqDMrI89nrfhemWqt3BxaI1Wrt7OFH1BB6kBfntXZwmgcsjLz_tnQqA/s3072/IMG20220712154405.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF6J_iyWSZcdGVSwGyqrZuJ8PMlpoPDxXwKR2f17ELFHkplbPgSKkPNmO-C64RFpPZ2XNaStSow1Ne8douVgOsoMb7yUCf_aiXvaXRhTNKdlwboxN5RoC9cNFzDbQSv0RV4NxdqDMrI89nrfhemWqt3BxaI1Wrt7OFH1BB6kBfntXZwmgcsjLz_tnQqA/s600/IMG20220712154405.jpg"/></a></div>
Tyle historii. Wyjazd centrum w kierunku zachodnim okazuje się jakąś kompletną porażką, bo z poziomu 180 wyjeżdża się na ponad 300 na odcinku dosłownie kilku kilometrów. Na mapie, rzecz jasna, wygląda to całkiem niewinnie.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKoxJFAKmcsJjMQh5Ew3DB_OUCO9_UtshidcWPAm6le2cRgcGK04xhyAQsA8So8MPl8dHW7o63AgomhUgqD7NPRYMBPH27BJ5GNkDWww2Ym8H9Z0ML9yle6GTNhY5PB7GJFOVzfpi_mr8hYzrwCde2Y_QMe1mjh4chKsAGoKhjn7IpU55kx32m1J-d3w/s3072/IMG20220712173100.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKoxJFAKmcsJjMQh5Ew3DB_OUCO9_UtshidcWPAm6le2cRgcGK04xhyAQsA8So8MPl8dHW7o63AgomhUgqD7NPRYMBPH27BJ5GNkDWww2Ym8H9Z0ML9yle6GTNhY5PB7GJFOVzfpi_mr8hYzrwCde2Y_QMe1mjh4chKsAGoKhjn7IpU55kx32m1J-d3w/s600/IMG20220712173100.jpg"/></a></div>
Na szczęście później jest lepiej, choć jazda wzdłuż autostrady jest taka sobie. W Gondreville przekraczam Mozelę i ciągnę ile się jeszcze da na zachód.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_HmqdWXwKdA5tB7ropLXR6OmtPi68XpUElqDxRE-iBeeyVw2T0r0xi6XKal7ieYLpfs1Q3Pttv4uZW9KP0A6QxE0FzCbDSH9cYrHmlBCows0rAo7ARt00rVh1vY7D6ER0j6XDJ5mm-5hHBV1056ypYVl6FKZ0acj6XvRXTgGlRw3y4VWyW1vK5HT4A/s3072/IMG20220712182412.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_HmqdWXwKdA5tB7ropLXR6OmtPi68XpUElqDxRE-iBeeyVw2T0r0xi6XKal7ieYLpfs1Q3Pttv4uZW9KP0A6QxE0FzCbDSH9cYrHmlBCows0rAo7ARt00rVh1vY7D6ER0j6XDJ5mm-5hHBV1056ypYVl6FKZ0acj6XvRXTgGlRw3y4VWyW1vK5HT4A/s600/IMG20220712182412.jpg"/></a></div>
Początkowe założenie jest takie, żeby dociągnąć do Orny i tam zahaczyć się na jednym z kempingów. Ale one są daleko, za daleko. Ostatecznie decyduje się odbić na północ do Saint-Mihiel (uau, cóż za urocza i obiecująca nazwa) i tam zahaczyć się na nocleg. Droga wiedzie wzdłuż Mozy, wśród łąk i pól. Robi się chłodniej, bo słońce już zaszło i wyszedł księżyc, przez co robi się trochę… upiorniej? 👻
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEoFmgM0E6gPg22BfE90ntbaFn404yEyuSu5Upz0Umi0DU3WS1dF8googi74h6xTDSEc8tKFxG2OUcwv4zAeTjR947Xht7YfXRfwurjqWnUv9Aq5QM0v8BOoaUjlZIyykZ50z1vQIEqa2wNU4j4silEF7R383HJPAnSXQNkNu3nVqqNTznGU2EJGtMWQ/s3072/IMG20220712214312.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEoFmgM0E6gPg22BfE90ntbaFn404yEyuSu5Upz0Umi0DU3WS1dF8googi74h6xTDSEc8tKFxG2OUcwv4zAeTjR947Xht7YfXRfwurjqWnUv9Aq5QM0v8BOoaUjlZIyykZ50z1vQIEqa2wNU4j4silEF7R383HJPAnSXQNkNu3nVqqNTznGU2EJGtMWQ/s600/IMG20220712214312.jpg"/></a></div>
W Saint-Mihiel znajduję <a href="https://campingbasepleinair.wixsite.com/camping-saint-mihiel">kemping municypalny</a>, to znaczy taki utrzymywany przez gminę. Finalnie okazuje się, że jest on dostępny dla mnie za darmo (w wariancie osoba+namiot), a przy tym rozległy i prawie pusty. Jedyny problem to, że żeby do niego dotrzeć, trzeba jeszcze pokonać kilka wzniesień i objazdów, więc finalizuję grubo po dziesiątej wieczorem i rozstawiam namiot już po ciemku.<br><br>
Jestem zmęczony, śpię do jutra rana bez ograniczeń, mając tego dnia w nogach prawie 150 kilometrów. Prysznice bez ciepłej wody, ale darowanemu koniowi ponoć w zęby się nie zagląda…<br>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96300863&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/nobliwy-strasbourg-za-nim-w-gorach-kana.html">◀️ nobliwy Strasbourg a za nim, w górach, kanał płaski jak stół</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/tak-powinna-wygladac-kazda-agroturystyka.html">tak powinna wyglądać każda agroturystyka!
▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-8665975762558652102022-07-11T22:42:00.087+02:002022-12-14T00:59:08.923+01:00nobliwy Strasbourg a za nim, w górach, kanał płaski jak stół<div>Dosyć późno pozbierałem się z kempingu w Kehl, jakoś tak niemrawo szło mi to pakowanie. Dopiero o dziewiątej trzydzieści odnalazłem się na trasie, choć na szczęście już po śniadaniu i po kawie. Przeskoczenie do Strasburga okazało się formalnością, głównie dzięki imponującemu pieszo-rowerowemu mostowi na Renie.</div>
<a name='more'></a>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEJoS1W-w7WOiyjQJm-7GXKCTuA5wmtfvQ59w5XxO9aHjkvUxgBNltqQHei0knB4urEdrowX1p1zrkyPMZHRdKpbfoUUENjtFDbOKixx7hzEli7pGpRypBMM1rG70u54Rz8uflGtazxw8K1v8mmKCVJw3yRGggJ3B-dtKKinn80kreaIqlYLjozQ_sA/s3072/IMG20220711095114.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEJoS1W-w7WOiyjQJm-7GXKCTuA5wmtfvQ59w5XxO9aHjkvUxgBNltqQHei0knB4urEdrowX1p1zrkyPMZHRdKpbfoUUENjtFDbOKixx7hzEli7pGpRypBMM1rG70u54Rz8uflGtazxw8K1v8mmKCVJw3yRGggJ3B-dtKKinn80kreaIqlYLjozQ_sA/s600/IMG20220711095114.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNlbBREhkzK1kGAAMGEO2SkDvlkKCC5FcmkoBOJrcgz7nK-UNUefXiMg-l1ED_w3Bw7M2XWLZbnD-Ksih4A8_in0afuChGE74Wz1Y28jU3x3bQ1wsiOdKBM1ipiaLuRPqYxb2_ShVaMK2fZm33aRUxxq_XyPodrC54X5DczSX4VImaAluDmmt05UJcAw/s3072/IMG20220711095412.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNlbBREhkzK1kGAAMGEO2SkDvlkKCC5FcmkoBOJrcgz7nK-UNUefXiMg-l1ED_w3Bw7M2XWLZbnD-Ksih4A8_in0afuChGE74Wz1Y28jU3x3bQ1wsiOdKBM1ipiaLuRPqYxb2_ShVaMK2fZm33aRUxxq_XyPodrC54X5DczSX4VImaAluDmmt05UJcAw/s600/IMG20220711095412.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNwqxeKXCcYuXW4EYQ4VgpRxara4PwL7B3Z5l1ScxA5WhEWaf7CjAMyGaujC8jXz7vxonPcdYK2FSnFxpoVPTzdGONuS5a4TaMaP1rAe6nCIaTs_N2x7k57p3LZXbGi0lUFV4dYmDhYSfeKTRdqP8f0oI8vJ3Ph0WUZRLuuGlZj7N0kFv2hf1nByOAwg/s3072/IMG20220711095527.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNwqxeKXCcYuXW4EYQ4VgpRxara4PwL7B3Z5l1ScxA5WhEWaf7CjAMyGaujC8jXz7vxonPcdYK2FSnFxpoVPTzdGONuS5a4TaMaP1rAe6nCIaTs_N2x7k57p3LZXbGi0lUFV4dYmDhYSfeKTRdqP8f0oI8vJ3Ph0WUZRLuuGlZj7N0kFv2hf1nByOAwg/s600/IMG20220711095527.jpg"/></a></div>
Po drugiej stronie rzeki czekała na mnie Alzacja, przechodząca w przeszłości dzieje trochę podobne do Śląska (choć znacznie starsza), od końca drugiej wojny w granicach Francji. Po przejechaniu na drugi brzeg postanowiłem w skróconej formie zwiedzić sobie najpierw stare miasto. Ono znajdowało się najbliżej.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwit5W1OBCcga-4tUxgRPIyS57KJJiURM7pHBi7lKPfQiweKfAXjLBUxpawdbCK81DyqUcPiLbFy_5QBxPoGILqrxS45fFjRyHpq1B3Bjtgi5Ugo-FWb3NMUEITTzf9qu8yj9tlYiI64Fa52Yz2Up4nOMsH9jBDaGUcSFFAwlQfRptpwv1KSJODUhf0Q/s3072/IMG20220711102152.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwit5W1OBCcga-4tUxgRPIyS57KJJiURM7pHBi7lKPfQiweKfAXjLBUxpawdbCK81DyqUcPiLbFy_5QBxPoGILqrxS45fFjRyHpq1B3Bjtgi5Ugo-FWb3NMUEITTzf9qu8yj9tlYiI64Fa52Yz2Up4nOMsH9jBDaGUcSFFAwlQfRptpwv1KSJODUhf0Q/s600/IMG20220711102152.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIs0LcZzghqwTPnq4wKVKMkl88KyX-WoMss4WLzxTWgtHdsE2dmJplhQXRg-pGyQ00KN6HXGLaFPAswvCvXperAnEjQ27hs5sPWdg5Lh2GNrrlntEoftvus6cLcbZ3FtCgvXE7PAjAOURudeWGzYbKNaZIFdstQzBO2eZSEu8h-tHhf5XIvRLLB3QRQA/s3072/IMG20220711102342.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="2071" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIs0LcZzghqwTPnq4wKVKMkl88KyX-WoMss4WLzxTWgtHdsE2dmJplhQXRg-pGyQ00KN6HXGLaFPAswvCvXperAnEjQ27hs5sPWdg5Lh2GNrrlntEoftvus6cLcbZ3FtCgvXE7PAjAOURudeWGzYbKNaZIFdstQzBO2eZSEu8h-tHhf5XIvRLLB3QRQA/s600/IMG20220711102342.jpg"/></a></div>
To, co zobaczyłem, zdecydowanie przerosło moje oczekiwania, bo to kompletnie inny obraz od tego, którego się spodziewałem. Przeciętnemu Europejczykowi Strasbourg będzie kojarzyć się przede wszystkim z miastem nowoczesnym, pełnym unijnych instytucji – a tu proszę, nie dość, że zabytki, w tym okazała Katedra Najświętszej Marii Panny czy kościół św. Tomasza, to jeszcze te kanały!
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1lJIYMh_ODioBezELf5ImxTlE1GoTuuZGBFmgZnGKi1tsaCWRBirmqV8bNRUyNf5zvrJ6iS4xUcY5kGY10HnlBP1BDkVnNxII3poXmtfA2Nb4E8hXyYCr7QKTTx2kq07jKhF8jn7wWovE_95hnRWIAJ0m7qQFt3NGFuqTEwz0xAElqHnYcKHL9RDUIQ/s3072/IMG20220711103009.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1lJIYMh_ODioBezELf5ImxTlE1GoTuuZGBFmgZnGKi1tsaCWRBirmqV8bNRUyNf5zvrJ6iS4xUcY5kGY10HnlBP1BDkVnNxII3poXmtfA2Nb4E8hXyYCr7QKTTx2kq07jKhF8jn7wWovE_95hnRWIAJ0m7qQFt3NGFuqTEwz0xAElqHnYcKHL9RDUIQ/s600/IMG20220711103009.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBsDvVzum7Oj_yxRqr4MPa7LJWQfzxL0Mnm1o92Ou8Z3c0qidBdmIEKSK52vP3NtAcu40b5zTq1XRhsA8FGHmMcV_WCcNu5AxV-2SNQ_bSVhh8qxIVlvJUPtf6iwG1c_oXNLRJA_QA6yhl597WJiYcG6W7SQ6a5cLmqFOvcYNzBOqnlSX_UYjJxEbI3g/s3072/IMG20220711102754.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBsDvVzum7Oj_yxRqr4MPa7LJWQfzxL0Mnm1o92Ou8Z3c0qidBdmIEKSK52vP3NtAcu40b5zTq1XRhsA8FGHmMcV_WCcNu5AxV-2SNQ_bSVhh8qxIVlvJUPtf6iwG1c_oXNLRJA_QA6yhl597WJiYcG6W7SQ6a5cLmqFOvcYNzBOqnlSX_UYjJxEbI3g/s600/IMG20220711102754.jpg"/></a></div>
Miasto znajduje się bardzo daleko od morza, ale dzięki licznym szlakom wodnym połączonym z głównym nurtem Renu i jego dopływu Ill, a także kanałom Marna-Ren oraz Rodan-Ren, sprawia wrażenie Wenecji na lądzie. Celtowie założyli tu jedną ze swoich osad i nazwali ją Argentorate – wodna twierdza, co moim zdaniem znakomicie oddaje jego charakter. Strategiczne walory tego miejsca docenili także Rzymianie zakładając w miejscu dawnej wioski obozowisko dla legionu cesarza Augusta. Korzystne położenie na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych spowodowało, że niewielka osada bardzo szybko rozrosła się w znaczący ośrodek miejski.<br><br>
Sama architektura silnie nawiązuje do korzeni niemieckich, bo – pamiętajmy – Alzacja przez długi czas pozostawała przecież we władaniu niemieckim. Nietrudno znaleźć tu fasady z pruskim murem, nawet jeśli dziś noszą nazwę Petite France (Mała Francja). Nazwy miejscowości regionu, podobnie jak w Lotaryngii, też nie pozostawiają złudzeń co do ich pochodzenia.<br>
Ja tymczasem przemieszczam się powoli na północ, do dzielnicy rządowej i na pierwszy ogień mojego obiektywu obieram gmach Rady Europy.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvSj5meIrJIxGchn329LLDYcMVruepKyhCCb_9tRLW0yZdyMdDV0p1XNcoO3IYbiVmZN7rgl8yxPWd3wjU-aqYrD1-h2nztRBb0uRIOrvt-Or2EScnz29kcyOmznsm27krBHklRTPDjIpInMbDk1JILQxfcjLj5IKqAT8O3Mue_a6rIyhqRiheXVZRcg/s3072/IMG20220711110122.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvSj5meIrJIxGchn329LLDYcMVruepKyhCCb_9tRLW0yZdyMdDV0p1XNcoO3IYbiVmZN7rgl8yxPWd3wjU-aqYrD1-h2nztRBb0uRIOrvt-Or2EScnz29kcyOmznsm27krBHklRTPDjIpInMbDk1JILQxfcjLj5IKqAT8O3Mue_a6rIyhqRiheXVZRcg/s600/IMG20220711110122.jpg"/></a></div>
Kurcze, patrząc na kadry pojawiające się tle relacji z wszelkich materiałów telewizyjnych związanych z Unią, człowiek nie ma pojęcia, że te budynki są tak ciasno skupione wokół siebie. Dość powiedzieć, że obracając się plecami do pałacu Rady Europy, zaliczamy inne ciekawe (o ile nie ciekawsze) tło gmachu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. To na wskroś futurystyczny budynek, wyglądający trochę jak stacja kosmiczna na Marsie 😜
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfURX60D_IDBL34SKrVwiZv7I4WV78ffMTLWPpzYr2OOVALwIbIH_ShSd9T1YBOx8VSOhcOvkfZFtVKp08njJWXE38ozT8nLUb3UU6tCOScSHEbchZFhSkaqZqVLRdz6dao1TH8gq4r0oSXthgASZK3xRRqkc0z2RWxwFaPJrjdl_YZxWgbT5ttpR6Cg/s3072/IMG20220711110708.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfURX60D_IDBL34SKrVwiZv7I4WV78ffMTLWPpzYr2OOVALwIbIH_ShSd9T1YBOx8VSOhcOvkfZFtVKp08njJWXE38ozT8nLUb3UU6tCOScSHEbchZFhSkaqZqVLRdz6dao1TH8gq4r0oSXthgASZK3xRRqkc0z2RWxwFaPJrjdl_YZxWgbT5ttpR6Cg/s600/IMG20220711110708.jpg"/></a></div>
Mam pełną świadomość, że nie wszystkim przypada do gustu tego typu wzornictwo. W internecie znajdziecie całkiem sporo mniej lub bardziej kąśliwych uwag co do stylu architektury północnych rubieży Strasburga. Mnie to nie przeraża – wychodzę z założenia, że starówka posiada swój urok, a dzielnica instytucji – swój. Nie ma w tym żadnej kolizji, bo te miejsca służą zupełnie innym celom, inne też mają korzenie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi75EqTY4p8PB9kXEZ2M0QaZvjOl_t6wlUkNt0XvKnTyZ0gey68Z4mOTBRMjdrS5Syc2n_eEhMxTV6kL_SpIBdlkhinfW1GSi5TvmnhuYPsRisU7bmrPittYrBknVr5uUqcoc54mYoUhnTUZGGrnq_FWGoD8uCPOnCkeh-ToMxd2OlGwvUKdvRpHuV-hg/s3072/IMG20220711111232.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi75EqTY4p8PB9kXEZ2M0QaZvjOl_t6wlUkNt0XvKnTyZ0gey68Z4mOTBRMjdrS5Syc2n_eEhMxTV6kL_SpIBdlkhinfW1GSi5TvmnhuYPsRisU7bmrPittYrBknVr5uUqcoc54mYoUhnTUZGGrnq_FWGoD8uCPOnCkeh-ToMxd2OlGwvUKdvRpHuV-hg/s600/IMG20220711111232.jpg"/></a></div>
Przejeżdżając drogą rowerową wzdłuż wylotowego, jak na miejscowe warunki, kanału Marna-Ren, napotykam naprawdę ciekawy w swej wymowie obrazek kajakarzy, którzy gromadzą się pod mostem, w bezpośrednim sąsiedztwie Parlamentu Europejskiego. Ktoś gdzieś w komentarzu zauważył, że powinienem to zdjęcie sprzedać za milion monet jakiejś francuskiej gazecie. Nie wiem, albo ja nie czuję tego klimatu, albo przeszła mi pod nosem wcześniejsza emerytura… no cóż.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9P7ToMrXtCTxseWC5iPjSzOgUSsnuUNevkBCyKg3kOdIUcXS0IRvg4Ns6ZntcnPdj1YUS8J92FuPibz11_cDzjdCVdnl-xCSwk1tUoc5Q2VksPfdSU0kXWOiH6clc-Hqa58IYMHeb6JeH9lW0PGmnaX7lzOhUIQ6_QZcYCTxccIomYU2fg4aYBcNZ9A/s3072/IMG20220711112807.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9P7ToMrXtCTxseWC5iPjSzOgUSsnuUNevkBCyKg3kOdIUcXS0IRvg4Ns6ZntcnPdj1YUS8J92FuPibz11_cDzjdCVdnl-xCSwk1tUoc5Q2VksPfdSU0kXWOiH6clc-Hqa58IYMHeb6JeH9lW0PGmnaX7lzOhUIQ6_QZcYCTxccIomYU2fg4aYBcNZ9A/s600/IMG20220711112807.jpg"/></a></div>
Opuszczam aglomerację i myślę sobie: skoro to kanał, to przecież musi być płasko. Fajnie, tylko kłóci się to z faktem, że jakoś przecież trzeba trawersować pasmo Wogezów. Jak to zrobić, trzymając się kurczowo tego kanału? Moja wiedza i wyobraźnia znów okazuje się za płytka w stosunku do tego, co już zobaczyłem i co wkrótce ujrzę.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_zWwADhXq8GikA-6DwaTljK9SubDNRX5QHa-q5QeX3UUUKXtRrIhzt1RevRnm5o9dlLunzCTP9REP5Qm92JsEUcRlZ-iXeUoJ5qDgTn62bzSKNZMd7r6RaGpCirJOohsgaPyBpus-aFAWWv2ceuWyw7-JcIU4So-Me_KmsQW5SvG9kD1uOy6Wevg_TA/s3072/IMG20220711115107.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_zWwADhXq8GikA-6DwaTljK9SubDNRX5QHa-q5QeX3UUUKXtRrIhzt1RevRnm5o9dlLunzCTP9REP5Qm92JsEUcRlZ-iXeUoJ5qDgTn62bzSKNZMd7r6RaGpCirJOohsgaPyBpus-aFAWWv2ceuWyw7-JcIU4So-Me_KmsQW5SvG9kD1uOy6Wevg_TA/s600/IMG20220711115107.jpg"/></a></div>
Mijam kolejne śluzy. Kanał posiada w sumie ich aż 154 i nawet 4 tunele. W okolicach Strasburga miały numerację powyżej 50 i z każdą kolejną numerek schodzi o jeden w dół, aż do szczytowego momentu po stronie wschodniej. To jeden z najdłuższych kanałów we Francji (313 km), a prawdopodobnie również najciekawszy. To trasa wodna, którą częściowo możemy też podziwiać z lądu. Kanał wije się pośród wzgórz Wogezów i przepływa przez alzackie wioski i miasteczka. Na zdjęciu poniżej śluza 49 w Reichstett, którą przejeżdżam górą i dalej, już lewą stroną, zbliżam się do ogromnego centrum handlowego.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip8ttWJ3L4r-D3afLGc90wXkiYWptifoJZM4gwhlr6tJfjUgpDd8xapaxYTfsb8AxHm30VkuHs2Ve8T9YfY0lp1MWin-uh9HZbWpQZveWDOACleD-Rr6DLxxlkHc_JaeIEg5M_jjr96z4mpC1OocMS6GUPLc_GgOf5g9RS9t7QnWOpo2ViNq2FjRKU_w/s3072/IMG20220711124042.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip8ttWJ3L4r-D3afLGc90wXkiYWptifoJZM4gwhlr6tJfjUgpDd8xapaxYTfsb8AxHm30VkuHs2Ve8T9YfY0lp1MWin-uh9HZbWpQZveWDOACleD-Rr6DLxxlkHc_JaeIEg5M_jjr96z4mpC1OocMS6GUPLc_GgOf5g9RS9t7QnWOpo2ViNq2FjRKU_w/s600/IMG20220711124042.jpg"/></a></div>
W sumie spada mi ono (to centrum) jak z nieba, bo akurat szukałem zapasowego kartusza gazowego. Oczywiście po deptaku handlowym nie wolno jeździć rowerem, dlatego prędzej czy później trafiam na ciecia, który każe mi zejść z roweru. Nie ma lekko: zawsze w takim momencie pokazuję zamki SPD w butach i sprawnie odbijam piłeczkę. Dziś wykorzystuję go do tego, żeby schować rower na nieuczęszczanym zapleczu kompleksu i już bez stresu udać się na zakupy. Robię sobie zaopatrzenie a przy okazji wsuwam coś, co ma być substytutem obiadu na dziś.<br>
Potem jadę dalej. Wzdłuż wody i trasy co rusz sielskie obrazki chmielu, jęczmienia i słoneczników – zupełnie jak na tym zdjęciu.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3acBOoP7hTTe_CaCx2LX8PrNLBoXKDQgWLBphRMngXak9821jSWwW27TY-W6Djq1aQwUdCw5S7eR_6fkc-1jNJ8xY-bxAHQabuRBPamCgHqYr4de7w_4umEEiAObxwJ-WrliQgPsDT2BQvLo7JzGUo69tepPioHUG07D9THnb82RJU_2-L2jBY4Jfw/s3072/IMG20220711142527.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3acBOoP7hTTe_CaCx2LX8PrNLBoXKDQgWLBphRMngXak9821jSWwW27TY-W6Djq1aQwUdCw5S7eR_6fkc-1jNJ8xY-bxAHQabuRBPamCgHqYr4de7w_4umEEiAObxwJ-WrliQgPsDT2BQvLo7JzGUo69tepPioHUG07D9THnb82RJU_2-L2jBY4Jfw/s600/IMG20220711142527.jpg"/></a></div>
Całkiem zmęczony zatrzymuję się przy kolejnym MORze w kształcie jakiejś takiej łodzi śródlądowej. Żar leje się z nieba, dlatego z przyjemnością chowam się w cieniu budki tej łodzi. Udaje mi się chyba nawet przez kwadrans uciąć sobie komara, nie nękany przez nikogo. Tylko kwadrans, bo z przeciwnej strony zajeżdża dwóch Niemców, którzy właśnie jadą z Calais do Neapolu i koniecznie muszą opowiedzieć mi historię swojej podróży. Jacie, no co za zajebista trasa, nie no! Pyk, i już po drzemce #@$!$%#@$#@$% 😵💫<br><br>
Co robić, zbieram się i jadę. Bardzo delikatnie, ale cały czas wznoszę się i to czuć. Owszem, dzięki asfaltowi i łagodnemu profilowi da się cały czas jechać z sensowną prędkością, więc nie jest to szczególnie uciążliwe. W okolicach Dettwiller droga rowerowa tak uroczo komponuje się z samochodową oraz wodną, że nie mogę odpuścić sobie fotografii.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggiG6u5SgHT3wcyEHucgkDlL8Rv44PWMyxupg2zln7cJOtOFHbLZM4cZC2dcPJrCRZXrexAt_ZRkG81hymOyNb7DF819K_GSBwpQBUGk01JIv3FcMlEJqw4HKFNiYoDobYTpu7TqXdGne4zn_E-Rhoc7jiVRn40PPVBgU0qPof7NCw9YCqWBcKxMBcfA/s3072/IMG20220711154325.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggiG6u5SgHT3wcyEHucgkDlL8Rv44PWMyxupg2zln7cJOtOFHbLZM4cZC2dcPJrCRZXrexAt_ZRkG81hymOyNb7DF819K_GSBwpQBUGk01JIv3FcMlEJqw4HKFNiYoDobYTpu7TqXdGne4zn_E-Rhoc7jiVRn40PPVBgU0qPof7NCw9YCqWBcKxMBcfA/s600/IMG20220711154325.jpg"/></a></div>
Uroku w tym miejscu dodaje kolejna (która to już?) barka wycieczkowa. To dosyć nietypowy jak na nasze polskie warunki sposób wypoczynku, a tutaj, jak widać, popularny. Co ciekawe, czarteru można dokonać jeszcze będąc w Polsce. Wynajem takiej łodzi albo barki do tanich nie należy: za tydzień płaci się od tysiąca do kilku tysięcy euro (w zależności od komfortu), a tańszą opcją jest weekend, kiedy można sobie popływać już od około pięćset. Do tego rzecz jasna trzeba doliczyć opłaty na śluzach, które może nie są drogie, ale jest ich mnóstwo.<br>
Francuzi jak dla mnie mają mistrzostwo świata jeśli chodzi o inżynierię wodnych tras śródlądowych. Naoglądałem się tego wcześniej na Planete+, a teraz widzę to osobiście i jestem szczerze zachwycony! Pokonałem wzdłuż kanału dobre 170 metrów wzniosu na dystansie jakichś 60 kilometrów. Co kawałek śluza, a ruch statków prawie jak samochody na autostradzie, a na uznanie zasługuje fakt, że choć kanał jest bardzo stary, to utrzymywany w znakomitym stanie technicznym i ciągle drożny.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic5eaT34OoEJAMta5NTXs_FAdxLjn0RhyUrTHZl04L_O8YuiHcrNSUanMSUXoxOl4qEYi0j7xyRX6RH8IvhrrzO8KvajroPh-7ipPCCXJ0O7xQ2lgQkzdJUfhSMT-CNnhDhOKdZZ3QYVTMl9HKfoQdG-DhdLLbrXqnelp-R6GSbbxShfdmDsdEJhCM6A/s3072/IMG20220711173032.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic5eaT34OoEJAMta5NTXs_FAdxLjn0RhyUrTHZl04L_O8YuiHcrNSUanMSUXoxOl4qEYi0j7xyRX6RH8IvhrrzO8KvajroPh-7ipPCCXJ0O7xQ2lgQkzdJUfhSMT-CNnhDhOKdZZ3QYVTMl9HKfoQdG-DhdLLbrXqnelp-R6GSbbxShfdmDsdEJhCM6A/s600/IMG20220711173032.jpg"/></a></div>
Tymczasem osiągam Stambach w okolicy Saverne, a to oznacza, że do kulminacyjnego punktu kanału pozostaje mi zaledwie kilkanaście kilometrów. Po drodze, przed objazdem, spotykam jedną taką szaloną rowerzystkę, jedną z tych, które pojęcie o Polsce mają takie, że to kraj lepianek i jakiegoś bantustanu. Jara się moim panelem słonecznym, a przeżywa szok, kiedy mówię, że kupiłem go przed wyjazdem, jeszcze w Polsce. Ona takiego we Francji jeszcze nie widziała… Cóż mam powiedzieć?<br><br>
Wspomniałem wam o objeździe. No tak, zrobili sobie Francuzi objazd ścieżki rowerowej.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6QmPGcuAaNhufcLIGa_uodIqmfAf01PkiykerqxvUQ2Q2Qiwbvg_Cr0rkRf6TLrEoZ6PAPdB_D5OQqXzGbQVv07P59H72QBPvg4-RiFaAG4p87FexZu4egGFttFWSwZ_9hTyLrYWM-TTfChiFWA_yGtbAnnxCyq-hr70NZkcmZ3rjqBR6QkNf_W56Eg/s3072/IMG20220711174613.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6QmPGcuAaNhufcLIGa_uodIqmfAf01PkiykerqxvUQ2Q2Qiwbvg_Cr0rkRf6TLrEoZ6PAPdB_D5OQqXzGbQVv07P59H72QBPvg4-RiFaAG4p87FexZu4egGFttFWSwZ_9hTyLrYWM-TTfChiFWA_yGtbAnnxCyq-hr70NZkcmZ3rjqBR6QkNf_W56Eg/s600/IMG20220711174613.jpg"/></a></div>
„Droga rowerowa zagrodzona” – i rzeczywiście, kawałek dalej płot. No i ten ich język, dewianci 😉 Docieram do drogi dla samochodów a tam… rzeźnia. Droga dziurawa jak ser szwajcarski. Nie powiem, ta rowerowa przy niej była jak stół.<br><br>
Kolejne dwa kilometry i kolejna niespodzianka: wjeżdżam do Lotaryngii.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWRytXSNM_8Bp3V-oFKHFhGTts_29gBAeYQLfJz8Od8f1kyid-njMzUAwMcF3mjBGs12L5BU0Rc0UTSQk2_WmSVVdonctGDQihIBCcpXpiwp4AYMCCh_7Nj4q0jW01FCAm8pv8RcbcPZjakNil4hy1WQmn4gmRMNJqKLoKdnlYWk-Synf4WDzH2IXgUg/s3072/IMG20220711180357.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWRytXSNM_8Bp3V-oFKHFhGTts_29gBAeYQLfJz8Od8f1kyid-njMzUAwMcF3mjBGs12L5BU0Rc0UTSQk2_WmSVVdonctGDQihIBCcpXpiwp4AYMCCh_7Nj4q0jW01FCAm8pv8RcbcPZjakNil4hy1WQmn4gmRMNJqKLoKdnlYWk-Synf4WDzH2IXgUg/s600/IMG20220711180357.jpg"/></a></div>
Jakoś chyba nie zdawałem sobie sprawy, że to już tu, że to tak blisko. Nieopodal pierwsze miasteczko, Lutzelbourg, z jego śluzą o numerze 22 (proszę, jak ta numeracja szybko maleje) i ruinami twierdzy zniszczonej już w połowie XII wieku.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT754xnw2qxdArhl85w0c3C-awxcUnCJddGGp3muvbZ2yTfXmSzX1Z9GBbFR1kbMlo-SkXpgXUpXEBz95YdF4-iqfWWQzV3kAFcGfzsEaEtRvE5thQs1EMBwYcpIYQhWGHX4rndqgLD6xWd4AwIpLLsBOTwz3c7WP5H52_FdQ3E45O4q06UKEpODBRPA/s3072/IMG20220711182201.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT754xnw2qxdArhl85w0c3C-awxcUnCJddGGp3muvbZ2yTfXmSzX1Z9GBbFR1kbMlo-SkXpgXUpXEBz95YdF4-iqfWWQzV3kAFcGfzsEaEtRvE5thQs1EMBwYcpIYQhWGHX4rndqgLD6xWd4AwIpLLsBOTwz3c7WP5H52_FdQ3E45O4q06UKEpODBRPA/s600/IMG20220711182201.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ8IzFZ5Yh1fjk-_M2SZJ5SCvwvdmCDYhROXcX9gKPwdG0BBrnhG8tQseNh4Fo4BysYaIRJQtiKcQMjv4Eb6oZO8WOMfBeokhkykXSSicYfQAjR75VZrxqwGM1e-qgCkPKSjTRsmyCFNt_zP8VqKZauU1VpbeyppCWZ1c7BMU8x-WekH7i99sObrij3Q/s3072/IMG20220711182445.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ8IzFZ5Yh1fjk-_M2SZJ5SCvwvdmCDYhROXcX9gKPwdG0BBrnhG8tQseNh4Fo4BysYaIRJQtiKcQMjv4Eb6oZO8WOMfBeokhkykXSSicYfQAjR75VZrxqwGM1e-qgCkPKSjTRsmyCFNt_zP8VqKZauU1VpbeyppCWZ1c7BMU8x-WekH7i99sObrij3Q/s600/IMG20220711182445.jpg"/></a></div>
W okolicy śluzy nr 18 znajduje się ciekawy pod względem architektonicznym most kolejowy Port du viaduc, tworzący kolejne „okulary”, podobnie jak w Ambergu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBTmKks13OqJDkbV9hrpNIIdG8PlstHZol46WEKUEzJWNBit4Z25VXXvZW0nS79Fzg1qxZZRWfaPvHyqjOPiESGdSu3WvgOr9HhKlTsb8fJ_CUI-yBSThlb9h0P99GDoMEF8LT7kT9Lsil0i4C-pz99xfJdDnbfXX044AX_fN9knFRKL2_qhyEuJuugQ/s3072/IMG20220711185309.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBTmKks13OqJDkbV9hrpNIIdG8PlstHZol46WEKUEzJWNBit4Z25VXXvZW0nS79Fzg1qxZZRWfaPvHyqjOPiESGdSu3WvgOr9HhKlTsb8fJ_CUI-yBSThlb9h0P99GDoMEF8LT7kT9Lsil0i4C-pz99xfJdDnbfXX044AX_fN9knFRKL2_qhyEuJuugQ/s600/IMG20220711185309.jpg"/></a></div>
Kawałek dalej, z uwagi na największą na kanale różnicę poziomów, utworzono windę dla łodzi. Są one tutaj transportowane szynowo, podobnie jak na kanale Elbląskim, tyle że na nieporównywalnie większej stromiźnie.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdHn41zww6l2N2KftsZwigCr7G-lv5I2Jbv1tuC5fAsRipxa3t6UAzNHGY5NlN4JrVnTyVMLcHVdcCKWVjrManwTTnogFme8tXdXOEsNL1sXt-I3K5_CVq_C5EuXEDP7csDBP_nXz_UVhgbxIJl36eAUd9aMnxECzvYFRS43BTzM1m2tvvQOIFZ1r8tQ/s3072/IMG20220711190708.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdHn41zww6l2N2KftsZwigCr7G-lv5I2Jbv1tuC5fAsRipxa3t6UAzNHGY5NlN4JrVnTyVMLcHVdcCKWVjrManwTTnogFme8tXdXOEsNL1sXt-I3K5_CVq_C5EuXEDP7csDBP_nXz_UVhgbxIJl36eAUd9aMnxECzvYFRS43BTzM1m2tvvQOIFZ1r8tQ/s600/IMG20220711190708.jpg"/></a></div>
W okolicy wioski Arzviller numeracja śluz osiąga 1, a mnie czeka teraz przełęcz o tej samej nazwie, czyli stromy podjazd na jakieś 450 m npm. Kanał kompletnie wysechł, a łodzie wycieczkowe w tym miejscu przepływają tunelem kolejowo-wodnym, poza zasięgiem wzroku.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSY7vY_am1RS6jnadaGkUJ37Gb-osjUItcR7yQBhhEsJiDNRlj35uNIKshGaYq3mHeN828sNwzXCG463Xcjh_-yUBXCQSbI9NKyHzmBM_3Z8XcrqwkCnvzMcQDqVs9LVZkY_Jfe8TTBmQeHIe16NifunBFhYf48hRldROZ_OOpm_65_Kp9eD_4DYcSfQ/s3072/IMG20220711191803.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSY7vY_am1RS6jnadaGkUJ37Gb-osjUItcR7yQBhhEsJiDNRlj35uNIKshGaYq3mHeN828sNwzXCG463Xcjh_-yUBXCQSbI9NKyHzmBM_3Z8XcrqwkCnvzMcQDqVs9LVZkY_Jfe8TTBmQeHIe16NifunBFhYf48hRldROZ_OOpm_65_Kp9eD_4DYcSfQ/s600/IMG20220711191803.jpg"/></a></div>
Po przekroczeniu kulminacji Saverne kanał nie wygląda już tak, jak przedtem. Pewnie był projektowany od Strasburga do Wogezów, a potem inżynierom chyba już nie za bardzo się chciało i po prostu oddali do użytku kawałek wody, który wieje nudą.
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW6v5HU4ZemLCBbCWT0EIe2Aa1zd-KOuOPiVPE70Qe0FrPLjfCeL9O0BucyrvOSjNZ67FroK-722v7gzMbMXlCNc96TgKTIbmlrWmX1c7MLbAhwKyTJqv5cFGdyVfEeJdJoFSJY0XKFl1WclBDDpEV2moMl4WBO2V6sk2XWeZcD-nfCbJMxFkwF-Vg6Q/s3072/IMG20220711205107.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1693" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW6v5HU4ZemLCBbCWT0EIe2Aa1zd-KOuOPiVPE70Qe0FrPLjfCeL9O0BucyrvOSjNZ67FroK-722v7gzMbMXlCNc96TgKTIbmlrWmX1c7MLbAhwKyTJqv5cFGdyVfEeJdJoFSJY0XKFl1WclBDDpEV2moMl4WBO2V6sk2XWeZcD-nfCbJMxFkwF-Vg6Q/s600/IMG20220711205107.jpg"/></a></div>
Jestem zmęczony, a wieczór też już daje o sobie znać. Z przełęczy było z górki, a teraz jest zupełnie płasko, więc dokręcam od niechcenia jeszcze te dwadzieścia kilometrów, by utrzymać trzycyfrowy dystans dzienny i docieram do niewielkiej krainy wielkich stawów na zachód od Sarrebourga, na terenie której wytyczono Park Krajobrazowy <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Lotaryngia">Regionu Lotaryngia</a>. Wogezy na szczęście mam już za placami. Zaczepiam się na noc na kempingu <a href="https://otsi-gondrexange.pagesperso-orange.fr/camping.htm">Les Mouettes</a> w Gondrexange. Wieś, pola, woda i łąki… ślicznie, ale wygwizdów, jakich mało 😋<br>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96240786&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/karlsruhe-i-ren-to-juz-ostatni-dzien-w.html">◀️ Karlsruhe i Ren – to już ostatni dzień w Niemczech</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/marna-ren-mozela-i-moza-stanisaw.html">Marna-Ren, Mozela i Moza. Stanisław Leszczyński wisienką na torcie. ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com057815 Gondrexange, Francja48.684191 6.927759999999999320.373957163821153 -28.22849 76.994424836178837 42.08401tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-30992925541820797282022-07-10T22:46:00.075+02:002022-12-12T23:43:49.297+01:00Karlsruhe i Ren – to już ostatni dzień w Niemczech<div>Wyruszyłem z kempingu o dosyć przyzwoitej porze, bo jeszcze przed dziewiątą. Oczywiście, by tradycji stało się zadość, droga zaraz zaczęła piąć się w górę. Ale dosyć łagodnie i między winnicami, co stanowiło już samo z siebie atrakcję. Po drodze do Eppingen wzdłuż jakiegoś takiego starego kamiennego ogrodzenia dojrzewały sobie jeżyny. Co ja mówię, były już dojrzałe, czarne jak węgiel, co mnie nawet zdziwiło, bo przecież w Polsce dojrzewanie jeżyn przypada na połowę sierpnia. Wyobraźcie sobie pobocze dosłownie czarne od jeżyn. Zatrzymałem się i najadłem jak mało kiedy, bo wiele z nich miałem dosłownie w zasięgu oka i ręki. Śniadanie full wypas!</div>
<a name='more'></a>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLoVZd94Skfdv1VoynkuDer_6-NEkTZW8nACruVujxX288cgslIoV6KTXIS1CHJQlTQTxOym0-5gwK-uVb53V5kRxWldCi2ctC59v1nVJKjOEemMxMjisGN99unVhalQsoV8QwupLpjAFi1DGmh7istW9o6sKyCcFjUtIwTDsS6vc-zyWBhcXZkO7Knw/s3072/IMG20220710091633.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLoVZd94Skfdv1VoynkuDer_6-NEkTZW8nACruVujxX288cgslIoV6KTXIS1CHJQlTQTxOym0-5gwK-uVb53V5kRxWldCi2ctC59v1nVJKjOEemMxMjisGN99unVhalQsoV8QwupLpjAFi1DGmh7istW9o6sKyCcFjUtIwTDsS6vc-zyWBhcXZkO7Knw/s600/IMG20220710091633.jpg"/></a></div>
Za Eppingen, w kolejnej wiosce o dźwięcznej nazwie Sulzfeld, wszystko dookoła świadczy o wyrobie win – nie tylko okoliczne wzgórza, ale również ślicznie zdobione budynki przetwórni, z wymownymi hasłami na murach.<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd8c6s8TyZ5qTy0rci_ijyOd3vwS963Ph6ZaLzcqh8Gaywh7GrlwxpgWqPhvnzgyg21tfUJM3i-HfbvzxW3iMd_UDJXfiihwaxKJCUVV_dT9mAMt0VIZrrTUVtzWUMf5N5RJEZunjTE6MwNVfAPPHLaAhQ3A-caNdl8zYcx3_a0rGT-bI45-ayhZzrgg/s3072/IMG20220710110751.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd8c6s8TyZ5qTy0rci_ijyOd3vwS963Ph6ZaLzcqh8Gaywh7GrlwxpgWqPhvnzgyg21tfUJM3i-HfbvzxW3iMd_UDJXfiihwaxKJCUVV_dT9mAMt0VIZrrTUVtzWUMf5N5RJEZunjTE6MwNVfAPPHLaAhQ3A-caNdl8zYcx3_a0rGT-bI45-ayhZzrgg/s600/IMG20220710110751.jpg"/></a></div>
Wreszcie w lesie, na rozstaju dróg, zatrzymuję się po raz kolejny, tym razem na kawę. Zachęca do tego przydrożny stół z ławami. Regularna trasa rowerowa, w dodatku niedziela rano i wyśmienita słoneczna pogoda, dlatego, w międzyczasie, różni rowerzyści przetaczają się z lewa na prawo i z prawa na lewo. Mały tłumek.<br><br>
W pewnym momencie podjeżdża jakiś taki starszy ode mnie jegomość z aparatem i zaczyna mi robić zdjęcia. Nazywa się Wolf. Wymieniamy się kontaktami, obiecuje przesłać zdjęcia i pyta o trasę. Coż z tego, kiedy do dziś się nie odezwał. Drogi Wolfie, jeśli kiedyś przeczytasz ten odcinek, wiedz, że czekam z utęsknieniem na Twoje fotografie!<br>
Dałem nawet Wolfowi moją nową wizytówkę, żeby o mnie pamiętał. No właśnie, temat wizytówek rowerowych chodził za mną jak cień od kilku lat a ostatnio najmocniej znów ujawnił się, kiedy w ubiegłym roku spędzałem burzowy wieczór na <a href="https://cyklista.grzesista.pl/2021/09/cyklista-na-tropie-musztardy.html">kempingu w Krems</a> i nie miałem czego rozdać. Po raz już nie wiem który żałowałem wówczas, że nadal nie dorobiłem się wizytówek z prawdziwego zdarzenia. Pamiętałem o tym i na początku roku postanowiłem to zmienić: zamówiłem sobie takie zajefajne powlekane dwustronne, z kodem QR do bloga na awersie i listą nicków w serwisach społecznościowych na rewersie. Tym razem jednak byłem już przygotowany i mogłem bezproblemowo zaistnieć, a przynajmniej nie zostać zapomnianym (no właśnie: czyżby? 🤔)<br>
Po krótkiej rozmowie dosiadam Gertrudy i gnam dalej między winnicami i wzgórzami. Dzięki naprawdę udanej pogodzie i wakacjom w pełni, sporo miejscowych postanowiło dziś spędzić weekend na festiwalu szwabskiej muzyki w Büchenau. Trafiła mi się okazja, dlatego zatrzymałem się na pół godziny, by poczuć klimat miejscowego folkloru i jakże pieczołowicie w tym regionie kultywowanej tradycji.<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV6UdsQA4jAlDAwDsjWyqk7XJwUT0SUTpLjOa3OKPkzMXNwkq63OG6E5eFDN_XXR4DsOrfAEBX5kOy7ijT-RTrYEwh0yaPhz0Px5iLSZV-G86jEGg_yvB2QYyCqkGWNt5CH0yfVUddalYzo7ti3MuVXLVUpQJMJDWRnHHUWyWxNXNpI0RZRW9q_tej5Q/s3072/IMG20220710140949.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1374" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV6UdsQA4jAlDAwDsjWyqk7XJwUT0SUTpLjOa3OKPkzMXNwkq63OG6E5eFDN_XXR4DsOrfAEBX5kOy7ijT-RTrYEwh0yaPhz0Px5iLSZV-G86jEGg_yvB2QYyCqkGWNt5CH0yfVUddalYzo7ti3MuVXLVUpQJMJDWRnHHUWyWxNXNpI0RZRW9q_tej5Q/s600/IMG20220710140949.jpg"/></a></div>
Posłuchajcie sobie:<br><br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe style="background-image:url(https://i.ytimg.com/vi/2Pr5KCd_PI8/hqdefault.jpg)" width="600" height="337" src="https://youtube.com/embed/2Pr5KCd_PI8" frameborder="0"></iframe></div><br>
Po kilku chwilach odchamienia, wsiadam znów na rower i z przyjemnością odkrywam, że teren całkowicie się wypłaszczył. Co ja mówię, jest nawet lekko w dół! W pewnym momencie wkraczam na teren lasu <a href="https://de.wikipedia.org/wiki/Hardtwald_(Karlsruhe)">Hardt</a> na północ od Karlsruhe – to ogromne przestrzenie z prostą, szeroką leśną drogą. Trochę to jak przejazd Zakazaną do Rud Raciborskich: prawie dziesięć kilometrów bez jednego zakrętu, bez ruchu samochodowego, tylko płaska, wyasfaltowana ścieżka leśna.<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVrWn9MFePhprr_SyyeIG8-MFQPZloAPnNosFJDOAm0aZ1SEjKykE3_UP-ZKIAlGYEN1R49op6I4u3BdGdx92fMqx7e-70EwuKexHXK02Qvi7hMP0Ut3I9tN8CQQoeQRweOIpG_-Os5Yqlu2ifhFthtJ_uut0SBJnuUFUgtWU4jlOq7GJx1eKaRUXKHA/s3072/IMG20220710144945.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVrWn9MFePhprr_SyyeIG8-MFQPZloAPnNosFJDOAm0aZ1SEjKykE3_UP-ZKIAlGYEN1R49op6I4u3BdGdx92fMqx7e-70EwuKexHXK02Qvi7hMP0Ut3I9tN8CQQoeQRweOIpG_-Os5Yqlu2ifhFthtJ_uut0SBJnuUFUgtWU4jlOq7GJx1eKaRUXKHA/s600/IMG20220710144945.jpg"/></a></div>
Zwieńczenie tej drogi wypada przy <a href="https://de.wikipedia.org/wiki/Schloss_Karlsruhe">pałacu w Karlsruhe</a>. To naprawdę okazała, choć wcale nie taka stara (XVIII w.) budowla, zaprojektowana w stylu baroku francuskiego. Oprócz samej budowli, niezwykle okazale prezentuje się angielski ogród krajobrazowy. Oprócz wielu rzadkich gatunków drzew znajdują się tu dzieła sztuki, pomniki i fontanny z różnych epok – od baroku do współczesności.<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1s2mv1J9_lkM07GAEZxVnEqjgAldf-g9AG8iepBdIMOu_5OTDuKhSE04IMx7ZyJJxeaqkKcJ-vhmWl4rxEpmbH8L8G0katQfRRuTYaAMm4boAu3E1ywwI39B8bhHtZTGJ05QPVjPP4o2SLEmZj8-2r6eBHDyODVKkLcqWjw07NCgTr0cPDzp3qGvX4w/s3072/IMG20220710152051.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1s2mv1J9_lkM07GAEZxVnEqjgAldf-g9AG8iepBdIMOu_5OTDuKhSE04IMx7ZyJJxeaqkKcJ-vhmWl4rxEpmbH8L8G0katQfRRuTYaAMm4boAu3E1ywwI39B8bhHtZTGJ05QPVjPP4o2SLEmZj8-2r6eBHDyODVKkLcqWjw07NCgTr0cPDzp3qGvX4w/s600/IMG20220710152051.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzH48iIv_-ox2bYVX_cggnjB8AFbJzzFVt1sk_kx_ZJ3HbAuTr7Km5_qR1yw1Svx8nREAslDFWj1vQgslVwG89_2wDj12LpI9DClfxc3QYhEnR32YbWKDozFSIeor_TfbS1YSS0VNtgyFjflzRVHkLBEM1iis4XbDLY7UtXiBHfS0XucppdkTaycK4BQ/s3072/IMG20220710152541.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzH48iIv_-ox2bYVX_cggnjB8AFbJzzFVt1sk_kx_ZJ3HbAuTr7Km5_qR1yw1Svx8nREAslDFWj1vQgslVwG89_2wDj12LpI9DClfxc3QYhEnR32YbWKDozFSIeor_TfbS1YSS0VNtgyFjflzRVHkLBEM1iis4XbDLY7UtXiBHfS0XucppdkTaycK4BQ/s600/IMG20220710152541.jpg"/></a></div>
Na terenie pałacowym zupełnym przypadkiem trafiam na Polaków z Dąbrowy Górniczej. Podczas krótkiej rozmowy utwierdzają mnie w przekonaniu, że bajpas Stuttgartu był całkiem dobrym pomysłem, bo w tym mieście naprawdę nie ma co zwiedzać.<br>
Kiedy wyjeżdżam z miasta, jest już szesnasta. Kilka ostatnich spojrzeń na centrum miasta i jego rubieże, i już mnie nie ma.<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt447nrbDkmhAxijYvVEfThA0g9eX5l9ue8DhJY50xWYvVjUeV1uoy9rXfcY5y3f5JEMifu-1T4MdPx0Y1sjp00dxb4XCSFnDUIarsgRNU9A_18LEUviYZhqDNSncbCReS8HcCXjOWza8mGj5GHHcExVTkBio6bpBvElMVMfFCTZfR8vi4_sDe6HC1YQ/s3072/IMG20220710155204.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1742" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt447nrbDkmhAxijYvVEfThA0g9eX5l9ue8DhJY50xWYvVjUeV1uoy9rXfcY5y3f5JEMifu-1T4MdPx0Y1sjp00dxb4XCSFnDUIarsgRNU9A_18LEUviYZhqDNSncbCReS8HcCXjOWza8mGj5GHHcExVTkBio6bpBvElMVMfFCTZfR8vi4_sDe6HC1YQ/s600/IMG20220710155204.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmVxDkdCNkHdHVm8s97J8GLhRMVS6fso5U7PjWtc8hevzjF82W4eY1pBPs21Mpn6CAosdrYPmevNheiTheB2_RiofsmpwC9yEc1RLUG610UFDCpBaI8x-cBtsPQ9REv9QPNIzLhYwoLlZo-a8y2LJgaVHhz5H18iZomop5SAibnHcPaeFABsFmdXKkYw/s3072/IMG20220710160427.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1377" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmVxDkdCNkHdHVm8s97J8GLhRMVS6fso5U7PjWtc8hevzjF82W4eY1pBPs21Mpn6CAosdrYPmevNheiTheB2_RiofsmpwC9yEc1RLUG610UFDCpBaI8x-cBtsPQ9REv9QPNIzLhYwoLlZo-a8y2LJgaVHhz5H18iZomop5SAibnHcPaeFABsFmdXKkYw/s600/IMG20220710160427.jpg"/></a></div>
Dobrze byłoby dojechać do kempingu w Kehl, choć przy takim założeniu nie mam zrobionej jeszcze nawet połowy drogi – przejechałem 60, a pozostało 80 kilometrów. Trzeba po prostu spiąć poślady i wycisnąć ile się da do tej dziewiątej wieczorem. Na szczęście sprzyja mi zarówno wiatr, jaki teren. Ostatecznie daję radę: na <a href="https://campingpark-kehl.de/">kempingu w Kehl</a> pojawiam się tuż przed 21:00.<br>
Przy czym, jadąc na południe wzdłuż Renu, ale jednak nie po wale, mam pewien niedosyt: tyle Renu w pobliżu, a ja go nawet nie widzę, bo mykam asfaltami przez okoliczne wsie, byle tylko zdążyć przed wieczorem. Jedyny zysk to momentami śliczny widok na wzgórza <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Schwarzwald">Schwarzwaldu</a>. Polacy mieli Jana z Czarnolasu, a Niemcy – Klinikę w Schwarzwaldzie 😉 Pamiętacie ten serial?
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXMsPt0kvZNcrPGQWtP8LKuP6hBQoS9PwttEr5buFfXrJEAkZaWWhMcfsIsn4SY8W-akWdpbGMIu1ccyu_1F7T5d-0cz7ZXt3N21OqhH1lsyRQM4iyuIyqO_-uRYc6dEGRZfWnN31zTZPgnVx9fXvR0FTLZxs_fdlNp9HvCBz1waldMmxmCdoXaMZyTg/s3072/IMG20220710164411.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1376" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXMsPt0kvZNcrPGQWtP8LKuP6hBQoS9PwttEr5buFfXrJEAkZaWWhMcfsIsn4SY8W-akWdpbGMIu1ccyu_1F7T5d-0cz7ZXt3N21OqhH1lsyRQM4iyuIyqO_-uRYc6dEGRZfWnN31zTZPgnVx9fXvR0FTLZxs_fdlNp9HvCBz1waldMmxmCdoXaMZyTg/s600/IMG20220710164411.jpg"/></a></div>
A dlaczego akurat Kehl? Bo to jedyny sensowny kemping w pobliżu, a stąd już rzut beretem do Strasburga. A to z kolei oznacza, że Bundesrepublice będę mógł jutro powiedzieć <cite>Auf Wiedersehen</cite>.<br>
Na miejscu spotykam kilku fajnych ludzi, w tym rodzinę turecką z Denizli – rodziców, którzy wiozą swoją jedyną córkę na studia do Strasburga. Dziewczyna robi za tłumacza, bo sama płynnie posługuje się angielskim i francuskim, a rodzice (cirka w moim wieku) ani me, ani be, poza tureckim.<br>
Później dojeżdżają też Polacy spod Wrocka, którzy – zawiedzeni kempingiem miejskim w Strasburgu – cieszą się, że po niemieckiej stronie jest tak rozległy obiekt, na którym mimo sporego obłożenia, nadal nie trzeba przejmować się wolnym miejscem. Dlatego też kemping w Kehl polecam. Wydaje się naprawdę godny uwagi, jeśli ktoś akurat tędy pojedzie.
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=96101519&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/niemiecki-zalew-niekoniecznie-dobrego.html">◀️ niemiecki zalew (niekoniecznie) dobrego piwa…</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/nobliwy-strasbourg-za-nim-w-gorach-kana.html">nobliwy Strasbourg a za nim, w górach, kanał płaski jak stół ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Rheindammstraße 1, 77694 Kehl, Niemcy48.56145 7.8085825.201828292314417 -27.34767 71.921071707685584 42.96483tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-41560827321191608662022-07-09T23:03:00.105+02:002022-12-11T23:00:19.154+01:00niemiecki zalew (niekoniecznie) dobrego piwa…<div>Nazajutrz, z Rot am See mogłem wyjechać drogą wojewódzką do Gerabronn bo tak wychodziło bliżej, jednak odstraszył mnie profil drogi. Na pierwszych trzydziestu kilometrach czekały na mnie dwa solidne kaniony, położone południkowo, których nijak nie dało się ominąć. Postanowiłem oszczędzać siły i wybrałem boczną drogę przez pola, do Kirchberg an der Jagst. Z pragmatycznego punktu widzenia: okazała się po prostu bardziej płaska.</div>
<a name='more'></a>
<br>Spodobał mi się sam wyjazd z kempingu, bo zanim wyjechałem, miałem już wszystko ładnie ogarnięte. To znaczy, nie tylko spakowany namiot i rzeczy, ale też zjedzone śniadanko, bo blisko mnie – dosłownie po sąsiedzku – ulokowano taki fajny duży i czysty stolik z siedzeniem, na którym mogłem sobie od razu przyrządzić posiłek i kawę, a potem na spokojnie przemyśleć trasę.<br>
Zadowolony z siebie, o wpół do dziesiątej wyjeżdżam i pierwsze siedem kilometrów wygląda dokładnie tak, jak na zdjęciu – no jakie tu są landszafty w tej Szwabii, prawie jak na Opolszczyźnie, normalnie idylla!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb6QgigQDl3nx2aENRNOLbga693u4OyClkybD8-IJkJ0xHDNBh2TA4g99n4T_jDlLZTCqguKGioG_Hd6P33tK9cNpAloMYKzVKX0eVMsr9G0HftghR-YLJLYF4k7sz-kAuQ64D0yrR7MVitxIZ0LO4RLqIjWgZ94W6CnIkX8Hzvu-Dsoqg7Sk6LhvPCg/s3072/IMG20220709100250.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb6QgigQDl3nx2aENRNOLbga693u4OyClkybD8-IJkJ0xHDNBh2TA4g99n4T_jDlLZTCqguKGioG_Hd6P33tK9cNpAloMYKzVKX0eVMsr9G0HftghR-YLJLYF4k7sz-kAuQ64D0yrR7MVitxIZ0LO4RLqIjWgZ94W6CnIkX8Hzvu-Dsoqg7Sk6LhvPCg/s600/IMG20220709100250.jpg"/></a></div>Następnie bardzo krótki, prawie pionowy zjazd do Kirchbergu, którego zamek widać już z pól w oddali. Zjazd z wiatrem we włosach 😛, podjazd oczywiście wypych.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-oWqmZ4tcsnW3XEmFtRQdK1W95BA4AdQoIeHz333m7Aet_8EYNNZxHe_fsZTMYvNBP1YsIR-lBTeWld1HgRpGXb8nvb6wI18zg42MDuJWBpwwwBUjWsBE2DP5NllQDARqDZjraR2QYNqmZIykx3049NBz55ZsxKp2E-jr9juP7u6jbnQkQXfMEQqXQ/s3072/IMG20220709100938.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1873" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-oWqmZ4tcsnW3XEmFtRQdK1W95BA4AdQoIeHz333m7Aet_8EYNNZxHe_fsZTMYvNBP1YsIR-lBTeWld1HgRpGXb8nvb6wI18zg42MDuJWBpwwwBUjWsBE2DP5NllQDARqDZjraR2QYNqmZIykx3049NBz55ZsxKp2E-jr9juP7u6jbnQkQXfMEQqXQ/s600/IMG20220709100938.jpg"/></a></div>Na małym ryneczku zatrzymuję się, żeby złapać oddech, ale podjazd do samego centrum miasta to jakieś piętnastoprocentowe wzniosy, co oznacza dla mnie podprowadzanie, krótko mówiąc: rzeźnia!<br>
Po dotarciu na górę z powrotem, co wymaga i siły, i czasu, jadę znów drogą wijącą się wśród pól i wzgórz. Nie jestem już w Bawarii, więc mam wrażenie, że tutaj nie ma kościołów katolickich, tylko na nabożeństwa dzwoni się w soboty. O, o, jak bym tego nie powiedział! Właśnie słychać dzwony w najbliższej wsi.<br><br>
Kurcze, miałem nadzieję, że im dalej na zachód, tym bardziej płasko. Nic podobnego! Szału nie ma, bo mimo, że wyjechałem z tej masakrycznej doliny to te pierońskie pagórki i wzgórza jak były, tak są nadal. Dostarcza to oczywiście wrażeń wzrokowych, ale jednak mocno spowalnia.<br><br>
W okolicy Jungholzhausen wpadam ponownie na kilkukilometrowy odcinek Paneuroparadweg. Tylko kilka kilometrów, bo za wsią szlak ucieka na południe a ja spadam w dół do kanionu rzeki Kocher. 3,5 kilometra pokonuję błyskawicznie, z prędkością ponad 50 km/h ale serce mi się ściska na myśl, że już za mostem będę znów rzeźbił te 150 metrów pod górę. Podjazd na szczęście jest o połowę niższy niż zjazd, a potem aż do końca dnia profil albo się obniża, albo jest płaski. Super!<br>
Po drodze, w miasteczku Neuenstein, najpierw mijam ulicę na cześć moich opon rowerowych ;)<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNPF8Fe7aIT5v8o2TUZPzhYxhXzqypNZVRJQiCbhLjBriNAKh7UuG5T3l6ZzR_bq1UhuuREyIfg2lZZucH-Xj8PwM2E90iIreXDi2erAmZKaLL-Syba5To45F9T215o-kpYQwBQvWO7PSnGCfF6g25KjPnnCui3ywCx-x-O_nS17BBKfBqkcN6Lth4Kw/s3072/IMG20220709144902.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNPF8Fe7aIT5v8o2TUZPzhYxhXzqypNZVRJQiCbhLjBriNAKh7UuG5T3l6ZzR_bq1UhuuREyIfg2lZZucH-Xj8PwM2E90iIreXDi2erAmZKaLL-Syba5To45F9T215o-kpYQwBQvWO7PSnGCfF6g25KjPnnCui3ywCx-x-O_nS17BBKfBqkcN6Lth4Kw/s600/IMG20220709144902.jpg"/></a></div>Następnie trafiam zupełnie niechcący na okazały <a href="https://fuersthohenlohe.de/">renesansowy zamek</a>. Zbudowany jako główna rezydencja protestanckiej gałęzi rodziny Hohenlohe, jest siedzibą muzeum i archiwum rodziny, choć dziś zarządzany wspólnie z landem Badenia-Wirtembergia. Latem podobno odbywają się tu koncerty, ale ja najwyraźniej nie mam szczęścia i akurat tej soboty nic szczególnego się tutaj nie dzieje.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfU-c4fa6KsoeaGvoEo02qKbHNhddM9xH18r0IQGSt3Nx90sxXrxL4W0_3T-cCblMCu2388GAXRpc9et_2JEh_JqrNb0dRkDW3dT0P8miNXne75W3E8GHKuTX_JzuM9YdE8bVWNpSAdcND_1c6apsNYXeVjnLSB-yWEOMQk0rL4E4LKCNzI3ltCVWw5Q/s3072/IMG20220709145459.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfU-c4fa6KsoeaGvoEo02qKbHNhddM9xH18r0IQGSt3Nx90sxXrxL4W0_3T-cCblMCu2388GAXRpc9et_2JEh_JqrNb0dRkDW3dT0P8miNXne75W3E8GHKuTX_JzuM9YdE8bVWNpSAdcND_1c6apsNYXeVjnLSB-yWEOMQk0rL4E4LKCNzI3ltCVWw5Q/s600/IMG20220709145459.jpg"/></a></div>
Kilka kilometrów dalej, przejeżdżając przez Öhringen, w jego strefie przemysłowej napotykam swojsko brzmiące nazwy ulic.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKJRAKbUGfGS3nfSSUhZZW5q6nLlnOMmMVyE7D0YAYnCwM5mo76s3lTSh7qlffL6oHBAfCS9bE42Kqj2YKo7NR_ejaItRcCIjijwQTpIFq6maRLbkFvBFKIo4nBL9nHnWyQKpKvDQKQO19UOXhkgXlTp_R7v_YzVcibQP2bYOsO_rU9sWJqqOI6CPZ8Q/s3072/IMG20220709152412.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKJRAKbUGfGS3nfSSUhZZW5q6nLlnOMmMVyE7D0YAYnCwM5mo76s3lTSh7qlffL6oHBAfCS9bE42Kqj2YKo7NR_ejaItRcCIjijwQTpIFq6maRLbkFvBFKIo4nBL9nHnWyQKpKvDQKQO19UOXhkgXlTp_R7v_YzVcibQP2bYOsO_rU9sWJqqOI6CPZ8Q/s600/IMG20220709152412.jpg"/></a></div>Ta sfotografowana Gliwicka to nie wszystko: nie szukając wiele, mijam jeszcze Gdańską i Szczecińską. Później, w tej samej miejscowości za wzgórzem zaczyna się szlak winny, winnice i słoneczniki. Jak nic, jest to już ewidentny zachód Bundesrepubliki.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil2HJS8ltdNf7JgEvY1Fl6LZhxYrc_lAk8CafmzC0NJHVAeSIfabwQowk6NP1dWbHR3sjgrglJGbdet-bTphmhf2YYsnLPQfpCjuaMTg9qr6CXPDhjqclIYRDRijWBJFe49OWTIPwlkwM6ZI-wvL3pIwhDvSDGOVqC4g38mrB7z3U-K7Z54BxuG17neA/s3072/IMG20220709162134.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil2HJS8ltdNf7JgEvY1Fl6LZhxYrc_lAk8CafmzC0NJHVAeSIfabwQowk6NP1dWbHR3sjgrglJGbdet-bTphmhf2YYsnLPQfpCjuaMTg9qr6CXPDhjqclIYRDRijWBJFe49OWTIPwlkwM6ZI-wvL3pIwhDvSDGOVqC4g38mrB7z3U-K7Z54BxuG17neA/s600/IMG20220709162134.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilYP9BjJhWlDpSk6qIhtwAVk9DYXEtU-q8AmCIC4QyG3rMQDgkJLgVcPjXLScx2cijTf-_gfnKlrQ8a1eA9aIFmSsH9XFxYtdFkl5sIcYQS7Me_McrMyHrJN05G2iCsVSEFkW3L1qiF1CTHjqnw0y6sqCQ3EUjmM3ITMW5cy5ILFxHXdWzZs8m4m1TNg/s3072/IMG20220709162321.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilYP9BjJhWlDpSk6qIhtwAVk9DYXEtU-q8AmCIC4QyG3rMQDgkJLgVcPjXLScx2cijTf-_gfnKlrQ8a1eA9aIFmSsH9XFxYtdFkl5sIcYQS7Me_McrMyHrJN05G2iCsVSEFkW3L1qiF1CTHjqnw0y6sqCQ3EUjmM3ITMW5cy5ILFxHXdWzZs8m4m1TNg/s600/IMG20220709162321.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTcYYCEg-93JmeyxZB2vNqPRjifQxStn2iAU9nrpzAGJhrfJe85wYT3hS6Z5dFvxWzLx5cexnIBYfvpbm8NxL-hGRwQmHCwoATYwf0RA9B0jYFY4eFhApRp4IjM0eB8XzD-br2RBy4QtLnhAhEZJfQctNxd0QeLGl5Gz2QDEWFbOU-goOXzA8ACPt9FQ/s3072/IMG20220709171324.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTcYYCEg-93JmeyxZB2vNqPRjifQxStn2iAU9nrpzAGJhrfJe85wYT3hS6Z5dFvxWzLx5cexnIBYfvpbm8NxL-hGRwQmHCwoATYwf0RA9B0jYFY4eFhApRp4IjM0eB8XzD-br2RBy4QtLnhAhEZJfQctNxd0QeLGl5Gz2QDEWFbOU-goOXzA8ACPt9FQ/s600/IMG20220709171324.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGOkhYlHuP9oE3J3G9-Cso4wCjKpK_CRH0IZY3-gE4bRGQbVxfPkpcoBW4XaLvMRiQwGJ13ACzhEkUQUqYg-fwfNt4gZBBPZ_FLIT2YZJOsh2nz3kMGZTiY47RLsBz5GhD1sr2Ct8h3AjHUtGiZWL1-95R-JCekC8m20QAoLCk_5SZK10bXlTn5cVjJA/s3072/IMG20220709181629.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGOkhYlHuP9oE3J3G9-Cso4wCjKpK_CRH0IZY3-gE4bRGQbVxfPkpcoBW4XaLvMRiQwGJ13ACzhEkUQUqYg-fwfNt4gZBBPZ_FLIT2YZJOsh2nz3kMGZTiY47RLsBz5GhD1sr2Ct8h3AjHUtGiZWL1-95R-JCekC8m20QAoLCk_5SZK10bXlTn5cVjJA/s600/IMG20220709181629.jpg"/></a></div>
Po drodze mijam dużą, okazałą fabrykę wina <a href="https://connect.grapealliance.com/weingueter/weinschatzkeller-heilbronn/">Wein-Schatzkeller</a>.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaxuNvNI8Xr0qafgkY417thyyaVfM4WkF7xP9K8BRdVtI_bJmmByRnb1LxWIhgdF-LXIx3IeckmQwRxzRh533nqJyChLIOnfhQPgdT-A8mAXVT0PEoOLgdrH-k1OGdfAaLrhCkhpsw2yx9XEruqITue42HFxP0vFkHQZN32sSztPRcqZcUFxS9eQvAyw/s3072/IMG20220709184051.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaxuNvNI8Xr0qafgkY417thyyaVfM4WkF7xP9K8BRdVtI_bJmmByRnb1LxWIhgdF-LXIx3IeckmQwRxzRh533nqJyChLIOnfhQPgdT-A8mAXVT0PEoOLgdrH-k1OGdfAaLrhCkhpsw2yx9XEruqITue42HFxP0vFkHQZN32sSztPRcqZcUFxS9eQvAyw/s600/IMG20220709184051.jpg"/></a></div>Jadąc lekko w dół, to znów ostro pod górę docieram powoli do centrum <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Heilbronn">Heilbronn</a>, miasta rodzinnego Maybacha a także (ciekawostka!) polskiego aktora, Andrzeja Seweryna. Choć jestem tu po raz pierwszy, czuję zdecydowanie przyjazną i niepowtarzalną, ciepłą atmosferę, jakbym był tu po raz setny. Na pewno bardzo pozytywnie zapamiętam to miejsce. Na wskroś studenckie centrum tętni życiem, pełno tu spacerowiczów, młodzieży, wszędzie coś się dzieje, w końcu to sobotnie popołudnie. Aż miło popatrzeć!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX-0rGgJarZSwUcWikLRTjPH5l9FO4NjjosrJ1-Y8ZRl0gaaN9XZ225en9jXjJ-4fmFJnW7e6Lww_kcT6rjjAm8lZ1Iao4t1nme0WP2LzR5qUR6LoeSSoxz64AZJlGA7Q5uibvFolihvTy6JK6IvpcsLFnpibzZXqmN07yuRZcvM5uJtsKNTP7dNX_GA/s3072/IMG20220709190043.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX-0rGgJarZSwUcWikLRTjPH5l9FO4NjjosrJ1-Y8ZRl0gaaN9XZ225en9jXjJ-4fmFJnW7e6Lww_kcT6rjjAm8lZ1Iao4t1nme0WP2LzR5qUR6LoeSSoxz64AZJlGA7Q5uibvFolihvTy6JK6IvpcsLFnpibzZXqmN07yuRZcvM5uJtsKNTP7dNX_GA/s600/IMG20220709190043.jpg"/></a></div>
No ale ja tu sobie gadu gadu a kilometrów nie przybywa, dlatego już tylko pamiątkowe selfie na moście na rzece <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Neckar">Neckar</a> i gnam dalej. Wyjeżdżam więc poza Heilbronn i tu kolejny pozytyw: już od dawna żadna mieścina nie miała tak spokojnego wyjazdu w kierunku północno-zachodnim. Spokojnego, to znaczy bez ostrego darcia pod górę. Zmartwieniem jest teraz to, że znajduję się coraz niżej, co oznacza, że wszelkie późniejsze góry i wzniesienia będą po prostu bardziej czasochłonne.<br><br>
Myślę sobie: trzeba pokręcić jeszcze ze dwadzieścia kilometrów za miasto, bo jakoś tego dystansu mało mi dziś ubywa. Założenie przecież mam takie, że codziennie trzycyfrowy dystans to minimum minimorum. Ale spoko. Dojeżdżam znów przed dwudziestą pierwszą na kemping <a href="https://www.campingplatz-oberesleintal.de/">Oberes Leintal</a> w małej wiosce Niederhofen.<br>
Tu ze zdumieniem odkrywam, że puszka piwa, którą wiozłem w górnym worku, tak bardzo polubiła się z kuchenką gazową, że ta druga z radością wydrapała małą dziurkę w ściance puszki. Skutkiem tego napój bogów ochoczo ulotnił się poza nią i cudowny zapach piwa objął nie tylko namiot i materac, ale też mój ukochany śpiwór! Najpierw myślę, że przecież w tym namiocie i na materacu jakoś przekimam. No okej, będzie waliło słodem i trudno. A do śpiwora może się wsunę i jakoś to będzie. Ale nie… w stopach, wewnątrz śpiwora powstała, kurcze, kałuża. Ciap, ciap, ciap, wiecie. Niestety w tym nie da się spać! Z żalem przewieszam go więc na noc na sznurze do suszenia, ale oczywiście niewiele to daje, bo w międzyczasie jeszcze pada przelotny deszcz a rosa osiąga swój punkt, bo ciepło wcale tej nocy nie jest. Na szczęście mam jeszcze w zapasie koc termiczny. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego szelest w nocy będzie działać drażniąco na każdego sąsiada. No nic, przeklną mnie, ale jakoś dam radę.<br>
Perspektywa dnia jutrzejszego jest taka, że jedzie ze mną śpiwór niezdatny do użytku. Moja głupota i siła złego na jednego. Dobranoc, ciap ciap na noc…
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95982363&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/wiatraki-straszyda-na-krawedzi-bawarii.html">◀️ wiatraki-straszydła na krawędzi Bawarii</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/karlsruhe-i-ren-to-juz-ostatni-dzien-w.html">Karlsruhe i Ren – to już ostatni dzień w Niemczech ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Niederhofen, Niemcy50.560958 7.603843599999999428.036571576874188 -27.552406400000002 73.0853444231258 42.7600936tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-5336002741066705332022-07-08T21:52:00.119+02:002022-12-10T23:55:38.418+01:00wiatraki-straszydła na krawędzi Bawarii<div>Sprawnie pozbierałem się z noclegu, jeszcze dobrze przed ósmą rano. Namiot był wilgotny od porannej rosy, ale nijak nie mogłem go osuszyć – musiałbym czekać, aż słońce wyjrzy zza okolicznych drzew i przygrzeje w dekiel. Marzenia. Ono w ogóle nie chciało wyjrzeć, bo gęsta kołderka chmur nadal wisiała nad miastem. Wiedziałem też, że najpierw czeka mnie zwiedzanie miasta i to zajmie trochę czasu. No nic, komu w drogę, temu wilgotny namiot. Jadymy.</div>
<a name='more'></a>
<br>Oczywiście na pierwszy ogień poszła Arena albo inaczej Kongreshalle, bo ona znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie kempingu. Budowa Hali Kongresowej tak naprawdę nigdy nie została ukończona, choć obiekt jako taki od początku swojego istnienia wszedł w skład <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Teren_zjazd%C3%B3w_NSDAP">terenu zjazdów NSDAP</a> w latach 1933-1938. Jest to największy zachowany do dziś budynek z okresu narodowego socjalizmu. Arena została ulokowana nad brzegiem jeziora Dutzendteich, przy wejściu na teren zjazdów. Budynek ma 39 metrów wysokości (choć były plany na 70 metrów) aż i 205 metrów średnicy. Fasada z granitu inspirowana jest, jak na nazistów przystało, rzymskim Koloseum.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWNURmgOW5OPm4x0TO7BCL3Vk7_hezEjhf6BCaXWgYCXWyOOAKf5YJ-KAsBfywt_kWqD1IA8cYrfpGPGw6RAUg9V-kPNF2ocRB5LOBjRLeMfIzGIGNLkOA0zxpPHsgq1kS59ODuSv9PNyVylQ02JyKOsR6LwLcFO61C0GlkLUPOg5jrLVKuluEbueKxQ/s3072/IMG20220708074607.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWNURmgOW5OPm4x0TO7BCL3Vk7_hezEjhf6BCaXWgYCXWyOOAKf5YJ-KAsBfywt_kWqD1IA8cYrfpGPGw6RAUg9V-kPNF2ocRB5LOBjRLeMfIzGIGNLkOA0zxpPHsgq1kS59ODuSv9PNyVylQ02JyKOsR6LwLcFO61C0GlkLUPOg5jrLVKuluEbueKxQ/s600/IMG20220708074607.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSL-5HGJKv4I1anb8D0j-Ko01xETlqQlaPyTImjlz55CARkqnLbaeLNz_IzKGftLKrIxEnFdWDgReqlAhZXZwiXuHptKFYL2kxIlswtGsN-IYOpxMhkuOtPjZgiKFBKLITsseF7_PGhs_1waXWctjDV3itapFiiNhclhNw-_xJU_ueiiYwVSjCw066yw/s3072/IMG20220708075256.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSL-5HGJKv4I1anb8D0j-Ko01xETlqQlaPyTImjlz55CARkqnLbaeLNz_IzKGftLKrIxEnFdWDgReqlAhZXZwiXuHptKFYL2kxIlswtGsN-IYOpxMhkuOtPjZgiKFBKLITsseF7_PGhs_1waXWctjDV3itapFiiNhclhNw-_xJU_ueiiYwVSjCw066yw/s600/IMG20220708075256.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDhcVLBgmkFbSOTxQLfWPG3OSQ5s0PrptWQa2l7ZZtYRk9XtpKQGqoJ-syYpjrR0oVidXhy42u0K5HIv7U72av5WvkKEEP6p0k8LiF2TFpGk8h69aZ_x99aDw3340WxaVTX3RLnxzJRjzMJVgzUlhaOYRdPV6wj9abfWhu3ljhJbAKrMUh56Ycwt_1ow/s3072/IMG20220708075310.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDhcVLBgmkFbSOTxQLfWPG3OSQ5s0PrptWQa2l7ZZtYRk9XtpKQGqoJ-syYpjrR0oVidXhy42u0K5HIv7U72av5WvkKEEP6p0k8LiF2TFpGk8h69aZ_x99aDw3340WxaVTX3RLnxzJRjzMJVgzUlhaOYRdPV6wj9abfWhu3ljhJbAKrMUh56Ycwt_1ow/s600/IMG20220708075310.jpg"/></a></div>
Dziś, po dziewięćdziesięciu latach, jej kamienie w wielu miejscach porośnięte są trawą. Robi to naprawdę posępne wrażenie. Człowiek przygląda się tym murom a w wyobraźni leci sobie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=GGU1P6lBW6Q#t=33s">Walkiria Wagnera</a>…<br>
Ewidentnie jest presja na podtrzymywanie przy życiu tego obiektu, choćby z pobudek dokumentalistycznych i dowodowych. Niemcy nie mają takich „cudownych” pomysłów co partia rządząca w Polsce, która jeszcze niedawno chciała burzyć Pałac Kultury i Nauki. Tutaj ludzie wiedzą, że to świadectwo przeszłości, i choć obiekt nie wygląda zbyt szczęśliwie, to nieważne. Dowód to dowód.<br>
W północnym skrzydle hali, w takiej jakby dobudówce, znajduje się Centrum Dokumentacyjne III Rzeszy, a z drugiej strony Filharmonia Norymberska.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg36bNAQkfCIVX6895D61DAUjej7u2SK8bZulKX-hiRYJ_5LZxs6tAN1WOw5FB5wcXAd2ynQI8pHPJzl0_jz9IUhk0mbiFaz8ULlEeCROvOX4A3iTB2g6ImziE898xbG_rBixVdMfQDegSopg97j9Fv12yDQKAUulN3hOC3bRZ965oha3Bla2f7Lr1-UQ/s3072/IMG20220708075624.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg36bNAQkfCIVX6895D61DAUjej7u2SK8bZulKX-hiRYJ_5LZxs6tAN1WOw5FB5wcXAd2ynQI8pHPJzl0_jz9IUhk0mbiFaz8ULlEeCROvOX4A3iTB2g6ImziE898xbG_rBixVdMfQDegSopg97j9Fv12yDQKAUulN3hOC3bRZ965oha3Bla2f7Lr1-UQ/s600/IMG20220708075624.jpg"/></a></div>Pomimo to główna bryła budynku sprawia wrażenie opuszczonej. Nieopodal znajdują się współczesne tereny targowo-wystawiennicze, więc dzielnica oczywiście tętni życiem.<br><br>
Przy okazji, wcześniej, dojeżdżając od zabytku, na parkingu przy obiekcie targowym patrzę, a tu podjeżdżają sobie dwa tiry Eko-Okien. Trochę tam do nich tam zagadałem, powiedziałem że jadę z Rybnika i chłopaki się cieszyli jak dzieci.<br><br>
W centrum Norymbergi znajduje się naprawdę sporo zabytków. Przypominają mi może nie ten sam styl, ale na pewno taki sam kamienny budulec, który widziałem w Dreźnie. Najnowsza historia obydwu miast, zwłaszcza końcówka drugiej wojny, nie oszczędziła ich: naloty alianckie zniszczyły w obu przypadkach niemal dziewięćdziesiąt procent tkanki śródmiejskiej. Podobieństwo, o którym myślę, dotyczy zwłaszcza takich obiektów jak zamek, Frauenkirche, kościół św. Sebalda, czy szpital i apteka Ducha Świętego. Choć pewnie nie tylko. To taki trochę siermiężny, ciężki pozaciekany niemiecki kamień. A styl? Ja wiem, pewnie mocniej czy luźniej związany z gotykiem. Nie jestem specem od historii sztuki, więc nie będę tutaj wypisywał farmazonów. Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOGTeegVu3iSR3rmqrhg8FsFU4soB2KWuGGE83zNC20oimojCzTv91Z9eXgWDjKos5J70_-WTngpxFkMOhPqJdLitf3YdP8DOuF6XJGv_X5CNIK1F8X9C0u3_4x2JxHhIc0ViIYxhhe6Q8-orMFilTzlqpfyRdxT3xrm-0lgRrf3AB5KUKLjecOkg9kA/s3072/IMG20220708082606.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOGTeegVu3iSR3rmqrhg8FsFU4soB2KWuGGE83zNC20oimojCzTv91Z9eXgWDjKos5J70_-WTngpxFkMOhPqJdLitf3YdP8DOuF6XJGv_X5CNIK1F8X9C0u3_4x2JxHhIc0ViIYxhhe6Q8-orMFilTzlqpfyRdxT3xrm-0lgRrf3AB5KUKLjecOkg9kA/s600/IMG20220708082606.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnImqBfgAcbAKyyRgMk8Iz_2-ROb6YKhYO2e88FBEPxksEW9dKiy8BBZDR21lEE7LZRfYQCet-kW3xsoYyxax3XjZsblj9ATQCeLDiYfjsX7nYUenbV2cAU_xZ9nXhSv18vYVjySKm5q0qydXRhOc9deGfb_E-UohxiNvfEuk6SUb_yhX5S-aLldzIaQ/s3072/IMG20220708083237.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="3072" data-original-width="1729" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnImqBfgAcbAKyyRgMk8Iz_2-ROb6YKhYO2e88FBEPxksEW9dKiy8BBZDR21lEE7LZRfYQCet-kW3xsoYyxax3XjZsblj9ATQCeLDiYfjsX7nYUenbV2cAU_xZ9nXhSv18vYVjySKm5q0qydXRhOc9deGfb_E-UohxiNvfEuk6SUb_yhX5S-aLldzIaQ/s600/IMG20220708083237.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGLphUmycAqWeMjRYExKXqu8KcJuCKqN9raCN2E2E1TdtF71OvVQE_qoRMDWaIKuD8DlWqv3iBllZCVJCyDB22f4MtctCD433T8yeNtVQMu0XUJvDnqXr-QLl27kLtdFpDfpHyOInwlZYgNNYx-V5cfpy3Qi0UzBBs9gxeg68MFVHbzvxM0_Pgeh7y-A/s3072/IMG20220708084219.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1663" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGLphUmycAqWeMjRYExKXqu8KcJuCKqN9raCN2E2E1TdtF71OvVQE_qoRMDWaIKuD8DlWqv3iBllZCVJCyDB22f4MtctCD433T8yeNtVQMu0XUJvDnqXr-QLl27kLtdFpDfpHyOInwlZYgNNYx-V5cfpy3Qi0UzBBs9gxeg68MFVHbzvxM0_Pgeh7y-A/s600/IMG20220708084219.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSZPhswZ61kl3Id15Ar5xGSQhMHcH6oUNrptjEiVORB65Hq5C-ieyePuK1hlv1TxWhepYZ3xklyr5CaG3OGlzOcdslQURzBwO7bJVA_c2ZTINz8T4O4jLvy_0QS7BjHigpokoTHs68g_YjyZL_iHQhamJ3R0_HCYJG_18WoX-sE-AIVYaW69AfAg07jQ/s2950/IMG20220708085016.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" height="600" data-original-height="2950" data-original-width="1661" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSZPhswZ61kl3Id15Ar5xGSQhMHcH6oUNrptjEiVORB65Hq5C-ieyePuK1hlv1TxWhepYZ3xklyr5CaG3OGlzOcdslQURzBwO7bJVA_c2ZTINz8T4O4jLvy_0QS7BjHigpokoTHs68g_YjyZL_iHQhamJ3R0_HCYJG_18WoX-sE-AIVYaW69AfAg07jQ/s600/IMG20220708085016.jpg"/></a></div>
Zgodnie z wyznaczonym szlakiem, następny obiekt to <a href="https://museen.nuernberg.de/memorium-nuernberger-prozesse">Muzeum Procesu Norymberskiego</a>. Znajduje się ono w kompleksie Justizpalast/Pałac Sprawiedliwości przy ulicy Fürckiej (prawda, że ładnie przełożyłem nazwę tej ulicy? 😉) Trzeba odjechać z półtora kilometra od centrum w kierunku zachodnim, właśnie w kierunku Fürth. Kompleks to też taki kamienny kolos, który robi przytłaczające wrażenie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA1pvOal50msmlMFruMExssHM0qAVNwbDCIqx1EG77ge-hLhj-2Ni3YiUfR8HVWlHdG9bk9faUUN2u1C1DgF-zfu2PFA603Wuq7JZavpfDyAtk_RKd1_GBbBoXBYffS__iqs6Qo0W1K0aVPHZuST_lznv82Bi_zNKRDpDlzcpFHCnpHGoS7Bmjdznyyg/s3072/IMG20220708092418.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA1pvOal50msmlMFruMExssHM0qAVNwbDCIqx1EG77ge-hLhj-2Ni3YiUfR8HVWlHdG9bk9faUUN2u1C1DgF-zfu2PFA603Wuq7JZavpfDyAtk_RKd1_GBbBoXBYffS__iqs6Qo0W1K0aVPHZuST_lznv82Bi_zNKRDpDlzcpFHCnpHGoS7Bmjdznyyg/s600/IMG20220708092418.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4NT7e0AMNVWIXn-v8GFooO4iUPO7TgHQsQtNFGTmM7dS43Y7317LTQlkBoMlnZHVRiIRKdIqqh5dzJKuIiDXkbatuUzTVn_Bt_jxBDH0b7kbB2GFIB7GrCSLlNCSebjuoYqISJC2fLl_BkOBnOdRjSJUKSpJmqXY_aJbHPlWTVfa6OoeOKtHD5BXGVw/s3072/IMG20220708092713.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4NT7e0AMNVWIXn-v8GFooO4iUPO7TgHQsQtNFGTmM7dS43Y7317LTQlkBoMlnZHVRiIRKdIqqh5dzJKuIiDXkbatuUzTVn_Bt_jxBDH0b7kbB2GFIB7GrCSLlNCSebjuoYqISJC2fLl_BkOBnOdRjSJUKSpJmqXY_aJbHPlWTVfa6OoeOKtHD5BXGVw/s600/IMG20220708092713.jpg"/></a></div>Tutaj taka sytuacja: podchodzi do mnie starszy jegomość i, co rzadko się zdarza w Niemczech, pyta skąd i dokąd jadę (tak, w Niemczech naprawdę rzadko ktoś o to pyta). Najpierw oczywiście po niemiecku, a potem widząc, że tak średnio mi to odpowiadanie idzie, przechodzimy na angielski. I że skoro taka daleka trasa, to pewnie musi być ciężko i tak dalej. Mówi, żebym się nie przejmował niemieckim, skoro dobrze mówię po angielsku. Jego żona była Polką, dlatego on gada tak po polsku, jak ja po niemiecku. Czy zwiedzałem muzeum? Nie, nie zwiedzałem. Bo co bym zrobił z rowerem i ile dodatkowych godzin musiałoby to potrwać? Nie taki jest cel mojej wyprawy. Pożegnaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze i życzyliśmy sobie najlepszego.<br><br>
Wyjeżdżam z Norymbergi, która w płynny sposób przechodzi w sąsiednią tkankę miejską, czyli Fürth. Kiedy człowiek tak jedzie i macha tymi nogami, to różne głupoty przychodzą mu do głowy. Zastanawiam się na przykład, skąd się wzięło śląskie określenie: „jadymy furt” i czy ma ono jakieś konotacje z nazwą tego miasta? Jeśli ktoś z was wie, niech podpowie w komentarzu.<br><br>
Dobry szlak to i dobre parametry etapu. Po wyjechaniu z aglomeracji trasa jest czasem szutrowa, czasem jakiś krzywy asfalt, ale prawdziwie dobra droga zaczyna się dopiero gdzieś na wysokości Ammerndorfu, czyli wzgórza fotowoltaiki, które wrzuciłem od razu na socjale, bo wygląda co najmniej osobliwie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB2sjOEPoIpybKHNjkY1XCO17lDLBGGSissPkGSNz6eNT8tdQNKkIeHfU9SahoM7SynY7Cwu0OeMT51CNx8vNkzo0-maId-XEC0CxyTZmlPB0bHTOxNtmpRqz0CIGmCZI3WS5Uf0q2CJy63_OBAM4Px-GseLDPODWGnpbYpSh74oAH1IaCpDtYdo9fXw/s3072/IMG20220708122859.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB2sjOEPoIpybKHNjkY1XCO17lDLBGGSissPkGSNz6eNT8tdQNKkIeHfU9SahoM7SynY7Cwu0OeMT51CNx8vNkzo0-maId-XEC0CxyTZmlPB0bHTOxNtmpRqz0CIGmCZI3WS5Uf0q2CJy63_OBAM4Px-GseLDPODWGnpbYpSh74oAH1IaCpDtYdo9fXw/s600/IMG20220708122859.jpg"/></a></div>Do tego jest idealna pogoda, temperatura i przede wszystkim jak na razie płaski teren. Jedyne utrudnienie to wiatr w twarz, który wieje w sposób ciągły od wczoraj na poziomie 5-6 m/s, więc nie ma szału, jeśli chodzi o rozpędzanie się. No ale mam szansę tym razem po raz pierwszy o 13:00 mieć za sobą więcej, niż 30 km.<br>
Haha! Nie ma lekko. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy, asfalt też. Nawet w Niemczech się zdarzają takie numery, jak ten za Grosshabersdorfem.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkmK4QxVD4WQnZj5q-FSqorP97mmV_3QJsixVnG_6WYqTSeIF17CTFuIEsGxmwuww2yhBtgZSV6g_a5GJxaLmh9OYL5xMZKl-TlpPT8gwH5hh5OquU88NjVlCW4e3JzXYBt-rlYAzvMmaHu2W9XlS2na3_3ujGlI7yEuG0G6H76irq2XgvtUScSnX__g/s3072/IMG20220708131000.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkmK4QxVD4WQnZj5q-FSqorP97mmV_3QJsixVnG_6WYqTSeIF17CTFuIEsGxmwuww2yhBtgZSV6g_a5GJxaLmh9OYL5xMZKl-TlpPT8gwH5hh5OquU88NjVlCW4e3JzXYBt-rlYAzvMmaHu2W9XlS2na3_3ujGlI7yEuG0G6H76irq2XgvtUScSnX__g/s600/IMG20220708131000.jpg"/></a></div>
Co ciekawe, jadąc po Niemczech człowiek może w ogóle nie dowiedzieć się, jaką trasą rowerową podąża. Na ten przykład okazuje się, że to <a href="https://www.paneuropa-radweg.de/default.asp?SID=XLXX&setLang=1&lang=en">Paneuropa radweg</a> (czyli na nasze: Paneuropejska Droga Rowerowa), która prowadzi z Paryża do Pragi czeskiej. Miło, a zarazem lipa, jeśli chodzi o oznakowanie: mijasz tylko takie purytańskie, nic nie mówiące znaki trasy rowerowej i tyle. Myślałem, że te w Austrii, które <a href="/search/label/Alpe%20Adria%202021">mijałem w ubiegłym roku</a> są lakoniczne, a tymczasem Niemcy zdecydowanie ich przebijają.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC7hNlSTm4DHYtajKkjcRm-5Y6RmJlndhm9L5TGtjzFiTXDq_aMGKj-d4NVKYSa6Rv0ZXVTQ3ZxSCfp3h6V4rQ-ywLSzGr5WNN7MR3rfA1_RdDq2LeQLMg4q3zNu1YgmWkROJys9t2gkDJ9r1xKE-3CFn5NQdgkYqwEGkkgtE4wqU26GPccnWc_Hhusw/s3072/IMG20220708155855.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC7hNlSTm4DHYtajKkjcRm-5Y6RmJlndhm9L5TGtjzFiTXDq_aMGKj-d4NVKYSa6Rv0ZXVTQ3ZxSCfp3h6V4rQ-ywLSzGr5WNN7MR3rfA1_RdDq2LeQLMg4q3zNu1YgmWkROJys9t2gkDJ9r1xKE-3CFn5NQdgkYqwEGkkgtE4wqU26GPccnWc_Hhusw/s600/IMG20220708155855.jpg"/></a></div>
Dalej za miejscowością Dietenhoffen droga zaczyna się coraz bardziej piąć pod górę i nie jest już tak przyjemnie jak przedtem. Muszę przebić się przez wzgórza <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Frankenh%C3%B6he">Frankenhöhe</a>. Dziś wokół sielskie widoki: łąki, pola, pastwiska, lasy i duże odległości między wsiami. Kiedy jest upał, to pewnie krowskie muchy tną tu jak dzikie. Dziś mam szczęście z temperaturą i nawet nie muszę używać repelentu. Jadę sobie w kurtce i długich spodniach, bo dodatkowo cały czas wieje, co potęguje uczucie chłodu.<br>
Kulminację podjazdu osiągam we wsi Neustetten na poziomie około 540 m. Tu ostatecznie decyduję się na rezygnację z kierunku Schwäbisch Hall – Stuttgart, co miałem pierwotnie w planach, bo po pierwsze w tym drugim nie zastanę na miejscu kolegi Sławka, do którego miałem nadzieję zawitać w trasie, a po drugie oszczędzi mi to i kilometrów, i podjazdów – czyli finalnie całkiem sporo czasu. Wiem, <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Schw%C3%A4bisch_Hall">Schwäbisch Hall</a> z jego spadzistymi dachami i przełomem rzeki Kocher to perełka. Jednak ryzyko nieukończenia trasy w zakładanym czasie jest nadal bardzo wysokie, dlatego odbijam ze szlaku Pan Europa bardziej na północ, to znaczy zmieniam azymut ze Stuttgartu na Heilbronn.<br><br>
Dziś nie ma co liczyć na wylany pot, taki jak kilka dni temu w Czechach, bo temperatura nadal nie jest wysoka – może 20-21 stopni, nie więcej. Nadal wieje północno-zachodni silny wiatr, który w moim przypadku dosyć konkretnie przeszkadza. Do Oberdachstetten prowadzi stara betonowa droga, cały czas lekko pod górę. Jest już dobrze po szesnastej, kiedy znajduje sobie ławeczkę w szczerym polu przy ścieżce i postanawiam ugotować zupkę, bo żołądek woła jeść. Lepiej, żeby okoliczni wieśniacy tego wołania nie słyszeli 😉<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRjuypEZvtYaXxhPB8EdjTqHJvyACz_C6w_wecRBpn82q5xv8x3xTYXld0rO1Xi8royyPZr6cSJeqz704iUE9SL6_KQ3eoW9c7V7QhM78gd4a88_GwVTQfuOyFvE4l7r7ZwhuRTIpW6vUu2piNz3DsDD3HHkcwc0Q384xXxZl-Nv5FBiZ4AnTl2OtcKw/s3072/IMG20220708164631.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRjuypEZvtYaXxhPB8EdjTqHJvyACz_C6w_wecRBpn82q5xv8x3xTYXld0rO1Xi8royyPZr6cSJeqz704iUE9SL6_KQ3eoW9c7V7QhM78gd4a88_GwVTQfuOyFvE4l7r7ZwhuRTIpW6vUu2piNz3DsDD3HHkcwc0Q384xXxZl-Nv5FBiZ4AnTl2OtcKw/s600/IMG20220708164631.jpg"/></a></div>
Potem, gdy dojeżdżam do małej wioski Windelsbach, okazuje się, że dalszy odcinek drogi jest w remoncie i objazd prowadzi jakimiś dziwnymi spadami, które nie są mi do niczego potrzebne i tylko wydłużą trasę. Zamiast tego skręcam w lewo, a nie w prawo. Finalnie wychodzę na tym znacznie lepiej, bo mimo, że omijam ostatnie sensowne miasteczko Rothenburg ob der Tauber, to rozwijam znacznie lepszą prędkość niż dotychczas. Czeka mnie jeszcze dosyć długi ale łagodny podjazd, następnie szybki zjazd w dół opłotkami miasta.<br>
Jadę sobie teraz polną drogą tuż obok olbrzymich wiatraków. One zawsze wywołują we mnie ciarki na plecach, kiedy przecinam płaszczyznę ruchu ich łopat. Przynajmniej na rowerze. Jedziesz sobie pustym asfaltem, nikogo wokół i tylko świst przelatujących śmigieł, niemal nad głową. Co by było, gdyby jedno z nich akurat pękło i poleciało na ciebie? A potem jeszcze miejsce, w którym inny wiatrak na asfalcie zostawia całkiem spory cień, bo zachodzące słońce akurat jest po przeciwnej stronie. Najmniej przyjemny jest moment, kiedy cień łopaty dopada cię na asfalcie. Widzisz, jak się zbliża z ogromną prędkością. Co kilka sekund czujesz, jakby jakiś duch miał w ciebie uderzyć. Brrr…<br><br>
Tak się tym duchem technologii przejąłem, że ani spostrzegłem, kiedy skończyła się Bawaria i znalazłem się w Szwabii. Znów żadnych oznaczeń, tylko te wiatraki. Wreszcie, przed samą dziewiątą wieczorem docieram na <a href="https://www.campingfreunde-rotamsee.de/">kemping w Rot am See</a>. Mały, z super przyjemną, rodzinną atmosferą. Ognisko, gitara, te sprawy. Polecam, na razie najlepszy kemping na trasie!
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95851269&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/niezy-bayern-czyli-przez-gotycko.html">◀️ niezły Bayern, czyli przez gotycko-renesansowy Amberg do Norymbergi
</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/niemiecki-zalew-niekoniecznie-dobrego.html">niemiecki zalew (niekoniecznie) dobrego piwa… ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com174585 Rot am See, Niemcy49.2520196 10.024670220.941785763821152 -25.1315798 77.56225343617885 45.1809202tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-17856567290422328422022-07-07T23:31:00.094+02:002022-12-09T23:49:31.242+01:00niezły Bayern, czyli przez gotycko-renesansowy Amberg do Norymbergi<div>Siódmy dzień wyprawy zaczął się wcześnie, ale pochmurno. Na szczęście nie padało. Spakowałem się i już przed wpół do ósmą byłem gotów do wyjazdu. Temperatura daleka od dwudziestu kresek, więc tym razem musiałem się cieplej ubrać. Kurtka, długie spodnie i na wszelki wypadek bluza z długim rękawem pod ręką w przedniej sakwie – podstawa.</div>
<a name='more'></a>
<br>Od tego roku duży wór z namiotem, śpiworem i materacem wożę z tyłu już nie wzdłuż roweru, ale w poprzek. Ma to swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Dodatnim na pewno jest to, że wór, który mocuję pasami parcianymi do bagażnika, nie jest już w stanie zsunąć się do tyłu podczas jazdy i nie trzeba cały czas pilnować, czy jeszcze ze mną jedzie albo czy nie blokuje koła. Z tyłu, tak samo jak wcześniej, da się podczepić czerwoną lampkę dla bezpieczeństwa a na górze w słoneczne dni ładować solar. Z tym nie ma problemu. Jedynym kłopotem i wadą jest to, że w układzie poprzecznym wór blokuje dostęp do tylnych sakw i chcąc się do nich dostać, za każdym razem trzeba go zdjąć, a to bywa i niewygodne, i czasochłonne.<br>
Trzeba więc nieco zmienić podejście do pakowania: odtąd to przednie, a nie tylne sakwy stanowią dla mnie podstawowy bagaż podręczny. I dobrze. W ubiegłych latach aż kusiło mnie, by przód nadmiernie pakować, przez co traciłem na sterowności przedniego koła. A obecnie? Obecnie mam z jednej strony sakwę z odzieżą rowerową, a z drugiej bagaż podręczny w szerokim znaczeniu tego słowa, bo sakwa przednia wbrew pozorom jest bardzo pojemna! Oczywiście między ciuchami wożę też mniejsze, a potrzebne podczas jazdy, power banki. Odzież zapewnia im odpowiednią amortyzację i zabezpieczenie przed ocieraniem się, a zatem również przed przyspieszonym niszczeniem.<br><br>
Ale rozgadałem się, wróćmy do trasy. Pierwsze kilometry mijają mi na wydzielonej ścieżce rowerowej wzdłuż landessztrassy, na której panuje o tej porze wzmożony ruch. Jest ósma rano, ludzie gnają do pracy, to ta pora. Przejeżdżam obok silnie zdegradowanych terenów przetwórczych, związanych z pobliską kopalnią <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaolin">kaolinu</a>. W Hirschau skręcam w boczną drogę, która prowadzi obok ośrodka wypoczynkowego <a href="https://www.montekaolino.eu/">Monte Kaolino</a>. Tak, nawet tutaj ten silnie uprzemysłowiony teren Niemcy potrafili przekuć w atrakcję: całoroczny stok narciarski, gdzie nie ma sztucznie naśnieżanego stoku, ale nietopiący się, całkiem biały piasek kaolinowy.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJHSJEwBEon2RUovJSkdC8WNxPBEAznrOZI0oBh1do_BCmA31orP5CiYrKZkIAjOCu3TD-dq2wKPvb7FbZ8XKqoPBdlfYcG8h6A9XWGvECcEcC6PnIJ7eoWU-h5SiSoR1TvX58Lo8s9LuZtStfwKu0UXrNsYCaIQkmAxQVKwLiFexZSSJ82uupoCWqw/s3072/IMG20220707081029.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJHSJEwBEon2RUovJSkdC8WNxPBEAznrOZI0oBh1do_BCmA31orP5CiYrKZkIAjOCu3TD-dq2wKPvb7FbZ8XKqoPBdlfYcG8h6A9XWGvECcEcC6PnIJ7eoWU-h5SiSoR1TvX58Lo8s9LuZtStfwKu0UXrNsYCaIQkmAxQVKwLiFexZSSJ82uupoCWqw/s600/IMG20220707081029.jpg"/></a></div>Słowem wyjaśnienia: kaolin to glinka porcelanowa, skała stosowana przede wszystkim do produkcji porcelany. Jest on „tłusty” w dotyku, przez co w formie sproszkowanej znakomicie nadaje się m.in. do ślizgania na nartach. Oczywiście po takim dniu białego szaleństwa narty pewnie trzeba dobrze umyć, niemniej atrakcja jest dostępna przez cały rok, więc raczej warto.<br><br>
Jadę dalej. Po drodze mijam wioskę, która właśnie oczekuje na odbiór odpadów. Bawaria, niemiecka precyzja! Mieszkańcy ustawiają kubły jak w wojsku.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQhpYmwttW5-icXbcDYvmQtvFbRuanV-AFXKPXh12xWir9U9a0T8MOrJrKmadAOFmBI1SCwEtmCTw6HCKVBcsFDz1_lgNzoSm7sMfYtxLkoiYiQ1DeQ6av-W0vzxabtDxEvB4hpQda8hyvyXsEajRakbFdk3tJijNrs5bBS7KHeUfbs997oSU0AiD3rQ/s3072/IMG20220707080650.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQhpYmwttW5-icXbcDYvmQtvFbRuanV-AFXKPXh12xWir9U9a0T8MOrJrKmadAOFmBI1SCwEtmCTw6HCKVBcsFDz1_lgNzoSm7sMfYtxLkoiYiQ1DeQ6av-W0vzxabtDxEvB4hpQda8hyvyXsEajRakbFdk3tJijNrs5bBS7KHeUfbs997oSU0AiD3rQ/s600/IMG20220707080650.jpg"/></a></div>Wszystko jest uzgodnione i dopracowane w szczegółach. Wspinam się coraz wyżej na ponad 500 metrów, potem zjeżdżam w dół. W Lintach okazuje się, że droga, którą miałem jechać, jest w remoncie. Najpierw sprawdzam, czy czasami nie przejadę. Ale nieee, przecież to Bundesrepublika. Tutaj jak pisze, że nie można, to nie można. Droga rozkopana tak konkretnie, że nawet pieszy się nie prześliźnie. Wracam zatem na objazd i… znów jest pod górę. Nie ma lekko. Ze wzgórz w okolicach Aschach trafia mi się bardzo ładny widok na pobliskie Raigering, czyli już dosłownie przedmieścia Ambergu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl5wE0n6v0kaSekiF5tadzyTd68xD18YfVag_JmHPi1jukS6d_jRB0F-azt6UFzj1Ru-X7x3Moe-leFE_kDUtyiO8uS1l_m7W0-xD5shXky-krmwZtuI0K11rCBg3ueHjVCLtA0R-IQcuX-f-3Rcqx5Z7o7xydrMuSbcEvyHXVAufZwF4cxNFVPzfGpQ/s3072/IMG20220707091339.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl5wE0n6v0kaSekiF5tadzyTd68xD18YfVag_JmHPi1jukS6d_jRB0F-azt6UFzj1Ru-X7x3Moe-leFE_kDUtyiO8uS1l_m7W0-xD5shXky-krmwZtuI0K11rCBg3ueHjVCLtA0R-IQcuX-f-3Rcqx5Z7o7xydrMuSbcEvyHXVAufZwF4cxNFVPzfGpQ/s600/IMG20220707091339.jpg"/></a></div>Do Raigering zjeżdżam w dół dość szybko i zatrzymuję się przy – jak mi się wówczas wydawało – nieczynnej jeszcze, włoskiej restauracji, by skorzystać z ławy i stolika, i wreszcie zjeść śniadanie.<br>
Kiedy mam już wyciągniętą kuchenkę, sztućce, ścierki, talerzyk itp. dojeżdża samochodem szef, jak sądzę Włoch i patrzy na mnie z zaciekawieniem. Muszę chyba wyglądać na strudzonego wędrowca, bo po krótkim pytaniu czy mogę, bez mrugnięcia okiem się zgadza i mogę sobie na spokojnie dokończyć posiłek.<br><br>
Godzinę później ruszam w dalszą drogę. Dojazd do centrum <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Amberg">Ambergu</a> to już czysta formalność. To jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Europie, wymieniane już w dokumentach z XI wieku. Widziałem kiedyś w telewizji Planete+ program Niemcy z lotu ptaka, w którym przedstawiane były wybrane miasta Bawarii i Amberg pokazano jako zdecydowanie warte uwagi. Potwierdzam, nie było w tym przesady. <br>
Najpierw odwiedzam Rynek z Bazyliką św. Marcina i misternie zdobionym budynkiem ratusza.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWyl7cbtYCLaHPytfgHuuc0GXl1249dpk7Y_ZMoRqjV2XKgc9X6ZL7beK3cGthZ5PbvgPM3FaCaur4LXYonDMLC5EXinW3_abIXSgtlnj_wYRle9iKEihE-Sl54Ew0zk_m0MLtaNVCO0WPlPzHzxcmaodG_FkfRAe5w8Ox2FbrwevL39c7xFOm006kyQ/s3072/IMG20220707111444.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1888" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWyl7cbtYCLaHPytfgHuuc0GXl1249dpk7Y_ZMoRqjV2XKgc9X6ZL7beK3cGthZ5PbvgPM3FaCaur4LXYonDMLC5EXinW3_abIXSgtlnj_wYRle9iKEihE-Sl54Ew0zk_m0MLtaNVCO0WPlPzHzxcmaodG_FkfRAe5w8Ox2FbrwevL39c7xFOm006kyQ/s600/IMG20220707111444.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT2r0ygtR8HBS7AAlONixdv2Y8j9kgcPMsALPyqtytmd-yooRToXRTU-UiTvT7XpzSnx7LpWigfpHbnEcRQCU2s1v5b4mmSXgBdEoYAGNhNCB2WtODnIuqV9DyjQNG8t7jA-R9_fpede_Z_yZBOD__J4fG1IW1YYmdps117lu3HVM6HOQpf5Elu34IEg/s3072/IMG20220707111605.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1924" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT2r0ygtR8HBS7AAlONixdv2Y8j9kgcPMsALPyqtytmd-yooRToXRTU-UiTvT7XpzSnx7LpWigfpHbnEcRQCU2s1v5b4mmSXgBdEoYAGNhNCB2WtODnIuqV9DyjQNG8t7jA-R9_fpede_Z_yZBOD__J4fG1IW1YYmdps117lu3HVM6HOQpf5Elu34IEg/s600/IMG20220707111605.jpg"/></a></div>Następnie jadę pod reprezentacyjne Stadtbrille, czyli bramę rzeczną nad Vils. Jej mury obejmują rzekę dwoma łukami. Jeden z filarów stoi w wodzie, tak że (patrząc pod odpowiednim kątem) dwa łuki z odbiciem w wodzie uzupełniają się, tworząc położone obok siebie kręgi przypominające okulary. Od nich pochodzi potoczna nazwa. Tego niestety nie widać na moim zdjęciu, ale musicie mi uwierzyć na słowo albo <a href="https://www.google.com/search?q=stadtbrille">poszukać w necie innych zdjęć</a>.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSsicUv2ynfOAiSU9chZxQWC8DMkBibZ-GCOE0QbL2jtP22PejZMr8qrJAwXbC1sIn4REcGHsDfkYInUCD4VCjD-ky954xALWVkd0RzQVzeIsGhv6mYT7i1IIq5asKWHg15JMwKr8aXbw3gutKVbptSlGSJbbjoHGO7A5CAxOBNC9Uu-BLIGvHu9EVbg/s3072/IMG20220707112314.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1928" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSsicUv2ynfOAiSU9chZxQWC8DMkBibZ-GCOE0QbL2jtP22PejZMr8qrJAwXbC1sIn4REcGHsDfkYInUCD4VCjD-ky954xALWVkd0RzQVzeIsGhv6mYT7i1IIq5asKWHg15JMwKr8aXbw3gutKVbptSlGSJbbjoHGO7A5CAxOBNC9Uu-BLIGvHu9EVbg/s600/IMG20220707112314.jpg"/></a></div>
Wracam pod Nabburger Tor, renesansową bramę wjazdową do miasta, którą wcześniej minąłem, wjeżdżając do centrum. Stanowi ona część murów obronnych i jest najnowocześniejszą w całym ciągu fortyfikacji miejskich. W parku, z którego robię zdjęcie, łapie mnie deszcz, więc zaraz zwijam się i ewakuuję do przejścia dla pieszych, znajdującego się pod samą bramą.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7zj7LAZ-uFv6m-9vEwf1bQlLeveuUnQldYcaa19byYFNNKVxwuTi6QP2ByNmKruR-XgBaqnbXwYRxOFAN-VPvSVFNg0OJMbr82zW_hSCkq0mmSilODjMFF5ZfzAlxxp-ZQ0F1JjT3poCsDQHQgJkPC6bwcUszwEHlLTOCqAXyTHBabJ2_PMoLioZ28w/s3072/IMG20220707113119.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1953" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7zj7LAZ-uFv6m-9vEwf1bQlLeveuUnQldYcaa19byYFNNKVxwuTi6QP2ByNmKruR-XgBaqnbXwYRxOFAN-VPvSVFNg0OJMbr82zW_hSCkq0mmSilODjMFF5ZfzAlxxp-ZQ0F1JjT3poCsDQHQgJkPC6bwcUszwEHlLTOCqAXyTHBabJ2_PMoLioZ28w/s600/IMG20220707113119.jpg"/></a></div>Mieszczę się tam z całym dobytkiem, ale zajmuję sporo miejsca, więc przechodzący piesi patrzą na mnie bykiem. No nic, trudno. Na szczęście po kwadransie znów jest sucho i mogę ruszyć dalej.<br><br>
Zobaczyłem już, co było do zobaczenia, więc trasą rowerową wydostaję się z miasta. Podążam idealnie w kierunku zachodnim i nawet nie zauważam, kiedy mija mi pierwsze sześć kilometrów. Ale potem już zauważam, bo zaczyna się robić konkretnie pod górkę. Na kolejnych pięciu kilometrach podnoszę się o jakieś 120 metrów, bo niepostrzeżenie zaczęła się <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Wy%C5%BCyna_Franko%C5%84ska">Wyżyna Frankońska</a>. Zaczyna srogo padać, ale jakimś cudem, koło Illschwang, udaje mi się znaleźć akurat, jakże niewielką 😛 wiatę na rower i znów uchodzę na sucho z tej imprezy.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HT6GA06X__wPfO9P5tpLzR1IbNXRT0Z7LY-jA5ndb8Uy-Z_OuVv7UYSj_En6rK9neKMGXqUvRFSRpobOEdhU_VU98EWK9ixAI98MOmfEmuon7fetrCv1aDGRj9coai4LyJxXm3q9ywgAAlL37sC4XOXPoFS1i8oelRnyLl9wbdXEPr6YXSgj79EmuA/s3072/IMG20220707135557.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HT6GA06X__wPfO9P5tpLzR1IbNXRT0Z7LY-jA5ndb8Uy-Z_OuVv7UYSj_En6rK9neKMGXqUvRFSRpobOEdhU_VU98EWK9ixAI98MOmfEmuon7fetrCv1aDGRj9coai4LyJxXm3q9ywgAAlL37sC4XOXPoFS1i8oelRnyLl9wbdXEPr6YXSgj79EmuA/s600/IMG20220707135557.jpg"/></a></div>Postój trwa raptem jakiś kwadrans, ale jeśli zliczyć je razem, mam za sobą raptem niecałe czterdzieści kilometrów a jest już czternasta. Kiepsko. Zwijam się i jadę dalej. <br>
Znów jest pod górę. Na kolejnym 1,5 km zaliczam prawie osiemdziesięciometrowy podjazd i poziom 580 metrów, który okazuje się najwyższym tego dnia. Na tym jednak nie koniec. Kolejny podjazd, kolejna wioska i tak dalej. W pewnym momencie ślad każe mi zjechać w lewo z asfaltu i szutrem drzeć pod górkę. Na domiar złego z nieba urywają się kolejne hektolitry wody i tym razem nie za bardzo jest się nawet gdzie schować. Mam na szczęście na sobie kurtkę nieprzemakalną i jakoś daję radę. Kurtkę się strzepie, bandanę wymieni na suchą, a spodenki wyschną najszybciej. Jest okej.<br><br>
Kończąc szutrową przeprawę, osiągam ostatnie tego dnia przewyższenie przed wzgórzem o dźwięcznej nazwie Zant. Nie robię zdjęć, żeby nie zamoczyć telefonu i futerału. Nagrodą jest teraz szybki zjazd, jakieś 130 metrów w dół na zaledwie 1,5 km, ale potem równie gładko, bo nadal cały czas lekko w dół na kolejnych piętnastu kilometrach. Z radością nadrabiam kiepskie czasy z początku dnia. Docieram do doliny rzeki Pegnitz i tu naprawdę płaskim terenem gnam ile sił, by zniwelować straty na średniej dziennej. Nie jest mi dane za szybko dotrzeć do centrum Norymbergi, bo dosłownie na przedmieściach łapie mnie kolejna ulewa. Tym razem bezczelnie chowam się pod zadaszeniem dla kampera na jakimś osiedlu domków.<br>
No właśnie: kampery. Wiele się w dobie covidu mówiło w Polsce o tym, że nadszedł boom na kampery. Polacy ruszyli masowo do wypożyczalni i ten rodzaj wypoczynku nabiera u nas rumieńców. A co zrobili Niemcy? Ano nie wypożyczyli, tylko kupili. Tutaj dosłownie na każdym osiedlu, na każdej bocznej drodze stoi kamper koło kampera. Tego jest naprawdę masa! Już nie wystarczy BMW, jakiś ścigacz, małe autko dla żony. Kolejnym nabytkiem jest kamper.<br><br>
Tymczasem deszcz przechodzi na dobre, a ja na spokojnie, wolnym tempem kulam się wzdłuż terenów sportowo-rekreacyjnych Norymbergi na <a href="https://www.knauscamp.de/nuernberg.html">kemping Knausa</a>. Dziś nie udało się zrobić dystansu trzycyfrowego, ale pogoda i teren skutecznie mi to uniemożliwiły. Jakimś cudem udaje mi się dotrzeć na kemp przed zamknięciem lokalnej restauracji, więc kupuję sobie jeszcze browary na dobranoc. Nie ma tłoku – wybieram dogodne miejsce i zabieram się za rozstawianie namiotu. Nie pada i nie powinno już padać, to czego mi więcej potrzeba?
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95757875&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/dalej-na-zachod-az-czech-zabraknie.html">◀️ dalej na zachód, aż Czech zabraknie</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/wiatraki-straszyda-na-krawedzi-bawarii.html">wiatraki-straszydła na krawędzi Bawarii ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Norymberga, Niemcy49.4521018 11.076665421.141867963821156 -24.0795846 77.762335636178847 46.232915399999996tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-7215484743250805572022-07-06T22:46:00.046+02:002022-12-08T23:16:52.267+01:00dalej na zachód, aż Czech zabraknie<div>Nocowanie w lesie jest fajne. Tej nocy miałem rzadką okazję wsłuchać się w takie przedziwne nagłe pluski dochodzące ze stawu. Niejeden pewnie by się przestraszył, a ja pamiętałem, jak wieczorem, kiedy brałem kąpiel w stawie, w ten sposób właśnie dzikie kaczki wzbijały się do lotu z lustra wody. Trwało to z przerwami praktycznie całą noc, budząc mnie co jakiś czas w całkowitej ciemności. Ale bez obaw. Raczej przysłuchiwałem się temu z ciekawością, jako zjawisku dla mnie na wskroś niecodziennemu.</div>
<a name='more'></a>
<br>Miałem jeszcze świeżo w pamięci nocowanie w okolicach Parku Stobrawskiego, kiedy w czerwcu wracałem z kajaków i rozbiłem sobie namiot w leśnej kwaterze w ramach programu „Zanocuj w lesie”. Wówczas, w środku nocy, szerokim echem niosło się szczekanie, jak mi się wówczas wydawało, lisa. Później sprawdziłem w internecie i ponad wszelką wątpliwość takie dźwięki pochodziły od sarny. Mam to w głowie do dziś: echo tego szczekania niosło się kilometrami po czystym sosnowym lesie. Coś niesamowitego, aż ciarki biegły po plecach!<br><br>
Ja tymczasem pozbierałem się i już koło ósmej byłem już w drodze. Na śniadanie zatrzymałem się w pobliskim Stańkowie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQFIgAmQ9zvwjeRcrvzgecEhrp_jAtRaOzE9X2JYnThcUp3_zQTcxiDWATgpAKfQosgmq2PlbzcGKP6c9qctIVvf_5x9Wge-x_EetGkfJYDrdGwvKQS00IwWa1sh8t6g05uSxt5VDfn6Cz1ARKygUaByPi1Jsq5_oODsrL753suK5jwIjzli4SWosj-w/s3072/IMG20220706090926.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQFIgAmQ9zvwjeRcrvzgecEhrp_jAtRaOzE9X2JYnThcUp3_zQTcxiDWATgpAKfQosgmq2PlbzcGKP6c9qctIVvf_5x9Wge-x_EetGkfJYDrdGwvKQS00IwWa1sh8t6g05uSxt5VDfn6Cz1ARKygUaByPi1Jsq5_oODsrL753suK5jwIjzli4SWosj-w/s600/IMG20220706090926.jpg"/></a></div>
Podejrzane wydało mi się to, że bez wielkiego problemu mogłem mościć się przy stoliku na zewnątrz restauracji na rynku i nikt mnie stamtąd nie przeganiał. Na drzwiach tylko kartka: dziś nieczynne. Przywykłem już, że w Czechach całkiem sporo jest lokali, sklepów czy domów całkowicie opuszczonych. Ale ta akurat restauracja wyglądała na czynną – parasole w miarę nowe, elewacja odświeżona. Myślę sobie: co jest? Mamy przecież środę, środek tygodnia, godziny robocze, a im tutaj najzwyczajniej nie chce się robić.<br>
Z pomocą przyszedł mi internet. Wczoraj, choć tego zupełnie nie zauważyłem, Czesi świętowali dzień Cyryla i Metodego. Dziś zaś przypada rocznica stracenia Jana Husa. Obydwa są świętami państwowymi, ustawowo wolnymi od pracy. Jasne że tak! Czy może być w husyckim kraju coś ważniejszego niż dzień Husa? Na szczęście, jak na liberalny kraj przystało, niektórzy przedsiębiorcy podchodzą do tego w sposób pragmatyczny. Trzeba zarobić, a jeśli inni mają wolne, to ja mam większe szanse, że wpadną właśnie do mnie!<br><br>
Za Stańkowem wskoczyłem na krajową 26-tkę. Mimo że lekko pod górę, to droga gładka jak stół, więc cisnąłem ile fabryka dała, by już za kilka chwil znaleźć się w <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Hor%C5%A1ovsk%C3%BD_T%C3%BDn">Horszowskim Tynie</a>, renesansowej perełce Przedgórza Szumawskiego. Najcenniejszym zabytkiem miasta jest położony przy głównym Placu Republiki zamek z XIII wieku, który w wieku XVI przebudowała można podówczas w Czechach rodzina Lobkowiczów (piwo ich imienia znane jest w Czechach do dziś, a nazwisko, co ciekawe, pisze się z polska, bo przez cz a nie č).<br>
Obok zamku znajduje się kościół Piotra i Pawła z wysoką, prawie czterdziestometrową wieżą, z której można podziwiać unikalne widoki na miasteczko. Polecam, warto wpaść. Ja też podziwiałem.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbz0yXFtHbD3tuAloJ1Z6gCGrDl1vV6ve0x5yG4GgP7G7vA5VTFKS8sceKbYwrtYvOTo49J1-YXfDNM0zvWaNE18l-q7_hMpcxfn2dRCJ5wZfWYnaa9JkYIduu5n2XI0SjD4BeTA1DK56RPBIN8SIfU3tk7-Zzq8oV0f-6D17pRWJ70nXGslhc7FYW3A/s3072/IMG20220706105922.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbz0yXFtHbD3tuAloJ1Z6gCGrDl1vV6ve0x5yG4GgP7G7vA5VTFKS8sceKbYwrtYvOTo49J1-YXfDNM0zvWaNE18l-q7_hMpcxfn2dRCJ5wZfWYnaa9JkYIduu5n2XI0SjD4BeTA1DK56RPBIN8SIfU3tk7-Zzq8oV0f-6D17pRWJ70nXGslhc7FYW3A/s600/IMG20220706105922.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguvGBTlf2YhTVMsQGSkZB0OpwZYVvptrZ-1Kv1qlVVdtce6QloAInoC7iXtAPgbC1l4M22YimSSHlqC0t4fZK2pMYdzYwR4JQrNSzGZc5TGSmo-tWwuMgYlTRPCd31rswAohdTMlofzmdjkRr7t_TFiGt4kvh80U711klz46UvyfHlDqY7NWWZbHkkoQ/s3072/IMG20220706110719.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguvGBTlf2YhTVMsQGSkZB0OpwZYVvptrZ-1Kv1qlVVdtce6QloAInoC7iXtAPgbC1l4M22YimSSHlqC0t4fZK2pMYdzYwR4JQrNSzGZc5TGSmo-tWwuMgYlTRPCd31rswAohdTMlofzmdjkRr7t_TFiGt4kvh80U711klz46UvyfHlDqY7NWWZbHkkoQ/s600/IMG20220706110719.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSeCEZKNcIS-Mw0pZdr2Qq8dDQU-77LA_4Papv4Rntw4TW07auGUG74Brdg9XT9E6RZxRchI1obDfDSMap-i70Siv2MoBNfDqKFZLcXCnk0Mvw7Gx-NPRUlrvy0MX0HXNcj9yDjQZe4aNx4QpBeA5MXRIR8EDBhCzFIWP4QXvvPGaK24NnjZjMyAxcIQ/s3072/IMG20220706110816.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSeCEZKNcIS-Mw0pZdr2Qq8dDQU-77LA_4Papv4Rntw4TW07auGUG74Brdg9XT9E6RZxRchI1obDfDSMap-i70Siv2MoBNfDqKFZLcXCnk0Mvw7Gx-NPRUlrvy0MX0HXNcj9yDjQZe4aNx4QpBeA5MXRIR8EDBhCzFIWP4QXvvPGaK24NnjZjMyAxcIQ/s600/IMG20220706110816.jpg"/></a></div>
Z Horszowskiego Tyna, mimo, że cały czas doliną Radbuzy, droga pnie się już coraz odważniej w górę, aż do ostatniego większego miasta, czyli Białej nad Radbuzą. Po drodze we wsi Sztitary znajduje się odnowiona kaplica św. Judy Tadeusza z początku XVIII wieku, ze zjawiskowym zegarem słonecznym i sentencją: „Która godzina, wiesz. Ale kiedy umrzesz, wie to już tylko dobry Bóg.” Zegar jest tym bardziej wartościowy, że wskazuje godziny w różnych strefach czasowych.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyLLxba9JRoAaFrd8aqh10KOJ-1Ptw8j01fHh6v9yiLGIZwjIJfuQ-QsSBHZ_JWi44B3eTNuXP4OYw0PaeCP69ICasF4l75jBiMR9aBPz1kGA7AHeG0jJrn7IRU701BgEOky0PFdtSSrt5lO-Kw7ImanzK8RLuenBIWuWNvcGS13dAt8ri0XntWuvVGQ/s3072/IMG20220706122617.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1967" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyLLxba9JRoAaFrd8aqh10KOJ-1Ptw8j01fHh6v9yiLGIZwjIJfuQ-QsSBHZ_JWi44B3eTNuXP4OYw0PaeCP69ICasF4l75jBiMR9aBPz1kGA7AHeG0jJrn7IRU701BgEOky0PFdtSSrt5lO-Kw7ImanzK8RLuenBIWuWNvcGS13dAt8ri0XntWuvVGQ/s600/IMG20220706122617.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY-F1TzLb--R3-Ci-BHFNEAGf0GBML5YxwhiysrN_ysPFjiw4aCPPulliYFGHn0Ig6y4fGBPUdM6boohuUqOpOakhztf5AE2-kFbHneW3LNs-kUf0vRYvzdPsSprDFjermDuai8AghCGbd_ElR6xJ0oZtjybKVsKS0Nrp8ZKXabZpMq2lQ1yUE3MQg8w/s3072/IMG20220706122601.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY-F1TzLb--R3-Ci-BHFNEAGf0GBML5YxwhiysrN_ysPFjiw4aCPPulliYFGHn0Ig6y4fGBPUdM6boohuUqOpOakhztf5AE2-kFbHneW3LNs-kUf0vRYvzdPsSprDFjermDuai8AghCGbd_ElR6xJ0oZtjybKVsKS0Nrp8ZKXabZpMq2lQ1yUE3MQg8w/s600/IMG20220706122601.jpg"/></a></div>
Wyjeżdżając z Białej, odsłania nam się pierwszorzędny widok na <a href="https://cs.wikipedia.org/wiki/Velk%C3%BD_Zvon">Wielki Dzwon</a>, jedną z najbardziej charakterystycznych kulminacji Czeskiego Lasu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhVaCjCPtxgImQrKjFHyQLsO4hDclsgRjzpoCYRP49X3XyJJiDZsClJVT8DGYVOMZNJSda3Hx1S1JWGKTXWZJCEiQNl0Ibrl5nLJSm6cwGnugQSx9mEcIAf9S_BpgIyxCRIp7hAEWBIR8M7W_tOIVl-anV1S7JxMBiaGzM-dmDmOkTKLQL4KapMfvLxA/s3072/IMG20220706135706.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhVaCjCPtxgImQrKjFHyQLsO4hDclsgRjzpoCYRP49X3XyJJiDZsClJVT8DGYVOMZNJSda3Hx1S1JWGKTXWZJCEiQNl0Ibrl5nLJSm6cwGnugQSx9mEcIAf9S_BpgIyxCRIp7hAEWBIR8M7W_tOIVl-anV1S7JxMBiaGzM-dmDmOkTKLQL4KapMfvLxA/s600/IMG20220706135706.jpg"/></a></div>Na szczycie znajduje się wieża radarowa i radiolokacyjna Czeskich Sił Zbrojnych. Została zbudowana w czasach zimnej wojny i nadal jest używana. Dziś mieści systemy radarowe nadzorujące lotnictwo wojskowe Czech. Mimo, że góra została jakiś czas temu udostępniona turystycznie, to sam jej szczyt nadal jest objęty nadzorem wojskowym i niedostępny dla zwiedzających.<br>
Na czterdziestym kilometrze robię sobie przerwę, by po chwili podjąć nierówną walkę z górskimi podjazdami tuż przed granicą. Leśną drogą mijam ucieleśnienie Czeskiego Lasu, czyli pierwotne ciemne bory sosnowe, które niejednego mogłyby straszyć nawet za dnia.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlndbqcbsUsQ5_y1vvPqzHzK8ArSW0AXcWS4ZpX07IqKUbixlhhHWZriAW1iZCFPPAYBRzlQZ9vaPPHBcODdlcc1p4laPIbZEA2-7JGo4oxybIvn0q9UtHc1tF03yvmR8sL_kkbKtNVOc6j2Jbf6sLGuFLGJ1vNiRr90YZknYDOpGKawx2BdKPrNIUJg/s3072/IMG20220706143303.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlndbqcbsUsQ5_y1vvPqzHzK8ArSW0AXcWS4ZpX07IqKUbixlhhHWZriAW1iZCFPPAYBRzlQZ9vaPPHBcODdlcc1p4laPIbZEA2-7JGo4oxybIvn0q9UtHc1tF03yvmR8sL_kkbKtNVOc6j2Jbf6sLGuFLGJ1vNiRr90YZknYDOpGKawx2BdKPrNIUJg/s600/IMG20220706143303.jpg"/></a></div>Wreszcie docieram do ostatniej wioski Żelezna, by po kolejnym kilometrze osiągnąć granicę Bawarii w Tillyschanz.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiew-OQcq2uxE4xKpVwlNsePRHDc3JWGUHqbilsr5FOt2Z6rUUSrQqv11L47wUVRRZj3RhabSAjUS8MqN7f0iPyASpbqq3GU-ijXmFNdq9soUySVeGsTa2yrYBpMc19zS1q63xkW9VoEgJowPIkiXCyyOFA0CcfzEzcUd30DP4swDHAG6SR9viz86PDnw/s3072/IMG20220706151007.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiew-OQcq2uxE4xKpVwlNsePRHDc3JWGUHqbilsr5FOt2Z6rUUSrQqv11L47wUVRRZj3RhabSAjUS8MqN7f0iPyASpbqq3GU-ijXmFNdq9soUySVeGsTa2yrYBpMc19zS1q63xkW9VoEgJowPIkiXCyyOFA0CcfzEzcUd30DP4swDHAG6SR9viz86PDnw/s600/IMG20220706151007.jpg"/></a></div>
Szybko przejeżdżam senne graniczne Eslarn, zatrzymując się tylko przy Netto dla uzupełnienia zapasu płynów. Dalej jadę przez Moosbach i dalej doliną rzeki Pfreimd, mocno pagórkowatym terenem, nie zawsze asfaltową drogą przez las (tu pewnie Ania przypomni sobie jej telefon do mnie w tym czasie), wzdłuż nadal czynnych młynów i innych urokliwych miejsc.<br>
Trasę kończę tego dnia na przytulnym, rodzinnym, ale prawie pustym <a href="https://www.ghv-schnaittenbach.de/">kempingu Kellerhäusl</a> w miejscowości Schnaittenbach.
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95666254&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/krajobrazy-kraju-pilznenskiego.html">◀️ krajobrazy Kraju Pilzneńskiego</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/niezy-bayern-czyli-przez-gotycko.html">niezły Bayern, czyli przez gotycko-renesansowy Amberg do Norymbergi ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com092253 Schnaittenbach, Niemcy49.543133 11.998996421.232899163821152 -23.1572536 77.85336683617885 47.155246399999996tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-62987943070949054012022-07-05T21:26:00.094+02:002022-12-08T00:30:28.781+01:00krajobrazy Kraju Pilzneńskiego<div>Po raz pierwszy na tym wyjeździe użyłem klapek na oczy, bo stwierdziłem, że należy mi się w końcu trochę więcej snu. To spowodowało, że wróciłem do życia dopiero po wpół do ósmej, zdecydowanie późno. Na zewnątrz niebo było całkowicie zachmurzone i chociaż ciepło, to bokiem przechodził jakiś deszcz. U mnie na kempingu Trhovky na szczęście było sucho.
Włączyłem ultraszybki tryb pakowania. Wczoraj nie kupiłem sobie śniadania i teraz nawet okazało się to przydatne, bo kupienie gotowca w pobliskim barze skutecznie przyspieszyło wyjazd.</div>
<a name='more'></a>
<br>Zdążyłem się już przyzwyczaić, że nocowanie na kempingu nad jeziorem w Czechach zawsze oznacza spanie dużo poniżej poziomu jazdy. Dojeżdżając na miejsce, trzeba srogo zjechać w dół, a rano z mozołem odrobić tę stratę. Nie inaczej było tym razem. Do tego musiałem jeszcze dodać podjazd od zapory Orlik na zachód.<br>
To okej, jedziemy. Kiedy już jestem z powrotem u góry, pierwsze kilka kilometrów wydaje się lekkie i przyjemne, choć muszę założyć kurtkę, bo jakoś tak chłodno jest przy większych prędkościach. Dojeżdżam sobie do punktu widokowego na Orlik o wdzięcznej nazwie <a href="https://nicelocal.cz/central-bohemian-region/restaurants/vyhled-hnizdo_orlik/">Orle Gniazdo</a> – i tam szybka kawka.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvbH7GCmedMDhfeIACn7Ik8238-G_YV0eiwwgk7SWCco7M_bi_-s75x0FPORDciCw3NfCyA8RK5LSVf6q5zxUd-Qby7qIvwyoTjqAsbviRFFA8-j1aw_N28ufdrQaOV6sXeOffsWcTOM3lytNNLkliVkApXu1g2olPL8abJTp7yZgySXDZsYXP7fQ3RA/s3072/IMG20220705105733.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvbH7GCmedMDhfeIACn7Ik8238-G_YV0eiwwgk7SWCco7M_bi_-s75x0FPORDciCw3NfCyA8RK5LSVf6q5zxUd-Qby7qIvwyoTjqAsbviRFFA8-j1aw_N28ufdrQaOV6sXeOffsWcTOM3lytNNLkliVkApXu1g2olPL8abJTp7yZgySXDZsYXP7fQ3RA/s600/IMG20220705105733.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguB3mbx2QEXNSuDF2WoxWKx5h_ogUHR527TIfdLMY0sdkif8xx9FtV9sVi_gIuDnpjCQyhF6DMRg3NXhM4WKBLFzymEmq3n3IunT0uSKd2dJ-DVeVPAG02H4vY5G2l2cHlUEVMXIdXed2Iq772KcDdM7jDxSWTFlolevbRPDWgLjIewdD7A2j1hxH4ow/s3072/IMG20220705110240.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguB3mbx2QEXNSuDF2WoxWKx5h_ogUHR527TIfdLMY0sdkif8xx9FtV9sVi_gIuDnpjCQyhF6DMRg3NXhM4WKBLFzymEmq3n3IunT0uSKd2dJ-DVeVPAG02H4vY5G2l2cHlUEVMXIdXed2Iq772KcDdM7jDxSWTFlolevbRPDWgLjIewdD7A2j1hxH4ow/s600/IMG20220705110240.jpg"/></a></div>
Jezioro przypomina trochę Żywieckie – malowniczo położone pośród niezbyt wysokich gór. Ktoś mógłby pomyśleć w Żywcu o takim punkcie widokowym z postojem na kawę, loda i co tam jeszcze, na pewno by się to sprawdziło.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXqZoSvWkVLRhKseO357DXl50l1r7h93rGBsRs_5o3aWSQUB8GEfTsYqW8kqHR2YtSz61vR87cERjgDdB65U_sVSBnQ944eK6ZircWB-NFfqUcn2ZF-UZET_aTxgvfvol3Gy6pA9c3UKsUs6LI2vGRPS8h482jaJjMynKR8-4RfeBEkDb2KD5uSy4IZw/s3072/IMG20220705111517.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXqZoSvWkVLRhKseO357DXl50l1r7h93rGBsRs_5o3aWSQUB8GEfTsYqW8kqHR2YtSz61vR87cERjgDdB65U_sVSBnQ944eK6ZircWB-NFfqUcn2ZF-UZET_aTxgvfvol3Gy6pA9c3UKsUs6LI2vGRPS8h482jaJjMynKR8-4RfeBEkDb2KD5uSy4IZw/s600/IMG20220705111517.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_5pMT0bgKeaX7I_DcUskcUYsp2QZ0aqdR3Z0pXwO-J9bLDXh9e9SULbcjH5ZG7FXXp4W0Yd8JQ-nlxbpvxd9Mn_9kYz3DzcFTjyaUzfNiJ80LqnZNXcOvdKHBzqi27p2T_UnrW_SHqE4m_AhVoEO4k7rsROndnfkUu3SiKHvtaGZJ2gNe7RO-xj1g-Q/s3072/IMG20220705111551.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_5pMT0bgKeaX7I_DcUskcUYsp2QZ0aqdR3Z0pXwO-J9bLDXh9e9SULbcjH5ZG7FXXp4W0Yd8JQ-nlxbpvxd9Mn_9kYz3DzcFTjyaUzfNiJ80LqnZNXcOvdKHBzqi27p2T_UnrW_SHqE4m_AhVoEO4k7rsROndnfkUu3SiKHvtaGZJ2gNe7RO-xj1g-Q/s600/IMG20220705111551.jpg"/></a></div>
Ja tymczasem zjeżdżam już w dół i tuż przed zaporą zaczynają się kocie łby. I bynajmniej nie kończą się one kawałek za zaporą. Droga wiedzie najpierw jeszcze bardziej w dół, a potem za zakrętem zaczyna się wznosić. I co? Nadal kocie łby, kurna! Genialnie, tym bardziej, że przecież tędy biegnie szlak rowerowy.<br>
Mimo, że podjazd jest w miarę łagodny, to ciągnie się jak zgremniała guma od majtek. Dopiero po pięciu (sic!) kilometrach wspinaczki po granitowej kostce, udaje mi się uciec w bok na asfalt, choć jednocześnie z zażenowaniem odkrywam, że główna droga też kawałek dalej przechodzi już w asfalt. Ja mam jeszcze trzy kilometry podjazdu przez przysiółki, a potem radykalne przyspieszenie na zjeździe.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd1C-ssvty52ANVnFSf8bCDAKyKezi2Kuue2kEif3au17cXSwbbrlPvGNM1CK0xX0aMqbm_m19og_vHM7nUFFnhaAWUqIonq_QaGxPGYeaWQD_X52osVZQ8Pc32161jLd9pToDguRdJS90Q_EaZ1tZqKgjc2s7qxRysuqOgg6Kuso9kNUKZOUtjPVGIA/s3072/IMG20220705140317.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd1C-ssvty52ANVnFSf8bCDAKyKezi2Kuue2kEif3au17cXSwbbrlPvGNM1CK0xX0aMqbm_m19og_vHM7nUFFnhaAWUqIonq_QaGxPGYeaWQD_X52osVZQ8Pc32161jLd9pToDguRdJS90Q_EaZ1tZqKgjc2s7qxRysuqOgg6Kuso9kNUKZOUtjPVGIA/s600/IMG20220705140317.jpg"/></a></div>
Kolejne kilometry mijają na monotonnym kręceniu to do kopca, to z kopca, jak mawiają Czesi. Daję się skusić na smażaka w <a href="https://restauraceulisaka.cz/">restuaracji u Liszaka</a> we wsi Vacikov, w zacnym rowerowym towarzystwie. Tutaj nareszcie udaje mi się rozszyfrować czeskie określenie „statek”, które nurtuje mnie od dłuższego czasu. Nie jest to żaden parowiec ani nawet lotniskowiec, tylko po prostu wiejska farma! Ciekawa konotacja, nie powiem.<br><br>
Po obiedzie przyspieszam i to nie dlatego, że mam nową energię, ale nareszcie jest dłużej z górki. Rzutem na taśmę wjeżdżam do ostatniego (z mojej perspektywy) Kraju Pilzneńskiego.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbOAWCCeiD2h6GF9YayHrflQCi4tbyaxJVue9tU_40Qox_ubkSLV9eeIoGEBcWpBvLUWn3KCQMZeSTf2nhuzNmTlDqfvntLGbYxfeqE1_4M7gFp130fQg_G9ExlNNlcyHkzR9DQqJ7_zkz2Xvwnt3aus6stz6fBN51LARe0gnZsu4iHq2GN7r_Um2P9w/s3072/IMG20220705155300.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbOAWCCeiD2h6GF9YayHrflQCi4tbyaxJVue9tU_40Qox_ubkSLV9eeIoGEBcWpBvLUWn3KCQMZeSTf2nhuzNmTlDqfvntLGbYxfeqE1_4M7gFp130fQg_G9ExlNNlcyHkzR9DQqJ7_zkz2Xvwnt3aus6stz6fBN51LARe0gnZsu4iHq2GN7r_Um2P9w/s600/IMG20220705155300.jpg"/></a></div>
Po drodze mijam ładny nowy <span title="miejsce odpoczynku rowerzystów">MOR<span> za miejscowością Stary Smolivec, który jest najwyraźniej zwieńczeniem podjazdu i znajduje się dokładnie tam, gdzie najbardziej go potrzeba, czyli na szczycie podjazdu.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXOK4_dKqUmpQjCNS9r9byk8xdXokpuGKYC3Dox08fmjEr64XlMZDchx5wW6Nq94NQCqQhTN8GL6Bs1eGzs1-dyCcNtkNKRYaRYJimIyIJsCTL8efmOPX2uCI7K9l5Wx8Dp37c8E2OTjilI0pRzIz7gr1ux_n-Kqc9q6fIVw6u2MB0TBSej5hd2NEv8Q/s3072/IMG20220705161146.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXOK4_dKqUmpQjCNS9r9byk8xdXokpuGKYC3Dox08fmjEr64XlMZDchx5wW6Nq94NQCqQhTN8GL6Bs1eGzs1-dyCcNtkNKRYaRYJimIyIJsCTL8efmOPX2uCI7K9l5Wx8Dp37c8E2OTjilI0pRzIz7gr1ux_n-Kqc9q6fIVw6u2MB0TBSej5hd2NEv8Q/s600/IMG20220705161146.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH8RWnTvGAVjJ7hPn6Mhu5vUoG5IZNTqGidbQygEHDzltiKG72Vo_uW8bSzGq-Rg66WZZi-2nmE-u9pYjKvL7XAuFH8Ix-Ar-cugdwj57oeuTSDj9RWjeoYZUmP3OwdtW3TNNgv5ePV8ryKdjlPq3FS8jd3_Qa-LMWIRfYAQu-ZXIZqw9AVtmS9mhTsg/s3072/IMG20220705164502.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH8RWnTvGAVjJ7hPn6Mhu5vUoG5IZNTqGidbQygEHDzltiKG72Vo_uW8bSzGq-Rg66WZZi-2nmE-u9pYjKvL7XAuFH8Ix-Ar-cugdwj57oeuTSDj9RWjeoYZUmP3OwdtW3TNNgv5ePV8ryKdjlPq3FS8jd3_Qa-LMWIRfYAQu-ZXIZqw9AVtmS9mhTsg/s600/IMG20220705164502.jpg"/></a></div>
Potem aż do przedmieść Nepomuka czeka mnie pięciokilometrowy zjazd o całe 150 metrów, więc nie lada gratka. W oddali widać już zamek i klasztor <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Zelen%C3%A1_Hora">Zielona Góra</a> – jedno z najstarszych miejsc związanych z Czechami, związane z osobą i kultem św. Wojciecha, który podobno tu przebywał i czynił cuda. Góra znana jest jako miejsce znalezienia rzekomo najstarszego czeskiego pisma, tzw. rękopisu zielonogórskiego, a także posiada najstarszy w Czechach wodociąg.<br>
Zamek ten był także miejscem podpisania tzw. <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zielonog%C3%B3rska">Unii Zielonogórskiej</a>, tzn. katolickiego przymierza, mającego na celu obalenie husyckiego króla Jerzego z Podiebradów.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJIS15ebRIxxoEAVlHYGPhoWo4tuSdW2aYUtTTF9bDfwL4gF1sN3hlARjbzDHowBDmcKYYXmvxTSLV5TiekdhHZmub4FXqTOZNV7mv9ccRdm5HHV2CLepC9ekMaSeuruuNJ7k5d9pilg9wJ7DdIb0rPa2qkCy6pX84SV8bw7XRsl9IjR259G7ZqrWJ_A/s3072/IMG20220705171123.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJIS15ebRIxxoEAVlHYGPhoWo4tuSdW2aYUtTTF9bDfwL4gF1sN3hlARjbzDHowBDmcKYYXmvxTSLV5TiekdhHZmub4FXqTOZNV7mv9ccRdm5HHV2CLepC9ekMaSeuruuNJ7k5d9pilg9wJ7DdIb0rPa2qkCy6pX84SV8bw7XRsl9IjR259G7ZqrWJ_A/s600/IMG20220705171123.jpg"/></a></div>
Jadę dalej drogą nr 230. Dojeżdżam do miejscowości Skaszów, w której zaskakuje mnie informacja o zamkniętej drodze i objeździe. Rozpytuję o szanse przejazdu. Jedni twierdzą, że można jechać dalej, inni mówią, że rozkopany jest most i nie można nawet przejść pieszo. Nie chcąc ryzykować, postanawiam jednak, że zawrócę i zrobię objazd przez Mieczyn, Kbel i inne wioski, aż dotrę do miasteczka Merklin. Tutaj, kilka kilometrów za miejscowością mam na mapie kemping – jedyny w dość rozległej okolicy. Po dojechaniu na miejsce okazuje się, że to nie kemping, tylko obóz dla dzieci i nie ma kompletnie żadnej możliwości, abym załapał się na nocleg. Ludzie bywają doprawdy życzliwi… Widząc moje zrezygnowanie prowadzący sugerują mi, żebym poszukał czegoś wokół pobliskiego Czarnego Stawu – niewielkiego oczka wodnego w pobliskim lesie. Może nie jest to strzał w dziesiątkę, ale udaje mi się znaleźć dogodne miejsce i rozstawić namiot. Jest to niewątpliwie najdzikszy dziks, który dotychczas miałem. Pełen komarów, ale odpowiednie środki mam przecież ze sobą. Udaje mi się nawet wziąć kąpiel przy brzegu, bo czystość wody jest doprawdy zachęcająca. Tym sposobem kolejny nocleg zaliczam w ciszy, spokoju i z dala od zgiełku. Dobranoc!<br>
W nocy, w totalnej ciemności, słychać co jakiś czas głośne pluski w stawie. Brzmi to jak lądowanie dzikiej kaczki na tafli wody. Zaiste, integrację z naturą mam tym razem klasy premium…
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95665592&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/biore-ose-na-klate.html">◀️ biorę osę na klatę</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/dalej-na-zachod-az-czech-zabraknie.html">dalej na zachód, aż Czech zabraknie ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0334 52 Merklín, Czechy49.5604375 13.197907926.610074300278129 -21.9583421 72.510800699721869 48.354157900000004tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-49932200046112859822022-07-04T21:59:00.163+02:002022-12-06T23:56:24.761+01:00biorę osę na klatę<div>Poranek bez podjazdu… no, kto pamięta, kto? Tak. Poranek bez podjazdu – porankiem straconym! To oczywiście prawidłowa odpowiedź. Nie inaczej było i w poniedziałek, przy czym stromy podjazd (czasami wręcz z wypychem Gertrudy stromo pod górę) zdarzył mi się tym razem już na kilku pierwszych kilometrach, kiedy trzeba było opuścić kemping Stworzydła, położony w dole przełomu Sazawy.</div>
<a name='more'></a>
<br>Tym razem najpierw skorzystałem z faktu, że jestem na kempingu: ławostoły, jakieś podstawowe wygody i ogólnie dużo miejsca, dlatego przystąpiłem do śniadania i porannej kawy. Przełożyło się to na dosyć późną godzinę startu – 9:20. Choć z drugiej strony, jeśli wziąć pod uwagę, że wyjechałem już syty i po kawie, to wynik całkiem znośmy…<br>
Na trzynastym kilometrze, tuż po jedenastej, miłe tablice poinformowały mnie, że oto skończyła się Wysoczyna i zaczyna <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Kraj_%C5%9Brodkowoczeski">Kraj Środkowoczeski</a>. Super, bo to oznacza, że Bawaria coraz bliżej i oto wjeżdżam do przedostatniego kraju związkowego Republiki Czeskiej.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc1h1A74n84QeVsefg63LVrd92LIMf4K1j4hAiN4QBHYDtE13G3N4b-xNTThciRBfgFvb7uB1IZTiN0UJat3ZmuMLhzHBCIpMJB_3nhPryoEqD-OmDv_TPmGK0dKmfnfyTJo0gT3UUo5oKGgl56xirZnX3tdkrcdwuqYybC2HZtJ47NnTrXk4waCV31w/s3072/IMG20220704105053.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc1h1A74n84QeVsefg63LVrd92LIMf4K1j4hAiN4QBHYDtE13G3N4b-xNTThciRBfgFvb7uB1IZTiN0UJat3ZmuMLhzHBCIpMJB_3nhPryoEqD-OmDv_TPmGK0dKmfnfyTJo0gT3UUo5oKGgl56xirZnX3tdkrcdwuqYybC2HZtJ47NnTrXk4waCV31w/s600/IMG20220704105053.jpg"/></a></div>
Po krótkim postoju jadę dalej. Teraz mam w dół do poziomu mostu i przecinam zbiornik wodny Szwichów na rzece Żeliwka, największym dopływie Sazawy.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJXyT0kCdsoJX1cYfXxOgFEXcNBPwFLxEYt54_DQgQSNdHpG1vHxZ-6zHIXkYnvryB_LBNfVGlYZE4Xi8TIy9qpm2gYmSOGSHXbDPYuv-9vTCVCFGUvzhVDUsyPsaxlWIttrADptNE8uWpKbzuU_KL74-fjrGz5jE75vD44QjSKRi1i0zkR7CLXmHo4w/s3072/IMG20220704111838.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1675" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJXyT0kCdsoJX1cYfXxOgFEXcNBPwFLxEYt54_DQgQSNdHpG1vHxZ-6zHIXkYnvryB_LBNfVGlYZE4Xi8TIy9qpm2gYmSOGSHXbDPYuv-9vTCVCFGUvzhVDUsyPsaxlWIttrADptNE8uWpKbzuU_KL74-fjrGz5jE75vD44QjSKRi1i0zkR7CLXmHo4w/s600/IMG20220704111838.jpg"/></a></div>Na północ od mojego śladu znajduje się <a href="https://www.youtube.com/watch?v=sWhDubcW36Q">ruina niedokończonego mostu</a> z czasów Hitlera (tzw. Borowski Most), zwanego Czeskim Awinionem, którym w zamyśle Niemców miała biec autostrada Praga-Brno. Most wykonany jest w 75% i pewnie doczekałby się szczęśliwego finału, gdyby nie pogarszająca się sytuacja gospodarcza Rzeszy w 1942 roku. Hitler postanowił wszystkie środki przeznaczyć na wojnę i tego typu inwestycje ostatecznie upadły. Dziś ta sama autostrada przebiega dosłownie kilkaset metrów dalej na zachód. W efekcie z mostu został pomost, który sypie się i grozi zawaleniem. Pomimo ostrzeżeń i zamkniętego terenu, pozostaje nie lada atrakcją i przyciąga spacerowiczów. Mnie niestety tym razem nie skusił, bo musiałbym odjechać od śladu sporo na północ i nadłożyć dziesięć albo i kilkanaście dodatkowych kilometrów – stąd nie mam zdjęć, żeby go tutaj pokazać.<br><br>
Pagórkowatymi spadami wśród pól i łąk docieram najpierw do wioski Kondrac, w której nie wytrzymuję i idę na lody, bo taki żar leje się z nieba. Następnie po kilku kilometrach okazuje się, że akurat przejeżdżam w okolicach <a href="https://cs.wikipedia.org/wiki/Blan%C3%ADk">Blanika</a> – znanej w Czechach góry, od której nazwę wzięło jedno z popularniejszych czeskich piw, a tuż pod Blanikiem leży niewielkie miasteczko Louniowice z okazałym zamkiem i muzeum Podblanicka. Na terenie zamku z kolei funkcjonuje restauracja (zamecka hospoda), w której można niedrogo i dobrze zjeść. Jest już po piętnastej, żołądek się domaga, a tu pełno innych rowerzystów i turystów z plecakami – więc jak tu nie zatrzymać się i nie zjeść?<br>
Zamawiam sobie oczywiście znów smażaka, za którym przepadam i który w każdej knajpie smakuje inaczej. W międzyczasie dołączają kolejni czescy rowerzyści, zaciekawieni skąd jestem i dokąd jadę. Rozmawiamy, ja spokojnie dojadam sobie obiad i ruszam dalej. Zjeżdżając w dół – bo akurat kawałek mam zjazdu do rzeki, przy może 30 km/h wpada mi za koszulkę osa. Widziałem ją, jak na mnie leci, ale trwało to dosłownie ułamek sekundy i nie zdążyłem nawet zrobić uniku. Ugryzła mnie ta krowa tuż poniżej szyi, po czym uciekła w dół i nie znajdując drogi wyjścia, jeszcze raz w brzuch tuż powyżej pasa. Wszystko w ułamku sekundy! Pech tym bardziej, że akurat miałem koszulkę włożoną do spodenek.<br>
Wyobraźcie sobie komiczny obraz rowerzysty zjeżdżającego z prędkością w dół i w panice wytrzepującego owada zza koszulki. Z zewnątrz musiało to wyglądać co najmniej komicznie, ale mam jeszcze w pamięci świeże czerwcowe ukąszenia na wycieczce kajakowej na Drawie, kiedy nieświadomie wdepnąłem gołą stopą w gniazdo os. Teraz nie jest mi wcale do śmiechu.<br>
Zatrzymuję się i po upewnieniu się, że na sto procent pinda opuściła niepożądane terytorium, jadę dalej. Piecze na początku chamsko. Przez kolejny tydzień będzie pewnie nieprzyjemnie swędziało, ale w końcu niczym złym (poza walką z bestią podczas jazdy) się to nie kończy. Wniosek z tego w sumie żaden, bo nijak nie sposób się zabezpieczyć przed taką sytuacją. No bo jak, golf na szyję w upały i zamek pod szyję? Nie no, nie da rady…<br>
Przejeżdżam bez zatrzymywania miasto Votice, w którym akurat nie było nic ciekawego do obejrzenia. We wsi Chocietice ślad szlaku poprowadzi na drogę gruntową, która pogarsza się dosłownie z metra na metr. Objazd tego miejsca asfaltem nie nastręcza jednak jakichś dużych naddatków kilometrowych, dlatego po krótkim namyśle zawracam i objeżdżam tę drogę przez Diwiszowice.<br>
Niebo od jakiegoś czasu nie wygląda zbyt zachęcająco – od południa, na kierunku Czeskich Budziejowic, przechodzą sobie wesoło burze i nie jest do końca pewne, czy nie zmienią kierunku i nie uderzą bliżej.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2NUY0lDf3WLT_O1MT19NCcwqnnrNXN4FjouEQ9fZsfuzRElKxuqHphZfTJk-8kqbBWGY6oUiISP2RASLvKbajIaIiTQ2cTjyRqoG5Cak7h3TN6_x7xCKXXmsp-PxLpwto76iAycNx_YcsjkllqVB2uMJ4F243uGke3k6I7c9EwRZKAV8lupxsCU9Bcg/s3072/IMG20220704192030.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2NUY0lDf3WLT_O1MT19NCcwqnnrNXN4FjouEQ9fZsfuzRElKxuqHphZfTJk-8kqbBWGY6oUiISP2RASLvKbajIaIiTQ2cTjyRqoG5Cak7h3TN6_x7xCKXXmsp-PxLpwto76iAycNx_YcsjkllqVB2uMJ4F243uGke3k6I7c9EwRZKAV8lupxsCU9Bcg/s600/IMG20220704192030.jpg"/></a></div>
Widząc okazałą, górującą z oddali rezydencję na wzgórzu <a href="https://medievalheritage.eu/pl/strona-glowna/zabytki/czechy/vysoky-chlumec-zamek/">Wysoki Chlumec</a>, chodzi mi po głowie, żeby wjechać do centrum miejscowości, by z jak najdogodniejszego miejsca zrobić fotografie zamkowi. Niestety, jest już przed dwudziestą, a ja, nie zważywszy ani na człon nazwy „wysoki” ani na to, że droga do centrum robi się coraz bardziej stroma, walczę z przeciwnościami i cisnę na siłę pod górę. Wreszcie za kolejnym zakrętem, widząc, że droga robi się jeszcze bardziej stroma, daję za wygraną i wracam do pierwotnej trasy w dole. Nie zobaczyłem zamku z bliska, co więcej: nie zrobiłem ani jednego zdjęcia, bo noc zbliża się szybko, a ja do celu mam jeszcze kawałek. Na pocieszenie później okazuje się, że zamek nie jest udostępniony dla zwiedzających, więc nie za bardzo jest nawet co polecić.<br><br>
Po drodze, na zakręcie we Wleticach (okolice Krasnej nad Wełtawą), jest <a href="https://statekvletice.cz/">farma</a> o tej samej nazwie, oferująca noclegi, imprezy firmowe itp. Oprócz innych atrakcji, najfajniejszą z mojego punktu widzenia okazuje się samoobsługowy kran piwa. Na miejscu można zakosztować Swijańskiego Mazu oraz lokalnej Bezinki, nawet wtedy, kiedy wokół nie ma żywej duszy! Wystarczy podejść, wrzucić monetę, wziąć do ręki kufel i nalać sobie tyle, na ile nakapie za wrzucony pieniądz, bo automat nie zwraca reszty. Po zakończeniu korzystania trzeba oczywiście umyć po sobie kufel, ale to też nie kłopot, bo obok od razu znajduje się kranik z wodą. Pomysł zacny, zdecydowanie wart naśladowania!<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgng2aUVM98hMzZcuFUgkrrV7V2Emaq211BJVd5-wg-j5Xcp3BtDFFF46KzZIVTe7MWpefJIWEzp7OzqRFbyYE9mMBpTW6p-0GW25RSXuiPcLvJaBU8H4eVg3AzxGfUsV8pCrluVoym6iG-1mvKAeAvq3okHU87up2QfIlfsj1dZwh5tsQq7AQocPwzfw/s3072/IMG20220704202113.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgng2aUVM98hMzZcuFUgkrrV7V2Emaq211BJVd5-wg-j5Xcp3BtDFFF46KzZIVTe7MWpefJIWEzp7OzqRFbyYE9mMBpTW6p-0GW25RSXuiPcLvJaBU8H4eVg3AzxGfUsV8pCrluVoym6iG-1mvKAeAvq3okHU87up2QfIlfsj1dZwh5tsQq7AQocPwzfw/s600/IMG20220704202113.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAPS4YuXymNuaqf6Gk4qQLsQvCAtD-xcITpX2Ahpq_SQ5UVegBcvPVpdv81iv0_3FMFAd1Gy0yXsodCq0Yw6Z3fKAAMOvMpumDqcxamk6gYQ51bu445L32pf-pNPqhk5SLzpxX8_XzJnCPehicmHFRtTnvvSfNYw9DneL3PRCOzVOHdkq0UF5Wi5YJfA/s3072/IMG20220704202138.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAPS4YuXymNuaqf6Gk4qQLsQvCAtD-xcITpX2Ahpq_SQ5UVegBcvPVpdv81iv0_3FMFAd1Gy0yXsodCq0Yw6Z3fKAAMOvMpumDqcxamk6gYQ51bu445L32pf-pNPqhk5SLzpxX8_XzJnCPehicmHFRtTnvvSfNYw9DneL3PRCOzVOHdkq0UF5Wi5YJfA/s600/IMG20220704202138.jpg"/></a></div>
Kilka kolejnych kilometrów do Krasnej to kolejny mozolny podjazd, ale nie wybieram drogi, którą podpowiada mi ślad – bo tu bym dopiero się wpakował w podjazd – ale szuter wzdłuż potoku Strażnik w dół i już za Krasną mogę sobie na luzie gnać prawie po płaskim. Od tej pory zaliczam już tylko kolejne kilometry, napędzany myślą, że trzeba dotrzeć do kempingu przed zmrokiem. Na nocleg chcę dotrzeć do Wełtawy i sztucznego zbiornika Orlik. Wybieram siłą rzeczy dosyć mocno turystyczny, ale wcale nie przesadnie zatłoczony kompleks <a href="https://www.kemptrhovky.cz/">Trhovky</a>. Nie żałuję: atmosfera na miejscu jest dokładnie taka, jaką lubię.
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95490779&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/z-moraw-do-czech-na-koncu-stworzyda.html">◀️ z Moraw do Czech, na końcu Stworzydła</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/krajobrazy-kraju-pilznenskiego.html">krajobrazy Kraju Pilzneńskiego ▶️</a></div>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Kemp Trhovky, 262 56 Milešov, Czechy49.5806617 14.171558749.223610816951009 13.62224229375 49.937712583048992 14.72087510625tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-18938998579063045282022-07-03T21:31:00.063+02:002022-12-05T23:21:57.780+01:00z Moraw do Czech, na końcu Stworzydła<div>To uczucie, kiedy budzisz się rano, wokół grają już świerszcze, jest piękne słońce, lekki zefirek, nikogo wokół… tak właśnie zaczęła mi się pierwsza niedziela wyjazdu. Bajka, no nie? Wczoraj po ciemku nie dostrzegłem stawu, nad którym nocowałem. Okazało się, że Górny Staw Borszowski wziął sobie i bezczelnie wysechł. A ja, co ciekawe, spałem na terenie prywatnym, o czym dziś jasno mówiła tabliczka obok, a której w ciemnościach nie miałem prawa zauważyć. Pech!</div>
<a name='more'></a>
<br>Pozbierałem się sprawnie i krótko po ósmej rozpocząłem trasę. Od czego, jak myślicie? Oczywiście od podjazdu! Tak, to już stało się niemal tradycją tej wyprawy. Dzień bez podjazdu z rańca – dniem straconym.<br>
Mimo sąsiedztwa dużej krajówki nr 35, niedzieli rana i dosyć stromej, wijącej się serpentynami drogi (chyba) gminnej, ta ostatnia wydawała się zatłoczona jak rzadko. W lesie trzeba było uważać na ciężarówki i kozackich kierowców osobówek, no i oczywiście włączyć światło przód/tył, żeby być lepiej widocznym. Na przełęczy w Hrzebeczu zatrzymałem się na śniadanko, bo nieopodal restauracji U Tety znalazłem taką zacną potrójną wiatę (Vyhlidka U Tety) ze wspaniałym widokiem na wzgórza na południowym wschodzie.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpdI2VAF9XrhIam8WyAd-rpGC70-kK4wKD8FqNs9LRAqnAsv_HQ2UdA-DDkH1FxRgqgZCkw14hyiqLrTqzoBX7XHxwRXSsfSc3-_t2EuLU5hdenQU-earcNPxfYIrKxJtsavhVjxs7YikGWAWhS5mO--sBzpWEoLT5AsBLQeE17rZuOk4zcxot2ZbG7w/s3072/IMG20220703085337.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpdI2VAF9XrhIam8WyAd-rpGC70-kK4wKD8FqNs9LRAqnAsv_HQ2UdA-DDkH1FxRgqgZCkw14hyiqLrTqzoBX7XHxwRXSsfSc3-_t2EuLU5hdenQU-earcNPxfYIrKxJtsavhVjxs7YikGWAWhS5mO--sBzpWEoLT5AsBLQeE17rZuOk4zcxot2ZbG7w/s600/IMG20220703085337.jpg"/></a></div>Te tereny są znane ze ścieżek turystycznych górnictwa węglowego. Ścieżki otwarto w 2010 roku i liczą w sumie aż 70 kilometrów. Trasa z 22 przystankami edukacyjnymi, czterdziestoma drogowskazami, ośmioma punktami startowymi i sześcioma przystankami postojowymi zabierze zwiedzających do kilku punktów widokowych, altan turystycznych, a także do kilku zabytkowych kopalń znajdujących się na tym obszarze.<br>
Po śniadaniu, długim dziesięciokilometrowym zjazdem szybko przemieszczam się do Switaw. Śliczne renesansowe centrum, o tej porze jeszcze całkiem senne, bo to przecież niedziela.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemLNZhKqsIMzC3X2NaxziSPSWbYMDuUm_xnAXZj3hOMcIOP08NorFtHhp_-a6d45GGBLB0fztUr5rZmkJgZ9huhhY6yHsLtFj7aRv5vv99jIDKovvbCwmjSJsjFVIDziG2GuCbVo28yOkPMCd5fl8IkyVWrSIItikxo8RSMiG_oZBR-PnnnWoht7LEA/s3072/IMG20220703102304.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemLNZhKqsIMzC3X2NaxziSPSWbYMDuUm_xnAXZj3hOMcIOP08NorFtHhp_-a6d45GGBLB0fztUr5rZmkJgZ9huhhY6yHsLtFj7aRv5vv99jIDKovvbCwmjSJsjFVIDziG2GuCbVo28yOkPMCd5fl8IkyVWrSIItikxo8RSMiG_oZBR-PnnnWoht7LEA/s600/IMG20220703102304.jpg"/></a></div>Przejeżdżam sprawnie i już jestem na prostym jak z bicza, ale długim sześciokilometrowym podjeździe, zwieńczonym przyjemnym widokiem na Switawy za moimi plecami.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-kkt3Ovwe_vY6sWmuJPXcki893xoPpnjZ2P6qQJXfcthJ3UE_zqlGLP2E8Bdywntwhn9TBOCqKNRHlWeOcOh2YKkvUJix9GWf9QN885512LyHNXzZ1ehAVGJVXRiB0E-mv0prYFj4SBU1fjrswe07o_UKk-tsnzEtobTzMKgDQ4xttneVP4ve4cJcYQ/s3072/IMG20220703110226.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-kkt3Ovwe_vY6sWmuJPXcki893xoPpnjZ2P6qQJXfcthJ3UE_zqlGLP2E8Bdywntwhn9TBOCqKNRHlWeOcOh2YKkvUJix9GWf9QN885512LyHNXzZ1ehAVGJVXRiB0E-mv0prYFj4SBU1fjrswe07o_UKk-tsnzEtobTzMKgDQ4xttneVP4ve4cJcYQ/s600/IMG20220703110226.jpg"/></a></div>
Niedaleko stąd do historycznej granicy Czech i Moraw. Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie kompletnie to, że będąc już w Kraju Pardubickim (który zawsze traktowałem jako całkowicie czeski), jego część jednak znajduje się na Morawach. Dotąd myślałem, że granice krajów związkowych pokrywają się mniej więcej z krainami geograficznymi w Republice. Myliłem się. Cóż, człowiek całe życie się uczy.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTopdEgxd3_GurdnWq6rBSKmULa1bUBg9GLT2HmKExFeuTe9AcMdDltoKYMj5vXVeZNFAwbvAbZEwW0ufwmphVGejO76R__wgPGZ1G1EV5vVyxOK1uN_BxiPIyf_673YJdXCE7yvePr5O-lytEWriX_M74ZBJAHnU12WyAptV3bBbhKOdqg3o8W6cVpw/s3072/IMG20220703111954.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTopdEgxd3_GurdnWq6rBSKmULa1bUBg9GLT2HmKExFeuTe9AcMdDltoKYMj5vXVeZNFAwbvAbZEwW0ufwmphVGejO76R__wgPGZ1G1EV5vVyxOK1uN_BxiPIyf_673YJdXCE7yvePr5O-lytEWriX_M74ZBJAHnU12WyAptV3bBbhKOdqg3o8W6cVpw/s600/IMG20220703111954.jpg"/></a></div>A tak wygląda słupek graniczny.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPgyqI6MKUfuqcf_yOEwAherUhdxUcUhECbWyLzvXOqE6qBDMnS9quuuf1Ou25dLyzipwNnZE72F37KS4_9DyfccPddXaR16MpTiQLPlHmQRoG4ce7zD1BgBQ7BiXvHgpZ8OF1101aWp9rC8AMOw8YUglo9YSmKZRBUApH22rnl4JQYWJpzyeAe_6gYQ/s3072/IMG20220703112828.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPgyqI6MKUfuqcf_yOEwAherUhdxUcUhECbWyLzvXOqE6qBDMnS9quuuf1Ou25dLyzipwNnZE72F37KS4_9DyfccPddXaR16MpTiQLPlHmQRoG4ce7zD1BgBQ7BiXvHgpZ8OF1101aWp9rC8AMOw8YUglo9YSmKZRBUApH22rnl4JQYWJpzyeAe_6gYQ/s600/IMG20220703112828.jpg"/></a></div>
Jadę dalej. Za miasteczkiem Policzka droga znów zaczyna się trochę wznosić i tak się delikatnie wznosi przez jakieś dwanaście kolejnych kilometrów. Na mapie w najwyższym punkcie mam aż 718 metrów npm i jakąś wieżę widokową. Okazuje się ona niewarta uwagi, więc jadę dalej, zachęcony dosyć konkretnym zjazdem w dół na 550, na pięciokilometrowym odcinku.<br>
Teraz jeszcze jeden podjazd i jeszcze jeden zjazd. Jest wpół do piątej po południu, a ja z ponad sześćdziesięciokilometrowym przebiegiem tego dnia na spokojnie objeżdżam sobie <a href="https://www.nmvp.cz/vysocina/pro-navstevniky/prohlidka-expozicnich-arealu/betlem-hlinsko-remeslnicka-obydli">skansen Betlem</a> w centrum miasta Hlinsko.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgcRdkmHVGICje4EvQ0Wio2nrcYKu-PdblL1ULBcJst59SJZYNwxs6m0MTbDU8yROLH0VIR-dxxdBbc81zA1rT3XH6syIX5dGe0fJXxnMpG61gXzMWzxdm-b9QH-QGYIHyOqdbTX8GbWyMeZt2Sjr3UScm821YtbvjIr0RrhYgwxR-4Kgy-bVkRcIg-w/s3072/IMG20220703162106.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgcRdkmHVGICje4EvQ0Wio2nrcYKu-PdblL1ULBcJst59SJZYNwxs6m0MTbDU8yROLH0VIR-dxxdBbc81zA1rT3XH6syIX5dGe0fJXxnMpG61gXzMWzxdm-b9QH-QGYIHyOqdbTX8GbWyMeZt2Sjr3UScm821YtbvjIr0RrhYgwxR-4Kgy-bVkRcIg-w/s600/IMG20220703162106.jpg"/></a></div>
Na wyjeździe z miasteczka znajduje się stromy podjazd, a za nim okazały <a href="https://www.skihlinsko.cz/">ośrodek narciarski</a>. Główna droga wyjazdowa chwilowo prowadzi tunelem pod trasą i wyciągiem. Następnie, za wsią Chlum wjeżdżam do <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Kraj_Wysoczyna">Kraju Wysoczyna</a> (dawniej: Jihlavsky Kraj). Jest w miarę płasko a nawet lekko „z kopca”, dlatego sprawnie mijam Żdirec nad Dobrawą i Chociebuż. Tak jak w innych miejscach Republiki, tak i tu pełno jest pól makowych: raz krwistoczerwonych, racz prawie białych, które, kwitnąc, nadają bardzo nietypowy, białoróżowy odcień polom uprawnym. Jakoś nikt tu nie walczy z uprawami tych roślin, a wręcz przeciwnie: są one najwyraźniej pożądane i chętnie uprawiane przez rolników.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_fh3oUYBH-IuA7k4AgSR7rllwPRSBDjHsv-GGX74lgV79mkjROO1ImewlOGYQeJvdn4LCM4XnmO2AhEOCsiskqQ1fswIuexuzImv5HRAM0V6tlwtFPEUOGzk73eLgNghEDEnwy1S_lukg7Hi1qNPKAYOBlrM7OUtryPP5eCS0tk1ueVqusESqJyCaw/s3072/IMG20220703173731.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_fh3oUYBH-IuA7k4AgSR7rllwPRSBDjHsv-GGX74lgV79mkjROO1ImewlOGYQeJvdn4LCM4XnmO2AhEOCsiskqQ1fswIuexuzImv5HRAM0V6tlwtFPEUOGzk73eLgNghEDEnwy1S_lukg7Hi1qNPKAYOBlrM7OUtryPP5eCS0tk1ueVqusESqJyCaw/s600/IMG20220703173731.jpg"/></a></div>
Przed wieczorem docieram do Sazawy – jednej z większych rzek Czech, prawego dopływu Wełtawy. Tworzy ona w północnej części Wysoczyny widowiskowy kanion, przełom przez okoliczne góry, nazwany, jak dla Polaka, cokolwiek groteskowo: Stworzydła.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35Sy4SJ6M7eOOMOVhsL5qkZTXGFCx09oGt1SSZIEbG4XRXlFkALgWPnpGorcJEWJHpk6qaO7gs2ImWbWaMKsyj2TJkWMpdx-JrXDak_Sv8_hzLnbkzJ1nRtLFw6NQtJIjO20kjQfJgsNmP5iF08gH7EERpmgY903YGfKg66bF_ixSdHDCnaf0w5Gpog/s3072/IMG20220703211903.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35Sy4SJ6M7eOOMOVhsL5qkZTXGFCx09oGt1SSZIEbG4XRXlFkALgWPnpGorcJEWJHpk6qaO7gs2ImWbWaMKsyj2TJkWMpdx-JrXDak_Sv8_hzLnbkzJ1nRtLFw6NQtJIjO20kjQfJgsNmP5iF08gH7EERpmgY903YGfKg66bF_ixSdHDCnaf0w5Gpog/s600/IMG20220703211903.jpg"/></a></div>
Aby dostać się do kempingu o tej samej nazwie, muszę najpierw pokonać wiszący most pieszy nad Sazawą w miejscowości Mrzkowice, a potem (niestety) wspiąć się, dosłownie wypychając rower pieszo przez kilometr, na górę kanionu do Tripszowic, by w Dobrowitowej Ligocie znów zjechać w dół, do rzeki, bo tam położony jest kemping. Że też zachciało mi się asfaltu! Pomyśleć, że gdybym pojechał dalej prosto szutrem nad rzeką, prawdopodobnie dotarłbym do kempingu bez żadnych podjazdów…<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnCQuAumlo6OYz9cuCdcTFbKS-dtNy1ckVLvl3BFWyR1o7jpjZK0-c0eunQ_O2mpYdbdRde3If4nK6hN54kSPFb6_cX5DW9Pd4WHDoOLHDFOXjpcKQmjGQUi_JIf5HDdB9Yadb-RgWBARh2a6XQBWFBOHdMVTdiKWn4a9iWPSYFsNDPbgku5CFso2R_Q/s3072/IMG20220703212339.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnCQuAumlo6OYz9cuCdcTFbKS-dtNy1ckVLvl3BFWyR1o7jpjZK0-c0eunQ_O2mpYdbdRde3If4nK6hN54kSPFb6_cX5DW9Pd4WHDoOLHDFOXjpcKQmjGQUi_JIf5HDdB9Yadb-RgWBARh2a6XQBWFBOHdMVTdiKWn4a9iWPSYFsNDPbgku5CFso2R_Q/s600/IMG20220703212339.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJUTxnuSrK0NvJL33owGaV9WSXQw3yOxv3wqPbpfkYxczr9l9UkoYaqSDJJ-HcC43_4vF8uSTHR3nXaqtXNKiaoy593ApjM7wIIy3ShRIrb9pjk3eEHMO5LTDPW6hje_5KnVflxccZcAf-yUt6vcz6ZRMDYiZbHrc7_Omw3gPNbkNZSoWKBgdk1ugyDA/s3072/IMG20220703220057.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJUTxnuSrK0NvJL33owGaV9WSXQw3yOxv3wqPbpfkYxczr9l9UkoYaqSDJJ-HcC43_4vF8uSTHR3nXaqtXNKiaoy593ApjM7wIIy3ShRIrb9pjk3eEHMO5LTDPW6hje_5KnVflxccZcAf-yUt6vcz6ZRMDYiZbHrc7_Omw3gPNbkNZSoWKBgdk1ugyDA/s600/IMG20220703220057.jpg"/></a></div>
Ale <a href="https://www.vysocina.eu/sluzby/ubytovani/145-verejne-taboriste-stvoridla">kemping Stworzydła</a> (choć lepszą nazwą byłby biwak, po czesku tábořiště) jest zacny. Naprawdę warto odwiedzić to miejsce i zbadać wszystkie zakamarki przełomu Sadzawy. Tu jest naprawdę super!
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95617345&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/morawski-pump-track.html">◀️ morawski pump track</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/biore-ose-na-klate.html">biorę osę na klatę ▶️</a></div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Veřejné tábořiště Stvořidla, Ledeč nad Sázavou 123, 584 01 Ledeč nad Sázavou, Czechy49.6699275 15.316043821.359693663821155 -19.8402062 77.980161336178838 50.4722938tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-15196959189814720772022-07-02T20:53:00.027+02:002022-12-05T00:02:33.913+01:00morawski pump track<div>Pierwszy nocleg na tej trasie i od razu na dziksa. No proszę państwa! Wokół cisza jak makiem zasiał, nad stawem porozstawiani wędkarze. Z dala od domów i miejskiego zgiełku. Nic, tylko wypoczywać. Ale nie, muszę się zwijać, bo droga daleka a harmonogram napięty jak rzadko.</div>
<a name='more'></a>
<br>Wstaję więc skoro świt, sprawnie pakuję namiot i ruszam w dalszą drogę. Na tym etapie jeszcze nie wiem, co mnie dziś czeka.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIzbQxG__9bRO2xlHFf1_D0-lteEROTZusQetpRNN2rVQCfCssg4Nwa7oCo_QSbKJ1bXzeYB66yUMyvMcNV2M7gQT36gvyUliF9l1YGZxT7PREOCLwTU0NdZ5YSjAzQvqzi8bkoa0nwf0wivzYo_x3jYo-D3_n428Aok_Ky3eEiqi219x6Rs357ZbVpA/s3072/IMG20220702080727.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIzbQxG__9bRO2xlHFf1_D0-lteEROTZusQetpRNN2rVQCfCssg4Nwa7oCo_QSbKJ1bXzeYB66yUMyvMcNV2M7gQT36gvyUliF9l1YGZxT7PREOCLwTU0NdZ5YSjAzQvqzi8bkoa0nwf0wivzYo_x3jYo-D3_n428Aok_Ky3eEiqi219x6Rs357ZbVpA/s600/IMG20220702080727.jpg"/></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ZxLKVGQ4OE-jQcVxzG9OjmAVWKFr8g3iJyVUB2LfInBIu34q2mxB6-OjueTkQJxTJZgA1TLMwFY3k2pasqb_ZDJZVWXlbitKkIWS8jwX7CuhqSWKsA-hiigQy3ASIs7kRmYDIAImp-S36iC7RqkS9S4LWCzyFgEFvvnKGNSyDO5P2JVE1CS0WKG3yA/s3072/IMG20220702081504.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ZxLKVGQ4OE-jQcVxzG9OjmAVWKFr8g3iJyVUB2LfInBIu34q2mxB6-OjueTkQJxTJZgA1TLMwFY3k2pasqb_ZDJZVWXlbitKkIWS8jwX7CuhqSWKsA-hiigQy3ASIs7kRmYDIAImp-S36iC7RqkS9S4LWCzyFgEFvvnKGNSyDO5P2JVE1CS0WKG3yA/s600/IMG20220702081504.jpg"/></a></div>Najpierw, tuż za miejscem noclegu rozpoczyna się ostry podjazd, z krótkimi przerwami, na jakieś 550. Następnie, dla odmiany, stromy zjazd przy ponad 60 km/h w okolice Śląskiej Harty i doliny Morawicy. Wykręcone z mozołem wysokości wytracam błyskawicznie na zjeździe. Jeszcze zanim zjechałem w dół, na horyzoncie jawi mi się dalsza część drogi, wrednie pnąca się w górę z wąwozu, znów na ponad 600. Miejsce jak żywo przypomina zjazdy i podjazdy na Istrii w ubiegłym roku, tylko roślinność i temperatura troszkę inna.<br>
O tak, ta temperatura! Tego dnia jest naprawdę zimno. Koło motorestu udaje mi się znaleźć taką przyjemną wiatę z ławostołem i dy-dy-dy robię sobie przerwę na śniadanie i gorącą kawę, po półtorej godzinie jazdy.<br>
Potem, za Bilczycami, na odcinku do Dworców, czas na lekki oddech, ale znów na krótko: ostatecznie najwyższą kulminację na granicy krajów Śląsko-Morawskiego i Ołomunieckiego osiągam w lesie na dwudziestym drugim kilometrze i na poziomie powyżej 640. No rzeźnia jakaś tego dnia!<br>
Ogólnie wynik mam jak na razie tragiczny: po pierwszej godzinie przejechane zaledwie 7 km, a kulminację przełęczy dopiero kwadrans po południu.<br>
Do granicy kraju Śląsko-Morawskiego droga pnie się w górę. Mimo, że czasem (z rzadka) jest w dół, to teren jest tak silnie pofałdowany jak jakiś gigantyczny <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Pumptrack">pump track</a>. Zjazdy i podjazdy rzędu 12% są tu co kawałek, nawet odpowiednio oznakowane. Odnoszę wrażenie, że te znaki 12% to chyba najbardziej popularny znak w Republice, bo stawiany dosłownie wszędzie: raz tam gdzie trzeba, kiedy indziej przy 15%, a czasem przy niespełna 10%. Ale 12 musi być, w końcu „dvanáctky” to najlepsze czeskie piwa, no nie? 🙃<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVFSY3i5XJ-Eh8ZwTIqXLyXf5PjGZOsfPGankBy3oWYPyEh_7Ddc-QGFrlgEPeCVDzfKbJhJiTzNSYVaEgHkW_5-gjcrKZw0DYR6qGMFTPLwlUvGfxzTePZFiPdVybvbfLfDmoj-lgip84H9I4vap7sp2Z50vVpBm4SkrzpwNGR-qYvHZdZQN8I7iDvg/s3072/IMG20220702091221.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVFSY3i5XJ-Eh8ZwTIqXLyXf5PjGZOsfPGankBy3oWYPyEh_7Ddc-QGFrlgEPeCVDzfKbJhJiTzNSYVaEgHkW_5-gjcrKZw0DYR6qGMFTPLwlUvGfxzTePZFiPdVybvbfLfDmoj-lgip84H9I4vap7sp2Z50vVpBm4SkrzpwNGR-qYvHZdZQN8I7iDvg/s600/IMG20220702091221.jpg"/></a></div>
Potem już w kraju ołomunieckim widać poprawę, to znaczy zaczynają przeważać zjazdy w dół. Widać to też na średniej prędkości, która nareszcie odkleja mi się od mozolnych 10 km/h. W ten sposób dosyć szybko osiągam Morawski Bieruń, ale żeby nie było zbyt różowo, tutaj dla odmiany zaczyna się mżawka.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2VaFZ2QE86hIEL8uLipjJxb68JkQwnPiobrsb5CA8X2W1gjkxTA3ftQLLL07rad8fyDF0dbw2oDvu1McwkwdwUNlPjY22vyaYHk4zHi8AkuBHFFKNyQPy5QQJllCSFPacaU7omxysAawkEQsoRCbVj5YGGeo0_Jn8H4Cz9v-_-FZj8LUG2DPs7uDXew/s3072/IMG20220702122318.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2VaFZ2QE86hIEL8uLipjJxb68JkQwnPiobrsb5CA8X2W1gjkxTA3ftQLLL07rad8fyDF0dbw2oDvu1McwkwdwUNlPjY22vyaYHk4zHi8AkuBHFFKNyQPy5QQJllCSFPacaU7omxysAawkEQsoRCbVj5YGGeo0_Jn8H4Cz9v-_-FZj8LUG2DPs7uDXew/s600/IMG20220702122318.jpg"/></a></div>Miasteczko niczym szczególnym się nie wyróżnia, może jedynie tym, że pozostaje w gronie Bieruniów: jest m.in. miastem partnerskim naszego śląskiego Bierunia. Ot, taka ciekawostka.<br>
A droga? To jest zdecydowanie jedna z najbardziej przerąbanych dróg, którymi jechałem! Podjazdy rzędu 70-80 metrów na pojedynczym kilometrze to normalność. Swoją drogą, ciekaw jestem czy droga przez Bruntal i Rymarzów byłaby lepsza. Patrząc po horyzont, raczej nie, bo to wszytko Niskie Jesionki i Góry Odrzańskie.<br>
Od Morawskiego Bierunia mam zacny odcinek dedykowanego asfaltu rowerowego.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyi87z2wsDOAnB1d-efbzeVskdxuJLwLZkNd2Vi4JvlW_vG3AiMF3nD5u_GZfwZEdF9OvZbpMgdlqw0bFqhw8bV7Ulij8yItYXarcL6zEqPn6e-jJ7toQxox12emxyxh85RxBPWHtABNGd_qQ2er07bYxMqKxryWOGCUdSZYfdvrzmIcUKDeOGnUWkNQ/s3072/IMG20220702123418.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyi87z2wsDOAnB1d-efbzeVskdxuJLwLZkNd2Vi4JvlW_vG3AiMF3nD5u_GZfwZEdF9OvZbpMgdlqw0bFqhw8bV7Ulij8yItYXarcL6zEqPn6e-jJ7toQxox12emxyxh85RxBPWHtABNGd_qQ2er07bYxMqKxryWOGCUdSZYfdvrzmIcUKDeOGnUWkNQ/s600/IMG20220702123418.jpg"/></a></div>Niestety, co piękne, szybko się kończy i po jednym kilometrze wracam na drogę dla samochodów. Ktoś nie miał gdzie wylać nadwyżki asfaltu, to pyknął sobie kilometr autobany rowerowej 😉 Ale jest kolejny pozytyw: skończyła się mżawka.<br>
Moje męczarnie na dobre kończą się po dotarciu do krawędzi pasma, czyli w okolicach Lipiny, z której roztacza się wspaniały widok na ołomunieckie plateau.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLwM8keYBqAMhZOGpWo8z04-cDkhqt23pKhs0LSfbFlpup6cgN9nCXsY9sNu8bseDTzf4XL3xMyyKhYDzWcjyeiyCHm1QacA21fLxS7Yd2dyemclm7DB-OJaSif5ga7XPk43W0XO-LOMaN6VW4Zvknj7Va7u66ZTtN6uCqwCaNjMi1hq0z4NA9fMJ9Lg/s3072/IMG20220702141101.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLwM8keYBqAMhZOGpWo8z04-cDkhqt23pKhs0LSfbFlpup6cgN9nCXsY9sNu8bseDTzf4XL3xMyyKhYDzWcjyeiyCHm1QacA21fLxS7Yd2dyemclm7DB-OJaSif5ga7XPk43W0XO-LOMaN6VW4Zvknj7Va7u66ZTtN6uCqwCaNjMi1hq0z4NA9fMJ9Lg/s600/IMG20220702141101.jpg"/></a></div>Zaczynają się też gwałtowne serpentyny, dzięki którym na kolejnych dziesięciu kilometrach obniżam się o jakieś 400 m do Szternberku.<br>
Po drodze na zjeździe mijam jakieś taśmy i blokady drogi bocznej – wygląda to na przygotowania do zawodów MTB, albo coś w tym guście. Jest to akurat mój ślad, ale nie przejmując się zbytnio zakazami, mijam krzątających się ludzi. Nikt nie protestuje, więc jadę dalej. Znów ostre serpentyny, szaleńcze prędkości na pustej drodze (w tym momencie doceniam, co to są hydrauliczne tarczówki) i już jestem w miasteczku. Tutaj też stoją znaki w poprzek drogi – jak nic będzie się tutaj coś działo. O, jest nawet zakaz dla rowerów. No proszę, a ja sobie jechałem jak gdyby nigdy nic. Zaczepia mnie nawet jakiś przygodny rowerzysta i pyta, czy można jechać tą drogą, z której ja właśnie przyjechałem. No nie można! Przecież jest zakaz ruchu, no nie? 😜<br>
Dojeżdżam sobie do centrum i nad samą Sitką w centrum wciągam obowiązkowy smażak z hranolkami a tatarką.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDuVQqkwQwR6nx0kcf2gwTCjf8pw6n8pgsY611iZ5xsGuu_uekek_7vonjCjnkWVjlygM4ffjAZY4J3AWfbxPYbrHnngLgv4B4o86pSYPd9krojvKzdNg1-dz-YeebTaxj-QmeM00btU4r3xjJkHXTKF3lPqjiyQ5nRKArxxJED3oR4VRh3n9TzEcRDA/s3072/IMG20220702145155.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDuVQqkwQwR6nx0kcf2gwTCjf8pw6n8pgsY611iZ5xsGuu_uekek_7vonjCjnkWVjlygM4ffjAZY4J3AWfbxPYbrHnngLgv4B4o86pSYPd9krojvKzdNg1-dz-YeebTaxj-QmeM00btU4r3xjJkHXTKF3lPqjiyQ5nRKArxxJED3oR4VRh3n9TzEcRDA/s600/IMG20220702145155.jpg"/></a></div>
Następne trzydzieści kilometrów to poezja: płaska jak stół Dolina Górnomorawska. Dojeżdżam do miasteczka o skądinąd pysznie brzmiącej nazwie: <a href="https://www.litovel.cz/pl/">Litovel</a> i potem dalej na zachód.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm--M-9WymX4px7gRRVYf99Es6ObvHJjVDSsR7leT3tRuqMI8OFT59WHoHwhYFAslhBwbNFNCh6Y6aymy90zizRG9VqCf5u5Jm125M788Ne4OhYx7zv5McgqZurnnV5fWfnF2nNi1pwEnAbgmetxLcDOy05cLO3xfyGaOXUKS9eQZX_UJTGVNHLHqCtw/s3072/IMG20220702164320.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm--M-9WymX4px7gRRVYf99Es6ObvHJjVDSsR7leT3tRuqMI8OFT59WHoHwhYFAslhBwbNFNCh6Y6aymy90zizRG9VqCf5u5Jm125M788Ne4OhYx7zv5McgqZurnnV5fWfnF2nNi1pwEnAbgmetxLcDOy05cLO3xfyGaOXUKS9eQZX_UJTGVNHLHqCtw/s600/IMG20220702164320.jpg"/></a></div>Idylla kończy się w okolicach Mogielnicy. Najpierw mijam z łezką w oku kemping Morava, ale nie zatrzymuję się w nim na noc, bo 80 przejechanych kilometrów to na razie zdecydowanie za mało. Poza tym nie ma jeszcze dziewiętnastej i słońce świeci wysoko na niebie. Czeka mnie teraz około piętnastokilometrowy podjazd boczną, miejscami dziurawą drogą na trawers pierwszego pasma Wyżyny Czesko-Morawskiej. Po drodze, jadąc wzdłuż strumienia Mirówka, napotykam indiańskie tipi, małe namioty i grupę dzieci przy ognisku.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih1FGxtXktF3usm2WCL4Oo1BwMit7coCFLRkJwYGbqYT5lXb4s9wilZpA_1--suFlT1nBDq3hYcSbeTbbMwy2Fm0xwAPnSpdXXcq4dWEra9eZV8yTu2sD5yCAK5DcpisNFRgjnN5v6wYbO8Vp4bgFszDN-B67xiopD9Ed7X0vsjK6VUj630txUHWNuaA/s3072/IMG20220702192810.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih1FGxtXktF3usm2WCL4Oo1BwMit7coCFLRkJwYGbqYT5lXb4s9wilZpA_1--suFlT1nBDq3hYcSbeTbbMwy2Fm0xwAPnSpdXXcq4dWEra9eZV8yTu2sD5yCAK5DcpisNFRgjnN5v6wYbO8Vp4bgFszDN-B67xiopD9Ed7X0vsjK6VUj630txUHWNuaA/s600/IMG20220702192810.jpg"/></a></div>Ciekawe jest to, że w Czechach, nawet wtedy, gdy wydaje ci się, że uciekłeś na totalny wygwizdów, zawsze ni z gruchy w środku lasu i tak pojawią się ludzie, zabudowania, czy czasem nawet jakiś przysiółek. Nie znam wiele takich miejsc w Republice, żeby było głucho i pusto w promieniu, powiedzmy 20-30 kilometrów, tak jak u nas w niektórych puszczach. Okej, może takim miejscem jest Czeski Las/Szumawa, ale o tym później. Tutaj, gdzie się człowiek nie ruszy, pojawiają się zabudowania albo inne dowody istnienia osadnictwa, nawet w najmniej oczekiwanych miejscach. <br>
W Swojanowie, na 93 kilometrze, mapa wskazuje istnieje kempingu Iveta. Niestety na miejscu okazuje się, że jest to hotel-duch, a w okolicy czynny jest jedynie bar z ławostołami, bez szans na spanie. No nic, jadę dalej, coraz ostrzej pod górę. W lesie wreszcie podjazd daje sobie siana na jakichś 530 metrach, a potem całkiem ładnie i szybko w dół zjeżdżam do Morawskiej Trzebowej.<br>
Słońce zaszło i zaczyna się robić chłodniej. Zdesperowany, szukam jakiegoś miejsca na nocleg. Obojętnie, niech jest nawet jakiś tani hotel albo pensjonat. Cóż z tego, kiedy jeden z nich istnieje tylko na mapie, bo tak naprawdę się wali, drugi pełny, a trzeci nie obsługuje, bo późna pora… najwyraźniej przelewa im się.<br>
A, co tam, chrzanić. Jadę dalej. Wyjeżdżam z miasta no i oczywiście co? Podjazd, a jakże. Żeby nie pchać się główną trasą na zachód, wybieram boczną drogę środkiem wsi Borszów. Coś się znajdzie – myślę. Przekiblowałem na dziko ostatniej nocy, to trzeba powtórzyć ten sukces i tym razem. Palcem po mapie znajduję jakiś zbiornik wodny na uboczu. Wygląda, że o tej porze już nikt się tutaj nie zapuści. Im ciemniej, tym lepiej. Po ciemku w świetle przenośnej lampy rozbijam sobie namiot. Jest pięknie rozgwieżdżone, ciemne niebo i tylko jakoś tej wody nie widać… No nic, mam ze sobą wystarczająco dużo wody w butelkach, więc robię sobie prysznic tak jak wczoraj, po czym z zadowoleniem kładę się spać.<br>
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95273808&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/dni-wyprawy-liczone-od-zera.html">◀️ dni wyprawy liczone od zera</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/z-moraw-do-czech-na-koncu-stworzyda.html">z Moraw do Czech, na końcu Stworzydła ▶️</a></div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Boršov, 569 21 Moravská Třebová, Czechy49.7432969 16.633906149.698925221027046 16.565241549218751 49.787668578972948 16.702570650781251tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-61030327549892226452022-07-01T23:22:00.018+02:002022-12-03T21:02:39.989+01:00dni wyprawy liczone od zera<div>Komu w drogę, temu burze i pagórki. Na tej eskapadzie raczej prosto nie będzie. Rok temu mój syn Mateusz powiedział, że bardzo chciałby pojechać ze mną do Paryża, bo w odróżnieniu od planowanej przeze mnie od lat trasy do Rumunii, ta wydaje się w miarę płaska i powinien sobie poradzić. Nic bardziej mylnego! Znacznie ważniejsza od wysokości bezwzględnych bywa na wycieczce rowerowej suma przewyższeń, czyli innymi słowy, ile metrów różnicy poziomów złapiemy na podjazdach. No to jadymy!</div>
<a name='more'></a>
<br>Wyjechałem z Rybnika dzień wcześniej, czyli w piątek po pracy, bo nijak mi się plan nie spinał. Tym samym rozpocząłem liczenie dni wyprawy od zera, a nie od jedynki, jak na rasowego informatyka przystało. Po prostu za dużo kilometrów. Stwierdziłem, że każdy jeden, zrobiony tego dnia, będzie tylko in plus. Mateusz miał przyjechać się pożegnać, ale nie zdążył. Czekaliśmy na niego z Anią jakieś 20 minut, po czym machnąłem ręką, pożegnałem się z moją perełką i pojechałem.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJoFu4oRDfjWs3a4lLyI4rcj7u-rH6Zn71_Tqc4GWB8UOldnrm7f2mUwDJxGd01aNRUt0XgOV6cx94ACLLXyJTieQZvKGuFoB1vtRX8kEdlD697ZkMuGPQOv2JaDKS2B-WA2fur6V1INt_UlEWAljI1iTnv-Avs0EMPJvoknsH3v3sNGxyoSyb9AxCHA/s3072/IMG20220701144405.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJoFu4oRDfjWs3a4lLyI4rcj7u-rH6Zn71_Tqc4GWB8UOldnrm7f2mUwDJxGd01aNRUt0XgOV6cx94ACLLXyJTieQZvKGuFoB1vtRX8kEdlD697ZkMuGPQOv2JaDKS2B-WA2fur6V1INt_UlEWAljI1iTnv-Avs0EMPJvoknsH3v3sNGxyoSyb9AxCHA/s600/IMG20220701144405.jpg"/></a></div>
Oczywiście synek dorwał mnie już koło szkoły 34. Widziałem go w lusterku i zatrzymałem się na chwilę czułego pożegnania. Potem już prosto, początkowo moją stałą pętelką aż do kolegi Mareczka, który był tak uprzejmy i przywitał mnie na dwunastym kilometrze w swoich włościach. <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSz3F4CB7HLXz5tgnkwubBCvfUnCGQrBW32TdlRi9hjXW71fBRUYWixy9MhW9sTjVyM50EBOvqFZKVr6hNnVmAW5CGmsdkRQ2qQs7MWjBjqbFmHvbu9xUwoOaWGtYTC5ATazjNQxon0tnXpCNWdv1fuBplQSmQtduyvncHbfu0_HwLaNRI4tTfjY2b3Q/s3072/IMG20220701160217.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSz3F4CB7HLXz5tgnkwubBCvfUnCGQrBW32TdlRi9hjXW71fBRUYWixy9MhW9sTjVyM50EBOvqFZKVr6hNnVmAW5CGmsdkRQ2qQs7MWjBjqbFmHvbu9xUwoOaWGtYTC5ATazjNQxon0tnXpCNWdv1fuBplQSmQtduyvncHbfu0_HwLaNRI4tTfjY2b3Q/s600/IMG20220701160217.jpg"/></a></div>Był bardzo upalny dzień – lekko ze 35 stopni, ale trzeba było gnać, bo wieczorem zapowiadano burzę. Dosyć silny wiatr w twarz przeszkadzał mi z resztą od samego początku. Od razu było wiadomo, że jadę na zachód.<br>
Standardowy widoczek na wschodnią Opolszczyznę po drugiej stronie Odry, dokładnie taki jak dwa lata temu, uchwyciłem zjeżdżając do doliny Kobyli.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv3Xw3BOzyZ0RcjR8UqB2Y90jAzK0LDtWCAXQF0y4H5U9VHIwZUkrdxOS5OQJEDb41tSOQVUkx8fKoHsBB3wBp5SW6p0n90unwk9q3V_UXH1MVMxlHvqu8R9DqXC_-hq8574hCtWAl9OtQIkjINXiXv1l4gDZdM7hZHkxszGClKI-fipcJDPYAVE_8Sg/s3072/IMG20220701163102.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv3Xw3BOzyZ0RcjR8UqB2Y90jAzK0LDtWCAXQF0y4H5U9VHIwZUkrdxOS5OQJEDb41tSOQVUkx8fKoHsBB3wBp5SW6p0n90unwk9q3V_UXH1MVMxlHvqu8R9DqXC_-hq8574hCtWAl9OtQIkjINXiXv1l4gDZdM7hZHkxszGClKI-fipcJDPYAVE_8Sg/s600/IMG20220701163102.jpg"/></a></div> Potem to już właściwie tylko senny Racibórz i znów widoczek na miasto, z drugiej strony, z pól na Kolonii Pawłów.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTODqEzg0JLilNietUnHBH7dOAfrM1g8-rp--IfDYXjkUZTmdX4paMi5kDlEHsWyhTAj150RUKmcXe1lROgNzRxeF3Ubi2GRI8dd0XaaOe27DuEC64ABsnSxycEnD8TbYbPmh0BwyCApHSxQLZD7p2XYRZlFpHdJdMMAIMaQvB_Mw0WhX89R3sHFD_iQ/s3072/IMG20220701172436.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1728" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTODqEzg0JLilNietUnHBH7dOAfrM1g8-rp--IfDYXjkUZTmdX4paMi5kDlEHsWyhTAj150RUKmcXe1lROgNzRxeF3Ubi2GRI8dd0XaaOe27DuEC64ABsnSxycEnD8TbYbPmh0BwyCApHSxQLZD7p2XYRZlFpHdJdMMAIMaQvB_Mw0WhX89R3sHFD_iQ/s600/IMG20220701172436.jpg"/></a></div>
I tu idylla się skończyła. Ledwo co minąłem Eko-Okna, jeszcze przed Kietrzem, dokładnie na moim kierunku, jedna z chmur się rozpłakała.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_taNHbI3DJgNL9vBkb4FUEFdaFE97R1RDmA3sz2d51C2jn8CfrAiVfOXWr1kMD2LNwP_FeYaOFv4DOknd6vwTZjHP9VeZPct14CNhNv-AZIGg-ElXb0aJKFxYvY7wZ9fuuqTs3tD0EIKOM9k_at2g1a8x2doD-88EeCNcXVLzMBiVHEGQMHuAI8m8-Q/s3072/IMG20220701174257.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_taNHbI3DJgNL9vBkb4FUEFdaFE97R1RDmA3sz2d51C2jn8CfrAiVfOXWr1kMD2LNwP_FeYaOFv4DOknd6vwTZjHP9VeZPct14CNhNv-AZIGg-ElXb0aJKFxYvY7wZ9fuuqTs3tD0EIKOM9k_at2g1a8x2doD-88EeCNcXVLzMBiVHEGQMHuAI8m8-Q/s600/IMG20220701174257.jpg"/></a></div>Początkowo wyglądało to całkiem niewinnie, tak jak na zdjęciu, ale finalnie zmieniło się w nawałnicę i niebezpiecznie gęsty słup wody. W Pietrowicach Wielkich nie było innej rady, jak zjechać z planowanej ścieżki i zrobić unik, żeby w ogóle móc dalej się poruszać. Nie było to już jednak to, bo zerwał się zaporowy wiatr od strony tej chmury, który podrywał kurz i drobinki z pól, więc mimo że jeszcze nie padało, powietrze stało się mętne.<br>
Jakimś cudem udało mi się doczłapać do granicy w Pietraszynie, choć początkowo plany były takie, żeby przekroczyć ją na wysokości Karniowa.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0_tLXRYJIhLSdy2gwfJnAbcBMX4M1wUXh487pZnPerBZDyjUCjJdbBlCeAaRkonxOPT3ATTAUZeXMRtiKhC-ewZQMOh3ffPjU4udygA-mTnB6ubvobu7xRj7rEPrJQwNYpRQHSOl6HK9OwE60-Skziakbs12eARSE68d1Z2rf7T9KUFl1rLm9oBMCFw/s3072/IMG20220701182347.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1729" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0_tLXRYJIhLSdy2gwfJnAbcBMX4M1wUXh487pZnPerBZDyjUCjJdbBlCeAaRkonxOPT3ATTAUZeXMRtiKhC-ewZQMOh3ffPjU4udygA-mTnB6ubvobu7xRj7rEPrJQwNYpRQHSOl6HK9OwE60-Skziakbs12eARSE68d1Z2rf7T9KUFl1rLm9oBMCFw/s600/IMG20220701182347.jpg"/></a></div>
Zrobiłem zdjęcie, bo widok tego niegdyś tętniącego życiem przejścia to obecnie obraz nędzy i rozpaczy. Wysokie nie skoszone trawy po bokach, opuszczony budynek celny… <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAlwTZQ9aePAIOax0AojmY9pNAbM_bsJDZCzQ0_bTl-fE-NpZg6sBOCl8t4IqWiq63OGmPtHGYnrSg5C6lh7ZfzkL97Rio2zZ6ZRN16Em9zycfLLsGNxCRDu6vjeU4ezLSkkAz5vinEKO0e7FTvKPRO8HXLub4GN26z3JZ51XVqCwudiCRatshVWy0-Q/s3072/IMG20220701182726.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1730" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAlwTZQ9aePAIOax0AojmY9pNAbM_bsJDZCzQ0_bTl-fE-NpZg6sBOCl8t4IqWiq63OGmPtHGYnrSg5C6lh7ZfzkL97Rio2zZ6ZRN16Em9zycfLLsGNxCRDu6vjeU4ezLSkkAz5vinEKO0e7FTvKPRO8HXLub4GN26z3JZ51XVqCwudiCRatshVWy0-Q/s600/IMG20220701182726.jpg"/></a></div>Pojechałem dalej, w Sudicach skracając sobie drogę do Opawy przez jęzor Ściborzyc Wielkich. Z zadowoleniem obserwowałem, jak ciężkie szare chmury zostawiam za plecami.<br>
Słońce powoli zachodziło, widziałem je przez wąski przesmyk między chmurami. Choć tego nie planowałem, do Opawy dojechałem przed dwudziestą i tuż przed zamknięciem marketu Billa, w którym udało mi się jeszcze na szybciora zrobić zakupy kolacyjno-śniadaniowe. Potem szybciutko przez miasto. Nie było już sensu pchać się na Bruntal, obrałem więc kierunek równoległy, tzn. na Morawski Bieruń. Za Opawą ujechałem jednak niewiele, nie wiem, może z 5 km i w końcu dopadł mnie deszcz. Szukając schronienia zauważyłem, że w miejscowości Slavkov jest otwarty gminny ośrodek wypoczynkowy (areal). Zajechałem i zapytałem o możliwość schowania się pod dachem. Ludzie się zwijali i powiedzieli, że nie, bo właśnie zamykają. Z resztą ośrodek był nieczynny. Zapytałem więc, czy w pobliżu nie ma jakiegoś gościńca. Powiedzieli mi że jakiś kilometr pod górę, ze szkołą, trzeba skręcić w lewo. Kiedy tam dojechałem, na skrzyżowaniu czekał na mnie ten sam gość co w ośrodku i palcem wskazał posesję, o której wcześniej wspomniał. Życzliwi ludzie!<br>
Podjeżdżam do budynku. Widzę, że przy obejściu krzątają się jesteś młodzi ludzie więc pytam, czy mają jakieś wolne pokoje. A oni mi na to, że nie ma tu żadnych pokoji do wynajęcia i żebym sobie poszedł. Zrobiłem biedną minę i poprosiłem, by mi chociaż na chwilę udostępnili jakiś dach. Ulitowali się nad grzesznikiem I tak oto… zaliczyłem imprezę.<div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhClw05TMzB32qj-wvLvsmji0altAwIXlplfrTnoFZ7aDehQewq8PODFgVy1WncKNzFU1uXWH4mtF3oWPCdJPSRg2mrr_b1KpxIzaO6lm391ggyP24Xl4VB6Kd20-vRLXBDqOyZkR5JthJViVGhN31N-TDZjKqk3WCgrvalusrZdl5MvzeOMc20jFYRhw/s3072/IMG20220701212510.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1731" data-original-width="3072" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhClw05TMzB32qj-wvLvsmji0altAwIXlplfrTnoFZ7aDehQewq8PODFgVy1WncKNzFU1uXWH4mtF3oWPCdJPSRg2mrr_b1KpxIzaO6lm391ggyP24Xl4VB6Kd20-vRLXBDqOyZkR5JthJViVGhN31N-TDZjKqk3WCgrvalusrZdl5MvzeOMc20jFYRhw/s600/IMG20220701212510.jpg"/></a></div> Chociaż nie byłem głodny, trafił mi się kawałek kurczaka z grilla. Gdy tak sobie biesiadowaliśmy, deszcz przeszedł. Nie chcąc nadużywać gościnności, podziękowałem i ruszyłem niezatrzymywany w dalszą podróż. Po ciemku dojechałem do gościńca jakieś dziesięć kilometrów dalej, ale że była już północ, to obiekt pozamykany na cztery spusty, więc trzeba było sobie radzić inaczej. Zjechałem z głównej drogi i znalazłem sobie zaciszne miejsce nad stawem we wsi Mladecko. Jak na pierwszy nocleg – bajka!
<br><br>
<iframe src="https://ridewithgps.com/embeds?type=trip&id=95617070&metricUnits=true&sampleGraph=true" style="width: 1px; min-width: 100%; height: 600px; border: none;" scrolling="no"></iframe>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"><a href="https://cyklista.grzesista.pl/2022/07/morawski-pump-track.html">morawski pump track ▶️</a></div>DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com1747 54 Mladecko, Czechy49.8982348 17.708178321.588000963821152 -17.4480717 78.20846863617885 52.8644283tag:blogger.com,1999:blog-4959371844478361426.post-64432765525526915442021-08-17T22:49:00.009+02:002023-02-01T13:19:56.282+01:00Alpe Adria Bonus Pack, czyli jak wracałem koleją przez Lublanę<div>Ostatnim wieczornym pociągiem docieram do Lublany. Nie jest do długi odcinek, raptem może jakieś 130 kilometrów. Na granicy zapada zmrok, dzięki czemu widać, jak pięknie pakuję się w samo centrum burzy. Mniej więcej na wysokości Postojny leje na całego, jakby cała woda świata wylewała się z wiader na pociąg, którym właśnie jadę. </div>
<a name='more'></a>
<br>Jedyny plus tego pociągu jest taki, że jedzie prawie pusty. Nie dziwota, kto by wybierał się w podróż z tak odizolowanego komunikacyjnie miasta, jak Rijeka?<br>
Do Lublany docieram koło północy. Jadąc, udaje mi się znaleźć jakieś spanie za pomocą Bookingu. Wytyczam sobie od razu trasę z dworca do lokum, to raptem jakieś trzy kilometry. Powinno być okej, bo na szczęście przestało padać. Ale cóż, kiedy nawigacji akurat zachciało się przeprowadzać mnie dookoła przez stare miasto, a ja jak ten cep pojęcia nie mam gdzie jestem i daję się wozić – po raz pierwszy w obcym mieście i to o północy. W efekcie dopada mnie kolejna ulewa, raptem jakiś kilometr od celu. Spinam poślady ale i tak dojeżdżam do celu kompletnie mokry.<br>
Jak na złość, już w korytarzu, podczas rozładunku, Gertruda przewraca się ze zmęczenia i muszę jeszcze regulować jej przedni błotnik, który trze o oponę. Wiadomo, pół godziny z głowy. Jeszcze kąpiel i tak robi się 01:30, kiedy padam do wyra.<br>
Kolejny dzień zaczynam od wycieczki na dworzec po bilet w dalszą drogę. Tu w kasie pełna profeska, choć i tak pani ma zagwozdkę, gdzie ten Rybnik, dlaczego to nie ten w Czechach i jeszcze na dodatek mam ten cholerny rower…<br>
Wracam z powrotem do pokoju, pakuję się i na spokojnie, ale już z kompletnym ładunkiem robię sobie małe zwiedzanie miasta. Jest słuchajcie bardzo ładne. Gdzieniegdzie widać jeszcze budynki pamiętające Tito, ale tych czystych i odrestaurowanych jest tu znacznie więcej, dlatego Lublana to nie brzydki moloch, jak Rijeka, tylko raczej pomost między Bałkanami a Zachodem. To miasto ma swój klimat i w pełni zasługuje na miano stolicy europejskiego państwa.<br><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTHJdNT1aY7amWIO1Ugy59BrCxm1y_FCEB0yLUSWgzT7HOxSJ_-dfWoRXFsEeyjvPEy87tA6s4zsOS29JOn0cSLDAeZGVXeN_G9uQ0ixIisqTRejaSfro82rnmAbR8KKNnEGP3Wh3bs5kU7RctqE64Yn9RGGW_LIXpVdXETbAUcmJua0XgUVtynJN0Nw/s3000/IMG_20210817_124958.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1385" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTHJdNT1aY7amWIO1Ugy59BrCxm1y_FCEB0yLUSWgzT7HOxSJ_-dfWoRXFsEeyjvPEy87tA6s4zsOS29JOn0cSLDAeZGVXeN_G9uQ0ixIisqTRejaSfro82rnmAbR8KKNnEGP3Wh3bs5kU7RctqE64Yn9RGGW_LIXpVdXETbAUcmJua0XgUVtynJN0Nw/s600/IMG_20210817_124958.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht8YyzmOzJJRLDRlFEzzNnOpmJbUAwJ97pUs2Q4EGgIXdr6IkwghTNISImz6ZR855l7uLoEd8viXKGQyWOFBcjG5N_iscoRx9WDktKHzH3cl9kt2GP7Nlk_wqy6jE4bkrFjRlbgTLQPV6G9T0mWM6X_gWM-DzALk1ZjHPm3pqsxrNwJ92wl2x4hh9iNQ/s3000/IMG_20210817_125225.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1385" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht8YyzmOzJJRLDRlFEzzNnOpmJbUAwJ97pUs2Q4EGgIXdr6IkwghTNISImz6ZR855l7uLoEd8viXKGQyWOFBcjG5N_iscoRx9WDktKHzH3cl9kt2GP7Nlk_wqy6jE4bkrFjRlbgTLQPV6G9T0mWM6X_gWM-DzALk1ZjHPm3pqsxrNwJ92wl2x4hh9iNQ/s600/IMG_20210817_125225.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicKmkIO2Yx1ajVoNC-pl6fIxXWl7xDF7YhcNNprATY7xRKwZQ6CYEKxyYxHr-cUR5ATpzf5DuTzHF_dqDkhwD5Iba6O-Cr0PTM9EbHNlyOpmlNGYeOiRtjaWZTjLoIw9WmJiOrVN4fICdoCZdPW5IPxa4cRM4JLdtZrlWG8_QTpNLbaVGx1t1HGDNxVQ/s3000/IMG_20210817_134722.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1385" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicKmkIO2Yx1ajVoNC-pl6fIxXWl7xDF7YhcNNprATY7xRKwZQ6CYEKxyYxHr-cUR5ATpzf5DuTzHF_dqDkhwD5Iba6O-Cr0PTM9EbHNlyOpmlNGYeOiRtjaWZTjLoIw9WmJiOrVN4fICdoCZdPW5IPxa4cRM4JLdtZrlWG8_QTpNLbaVGx1t1HGDNxVQ/s600/IMG_20210817_134722.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_zjVRzWM1aL8u3crUNKhsAizDAJQdUV78Cyk_a5wVjYFk7AaVV7586kupdBsioIR8QD0-fjoT2ZfZLPX5oDVmr0m4TTvvDoYtxdu5atXB65fHFRwvpRClVIRiA8odcx_uwJKP4kvhJGkdafds8dILpQtZIvjFDVT_GcfDp3m-NqxtBeJ5FXzciCSyWA/s3000/IMG_20210817_135029.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1384" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_zjVRzWM1aL8u3crUNKhsAizDAJQdUV78Cyk_a5wVjYFk7AaVV7586kupdBsioIR8QD0-fjoT2ZfZLPX5oDVmr0m4TTvvDoYtxdu5atXB65fHFRwvpRClVIRiA8odcx_uwJKP4kvhJGkdafds8dILpQtZIvjFDVT_GcfDp3m-NqxtBeJ5FXzciCSyWA/s600/IMG_20210817_135029.jpg"/></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBu821D3vGwQ3H-AHJSB1FMUdO-K_Y8aAHAiDOblzUlACglzcyBAb11_yj46_cheYerYBHBLbi4Bz1jSpZyLNCZmh3a3_VEURAdHnwXqv5W1SqYyFF2fkE65Y7HPW9U_opGcogoqxIl3dFeQNvLkq8a2JyBv9SAsV8HavvPgfBULh-8gNcRFXYRzIb-w/s3000/IMG_20210817_141440.jpg" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="1385" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBu821D3vGwQ3H-AHJSB1FMUdO-K_Y8aAHAiDOblzUlACglzcyBAb11_yj46_cheYerYBHBLbi4Bz1jSpZyLNCZmh3a3_VEURAdHnwXqv5W1SqYyFF2fkE65Y7HPW9U_opGcogoqxIl3dFeQNvLkq8a2JyBv9SAsV8HavvPgfBULh-8gNcRFXYRzIb-w/s600/IMG_20210817_141440.jpg"/></a></div>
Kolejny pociąg mam stąd do Wiednia, bezpośredni. Startuje w Trieście a Lublana jest tylko jednym z przystanków. Gdybym to ja wcześniej wiedział… no właśnie. Co by było? Ano nic by nie było. I tak bym objeżdżał Istrię, bo ten pomysł kiełkował mi w głowie dużo wcześniej, jeszcze w domu, przy biurku.<br>
Wiedeń to takie fajne miejsce przesiadkowe z całej południowej Europy, a na pewno z Bałkanów, bo mogę się dostać bezpośrednio do Rybnika: odjeżdżają stąd pociągi relacji Gdynia Główna, Warszawa Wschodnia, Brześć nad Bugiem i na pewno Przemyśl. Jakie jeszcze, tego niestety nie wiem, ale to mi wystarczy. Wszystkie prują równo odnowionym torem z Bohumina przez Chałupki, Wodzisław do Rybnika i dalej. A z Budapesztu jakoś ostatnio pociągów nie widać, chyba trzeba się przesiadać w okolicach Brna, więc nie bardzo mnie to urządza.<br>
Gdybyście chcieli się zahaczyć na spanie w Wiedniu, jest taki niedrogi hotel dosłownie naprzeciw dworca, <a href="https://www.novum-hotels.com/hotel-congress-wien">Novum Hotel Congress</a>. Za jedynkę ze śniadaniem chcieli ode mnie jakieś 70 euro, jest też gdzie schować rower, bo mają taki fajny bezpieczny dziedziniec wewnątrz obiektu.<br><br>* * * * *<br><br>
A tak, podsumowując, wygląda cała przebyta przeze mnie trasa, z podziałem na dni:<br>
<div class="separator" style="clear: both;"><a href="http://www.grzesista.pl/bikemaps/2021-alpe-adria.html" style="display: block; padding: 1em 0; text-align: center; "><img alt="" border="0" width="600" data-original-height="915" data-original-width="1413" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKoMCV59kLvcR44ImjHIQnSyfD1eq1d_qJsCPuITmX0hY9TzVuukeWqH7q9iirr8bETS35K27xkUhhHp7G_m1qFEXG8XJufpsXfE5PgkFp3Tqei43HjPrRBS0Hfr8V056qk_guMGgahychEljxL0dqoEQFn0YXI4dGqrIEz5YivbEvvgYPJuhaQJiRCg/s600/caar21.jpg"/></a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:left"><a href="http://cyklista.grzesista.pl/2021/08/ostatnie-kilometry-do-rijeki.html">◀️ ostatnie kilometry do Rijeki</a></div>
<div style="width:49.9%;padding:2rem 0;float:right;text-align:right"></div>
<h4 style="font-weight:normal;clear:both;text-align:center;margin:2rem 0"><a href="http://www.grzesista.pl/presentations/caar21.odp">📥 pobierz prezentację ODP</a></h4>
DarGrzehttp://www.blogger.com/profile/06207793550698372471noreply@blogger.com0Lublana, Słowenia46.0569465 14.505751517.746712663821157 -20.650498499999998 74.367180336178848 49.6620015