10 września 2012

pętla po starym pożarzysku

Rośnie godny następca! Mój Mateusz dzielnie radzi sobie z coraz dłuższymi odcinkami. W niedzielne sierpniowe popołudnie zrobiliśmy razem prawie 62 km.

Osobom, które nie znają mojej starszej latorośli spieszę wyjaśnić, że Matik w tym roku skończył 9 lat. Prezentem komunijnym - a jakże - był nowy rower: Kross Hexagon, na 26" calowych kołach i 13" ramie. Na początku był co prawda mały zonk, bo rower wyglądał na zbyt duży i mieliśmy z żoną obawy, czy nie będzie zbyt dużej obsuwy z przesiadką. Ale nie o tym chciałem.
W niedzielne popołudnie postanowiliśmy obaj sprawdzić, czy i ile uda nam się przejechać. Wybrałem lajtową i dosyć bezpieczną trasę po lasach Kuźni Raciborskiej, tak by było miejsce i czas na odpoczynki. Dodatkową atrakcją dnia miała być wizyta na lądowisku przeciwpożarowym na polanie w środku lasu.
Wcześniejsze dokonania Matiego poza przydomowym placem obejmowały do tej pory pętle wokół Rybnika po 20-30 km. W ubiegłym sezonie zaliczyliśmy też wspólny sobotnio-niedzielny wyjazd do Dolinek Krakowskich - trudny teren, po ponad 40 km w każdym z dwóch dni. Mati jeździł wówczas na 20" rowerku dziecięcym, więc te odległości to był naprawdę wyczyn! Tym bardziej nie miałem więc obaw, by w tym sezonie poprzeczkę dzienną trochę podnieść.
Efekt był bezdyskusyjny: po powrocie do domu mamusia chciała załamywać ręce nad zmęczeniem pierworodnego, a tu nic! Matik stwierdził, że nie jest zmęczony i mógłby jechać dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz