09 sierpnia 2012

kraina stojących rzek

Ostatni dzień podróży rozpocząłem w sennej mieścinie o nazwie Dąbrowa Białostocka. Czekała na mnie kraina stojących rzek i jezior suwalskich, osławiona bohaterską obroną Doliny Rospudy przez koczownicze plemiona ekologów.

Początkowo w planie miałem objazd jeziora Wigry, połączony z kąpielą i chwilą rekreacji po trudach włóczęgi. Ale pogoda nie była już moim sprzymierzeńcem: od wtorku występowały deszcze i chłód, przesadny jak na tę porę roku. Dodatkowo ciągłe slalomy między między kolejnymi ścianami deszczu, które jak w grach komputerowych losowo wyskakiwały zza horyzontu, skutecznie zniechęciły mnie do rozbijania namiotu i kąpieli w jeziorze. A na piątek prognozy były tylko gorsze. Postanowiłem więc, że skrócę sobie wyprawę o dobę, a Wigry odłożę na kiedy indziej.
Tego dnia miałem przed sobą tylko jakieś 80 km. W Suwałkach musiałem jednak zdążyć na ostatni pociąg do Białegostoku, kwadrans po siedemnastej. Z Dąbrowy wyjechałem więc już koło ósmej rano, by mieć lekki zapas czasowy. Skróciłem sobie trochę i wjechałem w szutrowe drogi nad Biebrzą. Powiem wam: pięknie tam jest! Rzeka na takim płaskim terenie prawie stoi, a meandrując tworzy szerokie rozlewiska i szuwary, niedostępne bez łódki lub kajaka. Jest przy tym czysta, wręcz niespotykanie, jak na polskie warunki. Wybierając się na kajaki, zdecydowanie trzeba pamiętać o wagonie offów, bo mokradła i spoceni turyści to niebiosa dla komarów, które przybierają tu szczególnie monstrualne rozmiary.

Na dwudziestym kilometrze wyjechałem na wojewódzką z Lipska do Augustowa (kochany asfalt!) i tu aż do miasta tylko prostka i las, laass... Kolejna puszcza, tym razem Augustowska  sugeruje, że zbliżam się do miasta, które niegdyś było siłą tego regionu, a dziś jest coraz prężniejszym uzdrowiskiem. Augustów, w odróżnieniu od Suwałk, posiada na pewno lepsze skomunikowanie ze światem dzięki kilku ważnym drogom tranzytowym we wszystkich kierunkach, co widać i słychać już na rogatkach miasta. Nic dziwnego, że władze prowadziły projekt obwodnicy i nowej drogi do Suwałk. Szkoda, bo projekt przepadł na etapie budowy, łamiąc sobie zęby na znanej i bardzo medialnej parę lat temu wojnie z ekologami o Dolinę Rospudy. Efekt jest taki, że TIRy nadal ładują się do centrum miasta, natomiast część drzew w dolinie i tak już wycięto, a niedokończone obiekty drogowe porasta trawa.
Ruch tranzytowy jest tu na tyle wzmożony, że pchanie się do Suwałk krajową 8-ką trąci głupotą. Poza tym jest jeszcze jeden powód, by pojechać dookoła, przez Raczki. To Rospuda. Obserwując mapę mam wrażenie, że w Raczkach obejrzę ją w ciekawszym biegu niż w Augustowie, w którym jest ona już przecież jeziorem. Na wycieczki w bok nad samą wodę nie ma już czasu ani pogody, więc muszę się zadowolić widokiem z mostu w Raczkach. W drodze do Raczek uciekam dwom słupom deszczu: jeden przeszedł tuż za mną przez Augustów, drugi przede mną, pewnie przez Suwałki. Nie ma lekko - jest jeszcze trzeci i czwarty, które schodzą się nad moją głową i dopadają mnie w Raczkach. W dzikim tempie udaje mi dotrzeć do rynku i schować pod arkadami. Pfff...

Po pół godzinie bezproduktywnego wypatrywania dziury w niebie, ulewa kończy się tak nagle, jak się zaczęła. Czekam jeszcze chwilę, bo przecież tu skręcam i pojadę w jej kierunku. Po czym rozpoczynam ostatni, piętnastokilometrowy odcinek mojej wyprawy. Parę chwil i... tadam! Suwałki! Yes yes yes! (korzystając z twórczości byłego premiera).

Taa. Suwałki stwarzają wrażenie miasta ładnego i zadbanego, na pewno jednak sprawiają jest to duże skupisko na uboczu. Z okolicznych wzniesień roztaczają się dalekie i piękne widoki na... łąki, pola i wiatrownie. Jak okiem sięgnąć. Podświadomie wyczuwa się za to bliskość zarówno Litwy, Rosji i Białorusi.
W centrum płynie Czarna Hańcza, tutaj o szerokości i brzegach podobnych do naszej Nacyny, ale jaka czysta! Chciałoby się zapytać naszych decydentów, czy i kiedy Rybnik będzie miał taką wodę w rzekach? Marzę, by tego dożyć, bo kajakarstwo Nacyną to nadal mega desperacja i chyba z racji mułu nie jest nawet możliwa. Suwałkom natomiast, oprócz rzeki, muszę pogratulować ścieżek rowerowych, zaplanowanych i wykonanych w harmonii z chodnikami w sposób przemyślany i na wysokim poziomie. Brawo.

3 komentarze:

  1. Darku!
    Życzę wytrwałości! Małym deszczem się nie przejmuj - nie jesteś z cukru....

    lipski

    OdpowiedzUsuń
  2. Darek, gratulacje. Jesteś gość!
    Leszek K.

    OdpowiedzUsuń